Przez zaspy - aż śnieg skrzypiał pod butami - ups, pod kołami :)
na miejsce spotkania dotarły 3 osoby - EdytKa, STi i Gaweł - ekipa zgrana i wesoła :D co widać na fotkach
wyruszyliśmy spod skansenu - po jakichś 2 metrach pierwsze moje bliskie spotkanie ze śniegiem - kółko zjechało na bok przy podjeździe pod krawężnik, na szczęście biały puch zamortyzował upadek :) jechaliśmy najpierw przez Hutę, później aż do Olsztyna "białym" żółtym pieszym (nawet na pewnym odcinku widoczne były ślady innych rowerzystów, ale później zniknęły) po drodze postanowiliśmy pobawić się z Gawłem w orły na śniegu :D w pewnym momencie z zółtego zjechaliśmy - Robert pominął skręt i jechaliśmy jakąś ścieżką, gdzie pod śniegiem było sporo piachu (ciężko się kręciło), aż dotarliśmy niedaleko kota - ale już chyba na stałe zamknięte :( następnie pomknęliśmy obok zamku w stronę Kamieniołomu Kielniki - jednak Robert pogubił trasę i kamieniołomu nie zobaczyliśmy - schował się przed nami :D jakimiś ścieżkami w lesie okrążyliśmy dookoła miejsce, gdzie podobno miał być ten kamieniołom :D i dotarliśmy do żółtego pieszego, po czym zjechaliśmy na czerwony pieszy / czarny rowerowy i wróciliśmy znów pod zamek :D krótka posiadówka na herbatkę i coś do jedzenia w barze koło rynku.
Czas było jednak wracać - ale padł pomysł, aby wrócić się pod zamek zrobić kilka fotek i przy okazji wyszła z tego mała bitwa na śnieżki - jak dzieci, tylko takie duże :D po wszystkich atrakcjach asfaltem pomknęliśmy do Kusiąt, po czym zjechaliśmy na czerwony rowerowy - i gdzieś na nim znów przytuliłam się do białego puchu :) dojechaliśmy do Legionów, do ścieżki rowerowej, strasznie chcieliśmy jednak zobaczyć kamieniołom, więc szybko wspólnie zdecydowaliśmy, że zwiedzimy ten na Zawodziu i tak też zrobiliśmy :) kilka fotek na górze, szybki zjazd asfaltem na dół - ślisko, dużo zakrętów, prawie jak na jakimś OSie :D już myślałam, że trzeci raz wyląduję na śniegu, ale udało się utrzymać :) (ze strachu nawet przeraźliwie krzyknęłam - upadek na lód mógłby nie być przyjemny, ale jak to mówią - jest ryzyko jest zabawa) potem już powrót przez miasto wzdłuż Legionów do trasy, następnie wzdłuż rzeki do Niepodległości i asfaltem do domku.
wycieczka udana - pełna śmiechu, dobrego humoru, atrakcji na śniegu - już z niecierpliwością czekam na następny taki wypad :) poniżej fotorelacja z wyprawy
EdytKa w zaspie :D
cała ekipa w Olsztynie:
orły na śniegu:
z serii "dziwne pomysły":
po śnieżnej bitwie z Gawłem :D
panorama z kamieniołomu na Zawodziu: