Danków - ruiny fortalicjum, babska setka i 7 tyś w sezonie
Do samych Panek prowadziła Daria. Jechałyśmy przez Chopina, Matejki, Piastowską i potem kawałek szutrówką wzdłuż torów. Następnie szutrówkami przez Lisiniec i potem cały czas asfaltem przez Tatrzańską do granicy miasta. Następnie przez Starą Gorzelnię, Wydrę i Kalej. Potem główną drogą przez Wręczycę do Truskolas. Chwila przerwy, gdyż Skowronek udał się na moment na cmentarz. Następnie mniej uczęszczanymi drogami równoległe do głównej przez Zamłynie, Kawki i Praszczyki do Panek. Tutaj przerwa koło sklepu, by spojrzeć na mapę i wybrać dalszą trasę. Wybrałyśmy drogę przez Iwanowice. Kawałek główną przez Panki i potem przez Konieczki i Zwierzyniec. Tutaj zaczęły się trudności. Z powodu braku jakichkolwiek drogowskazów zgubiłyśmy właściwą drogę i zamiast do Iwanowic dotarłyśmy do Kukowa. W Kukowie również pojechałyśmy w niewłaściwym kierunku i znalazłyśmy się w Janikach. Byłyśmy niedaleko Krzepic, więc uznałyśmy, że najbezpieczniej będzie kawałek wrócić i jechać właśnie przez Krzepice. Korzystając z okazji zwiedziłyśmy w Krzepicach Klasztor Kanoników Regularnych z XV wieku. Zanim do niego dotarłyśmy musiałyśmy przebić się przez Słynne krzepickie jednokierunkowe wąskie ulice. W kościele trwała msza, więc do środka nie weszłyśmy.
Po oględzinach mapy postanowiłyśmy z Krzepic jechać do Dankowa czarnym szlakiem rowerowym. Jednak to wcale nie było takie łatwe, jakim się wydawało. Nie mogłyśmy odnaleźć szlaku. Jakimiś mniejszymi uliczkami dotarłyśmy do wysypiska śmieci nieopodal drogi głównej nr 43. Wg mapy główna droga prowadziła w kierunku, który był naszym celem. Zauważyłyśmy schody prowadzące na górę. wtargałyśmy rowery po schodach, przeniosłyśmy nad bandą i postanowiłyśmy pojechać kawałek pasem awaryjnym, który by dość szeroki. Po pewnym odcinku naszym oczom ukazał się bardzo niecodzienny w tamtych rejonach widok - drogowskaz, prowadzący prosto na Danków. Skręciłyśmy z głównej drogi w lewo jak wskazywał znak i okazało się, że jesteśmy na czarnym szlaku rowerowym. Do celu miałyśmy już niedaleko. Jeszcze tylko parę km po asfalcie. Pomiędzy drzewami było już widać mury fortalicjum. Przez samym dojazdem do bastionów przejechałyśmy jeszcze przez most nad Liswartą. Generalnie w powodu tego, że trochę się pogubiłyśmy to nadrobiłyśmy dobre 15 km drogi.
Pierwotny zamek w Dankowie został przebudowany na twierdzę bastionową przez kasztelana Warszyckiego. W XVII wieku w centrum fortalicji na murach zamkowych zbudowano kościół i w zasadzie tylko kościół zachował się do dziś dobrym stanie. Mury zamkowe później rozebrano i pozostały jedynie bastiony, fragment budynku zwany "Domem Kasztelanowej" i budynek bramny tzw. "Brama Krzepicka". Ogólnie teren fortalicji jest zadbany, pomniki są w dobrym stanie, wokół kościoła zbudowano drogę krzyżową, posadzono drzewa ozdobne. Krążąc po bastione spotkałyśmy tę samą grupę turystów, którą widziałyśmy w Krzepicach przed klasztorem. Po krótkiej sesji zdjęciowej usiadłyśmy na ławce na chwilę przerwy. Zjadłyśmy kanapki, batoniki i przyszedł czas na powrót.
Wybrałyśmy wspólnie drogę przez Wilkowiecko. Tutaj ku naszemu pozytywnemu zdziwieniu napotkałyśmy liczne drogowskazy. Szok :D Na kolejnych podjazdach obie odczuwałyśmy coraz większe zmęczenie, jednak nasze tempo wcale nie spadało. Dodatkowo całą drogę towarzyszył nam silny wiatr. Myślałyśmy, że skoro do Dankowa było pod wiatr, to z powrotem będzie z wiatrem, a tu jednak niestety - rowerzyście zawsze wiatr w twarz. Za Wilkwoieckiem wyjechałyśmy na drogę główną. Przez Waleńczów dotarłyśmy do Kłobucka. W Kłobucku na rondzie w lewo i koło kościoła. Krótki postój pod sklepem na uzupełnienie bidonów i dalej asfaltem przez Kamyk i Białą. Następnie już przez Częstochowę ulicą Ludową do Okulickiego. Tutaj pożegnanie i każda z nas ruszyła do siebie. Pojechałam przez Szajnowicza, III Aleję, Nowowiejskiego, Sobieskiego do Wolności. Dalej taką trasą jak zwykle wracam z pracy - przez Bór i Jagiellońską.
Podczas dzisiejszej wycieczki odnotowałyśmy podwójny jubileusz: zarówno ja jak i Daria przekroczyłyśmy kolejny tysiąc w sezonie. Mój tegoroczny przebieg przekroczył już 7000 km, natomiast Daria dobiła do 8000 km. W dodatku wykręciłyśmy ponad sto kilometrów i to z dość dużą średnią (co przy takim silnym wietrze jak dziś było sporym osiągnięciem). To była moja dziesiąta w tym roku wycieczka z dystansem przekraczającym setkę. Kończąc wpis - to była świetna wycieczka w jeszcze lepszym towarzystwie :)
Wierzby płaczące w Konieczkach© EdytKa
Chwila przerwy w Konieczkach© EdytKa
Brama klasztorna w Krzepicach© EdytKa
Kapliczka przy klasztorze w Krzepicach© EdytKa
Klasztorne wrota© EdytKa
Nasze rumaki przed murami dawnego zamku© EdytKa
Kosciół w Dankowie© EdytKa
Przed kościołem w Dankowie© EdytKa
Budynek bramny - tzw. Brama Krzepicka© EdytKa
Pozostałości murów zamkowych - "Dom Kasztelanowej"© EdytKa