Bike Maraton 2014 - Wałbrzych

Sobota, 24 maja 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Przez cały tydzień była rewelacyjna, słoneczna pogoda. Niestety w piątek w ciągu dnia i w nocy w okolicach Wałbrzycha przeszły bardzo silne ulewy. To zwiastowało tylko jedno - błotny armagedon na trasie. W samym Wałbrzychu tuż przed startem było dość ciepło i bez opadów. Cały czas zastanawiałam się jaki dziś wybrać dystans. Ostatecznie uznałam, że decyzję podejmę już na trasie maratonu. W efekcie wybrałam dystans Mega.

Początek wyścigu to długi podjazd (ok 10 km) z dwoma króciutkimi zjazdami w miedzy czasie. Na 7 km podjazdu kawałek na nogach po schodkach. Po podjeździe około 2km zjazdu po rynnach, którymi w wyniku opadów prawie płynęła rzeka. Na 12 km pierwszy bufet. Dalej kawałek podjazdu i na 15 km rozjazd Mini / Mega. Za rozjazdem od 17 km jeszcze jakieś 3 km podjazdu, po czym około 7 km zjazdu do kolejnego bufetu zlokalizowanego na 27 km trasy. Następnie znów około 3 km podjazdu, po czym zjazd. Od około 32 km znów jakieś 5 km podjazdu, na którym zaczynam odczuwać ból kolana. Podczas podjazdu słyszę grzmoty, które powodują nagły przypływ sił :D Mijam bufet na 35 km. Za bufetem krótki zjazd, a potem znów podjazd aż do 42 km do rozjazdu Mega / Giga, który de facto był już zamknięty. Od rozjazdu jedziemy tą samą częścią trasą, którą dziś już pokonywaliśmy, ale tym razem trasa prowadzi w odwrotnym kierunku. Na około 44 km krotki, ale stromy podjazd po trawie i błocie. Podjazd pokonuję w siodle mijając kilku facetów, którzy prowadzą rowery. Rozmowa dwóch z nich bezcenna:
- Ty zobacz laska jedzie,
- No co Ty i tak nie da rady,
- Patrz, jednak podjechała, a my idziemy :D
Przed metą jeszcze kawałek podjazdu i na koniec już zjazd do samej mety. Około 2 km przed metą wyprzedza mnie Adam (który jechał dystans Giga). Adam informuje mnie, że Alek jest już pewnie na mecie, bo na rozjeździe zjechał na trasę Mega. Domyślam się, że zbyt dobrego wyniku dziś nie uzyskam, ale najważniejsze dla mnie dziś by cało dotrzeć do mety, co na szczęście się udaje.


Na trasie maratonu


Jeden ze zjazdów


Kolejny zjazd


Jeden z niewielu suchych odcinków trasy


Jeszcze jeden suchy odcinek


Na podjeździe


Walka z własnymi siłami


Gdzieś na trasie maratonu


Przejazd przez błotną kałużę

Na metę dotarłam cała uchlapana w błocie. Rower również wyglądał jak po błotnej kąpieli w SPA. Od razu skierowałam się w stronę myjek. Gdy czekałam w kolejce przyjechał przebrany już i umyty Alek. Popilnował mi roweru, a ja poszłam trochę się obmyć do pobliskiej rzeczki, która dziś była bardzo oblegana przez zawodników. Niektórzy nawet płukali w niej rowery. To co najbardziej zapamiętam z dzisiejszego maratonu to błoto, błoto i jeszcze raz niekończące się błoto. Trasa ogólnie bylaby bardzo fajna gdyby było sucho :D

Profil trasy dystansu mega:



Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!