Blachownia i Pająk - wietrznie i z kontuzją

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Na dzisiejsze popołudnie mówiłam się z Darią koło straży pożarnej na wypad w innym kierunku niż zwykle, czyli w okolice Blachowni. Jeszcze nie zdążyłam dojechać na miejsce spotkania, a już zdążyłam się poobijać i to w dodatku nie ze swojej winy. Ale wszystko po kolei.

Jechałam Jagiellońską i za skrzyżowaniem z Monte Casino (koło stacji 1-2-3) chciałam przejechać na drugą stronę jezdni. Było czerwone światło, więc stanęłam i wypięłam z SPD prawą nogę. Zielone się zapaliło, więc wpięłam się i ruszam. Zdążyłam wjechać na przejazd przednim kołem, gdy w tym samym czasie kierowca Peugeot'a postanowił wymusić pierwszeństwo i przejechać prosto przede mną. Efektem tego, wylądowałam na asfalcie. Potrzaskałam sobie kolano i łokieć. Kierowca nawet nie zatrzymał się, tylko ominął mnie łukiem i pojechał dalej :( bardzo uprzejmy, nie powiem. Jedynie jakaś rowerzystka przejeżdżająca przez pasy z naprzeciwka spytała czy nic mi nie jest. Pojechałam dalej na miejsce spotkania. Daria udzieliła mi fachowej doraźnej pierwszej pomocy, więc mogłyśmy ruszać w trasę. :)

Początkowo prowadzi Daria. Najpierw asfaltem przez Chopina i Piastowską do Głównej. Przed torami w lewo i szutrówką wzdłuż torów do Gnaszyna. Potem na drugą stronę ulicy i kawałek szutrówkami do Tatrzańskiej. Dalej cały czas asfaltem przez Wielki Bór, Starą Gorzelnię i Konradów do Blachowni. Tam chwila postoju koło zalewu i dalej asfaltem do drogi głównej na Lubliniec. Główna kawałek prosto i potem w lewo. Przez Aleksandrię i Kopalnię do Konopisk, gdzie zatrzymujemy się nad zalewem Pająk.

Po przerwie ruszamy w drogę powrotną. Tym razem ja prowadzę swoimi dawnymi ścieżkami, po których kiedyś jeździłam z tatą. Cały czas asfaltem przez Rększowice, Nieradę, Sobuczynę, Brzeziny Nowe i Brzeziny Kolonia, gdzie skręcamy w prawo na Częstochowę. Potem przez Korkową, Kusocińskiego, Poselską (koło giełdy samochodowej) i Sabinowską. Na Jagiellońskiej żegnamy się i każda z nas jedzie w swoją stronę.

Niewiele dziś brakło do 50 km, ale nie chciało mi się dokręcać. Chciałam już wracać prosto do domu. Pomimo dość mocnego wiatru w twarz przez co najmniej połowę wycieczki i bolące kolano po upadku, wyszło całkiem dobre tempo jazdy :) Oczywiście muszę również jeszcze wspomnieć o miłym towarzystwie Darii :) Dziękuję za wypad i do następnego :)

Zalew w Blachowni © EdytKa


Nad zalewem w Pająku © EdytKa

fotki by Skowronek :)

Komentarze (4)

głupich nie sieją - sam się rodzą :/
najważniejsze, że nic poważnego Ci się nie stało !!!

Tofik83 06:53 piątek, 26 kwietnia 2013

Mam nadzieję, że skończy się tylko na powierzchownych uszkodzeniach. Całe szczęście, że Cię nie potrącił.
Również dziękuję i do zobaczenia:)

Skowronek 21:25 czwartek, 25 kwietnia 2013

Acha, jak spotkam tego debila jadąc z Tobą w Czewie, to mu nogi z dupy powyrywam....

mtbiker 21:19 czwartek, 25 kwietnia 2013

Ładne fotki i uśmiechy :D Pozdrawiam :)

mtbiker 19:59 czwartek, 25 kwietnia 2013
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!