Bike Maraton 2015 - Bielawa

Niedziela, 26 lipca 2015 · Komentarze(0)
Kolejny maraton z cyklu Bike Maraton 2015. Miejsce startu: Bielawa. Od rana upał. Stojąc w sektorze startowym zastanawiałam się, który dystans wybrać, gdyż od samego początku sił jakoś niewiele, a w dodatku  jak się później okazało, w sektorze ugryzła mnie osa. W sektorze tym razem stałam sama. Emilia i Ola miały następne sektory. Alek ustawił się w ostatnim sektorze, gdyż z uwagi na kontuzję jechał dziś turystycznie.

Przed startem

Pierwsze 6 km wyścigu to ciężki w tym upale asfaltowy, potem szutrowy podjazd. Kurzu pełno, oddychać trudno. Następnie zjazd szutrowy do około 9 km trasy, po czym znów szutrowy podjazd, na którym najpierw dogania mnie Alek, a chwilę później na wypłaszczeniu Ola. Kawałek zjazdu i krótki techniczny podjazd, na którym uciekam nieco Oli podjeżdżając całość. Nawet kilku facetów prowadziło rowery na tym podjeździe, więc dodało mi to sił.


Podjazd, na którym bardzo się kurzyło


Na zjeździe


Zjazd

Po technicznym podjeździe znów trochę luźniej. Szutrowy podjazd, ale już dużo łagodniejszy. Na około 16 km trasy pierwszy bufet, a zaraz za nim rozjazd poprzedzony krótkim zjazdem, na którym znów Ola depcze mi po piętach. Na rozjeździe Ola i Alek wybierają trase mini, a ja mega.

Zaraz za rozjazdem robi się coraz trudniejsza trasa. Na sam początek kawałek ciężkiego terenowego podjazdu, a w zasadzie podejścia, gdyż jechać było bardzo trudno. Po pokonaniu tego odcinka znów szutrowy podjazd aż do 23 km do Rezerwatu Kalenica, gdzie znajduje się drugi bufet. Na podjeździe zaczyna grzmieć, co nie zwiastuje nic dobrego. Chwile potem zaczyna lać, a tu rozpoczyna się około 2 km podjazd po kamieniach na Wielką Sowę. Nie wiem jakim cudem, ale udało się podjechać całość, z raptem dwoma małymi podpórkami jedną nogą. Od 25 km zjazd, w błocie, ulewie, po kamieniach i korzeniach. Miejscami na trasie płynie rzeka. Jadę jakiś kilometr, potem robi coraz bardziej stromo i niewyobrażalnie ślisko, więc schodzę z roweru. jednak nawet prowadzenie go nie należy do łatwych. W pewnym momencie znów wsiadam na rower i zółwim tempem jakoś zjeżdżam. Po zjeździe kawałek podjazdu do około 31 km, gdzie znajduje się trzeci bufet. Przestaje powoli padać.

Za bufetem szutrowy podjazd około 2 km. Następnie zjazd, początkowo szutrowy, potem bardziej terenowy. Dalej kawałek singielka po trawie, a na końcu ostry nawrót i wjazd na asfalt. Od 35 km znów stromy terenowy podjazd, około kilometra. Początek idę, ale końcówkę już pokonuję w siodle. Teren robi się łagodniejszy. Trasa wiedzie koło Lisich Skał. Tutaj znów kawałek ostrego podjazdu, ale początkowo szutrowego, a na końcu po betonowych płytach. Końcówki nie daje rady podjechać, gdyż przednie koło podrywa się do góry. Na 39 km trasy znajduje się czwarty bufet.

Za bufetem podjazd singielkiem w lesie po trawie, a potem po korzeniach. Bardzo fajny odcinek. Około 42 km terenowy szybki zjazd i potem około 45 km krótki podjazd i znów zjazd. Tym razem dość szybko po szutrze. Ostatnie 2 kilometry trasy to zjazd do mety, początkowo szutrowy, potem przez pola.


Jeden ze zjazdów

Dojazd do mety


Tuż przed metą

Kilka zdjęć z galerii FotoMaraton:








Po dojechaniu do mety byłam przeszczęśliwa, że udało mi się ten maraton pokonać bez żadnych nieprzewidzianych wypadków. Najpierw upał, potem ulewa i kup wody i błota. Okazało się, że zajęłam miejsce 7 z 12 w K2 Mega i 335 Open. jak dla mnie wynik całkiem dobry. :)

Profil trasy wyścigu:

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!