Wpisy archiwalne w kategorii

Maratony

Dystans całkowity:1275.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:84:53
Średnia prędkość:12.89 km/h
Maksymalna prędkość:56.64 km/h
Suma podjazdów:31754 m
Liczba aktywności:37
Średnio na aktywność:34.47 km i 3h 23m
Więcej statystyk

Bike Maraton 2014 - Bielawa

Sobota, 19 lipca 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Kolejny wyścig z cyklu Bike Maraton. Od samego rana świeciło słońce i było bardzo ciepło, co zwiastować mogło dziś tylko jedno - wyścig w prażącym słońcu i upale.

Najgorszy był dla mnie pierwszy podjazd - który z drobnymi przerywnikami miał jakieś 15 km.
Start był na terenie Ośrodka Wczasowo - Wypoczynkowego Sudety przy sztucznym zbiorniku. Po pierwszych metrach wjechaliśmy na szutrowy odcinek, na którym strasznie się kurzyło, ale po chwili wjechaliśmy na asfalt prowadzący mocno w górę, który szybko zniknął i pojawiła się szutrowo - kamienista nawierzchnia. Było mi tak strasznie gorąco, i tak się kurzyło, że momentami ledwie jechałam i tylko widziałam co chwilę kolejne wyprzedzające mnie osoby. Zastanawiałam się cały czas czy dam radę przejechać dystans mega. Po 6 kilometrach wjechaliśmy pod Trzy Buki (628m n.p.m.).

Pierwszy Podjazd tuż za startem

Po osiągnięciu szczytu była chwila odpoczynku na zjeździe, po czym od rozjazdu (tuż za pierwszym bufetem) na 9 kilometrze Mini/Mega zaczynał się kolejny wymagający dobrej kondycji podjazd. Na 12 km kolejny bufet i dalsza część kamienistego, wcale nie łatwego podjazdu pod Wielką Sowę (1015m n.p.m.). Na szczęście im wyżej tym robiło się chłodniej, więc jechało mi się coraz lepiej. Udało mi się nawet pokonać cały podjazd, co jest dla mnie sporym osiągnięciem.


Na podjeździe


Pokonywanie kamieni


Pokonywanie kamieni

Po osiągnięciu szczytu był około 2,5 kilometrowy zjazd, na którym pod sam koniec dostałam w prawe kolano jakąś grubą gałęzią i przed oczami aż zobaczyłam chyba wszystkie możliwe gwiazdozbiory świata. Po zjeździe na dół kolejny podjazd wokół Małej Sowy (972m n.p.m.), a potem na Średnią Górę, gdzie znajdował się drugi bufet (na 21 km trasy), z której był trudny technicznie zjazd po korzeniach i kamieniach. Najbardziej jednak podobały mi się reakcje turystów, którzy widząc jak podjeżdżam aż klaskali i gratulowali. Na jednym z podjazdów - mnie pamiętam którym jeden z okolicznych mieszkańców polewał zawodników wodą z węża dla ochłody - oczywiście z chęcią z tego skorzystałam. Większość zjazdu z Średniej Sowy udało mi się pokonać, jednak w kilku miejscach musiałam się podeprzeć nogą.

Do 31km, czyli rozjazdy Giga / Mega było jeszcze kilka wymagających zjazdów i podjazdów. Najgorszy był krótki asfaltowy podjazd pod schronisko. Pokonałam cały podjazd, jednak łatwo wcale nie było. Sprawiło mi to nie lada radość, tym bardziej, że obok mnie rowery prowadziło wielu facetów. Od rozjazdu trasa prowadziła szczytami gór z kilkoma zjazdami i podjazdami, między innymi na Lisie Skały, ale cały czas jechało się ciężkim terenem po kamieniach i korzeniach. W pobliżu 36 km trasa powoli zaczynała prowadzić w dół z początku terenem po korzeniach i kamieniach, a potem bardzo szybkimi szutrami z mnóstwem niebezpiecznych zakrętów. Na jednym z nich o mało co nie wypadłam z trasy w drzewo. Ostatnie około 2 km do mety to już łagodny zjazd, który pokonaliśmy na rozgrzewce, więc już go znałam, i wiedziałam jaką obrać ścieżkę jazdy.


Szybki zjazd


Tak się kurzyło na trasie


Podjazd


Na zjeździe


Kolejny zjazd


Zjazd przed metą

Po przyjeździe na metę nie wiedziałam na jakiej uplasowałam się pozycji. Dopiero po chwili dostałam od Bike Maratonu smsa z wynikiem dzisiejszego wyścigu: miejsce 7 z 9 w K2 Mega i 364 z 516 Open.

Profil trasy maratonu:

Bike Maraton 2014 - Myślenice

Sobota, 28 czerwca 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Dziś kolejny wyścig z cyklu Bike Maraton. Tym razem z Myślenicach. W tych okolicach na rowerze jeszcze nigdy nie byłam, a tym bardziej na maratonie. Pogoda od samego rana znakomita - ciepło i słonecznie. Dążąc do zrobienia generalki dziś znów startuje na dystansie mega, wynoszącym 42 km.

Początek wyścigu to jakieś 6 km podjazdu. Pierwsze 3 km to podjazd asfaltem, a kolejne terenem. Na około 4 km (trochę zdziwiona) wyprzedzam Kamila z naszej drużyny, który startował z 4 sektora. Po podjeździe kilka km zjazdu, po czym jakiś kilometr ostrego podjazdu po płytach do bufetu, który ulokowany był na 9 kilometrze. Kawałek na bufetem rozjazd MiniMega. Za rozjazdem parę krótkich interwałów i od około 12 km mniej więcej 2 km zjazdu, po czym od 14 km jakieś około 4 km podjazdu do schroniska na Kudłaczach. Następnie około 2 km technicznego, trudnego zjazdu, (który jak dla mnie był więkoszości zejściem) do bufetu umieszczonego na 20 km trasy. Za bufetem około 1 km podjazdu, po czym techniczny kamienisty zjazd do około 24 km po masywie Kamiennik. Podczas zjazdu na 23 km spotykam Łukasza, który ma dziś problemy z piastą, a kawałek dalej naszego prezesa Mikołaja, który z winy innego zawodnika złamał karbonową ramę. Dalej około 3 km podjazdu i od 27 km zjazdu i od 27 km znów zjazd po kamieniach do bufetu na 31 km. Za bufetem asfaltowy podjazd , potem kilka terenowych interwałów i od około 37 km zjazd terenem. ostatnie 3 km przed metą już po płaskim wzdłuż rzeki.


Na trasie wyścigu


Gdzieś na trasie maratonu

Ciekawostką dzisiejszego wyścigu okazał się dla mnie fakt taki, że od około 12 km jechałam równo z pewną zawodniczką, którą ja wyprzedzałam na każdym podjeździe, a ona mnie na zjazdach. Przy każdym wyprzedzeniu krótka wymiana zdań i każda z nas jechała dalej swoim tempem. Dopiero na jakimś 34 km z rozmowy wynikło, że owa zawodniczka, to ta sama dziewczyna, która podczas pamiętnego dla mnie zeszłorocznego maratonu w Krynicy, zatrzymała się, by mi pomóc, podczas gdy ja zaliczyłam bardzo mocny upadek. Dopiero po roku, ale mogłam jej osobiście podziękować za ten gest :)

Kilka fotek z galerii FotoMaraton:














Sporo zawodników po wyścigu mówiło, że Myślenice były trudniejsze od Wisły. Wg mnie podjazdy były jednak łatwiejsze, gdyz w porównaniu do Wisły, większość udało mi się pokonać w siodle. Miejscami tylko musiałam pchać rower. Zjazdy owszem były bardziej techniczne i jak dla mnie trudniejsze. Najważniejsze, że do mety udało się dotrzeć bez żadnego upadku :)

Ostatecznie uplasowałam się na miejscu 6 z 8 w K2 Mega i 237 z 383 Open.
Dodatkowo dodam, że Bikehead wywalczył dziś 2 miejsce drużynowo w klasyfikacji Muszkieterów. Szkoda, że nie wszyscy którzy punktowali załapali się na podium, ale chyba dla większości z nas pudło drużynowe było dziś sporym zaskoczeniem :)


Profil trasy:



Bike Maraton 2014 - Wisła

Sobota, 7 czerwca 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Tak jak w zeszłym roku maraton w prażącym słońcu. Rok temu jechałam trasę mini, w tym roku postanowiłam spróbować sił na dystansie mega. Trasa maratonu dość ciężka, na 5 podjazdów w zasadzie pierwszy i ostatni dało radę podjechać, pozostałe trzy w dużej mierze pokonane na piechotę. Zjazdy praktycznie wszystkie w siodle, jedynie na ostatnim zjeździe kawałek na nogach.

Maraton z przygodami - na pierwszym podjeździe - po około 3,5 km upał spowodował u mnie małą rewolucję żołądkową, w dalszej części wyścigu na 19 km po szybkim asfaltowym zjeździe i wjechaniu na szuter złapałam kapcia, na którym straciłam z 20 minut czasu. I gdyby nie pomoc innego zawodnika pewnie skończyłabym tutaj swój dzisiejszy wyścig. O miejsce nie było już sensu walczyć, więc pozostało jedynie dojechać do mety. Z każdym kilometrem i każdym kolejnym podjazdem (czyt. podejściem) sił było coraz mniej. Na szczęście udało się jakoś to wszystko pokonać i pozostał ostatni zjazd. Może gdyby było sucho pokonałabym go w całości, ale z uwagi na to, że na szlaku było dość mokro, kilka metrów zjazdu pokonałam pieszo, po czym resztę już jadąc.


Jeden z szybszych zjazdów

Kilka fotek z galerii FotoMaraton:
















Już widziałam przed sobą linię mety i czekającego na mnie Alka, gdy nagle ni stąd ni zowąd mając na liczniku prędkość około 30 km/h wylądowałam na kostce brukowej... A wszystko za sprawą innego zawodnika (z numerem 811), który dosłownie kilka metrów przed linią mety na mostku zaczął wyprzedzać mnie z lewej strony, dodatkowo rozpychając się ręką, i to bez żadnego wcześniejszego uprzedzenia, mając wolną całą prawą stronę. Totalny brak myślenia...


Dowód niesportowego zachowania...


I efekt zdarzenia


Jeszcze filmik z tegoż zdarzenia:


Po burzliwej końcówce wyścigu i przekroczeniu linii mety okazało się, że niestety najlepiej mi dziś nie poszło. Wynik: miejsce 10 z 12 w K2 Mega, 474 Open.


Już po wyścigu

Profil trasy maratonu:


Jeszcze jedna fotka przed maratonem:

Bike Maraton 2014 - Wałbrzych

Sobota, 24 maja 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Przez cały tydzień była rewelacyjna, słoneczna pogoda. Niestety w piątek w ciągu dnia i w nocy w okolicach Wałbrzycha przeszły bardzo silne ulewy. To zwiastowało tylko jedno - błotny armagedon na trasie. W samym Wałbrzychu tuż przed startem było dość ciepło i bez opadów. Cały czas zastanawiałam się jaki dziś wybrać dystans. Ostatecznie uznałam, że decyzję podejmę już na trasie maratonu. W efekcie wybrałam dystans Mega.

Początek wyścigu to długi podjazd (ok 10 km) z dwoma króciutkimi zjazdami w miedzy czasie. Na 7 km podjazdu kawałek na nogach po schodkach. Po podjeździe około 2km zjazdu po rynnach, którymi w wyniku opadów prawie płynęła rzeka. Na 12 km pierwszy bufet. Dalej kawałek podjazdu i na 15 km rozjazd Mini / Mega. Za rozjazdem od 17 km jeszcze jakieś 3 km podjazdu, po czym około 7 km zjazdu do kolejnego bufetu zlokalizowanego na 27 km trasy. Następnie znów około 3 km podjazdu, po czym zjazd. Od około 32 km znów jakieś 5 km podjazdu, na którym zaczynam odczuwać ból kolana. Podczas podjazdu słyszę grzmoty, które powodują nagły przypływ sił :D Mijam bufet na 35 km. Za bufetem krótki zjazd, a potem znów podjazd aż do 42 km do rozjazdu Mega / Giga, który de facto był już zamknięty. Od rozjazdu jedziemy tą samą częścią trasą, którą dziś już pokonywaliśmy, ale tym razem trasa prowadzi w odwrotnym kierunku. Na około 44 km krotki, ale stromy podjazd po trawie i błocie. Podjazd pokonuję w siodle mijając kilku facetów, którzy prowadzą rowery. Rozmowa dwóch z nich bezcenna:
- Ty zobacz laska jedzie,
- No co Ty i tak nie da rady,
- Patrz, jednak podjechała, a my idziemy :D
Przed metą jeszcze kawałek podjazdu i na koniec już zjazd do samej mety. Około 2 km przed metą wyprzedza mnie Adam (który jechał dystans Giga). Adam informuje mnie, że Alek jest już pewnie na mecie, bo na rozjeździe zjechał na trasę Mega. Domyślam się, że zbyt dobrego wyniku dziś nie uzyskam, ale najważniejsze dla mnie dziś by cało dotrzeć do mety, co na szczęście się udaje.


Na trasie maratonu


Jeden ze zjazdów


Kolejny zjazd


Jeden z niewielu suchych odcinków trasy


Jeszcze jeden suchy odcinek


Na podjeździe


Walka z własnymi siłami


Gdzieś na trasie maratonu


Przejazd przez błotną kałużę

Na metę dotarłam cała uchlapana w błocie. Rower również wyglądał jak po błotnej kąpieli w SPA. Od razu skierowałam się w stronę myjek. Gdy czekałam w kolejce przyjechał przebrany już i umyty Alek. Popilnował mi roweru, a ja poszłam trochę się obmyć do pobliskiej rzeczki, która dziś była bardzo oblegana przez zawodników. Niektórzy nawet płukali w niej rowery. To co najbardziej zapamiętam z dzisiejszego maratonu to błoto, błoto i jeszcze raz niekończące się błoto. Trasa ogólnie bylaby bardzo fajna gdyby było sucho :D

Profil trasy dystansu mega:



Bike Maraton 2014 - Zdzieszowice

Sobota, 10 maja 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Nadszedł dzień kolejnego maratonu z cyklu Bike Maraton 2014. Jak zwykle w dniu maratonu pobudka wcześnie rano i w drogę. Na szczęście tym razem było trochę bliżej. Frekwencja Bikehead była dziś zadowalająca. Na starcie stawił się cały nasz klub. Po ostatnim maratonie w Miękini awansowałam razem z Patrycją do 5 sektora, z tym, że zdecydowałam się startować dziś na dystansie mega. Start odbył się dziś punktualnie.

Początek wyścigu przebiegał ulicami Zdzieszowic. Następnie asfaltowy podjazd na górę Św. Anny. Nie wjeżdżaliśmy na sam szczyt Góry Św. Anny tylko odbiliśmy wcześniej w kierunku amfiteatru. Na szczęście peleton trochę się rozluźnił, dzięki czemu pokonanie schodów za amfiteatrem obyło sie bez korków. Zaraz po schodach był pierwszy terenowy podjazd, na którym pokonać trzeba było kilka powalonych drzew, co powodowało lekkie korki, i słynny zjazd "rynnami" za amfiteatrem. Było dość sucho, więc zjazd był całkiem przyjemny. Po zjechaniu z rynien był długi zjazd po luźnych kamieniach, gdzie trzeba było uważać, by nie złapać kapcia. Po jakichś niecałych dwóch km odbijaliśmy na prawo i zaczał się około 5km podjazd w terenie, wzdłuż pól kończący się przy A4, gdzie był ostry skręt w lewo. Przy zakręcie znajdował się pomiar czasu i bufet zlokalizowany na 14 kilometrze. Nie zatrzymywałam się, wzięłam kubek w rękę podczas jazdy i pognałam dalej. Po bufecie był kawałek po płaskim, a potem kolejny zjazd, na końcu którego był ostry skręt, o ile dobrze pamieętam w prawo. Potem kawałek szutrówki rozjazd dystansów Mini/Mega-Giga na 19 km.

Trasa za rozjazdem prowadziła początkowo asfaltem i szutrem po płaskim wzdłuż autostrady A4, a później terenem lekko pod górę. Na 24 kilometrze miał być bufet, ale jak sie okazało bufetu nie było. Bufet znajdował się dopiero na 28 km pod koniec podjazdu. Na bufecie również nie planowałam postoju tylko zebranie kubka podczas jazdy, ale jak się okazało zawodnik jadący tuż przede mną postanowił odebrać kubek jadąc i nagle się zatrzymać w wyniku czego wjechałam praktycznie wprost w niego. Cóż... obyło się bez żadnych problemów, poza tym, że rozlałam całą wodę z kubka, ale nie chciałam już tracić czasu i pognałam dalej szutrówką wzdłuż A4. Dalsza część trasy to powtórka odcinków, którymi jechaliśmy wcześniej, bo akurat dystans Mega pokonywał niektóre odcinki dwa razy, między innymi zjazd za amfiteatrem i jazdę bardzo szybkimi brukowanymi i szutrowymi drogami koło trasy A4. Trzeci bufet znajdował się w tym samym miejscu co pierwszy. Ostatnie kilka kilometrów to już w zasadzie po płaskim między polami, a później lasem i końcówka już do mety.


Na jednym ze zjazdów


Zjazd po rynnach


Wśród rzepakowych pól


Gdzieś na trasie


Jeszcze jeden zjazd

Na metę dotarłam po około dwóch godzinach i 40 minutach jazdy. Okazało się, że uplasowałam się na 7 pozycji z 11 w kategorii K2 na dystansie Mega i 370 pozycji Open. Całkiem dobre miejsce :) Najważniejsze dla mnie było to, że udało mi się dziś dotrzeć na metę bez żadnego upadku i nie licząc kilku przymusowych postojów (np. podejścia po schodach, albo ominięcia powalonych drzew na trasie) udało mi się pokonać praktycznie całą trasę maratonu jadąc w siodle :)

I na koniec profil dzisiejszej trasy:

Bike Maraton 2014 - Miękinia k. Wrocławia

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · Komentarze(10)
Uczestnicy
W tym roku Bikehead nastawił się na maratony organizowane przez Grabka. Dziś nadszedł czas na pierwszy w tym roku wyścig z cyklu Bike Maraton - w Miękini koło Wrocławia. Oby tylko 13ty nie okazał się pechowym rozpoczęciem sezonu :D W zeszłym roku startowałam w Powerade na dystansie mega, a w tym zdecydowałam się na generalkę na dystansie mini. Jedynie w Miękini miałam na uwadze wystartować na mega, gdyż kusił mnie przejazd przez dziedziniec zamku na wodzie, ale z uwagi na nie najlepsze samopoczucie pojechałam ostatecznie mini.

Start miał odbyć się o 11, ale z uwagi na sporą liczbę osób (około 2 tyś zawodników) start przesunął się prawie o godzinę. Startowałam z szóstego sektora, razem z Patrycją i Rafałem. 3... 2... 1... i start :D Początek asfaltem, później terenem. Praktycznie całe 8 km po płaskim. Cały czas szybkie tempo. Jedziemy w sumie razem z Patrycją, którą ciągne na kole. Na 7 kilometrze nagle ni stąd ni zowąd spada mi licznik. 13ty... jednak musiał być pechowy. Nagłe zatrzymanie na boku, podczas którego poznałam nieznaną mi wcześniej siłę przedniego hamulca i odwrót w tył po zgubę. No to straciłam trochę czasu. Licznik już mam, więc gonię za Patrycją. Po jakimś kilometrze już jestem tuż za nią. Wyprzedzam ją i jedziemy jak poprzednio. Pierwszy "większy" podjazd na około 12 km, a prawie większość zawodników podchodzi na nogach. Przeciskam się bokiem i udaje mi się podjechać. Odwracam sie, ale Patrycji za mną nie ma, szkoda :( Jadę więc dalej samotnie. Na jakimś 15 km jedyny jak się później okazało fajny zjazd na dystansie mini. Byłby w całości do zjechania, gdyby nie stworzy się ogromny zator. Niestety trzeba było zejść z buta :( Dalej znów płasko, no i przed bufetem na około 16 km kolejny podjazd. I znów prawie wszyscy na nogach... na szczęście przeciskam się ponownie bokiem i pokonuję podjazd jadąc. Szybki zjazd i później już po płaskim do mety. Kilometr przed metą rozjazd mini - mega. Z jednej strony myśli w głowie - jedź mega, zobaczysz zameczek, z drugiej - a co jak nagle zacznie znów boleć brzuch jak całe wczorajsze popołudnie? Rozsądek wziął górę i zjechałam na metę. Tuż przed metą jeszcze rywalizacja z innym zawodnikiem i koniec wyścigu :D


Tuż za startem


Omijam kałużę :D


Gdzieś na trasie maratonu


Ci co szli fotkę mają :D ja jechałam i załapałam sie tylko na róg kadru :D


Na trasie


Jeszcze jedna fotka z trasy

Wynik maratonu - miejsce 5 z 43 w kategorii K2 Mini
, 266 z 801 w Open Mini. Wynik jak dla zaskakujący i zadowalający, nie spodziewałam się takiego :) Do czwartej zawodniczki straciłam 20 sekund, a do drugiej 2 minuty. Kto wie czy nie byłoby szansy na lepszą pozycję, gdyby nie ten nieszczęsny licznik.


Podium :)