Wpisy archiwalne w kategorii

2) 30 - 60 km

Dystans całkowity:14157.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:669:57
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:75.40 km/h
Suma podjazdów:68278 m
Maks. tętno maksymalne:179 (92 %)
Maks. tętno średnie:134 (69 %)
Suma kalorii:4363 kcal
Liczba aktywności:335
Średnio na aktywność:42.26 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Szybki Olsztyn

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Sobotnie samopoczucie i niedzielna przedpołudniowa pogoda skutecznie zweryfikwoaly wszelkie plany rowerowe na weekend :( Na szczęście udało się wybrać chociaż na krótką przejażdżkę w niedziele po obiedzie. Wypad asfaltowy, w celu przetestowania jak jeździ się na nowych kołach :)

Na początek przez osiedle, potem Aleją Pokoju, koło dawnego sądu, przez Kucelin, koło Ocynkowni, Guardiana i przez Kusięta do Olsztyna. W Olsztynie odwiedzamy najpierw cmentarz ofiar II wojny światowej, a potem jedziemy jeszcze główną drogą do ronda i potem pod zamek zrobić kilka fotek od strony drogi na Janów. Następnie zjazd do asfaltu i do leśnego na chwilę przerwy. W leśnym pustki. Powrót asfaltem przez Skrajnicę, potem rowerostradą, kawałek terenem zielonym rowerowym do torów, przez lasek do Bugaja, asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Pod wiaduktem w lewo i do domu.

W porównianiu do dnia wczorajszego było dość zimno. Założyłam kurtkę przeciwwiatrową i trochę się zgrzałam. Na nowych kołach jeździ się o wiele lżej :) Co zresztą widać było na drugiej górce w Kusiętach, na któą wjechałam z predkością 27,5 km :) Następne testy w terenie :D

Cmentarz Ofiar II wojny światowej w Olsztynie © EdytKa


Rocky przed ruinami zamku © EdytKa


Mistrz drugiego planu :D © EdytKa

Blachownia i Pająk - wietrznie i z kontuzją

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Na dzisiejsze popołudnie mówiłam się z Darią koło straży pożarnej na wypad w innym kierunku niż zwykle, czyli w okolice Blachowni. Jeszcze nie zdążyłam dojechać na miejsce spotkania, a już zdążyłam się poobijać i to w dodatku nie ze swojej winy. Ale wszystko po kolei.

Jechałam Jagiellońską i za skrzyżowaniem z Monte Casino (koło stacji 1-2-3) chciałam przejechać na drugą stronę jezdni. Było czerwone światło, więc stanęłam i wypięłam z SPD prawą nogę. Zielone się zapaliło, więc wpięłam się i ruszam. Zdążyłam wjechać na przejazd przednim kołem, gdy w tym samym czasie kierowca Peugeot'a postanowił wymusić pierwszeństwo i przejechać prosto przede mną. Efektem tego, wylądowałam na asfalcie. Potrzaskałam sobie kolano i łokieć. Kierowca nawet nie zatrzymał się, tylko ominął mnie łukiem i pojechał dalej :( bardzo uprzejmy, nie powiem. Jedynie jakaś rowerzystka przejeżdżająca przez pasy z naprzeciwka spytała czy nic mi nie jest. Pojechałam dalej na miejsce spotkania. Daria udzieliła mi fachowej doraźnej pierwszej pomocy, więc mogłyśmy ruszać w trasę. :)

Początkowo prowadzi Daria. Najpierw asfaltem przez Chopina i Piastowską do Głównej. Przed torami w lewo i szutrówką wzdłuż torów do Gnaszyna. Potem na drugą stronę ulicy i kawałek szutrówkami do Tatrzańskiej. Dalej cały czas asfaltem przez Wielki Bór, Starą Gorzelnię i Konradów do Blachowni. Tam chwila postoju koło zalewu i dalej asfaltem do drogi głównej na Lubliniec. Główna kawałek prosto i potem w lewo. Przez Aleksandrię i Kopalnię do Konopisk, gdzie zatrzymujemy się nad zalewem Pająk.

Po przerwie ruszamy w drogę powrotną. Tym razem ja prowadzę swoimi dawnymi ścieżkami, po których kiedyś jeździłam z tatą. Cały czas asfaltem przez Rększowice, Nieradę, Sobuczynę, Brzeziny Nowe i Brzeziny Kolonia, gdzie skręcamy w prawo na Częstochowę. Potem przez Korkową, Kusocińskiego, Poselską (koło giełdy samochodowej) i Sabinowską. Na Jagiellońskiej żegnamy się i każda z nas jedzie w swoją stronę.

Niewiele dziś brakło do 50 km, ale nie chciało mi się dokręcać. Chciałam już wracać prosto do domu. Pomimo dość mocnego wiatru w twarz przez co najmniej połowę wycieczki i bolące kolano po upadku, wyszło całkiem dobre tempo jazdy :) Oczywiście muszę również jeszcze wspomnieć o miłym towarzystwie Darii :) Dziękuję za wypad i do następnego :)

Zalew w Blachowni © EdytKa


Nad zalewem w Pająku © EdytKa

fotki by Skowronek :)

Poraj i Olsztyn

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Prognozy na dziś były trochę rozbieżne, jednak pomimo zapowiadanych przelotnych opadów postanowiłam zaryzykować i wybrać się na rower. Parę minut po godzinie 17 wyruszyłam z domu z nastawieniem na samotną jazdę, gdyż z nikim nie udało się dziś zgadać na wspólny wypad.

Najpierw standard przez osiedle, do Alei Pokoju, koło skansenu i przez Kucelin. Dalej ścieżką wzdłuż rzeki na Bugaj. Kawałek asfaltem i przez lasek do torów kolejowych. Na drugą stronę i terenem zielonym rowerowym do rowerostrady. Następnie szutrową drogą pożarową w stronę Poraja. Po drodze mijam się z Mariuszem (mario66), który wracał do domu. Chwila rozmowy i dalej w drogę. Dojechałam do niebieskiego rowerowego. Z oddali zauważyłam dwoje rowerzystów w czerwono-czarnych strojach. Pomyślałam sobie, że może ich dogonię, by zobaczyć kto to. Okazało się, że to Daria z Rafałem w nowych ubrankach. Dalej już jechaliśmy we troje. Niebieskim rowerowym do drogi na Poraj, potem kawałek asfaltem i znów terenem pomarańczowym rowerowym do Dębowca. Następnie asfaltem pod górkę na Dębowcu i szybki zjazd w dół do Poraja. Tutaj przerwa przy sklepie na pierwsze w tym sezonie lody.

Po przerwie dalej w drogę. Na początek asfaltowy podjazd w Choroniu, potem koło wieży obserwacyjnej i do Biskupic. Koło kościoła prosto i wjeżdżamy w teren. Przez Sokole Góry najpierw zielonym, a potem żółtym pieszym. Pierwsze kilkadziesiąt metrów żółtego szlaku to przeprawa przez drzewa i gałęzie zalegające na ścieżce. Dalej już całkiem szybki zjazd przez las do asfaltu między Biskupicami, a Olsztynem. Asfaltem do leśnego i tam postój. W leśnym spotykamy tylko kilku szosowców. Chwila odpoczynku i powrót.

Większość drogi powrotnej zielonym rowerowym. Przez Skrajnicę, kawałek terenem, potem asfaltem do stacji benzynowej, dalej z dość silnym wiatrem w twarz rowerostradą do końca, potem terenem do torów, przez lasek do Bugaja i dalej już asfaltem przez Bugaj i stare Błeszno. Przy Bohaterów Katynia żegnam się ze Skowronkami i skręcam w prawo w Rakowską, by pojechać na myjkę umyć rower. Myjnia niestety była już zamknięta, więc przez Raków pojechałam na następną myjkę, koło Lidla. Po umyciu Rockiego do domu Jagiellońską i Orkana.

Dzisiejszy wypad uważam za jak najbardziej udany. Bardzo fajnie, że mimo tego, że nastawiona byłam na samotną jazdę, to udało mi się w drodze spotkać znajome twarze i dalej już jechać razem. W drodze powrotnej trochę wiało w twarz, ale najważniejsze, że nie padało i towarzystwo było doborowe :)

Ze Skowronkiem w drodze © EdytKa


Widok za zamek w Olsztynie ze Skrajnicy © EdytKa

Olsztyn, Poraj

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Umówiona byłam dziś na popołudniowy asfaltowy wypad z Darią, aby zobaczyć kamieniołom w Choroniu i Aleję Lipową. W międzyczasie w ciągu dnia odezwał się Łukasz, więc nasz skład się powiększył. Ruszyliśmy standardowo ze skansenu.

Najpierw koło sądu, przez Kucelin, potem koło Ocynkowni, Guardiana i przez Kusięta do Olsztyna. W Olsztynie wstępujemy o sklepu i potem jedziemy dalej przez Biskupice i Choroń. Kawałek za wieżą obserwacyjną kolejny krótki postój, aby zobaczyć kamieniołom. Następnie w Choroniu w prawo i boczną drogą do Alei Lipowej. Tyle razy tam jechałam i nawet nie wiedziałam, że taka alejka istnieje. Kilka zdjęć i powrót do domów przez Poraj, Osiny, Kolonię Borek, Zawodzie, ceglaną drogą przez Poczesną i Nową Wieś, i dalej asfaltem przez Korwinów i Słowik. Dojeżdżamy do DK1 i jedziemy przez stare Błeszno Bohaterów Katynia do 11 Listopada. Na skrzyżowaniu z Jagiellońską żegnamy się z Łukaszem. Jadę jeszcze z Darią Jagiellońską i przed Makro odbijam w lewo do domu.

Bardzo przyjemna popołudniowa wiosenna wycieczka :) W dodatku w całkiem dobrym tempie, tym bardziej, że większość drogi wiało nam prosto w twarze, a i górek też dziś nie brakowało. Jedynie pod Biskupice ciężko było mi wjechać, ale dałam sobie radę :) Forma powoli się poprawia :)

Kamieniołom w Choroniu © EdytKa


Kamieniołom - Choroń © EdytKa


Kamieniołom - Choroń II © EdytKa


Zabytkowa Lipa w Alei Lipowej © EdytKa


Z Darią przed Aleją Lipową © EdytKa


Przed Aleją Lipową © EdytKa

Ossona, Towarne, Lipówki

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Ciężko było się dziś z kimkolwiek umówić, więc wybrałam się na samotny popołudniowy wypad, głównie z nastawieniem na jazdę w terenie. W planach miałam wybrać się do Mstowa przez Ossona i Przeprośną Górkę.

Początek to standard przez osiedle, potem Aleję Pokoju i przez Kucelin do Odlewników. Następnie przez cmentarz żydowski do Legionów. Z Legionów skręcam w prawo w stronę Cooper Standard i kieruję się w teren. Najpierw trochę pod górkę, a potem zjazd i docieram do kamieniołomu. Wyjeżdżam znów na Legionów i skręcam w lewo. Kawałek asfaltem, a potem w prawo w teren i na Górę Ossona. Podjeżdżam za pierwszym razem. Na szczycie chwila przerwy i zjeżdżam do czerwonego rowerowego. Tutaj błoto na szlaku weryfikuje moje dalsze zamiary i rezygnuję z dojazdu do Przeprośnej Górki. Kieruję się czerwonym rowerowym w prawo i dojeżdżam do Kusiąt. Kawałek asfaltem i za górką w prawo w teren w stronę Gór Towarnych. Omijam jaskinię jadąc dołem, a potem przez polanę wyjeżdżam do asfaltu. Asfaltem do Olsztyna i potem terenem na Lipówki. Podjechać do samego końca jak zwykle się nie udało. Szybki zjazd w stronę Biakła i kieruje się już w stronę domu. Kawałek asfaltem koło leśnego, a potem terenem przez Skrajnicę. Następnie rowerostradą, terenem do torów, przez lasek do Bugaja, asfaltem przez Bugaj do DK1. Pod wiaduktem w lewo i już prosto do domu.

Nareszcie mamy prawdziwą wiosnę :) Wieczory są coraz cieplejsze i przyroda budzi się do życia. Coraz więcej jest już wiosennych kwiatów. Aż miło się jeździ :) Mogłoby tylko być trochę mniej błota w terenie, nie było by potrzeba mycia roweru po każdym wypadzie w teren.

Kamieniołom na tyłach Cooper Standard © EdytKa


Kamieniołom © EdytKa


Błoto między Ossona a Przeprośną © EdytKa

Terenowy trening podjazdów i zjazdów

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Krótki popołudniowy wypad w towarzystwie Aleksandra, głównie z zamiarem potrenowania jazdy w terenie i próby podjazdu na Ossona, co do tej pory mi się nie udało. Najpierw przez osiedle, potem Alejką Pokoju, przez Kucelin, kawałek Odlewników, przez cmentarz żydowski i ścieżką rowerową na Legionów.

Z Legionów skręcamy w lewo w teren kierując się na Górę Ossona. Alek jedzie przodem, ja za nim. Tak sobie jedziemy, aż nagle znaleźliśmy się na szczycie :D Pierwszy w życiu podjazd bez żadnego postoju zaliczony :) Dzisiaj wcale nie wyglądał tak strasznie jak dotychczas. Naładowana pozytywną energią zjeżdżam w dół i podjeżdżam na Ossona drugi raz :) Alek również podjeżdża ponownie. Po chwili przerwy jedziemy dalej. Alek podjeżdża jeszcze na kolejne wzniesienie - krótsze, ale bardziej strome. Ja próbowałam, ale nie dałam rady. Zjeżdżamy z Ossona do czerwonego rowerowego i jedziemy w stronę Kusiąt. Z czerwonego rowerowego odbijamy na czerwony pieszy, by dojechać do Zielonej Góry. Na samą górę nie podjechałam, natomiast udało mi się wjechać dwa razy dalej niż zwykle :) Niedaleko jaskini krótki trening zjazdu po dużych kamieniach, skończony na szczęście łagodnym upadkiem. Przejeżdżamy potem koło jaskini i zjeżdżamy z Zielonej Góry do czerwonego rowerowego.

Wyjeżdżamy na asfalt w Kusiętach. Przed górką skręcamy w prawo w teren, by dojechać do Gór Towarnych. Dopiero po jakiś 400 metrach zauważam, że mieliśmy skręcić dopiero za asfaltową górką. Powrót do asfaltu i dopiero za górką wjeżdżamy na właściwą ścieżkę w terenie. Jaskinię omijamy jadąc dołem i docieramy do polany. Na szczyt Gór Towarnych wjeżdżamy tym łagodniejszym podjazdem. Alek wjeżdża nieco wyżej niż ja. Chwila przerwy na szczycie i zjazd w stronę Olsztyna. Dość stromy początek zjazdu po kamieniach, albo po błocie trochę mnie przeraził, wiec kawałek rower sprowadzam i dopiero dalej wsiadam i zjeżdżam. Alek zjeżdża od samego szczytu. Może kiedyś się zmobilizuje i spróbuję pokonać cały zjazd :D

Wyjeżdżamy na asfalt i kierujemy się już w stronę Olsztyna z zamiarem powrotu do domu, gdyż czas goni. Z Olsztyna kawałek główną drogą, potem w lewo pod górkę i przez Skrajnicę do rowerostrady. Na końcu rowerostrady terenem do torów, potem przez lasek do Bugaja, następnie asfaltem przez Bugaj i za przejazdem kolejowym przez Michalinę do DK1. Pod wiaduktem w lewo i prosto do domu.

Dzisiejszy trening uważam za udany :) Może dla innych to nic szczególnego, ale nigdy wcześniej nie udało mi się wjechać na sam szczyt Ossona, a dziś zrobiłam to dwukrotnie. Najważniejsze jest to, że postępy choć może i wydają się małe, to są zauważalne :)



Są już pierwsze wiosenne kwiaty :) © EdytKa


Na Zielonej Górze © EdytKa


Na szczycie Gór Towarnych © EdytKa


Alek na sczycie Gór Towarnych © EdytKa


Widok z Gór Towarnych © EdytKa

Niegowonice - kamieniołom

Sobota, 13 kwietnia 2013 · Komentarze(3)
Mieliśmy wyjechać na rower przed południem, jednak gdy już wychodziliśmy zaczęło padać. Około 13 rozpogodziło się, więc zebraliśmy się szybko i w drogę. Alek zaproponował wycieczkę na kamieniołom w Niegowonicach.

Trasa do samych Niegowonic 100% asfaltowa. Przez Dąbrowę, koło huty przez Tworzeń, potem w prawo i cały czas prosto przez Łosień (gdzie na chwilę zatrzymujemy się u kumpla ze Skody na pogaduchy) i Okradzionków do Niegowonic. Tutaj miłe zaskoczenie - przejechanych 18 km, ze średnią 27,14 km/h, a trasa wcale nie była całkiem płaska :D Następnie półtora kilometrowy asfaltowy podjazd i potem w stronę skałek dość stromym jak dla mnie terenowym podjazdem (dla porównania bardziej stromym i dłuższym niż Góra Ossona, z tą różnicą, że bez kamieni). Dwie próby podjazdu - jedna z zatrzymaniem w połowie, druga już do samego końca :) Zjazd terenem z powrotem, następnie asfaltowy szybki zjazd i w Niegowonicach w prawo w stronę kamieniołomu. Do kamieniołomu jeszcze kawałek terenem z jednym podjazdem po kamieniach, którego nie udało mi się do końca podjechać.

Nad kamieniołomem chwila przerwy. Na niebie zebrały się ciemne chmury i zaczęło grzmieć (takie są w końcu uroki wiosny), więc decyzja o powrocie. Zjazd do asfaltu i dalej już taką samą trasą co wcześniej do Dąbrowy. W Niegowonicach zaczęło dość mocno padać. Zatrzymaliśmy się na chwilę na przystanku autobusowym na Okradzionkowie i przeczekaliśmy, aż chmura przejdzie, a potem ruszyliśmy dalej w drogę. Już nie padało, ale asfalty były bardzo mokre i nie brakowało sporych kałuż. Dojechaliśmy dość mokrzy, w butach mając powódź. Podjechaliśmy jeszcze na myjkę umyć rowery i potem do domu.

Wiem, że to trochę narcystyczne, ale jestem z siebie dumna :D Podjazdy wychodzą mi coraz lepiej :) Oczywiście jeszcze sporo muszę się nauczyć, ale widoczne efekty są dobrą motywacją do dalszej nauki. Mimo deszczu było dziś całkiem ciepło. Wiosna :) Tak na marginesie, nie sadziłam, że w okolicach Dąbrowy również są takie fajne tereny do jazdy.

Podjazd przed kamieniołomem © EdytKa


Chmura burzowa © EdytKa


Nad kamieniołomem © EdytKa


Alek nad kamieniołomem © EdytKa

Okrężnie na Kijas

Środa, 10 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Środa wolne popołudnie. Temperatura 10 stopni, lekka mżawka, ale na niebie przejaśnienia. Wiosna :) Postanowiłam połączyć damskie ploty z wypadem na rower. Nareszcie bez kominiarki, ochraniaczy na buty i w cienkich rękawiczkach. Na Kijas okrężną drogą. Zanim wyszłam z domu rozpogodziło się.

Trasa w całości asfaltowa, większości po płaskim. Przez Wypalanki, Poselską, Żyzną, Zdrową, Malowniczą do Sobuczyny. Następnie w lewo i przez Brzeziny Kolonia znów do Częstochowy. Staszica, Korkową do Wypalanek i już w kierunku Kijasa. Ponownie przez Poselską, potem cały czas prosto Dźbowską aż do Wygody. W Wygodzie w lewo i na Kijas. Godzina plotek i powrót do domu już najkrótszą trasą przez Wygodę, potem przez Dźbów, Poselską i Wypalanki.

W drodze powrotnej temperatura spadła do 7,5 stopnia. Założyłam ochraniacze i kominiarkę, ale okazały się zbędne, bo zgrzałam się niesamowicie. Jechało mi się dziś wyjątkowo przyjemnie. W powietrzu czuć wiosnę. Taki stan rzeczy bardzo mi się podoba :) Jak tak będzie dalej będzie można wreszcie zrzucić zimowe ciuchy :)

Olsztyn - pierwszy tysiąc w sezonie

Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Słonko świeciło dziś od samego rana. Pozytywnie nastrajało do popołudniowego wypadu na rower. Umówiłam się na dziś z Kasią pod skansenem na szybką przejażdżkę do Olsztyna.

Trasa w całości asfaltowa, przez Kucelin, Odlewników, Legionów, Srocko, Brzyszów, Kusięta do Olsztyna. Chwila przerwy na rynku i powrót. Kawałek główną drogą, potem w lewo i przez Skrajnicę, Odrzykoń, koło Guardiana, Ocynkowni, koło dawnego sądu do skansenu. Wyjeżdżając już z przejścia pod dworcem zaliczam dość mocną glebę na chodnik :( A wszystko podczas próby zatrzymania się. Chwilę przed zatrzymaniem skręcałam w prawo, więc miałam jeszcze skręcone koło. Próbowałam wypiąć się prawą nogą z SPD i nagle okazało się, że nie mam jak. Zaczęłam szarpać się z pedałem, ale bez skutku. Efektem tego poleciałam na glebę. Róg kierownicy wbił mi się w udo, a ręką przywaliłam z całej siły w chodnik. Kasia pomogła mi się pozbierać i pojechałyśmy dalej przez Aleję Pokoju, gdzie żegnam się z Kasią i samotnie Jagiellońską wracam do domu.

Dopiero po powrocie do domu zauważyłam, że na udzie mam dość sporego siniaka i obdarta skórę. Oby szybko się zagoiło. Kawałek za stacją benzynową na Odrzykoniu wskoczył pierwszy tysiąc w sezonie. Dni są już coraz dłuższe i nieco cieplejsze. Jest nadzieja, że niedługo nadejdzie wiosna :) Będzie można więcej jeździć i zrzucić zimowe ciuchy :D

Bukowno, Sosina, Kazimierz

Sobota, 6 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
W terenie jeszcze ciągle sporo śniegu, więc na sobotę Alek zaproponował asfaltowy wypad do Jaworzna nad Sosinę. Nie byłam tam jeszcze rowerem, więc pomysł od razu został przeze mnie zaakceptowany.

Wyruszyliśmy z DG. Najpierw jechaliśmy ulicami miasta przez dzielnice Cegielniana i Kazimierz. Dotarliśmy do Sosnowca, tutaj przez dzielnice Maczki do Jaworzna. W Jaworznie przez Szczakową ulicami Moździerzowców i Bukowską. Minęliśmy zalew Sosina i pojechaliśmy dalej 7,5 km cały czas prosto, aż do Bukowna. Na skrzyżowaniu w Bukownie zawróciliśmy i z powrotem 7,5 prosto nad zalew Sosina. Asfaltowe drogi czarne, ale nad Sosiną jeszcze leży śnieg. Chwila przerwy i powrót do DG taką samą trasą przez Jaworzno i Sosnowiec. W DG zahaczyliśmy jeszcze o minii ZOO w parku na Kazimierzu. Potem już prosto do domu ulicami miasta.

Wyjazd bardzo fajny :) Tempo również całkiem przyjemne. Lubię jeździć rowerem do miejsc, w których kiedyś już byłam, ale innym środkiem lokomocji. Mam nadzieję, że śnieg niebawem stopnieje i będzie można jeździć więcej w terenie. Asfalty już zaczynają mnie nudzić.

Na molo nad Sosiną © EdytKa


Alek nad Sosiną © EdytKa


W parku na Kazimierzu w DG © EdytKa


Park na Kazimierzu © EdytKa