Olsztyn i bliskie spotkanie z autem w drodze powrotnej
Samotnie Alejką Pokoju pod dawny sąd na Rakowie. Byłam przed czasem zatem czekam. Nagle słyszę dzyn dzyn. Okazało się, że to Tomek. Dalej wspólnie przez Kucelin i Cmentarz Żydowski. Na wyjeździe z cmentarza niespodzianka - usypana hołda ziemi, a w niej wbita tabliczka "Teren prywatny". jakby tak ktoś jechał szybko to mógłby mieć problem z wyhamowaniem przed ową niespodzianką. Dale kawałekj przez Legionów. Następnie terenem czerwonym pieszym i czerwonym rowerowym do Kusiąt. Znów kawałek asfaltem, po czym w prawo w teren i zielonym rowerowym koło krzyża. Na podjeździe Tomek łapie kapcia.
Po szybkiej wymianie dętki zjazd. Gdy jesteśmy już na dole przypadkiem mijamy właściwy skręt i jedziemy prosto, w efekcie czego musimy przedostać się do asfaltu wertepami wzdłuż płotu wodociągów. A przed nami jedzie traktor, który szybko wyprzedzamy będąc już na asfalcie. Od Olsztyna kierujemy się już z powrotem do Czestochowy.
Terenem przez Górę Ostrówek i Skrajnicę. Dalej asfaltem do rowerostrady (gdzie po drodze wyprzedzamy jakąś wiekszą grupkę rowerzystów) i rowerostradą do końca. Następnie kawałek terenem, po czym znów asfaltem koło Guardiana. Dalej ścieżką wzdłuż rzeki, przez Kucelin i Alejką Pokoju do DK1. Tutaj żegnam się z Tomkiem i dalej podążam samotnie do domu.
Koło sezamu bliskie spotkanie z maską jakiegoś auta. Jakaś głupia baba chcąc wyjechać z parkingu w prawo dojechała do pasów i zatrzymała się przed nimi. Ja jechałam prosto Jagiellońską. W momencie gdy byłam na środku przejazdu rowerowego kobieta patrząc tylko w lewo postanowiła ruszyć, w efekcie czego zepchnęła mnie na jezdnię. Dobrze, że akurat auto, które jechało Jagiellońską nie jechało zbyt szybko i zdążyło zahamować. Głupota tej baby nie zna granic. Na szczęście skończyło się tylko na obiciu łokcia, gdyż ja jechałam spokojnym tempem, a ona dopiero co ruszyła. Strach pomysleć co by było przy większej prędkości. Na tym moja wycieczka się skończyła, gdyż zadzwoniłam do Alka by przyjechał na miejsce zdarzenia i ocenił, czy nie ma strat w rowerze. Sprawa z kobitą została załatwiona polubownie bez wzywania policji, ale tego dnia ta kobieta szybko pewnie nie zapomni, gdyż to były z całą pewnością jej najdroższe zakupy.
A na koniec link do bloga Tomka:
http://tofik83.bikestats.pl/1343139,Dzyn-dzyn.html#comment825143