Świnoujście vol.2 - Międzyzdroje i Jezioro Turkusowe

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dziś po dwóch latach postanowiliśmy ponownie wybrać się do Międzyzdrojów i nad Jezioro Turkusowe. Na początek przez  centrum Świnoujścia na prom.

Następnie asfaltem wzdłuż linii kolejowej na Szczecin, po czym w lewo i wzdłuż gazoportu. Trochę się zmienił od ostatniego razu gdy tędy jechaliśmy. Mijamy gazoport i jedziemy obok bunkrów przy Forcie Gerharda (fort już zwiedzaliśmy, zatem jedziemy dalej). Przy bunkrach wykosili trawy i zarośla, więc wygląda to wszystko o wiele lepiej. Dojeżdżamy do latarni morskiej. Szybka fotka i znów asfaltem koło bunkrów. Zbaczamy na chwilę na dziką plażę koło gazoportu, po znów jedziemy wzdłuż niego.


Bunkru koło Fortu Zachodniego


Bunkry koło Fortu Zachodniego


Latarnia morska


Dzika plaża koło gazoportu


Alek na dzikiej plaży

Skręcamy w lewo i jedziemy terenem szlakiem R10 do Międzyzdrojów. Szlak ma odnowione oznaczenia, więc tym razem nie musimy niepotrzebnie błądzić. Zbaczamy jedynie na chwilę na wieżę widokową, po czym wracamy znów na szlak.


Wieża widokowa

W Międzyzdrojach ludzi pełno, więc rowery w zasadzie częściowo prowadzimy. Chwila przerwy przy Alei Gwiazd, po czym kierujemy się asfaltem w stronę punktu widokowego Gosań.


Wejście do Alei Gwiazd

Ostatnie 400 metrów w drodze na punkt widokowy to terenowy podjazd po schodkach z drewnianych bali. Na punkcie widokowym kilka fotek, po czym zjazd znów do asfaltu.


Widok z punktu widokowego Gosań


Widok z punktu widokowego Gosań

Wracamy asfaltem do centrum Międzyzdrojów, a następnie jedziemy asfaltem przez Wicko Zalesie i Wapnicę. Tutaj znów terenowy podjazd, szlakiem niebieskim pieszym na punkt widokowy nad Jeziorem Turkusowym. Po zrobieniu kilka fotek zjazd i znów asfaltem do Międzyzdrojów przez Wapnicę i Wicko.



Nad jeziorem Turkusowym


Jezioro Turkusowe


Nad Jeziorem Turkusowym

Chwila odpoczynku w samym centrum, a następnie powrót do Świnoujścia terenem szlakiem R10. W pewnym momencie na szlaku prosto przed nami przebiegł mały dzik. Dalej jedziemy asfaltem wzdłuż torów do promu. Na sam koniec jeszcze kilka kilometrów przez centrum Świnoujścia do miejsca noclegu.


W Międzyzdrojach


Za ścianą wodną

Od dwóch lat sporo się w tych okolicach zmieniło. Widać, że gminy inwestują w infrastrukturę turystyczną, co jest zdecydowanie ogromnym plusem. Wycieczka [przyjemna w spokojnym tempie, bez spinania się.

Świnoujście vol.1 - do Niemiec wzdłuż wybrzeża

Piątek, 31 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pierwszy dzień właściwego urlopu. Dziś krótko dla rozkręcenia. Na początek ścieżkami rowerowymi przez Świnoujście, a potem ścieżką wzdłuż wybrzeża do Niemiec. Najpierw przez Ahlbeck, potem Ostseebad Heringsdorf do Seebad Bansin. Inny świat. Od razu widać, że jest się w Niemczech. Zadbane i piękne domy wypoczynkowe, hotele. Na ścieżce rowerowej żadnego pieszego nie uświadczysz, no chyba, że to jakiś Polak. Ot co. Taki mamy naród.


Granica polsko-niemiecka


Budowla z piasku


Zegar w Ahlbeck


Molo w Ostseebad Heringsdorf


Napotkany przy drodze rodzynek


W muszli


Drzewo przy wejściu na plażę w Seebad Bansin

Następnie jakieś 8 km plażą wzdłuż morza z powrotem do Świnoujścia, po czym zobaczyć po dwóch latach wiatrak. Na plaży dziś ludzi mało, gdyż wiatr i temperatura ludzi odstraszyła. Na szczęście całą drogę po plaży jechaliśmy z wiatrem w plecy. Przy wiatraku chwila przerwy, po czym powrót.


Plaża w Seebad Bansin


Molo w Seebad Bansin


Na plaży w Ahlbeck


Molo w Ahlbeck


Plaża


Już w Polsce


Wiatrak w Swinoujściu


Łabędzie

Kawałek wzdłuż brzegu po wielkich kamolach, a potem terenem i asfaltowo obok Fortu Zachodniego i Fortu Anioła. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w porcie (gdzie znów kilka fotek), a następnie już powrót obok przeprawy promowej i ulicami Świnoujścia do noclegu.


Obwarowania koło Fortu Artura


Bunkier koło Fortu Artura


Fort Artura


W porcie


Dawna wieża w porcie


Wejście do wieży


Ruiny koło portu


Ruiny


Z Wikingiem w tle


Alek w porcie


Budynek kantoru w porcie


Jeszcze jednak fotka ze statkiem Wikingów

Widać, że i Świnoujście się zmienia na lepsze, ale do niemieckich miast przybrzeżnych jeszcze wiele brakuje. Kilometrów dziś nie wyszło, ale jazda po plaży trochę zmęczyła, a i wiatr również nie pomagał.

Bike Maraton 2015 - Bielawa

Niedziela, 26 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kolejny maraton z cyklu Bike Maraton 2015. Miejsce startu: Bielawa. Od rana upał. Stojąc w sektorze startowym zastanawiałam się, który dystans wybrać, gdyż od samego początku sił jakoś niewiele, a w dodatku  jak się później okazało, w sektorze ugryzła mnie osa. W sektorze tym razem stałam sama. Emilia i Ola miały następne sektory. Alek ustawił się w ostatnim sektorze, gdyż z uwagi na kontuzję jechał dziś turystycznie.

Przed startem

Pierwsze 6 km wyścigu to ciężki w tym upale asfaltowy, potem szutrowy podjazd. Kurzu pełno, oddychać trudno. Następnie zjazd szutrowy do około 9 km trasy, po czym znów szutrowy podjazd, na którym najpierw dogania mnie Alek, a chwilę później na wypłaszczeniu Ola. Kawałek zjazdu i krótki techniczny podjazd, na którym uciekam nieco Oli podjeżdżając całość. Nawet kilku facetów prowadziło rowery na tym podjeździe, więc dodało mi to sił.


Podjazd, na którym bardzo się kurzyło


Na zjeździe


Zjazd

Po technicznym podjeździe znów trochę luźniej. Szutrowy podjazd, ale już dużo łagodniejszy. Na około 16 km trasy pierwszy bufet, a zaraz za nim rozjazd poprzedzony krótkim zjazdem, na którym znów Ola depcze mi po piętach. Na rozjeździe Ola i Alek wybierają trase mini, a ja mega.

Zaraz za rozjazdem robi się coraz trudniejsza trasa. Na sam początek kawałek ciężkiego terenowego podjazdu, a w zasadzie podejścia, gdyż jechać było bardzo trudno. Po pokonaniu tego odcinka znów szutrowy podjazd aż do 23 km do Rezerwatu Kalenica, gdzie znajduje się drugi bufet. Na podjeździe zaczyna grzmieć, co nie zwiastuje nic dobrego. Chwile potem zaczyna lać, a tu rozpoczyna się około 2 km podjazd po kamieniach na Wielką Sowę. Nie wiem jakim cudem, ale udało się podjechać całość, z raptem dwoma małymi podpórkami jedną nogą. Od 25 km zjazd, w błocie, ulewie, po kamieniach i korzeniach. Miejscami na trasie płynie rzeka. Jadę jakiś kilometr, potem robi coraz bardziej stromo i niewyobrażalnie ślisko, więc schodzę z roweru. jednak nawet prowadzenie go nie należy do łatwych. W pewnym momencie znów wsiadam na rower i zółwim tempem jakoś zjeżdżam. Po zjeździe kawałek podjazdu do około 31 km, gdzie znajduje się trzeci bufet. Przestaje powoli padać.

Za bufetem szutrowy podjazd około 2 km. Następnie zjazd, początkowo szutrowy, potem bardziej terenowy. Dalej kawałek singielka po trawie, a na końcu ostry nawrót i wjazd na asfalt. Od 35 km znów stromy terenowy podjazd, około kilometra. Początek idę, ale końcówkę już pokonuję w siodle. Teren robi się łagodniejszy. Trasa wiedzie koło Lisich Skał. Tutaj znów kawałek ostrego podjazdu, ale początkowo szutrowego, a na końcu po betonowych płytach. Końcówki nie daje rady podjechać, gdyż przednie koło podrywa się do góry. Na 39 km trasy znajduje się czwarty bufet.

Za bufetem podjazd singielkiem w lesie po trawie, a potem po korzeniach. Bardzo fajny odcinek. Około 42 km terenowy szybki zjazd i potem około 45 km krótki podjazd i znów zjazd. Tym razem dość szybko po szutrze. Ostatnie 2 kilometry trasy to zjazd do mety, początkowo szutrowy, potem przez pola.


Jeden ze zjazdów

Dojazd do mety


Tuż przed metą

Kilka zdjęć z galerii FotoMaraton:








Po dojechaniu do mety byłam przeszczęśliwa, że udało mi się ten maraton pokonać bez żadnych nieprzewidzianych wypadków. Najpierw upał, potem ulewa i kup wody i błota. Okazało się, że zajęłam miejsce 7 z 12 w K2 Mega i 335 Open. jak dla mnie wynik całkiem dobry. :)

Profil trasy wyścigu:

Olsztyn

Czwartek, 23 lipca 2015 · Komentarze(0)
Popołudniowy szybki wypad do Olsztyna przez Błeszno, Bugaj i przeciwpożarówkę. Następnie kawałek asfaltem w stronę rynku i na ruiny zamku przez bramę główną. Przy bramie co prawda stał Pan pobierający opłaty, ale nie zatrzymał mnie ani nawet nic się nie odezwał, zatem ruszyłam w stronę szczytu.

Dziś chyba z pięć prób podjazdu na zamek. Każda zakończona fiaskiem. Nie umiem porozumieć się z nową oponą. Czterokrotnie upuszczałam trochę powietrza, ale po kolejnych próbach podjazdu chęci było coraz mniej. Przed ostatnią próbą zatrzymałam się, by przepuścić kobietę z dwoma synkami około lat trzech, czterech.
Kobieta mówi do jednego z nich:
- synku uważaj, bo Pan będzie chciał podjechać,
Chłopczyk na to:
- mamo, ale ten Pan na rowerze to wygląda jak pani.
Ot co taka śmieszna sytuacja.


Rocky w Olsztynie

Powrót do domu przez Górę Ostrówek, terenem przez Skrajnicę, potem rowerostradą, terenem do torów, przez lasek, asfaltem przez Bugaj i koło Michaliny do DK1. Na koniec jeszcze na myjkę opłukać rower z kurzu i do domu.

Większość drogi pod wiatr, zatem nie było łatwo. W dodatku powoli rozpada się suport. Trzeba będzie chyba znów wymienić na nowy.

Praca

Środa, 22 lipca 2015 · Komentarze(0)
Rano do pracy. Po pracy na chwilę na Plac Czerwony, po czym prosto do domu. Upał przeokropny

Asfaltowa pętelka

Poniedziałek, 20 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wiatr do jazdy nie zachęcał, ale mimo tego postanowiłam dziś trochę pokręcić. Wybrałam się na asfaltową pętelkę po okolicy. Najpierw przez Wypalanki, potem Żyżną i Malowniczą. Następnie przez Sobuczynę, Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonia, Wrzosowę, gdzie przecinam trasę DK1 i jadę przez Słowik. Tutaj kawałek szutrem i po betonowych płytach do Bugaja. Dalej znów asfalt przez Bugaj i koło Michaliny do DK1. Trochę czasu jeszcze mam zatem jeszcze kilka okrężnych kilometrów przez Stary Raków i przez Wrzosowiak, po czym już do domu.

Terenowo w upale

Sobota, 18 lipca 2015 · Komentarze(0)
Emilia miała dziś wolne, zatem razem z Tomkiem przybyli do Częstochowy by pojeździć troche w naszej okolicy. Okazało się jednak, że Tomek woli zostać z Alkiem w domu i pojeździć na trenarzeże, więc na wypad w teren wybrałyśmy się we dwie.

Początek standardem przez osiedle, Alejką Pokoju i przez Kucelin do Legionów. Dalej w lewo i przez Górę Ossona. Podjazd o zjazd. Następnie terenem czerwonym pieszym w stronę Kusiąt. Odbijamy jednak na czerwony pieszy i jedziemy przez Zieloną Górę, gdzie także mamy fajny podjazd i zjazd.


Emilka przy jaskini na Zielonej Górze

Docieramy do asfaltu i jedziemy kawałek przez Kusięta. Koło straży pożarnej w prawo i w stronę Gór Towarnych. Koło jaskini spotykamy grupę wspinaczkową. Zjeżdżamy na polanę z zamiarem podjazdu na Góry Towarne, jednak jak się okazuje jest to niemożliwe z powodu wypasu owiec. Pozostaje nam jedynie dojechać do asfaltu i jechać od razu do Olsztyna. Na zamek podjeżdżamy od strony baszty, po czym zjeżdżamy do bramy głównej.


Przed olsztyńską basztą


Z wieżą w tle


Wspólna fota z Emą

Kierujemy się na rynek do sklepu, gdzie spotykamy Kasię i Kamila. Chwila pogaduch i jedziemy dalej. Następny cel na dziś Lipówki. Podjazd od strony baru leśnego, po czym zjazd w stronę Biakła. Podjazd, a w zasadzie częściowe podejście na Biakło, po czym kamienisty zjazd w stronę Sokolich Gór.


Podjazd na Lipówki


Podjazd na Lipówki


Chwila przerwy


Chwila przerwy


Ema przed Górą Biakło


Wspólna sweet focia

Czas goni, gdyż chłopaki się niecierpliwią, zatem wracamy do domu. Pożarówką, następnie terenem do torów, przez lasek do Bugaja, koło Michaliny do DK1 i Końcówka przez Błeszno. Upał dał się dziś we znaki szczególnie na cięższych podjazdach. Do domu wróciłyśmy zmęczone i tak spragnione ochłody, że nie wiem nawet jak to opisać, ale za to wycieczka była ekstra.

Sokole Góry

Czwartek, 16 lipca 2015 · Komentarze(0)
Umówiłam się koło Jagiellończyków na popołudniowy wypad w Sokole z Sylwią. Jednak Sylwia na miejsce startu nie dotarła, więc ruszyłam samotnie.

Aleją Pokoju, następnie przez Kucelin, ścieżką wzdłuż rzeki, koło Guardiana, ternem wzdłuż torów i dalej pożarówką. Przez Sokole najpierw żółtym rowerowym, potem czarnym pieszym do początku słynnej pętelki. Pomimo braku zapału udało się podjechać cały podjazd czerwonym pieszym. Po podjeździe rozpoczęłam ową pętelkę. W jednym miejscu niegroźny upadek. Z jednego zjazdu zrezygnowałam i objechałam skałę dookoła. Powrót z Sokolich pożarówką, potem terenem do torów, przez lasek do Bugaja, a potem koło Michaliny i przez Błeszno.

Nie wiem czy to coś w powietrzu, czy to te upały, czy może przemęczenie organizmu, bo w nogach kompletny brak sił. Energii zero, więc i chęci do jazdy jakoś nie ma. Lichy ten rok.

Praca

Czwartek, 16 lipca 2015 · Komentarze(0)
Standardowy dojazd rano do pracy, a po pracy powrót do domu. Nic szczególnego poza jednym autobusem, który wyprzedził mnie tuż przed samym wjazdem w zatoczkę przez co niewiele brakło by mnie zahaczył...