Bike Maraton 2014 - Wisła

Sobota, 7 czerwca 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Tak jak w zeszłym roku maraton w prażącym słońcu. Rok temu jechałam trasę mini, w tym roku postanowiłam spróbować sił na dystansie mega. Trasa maratonu dość ciężka, na 5 podjazdów w zasadzie pierwszy i ostatni dało radę podjechać, pozostałe trzy w dużej mierze pokonane na piechotę. Zjazdy praktycznie wszystkie w siodle, jedynie na ostatnim zjeździe kawałek na nogach.

Maraton z przygodami - na pierwszym podjeździe - po około 3,5 km upał spowodował u mnie małą rewolucję żołądkową, w dalszej części wyścigu na 19 km po szybkim asfaltowym zjeździe i wjechaniu na szuter złapałam kapcia, na którym straciłam z 20 minut czasu. I gdyby nie pomoc innego zawodnika pewnie skończyłabym tutaj swój dzisiejszy wyścig. O miejsce nie było już sensu walczyć, więc pozostało jedynie dojechać do mety. Z każdym kilometrem i każdym kolejnym podjazdem (czyt. podejściem) sił było coraz mniej. Na szczęście udało się jakoś to wszystko pokonać i pozostał ostatni zjazd. Może gdyby było sucho pokonałabym go w całości, ale z uwagi na to, że na szlaku było dość mokro, kilka metrów zjazdu pokonałam pieszo, po czym resztę już jadąc.


Jeden z szybszych zjazdów

Kilka fotek z galerii FotoMaraton:
















Już widziałam przed sobą linię mety i czekającego na mnie Alka, gdy nagle ni stąd ni zowąd mając na liczniku prędkość około 30 km/h wylądowałam na kostce brukowej... A wszystko za sprawą innego zawodnika (z numerem 811), który dosłownie kilka metrów przed linią mety na mostku zaczął wyprzedzać mnie z lewej strony, dodatkowo rozpychając się ręką, i to bez żadnego wcześniejszego uprzedzenia, mając wolną całą prawą stronę. Totalny brak myślenia...


Dowód niesportowego zachowania...


I efekt zdarzenia


Jeszcze filmik z tegoż zdarzenia:


Po burzliwej końcówce wyścigu i przekroczeniu linii mety okazało się, że niestety najlepiej mi dziś nie poszło. Wynik: miejsce 10 z 12 w K2 Mega, 474 Open.


Już po wyścigu

Profil trasy maratonu:


Jeszcze jedna fotka przed maratonem:

Komentarze (5)

niektórzy faceci lubią się pchać tam gdzie nie trzeba :( bezmyślne zachowanie tego gościa...

Marta84 17:21 piątek, 13 czerwca 2014

A to pechowy maraton, nieszczęścia jednak lubią chodzić parami. Bardzo współczuję tego upadku, musiało bardzo boleć.

Monica 18:44 wtorek, 10 czerwca 2014

Na głupotę ludzką nie ma lekarstwa, szybkiego powrotu do zdrowia.

tommyrs 17:50 niedziela, 8 czerwca 2014

Na szczęście skończyło się na mocniejszych otarciach, rower nie uszkodzony

EdytKa 17:49 niedziela, 8 czerwca 2014

zawsze mam obawy przed kapciem :P
co do upadku - rozumiem, że na szczęście nie stało się nic bardzo groźnego ??

Tofik83 12:22 niedziela, 8 czerwca 2014
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!