[b]Dzisiejszego dnia postanowiliśmy wybrać się rowerem do Niemiec do Mellenthin, gdzie wg mapy miał znajdować się zamek. Na mapie zaznaczony był zielony szlak rowerowy prowadzący w zasadzie prosto do celu. W praktyce szlak jednak nie był taki wspaniały jak na mapie. Ale o tym za chwilę.
Pojechaliśmy ścieżką rowerową ze Świnoujścia do granicy polsko-niemieckiej. Następnie ścieżką rowerową owym zielonym szlakiem wzdłuż niemieckiego wybrzeża przez Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin i Fischershutten. Infrastruktura wzdłuż plaży w Niemczech zupełnie inna niż w Polsce, jakbym była w innym, lepszym świecie.
Na granicy polsko-niemieckiej Świnoujście-Ahlbeck
© EdytKa
Na plaży w Niemczech - Ahlbeck
© EdytKa
W Fischershutten szlak skręca w lewo i najpierw dość szybkimi szutrówkami przez las, a potem asfaltem wzdłuż pola campingowego prowadzi do miejscowości Uckeritz.
Bagna kolo szlaku do Uckeritz
© EdytKa
W Uckeritz okazuje się, że szlak którym chcemy dalej jechać jest w rzeczywistości nieoznaczony - nie istnieje. Próbujemy jechać tak, jak szlak prowadzi wg mapy. Ulicami miasta docieramy do portu. Kawałek za portem wjeżdżamy w teren. Najpierw jedziemy kawałek przez las, a potem lądujemy na jakimś polu i ścieżka kompletnie znika na jakichś mokradłach. Wiadomo już dlaczego szlak został zlikwidowany. Po oględzinach mapy decydujemy się wrócić do drogi nr 111, którą przecinaliśmy przed dojazdem do portu. Jedziemy ścieżką rowerową wzdłuż tej drogi. Na najbliższym skrzyżowaniu okazuje się, że dojeżdżamy do zielonego szlaku rowerowego. Jedziemy ścieżką rowerową wzdłuż drogi tak jak prowadzi szlak, przez Neu Pudagla do Pudagla. Tutaj zatrzymujemy się, by obejrzeć zabytkowy młyn.
Zabytkowy młyn w Pudagla
© EdytKa
Zabytkowy młyn w Pudagla z drugiej strony
© EdytKa
Następnie zjeżdżamy w dół do drogi 111 i jedziemy dalej ścieżką rowerową przez Neppermin do Mellenthin. Szlak zielony prowadzi wzdłuż zalewu Nepperminer See.
Zalew Nepperminer See
© EdytKa
W Mellenthin przejeżdżamy pod drogą główną na drugą stronę i kawałek dalej skręcamy w prawo w leśną dróżkę prowadzącą do zaznaczonego na naszej mapie zamku, który chcemy zwiedzić. Na miejscu okazuje się jednak, że nie jest to żaden zamek, a dworek. Objechaliśmy ów dworek dookoła i następnie wróciliśmy dróżką przez las do ścieżki rowerowej przy drodze głównej.
Dworek w Mellenthin
© EdytKa
Z mapy wynikało, że prostopadle do drogi głównej powinna znajdować się jakaś polna droga prowadząca do Katschow. W rzeczywistości jednak po drugiej stronie drogi głównej znajdowała się jakaś niemiecka knajpka. Spojrzeliśmy na mapę koło owej knajpki, jednak z niej również nic nie wniknęło. Pokręciliśmy się trochę po okolicy i wróciliśmy znów do głównej drogi.
Niemiecki mapnik
© EdytKa
Zabytkowy głaz w Mellenthin
© EdytKa
Pojechaliśmy dalej główną drogą. Po kilkunastu metrach okazało się, że dopiero teraz dojechaliśmy do skrzyżowania z polną drogą, której wcześniej szukaliśmy. Skręciliśmy w lewo i terenem przez pola dotarliśmy do Katschow. Następnie pojechaliśmy asfaltem do Dargen, gdzie ku naszemu zaskoczeniu odnaleźliśmy zagubiony zielony szlak rowerowy. Szlakiem, kawałek szutrem, a potem asfaltem pojechaliśmy przez Neverow i Kutzow do Zirchow, po czym dalej szlakiem szutrówką przez las do Garz. Z Garz również szutrówką przez pola do Kamminke (miejscowości przy granicy z Polską).
Tunel między Garz a Kamminke
© EdytKa
W Kamminke zielony szlak rowerowy ponownie znika w bliżej niewyjaśnionych dla nas okolicznościach. Błądzimy trochę po mieście. Udaje nam się dojechać do czerwonego szlaku rowerowego (którego na naszej mapie nie było), prowadzącego asfaltem do granicy niemiecko-polskiej.
Na granicy niemiecko-polskiej Kamminke-Świnoujście
© EdytKa
Trzymając się owego szlaku czerwonego przekraczamy granicę Kamminke - Świnoujście. Jesteśmy z powrotem w Polsce. Ścieżką rowerową przez dzielnicę Wydrzany i przez Płachocin dojeżdżamy do centrum. Kierujemy się jeszcze na myjkę umyć rowery, a potem już prosto do domu.
Szkoda, że szlaki rowerowe oznaczone na naszej mapie nie pokrywały się ze szlakami oznaczonymi przez Niemców. Od Kamminke mieliśmy początkowo jechać nieco inaczej, ale byliśmy już trochę zmęczeni ciągłym szukaniem szlaku, dlatego skróciliśmy trasę. Zwiedziliśmy generalnie bardziej rolniczą część Niemiec. W sumie trochę inaczej sobie wyobrażałam ten kraj, ale może to dlatego, że kojarzy mi się on bardziej z bardziej zurbanizowanym państwem. Może kiedyś uda się zwiedzić nieco więcej.