Wpisy archiwalne w kategorii

2) 30 - 60 km

Dystans całkowity:14157.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:669:57
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:75.40 km/h
Suma podjazdów:68278 m
Maks. tętno maksymalne:179 (92 %)
Maks. tętno średnie:134 (69 %)
Suma kalorii:4363 kcal
Liczba aktywności:335
Średnio na aktywność:42.26 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Okrężnie na Jasną Górę

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Przy okazji wyjazdu na Jasną Górę z okazji rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II wyszłam z domu wcześniej, by samotnie pokręcić trochę po mieście. Kompletnie bez celu, dla nabicia km i zrzucenia świątecznych kalorii.

Pojechałam przez Jagiellońską, Aleję Pokoju, Odlewników, Legionów, i potem na Złotą Górę. Tam minutka przerwy i zjazd z powrotem do Legionów. Dalej Żużlową, Olsztyńską, Szpitalną do Ronda Reagana. Następnie znów Aleją Pokoju, Kucelińską, koło dawnego sądu, Hutników, Ruckemanna, Faradaya, Mirowską, Warszawską do Jana Pawła. Minuta postoju i Boh. Getta i Nadrzeczną znów do Mirowskiej. Następnie do placu Daszyńskiego pod pomnik papieża. Chwila zadumy i Ogrodową w stronę Katedry. Nikogo jeszcze nie było więc jeszcze małe kółeczko przez Krakowską i Kanał Kohna z powrotem pod Katedrę. Po chwili dojechali jeszcze Arek, Robert i Janek.

Wspólnie przez Aleje pod Jasnogórski szczyt, by zapalić znicze dla papieża Jana Pawła i w godzinie jego śmierci być razem z nim i uczcić pamięć o nim minutą ciszy i modlitwy.



Następnie powrót do domu. Przez Aleje do linii tramwajowej, gdzie Arek i Robert jadą prosto, a ja skręcam w prawo i dalej samotnie wzdłuż linii tramwajowej, potem Bór i Jagiellońską dojeżdżam do domu. Główne drogi czarne, tyle, że mokre. Chodniki i ścieżki rowerowe pokryte śniegowym błotem. Tęsknię za wiosną.

Olsztyn, Poraj

Sobota, 30 marca 2013 · Komentarze(1)
Korzystając z chwili wolnego czasu i całkiem dobrej pogody szybki asfaltowy wypad bez dłuższych przerw razem z Alkiem.

Najpierw przez osiedle, potem Aleją Pokoju, koło sądu, przez Kucelin, Odlewników, Legionów, potem przez Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. W Kusiętach mijamy się z Arkiem. W Olsztynie króciutki postój i dalej przez Biskupice i Choroń. Koło wieży obserwacyjnej kolejny szybki postój i następnie przez Poraj, Osiny, Kolonię Borek, Zawodzie, Poczesną, Nową Wieś, Korwinów i Słowik. Następnie chodnikiem wzdłuż DK1 do nowej linii tramwajowej. Jeszcze tylko na myjkę umyć rowery i prosto do domu.

To by było na tyle w marcu. W porównaniu do zeszłego roku z powodu braku czasu i niezbyt sprzyjającej pogody ogromna regresja w ilości przejechanych km. Mam nadzieję, że następne miesiące będą lepsze.

Olsztyn w bezsilności

Czwartek, 28 marca 2013 · Komentarze(2)
Od samego początku nie było sił, ale chęć do jazdy rosła z każdą minutą. Umówiłam się dziś z Kasią pod skansenem na popołudniowy wypad do Olsztyna.

Trasa w całości asfaltowa, przez Kucelin, Odlewników, Legionów, Srocko, Brzyszów, Kusięta do Olsztyna. Chwila przerwy na rynku i powrót kawałek główną drogą, potem przez Skrajnicę, Odrzykoń, koło Guardiana, Ocynkowni, koło dawnego sądu i Alejką Pokoju, gdzie żegnam się z Kasią i dalej sama Jagiellońską i przez osiedle wracam do domu.

Wszystko byłoby fajnie, gdyby było więcej sił i nie było tego mocnego zimnego wiatru :( Momentami miałam wrażenie, że wiatr zepchnie mnie z drogi i wyląduję gdzieś poza nią. Kiedy wiosna w końcu nadejdzie?

Mroźny spontan

Sobota, 23 marca 2013 · Komentarze(1)
Na dzisiejszy dzień nie było rowerowych planów. Pomimo dużego mrozu świecące słonko nakręciło u Alka chęć na krótką wycieczkę. Zebraliśmy się w miarę szybko i wyruszyliśmy asfaltem na Olsztyn.

Trasa prowadziła przez Jagiellońską, Aleję Pokoju (gdzie spotkaliśmy spacerującą Kasię z Kamilem), Kucelin, koło Ocynkowni, Guardiana, dalej przez Odrzykoń, Kusięta (tutaj minęliśmy idącego piechotą michaill'a) do Olsztyna. Powrót bez postoju kawałek główną drogą, potem przez Skrajnicę, ponownie przez Odrzykoń, koło Guardiana i Alejkę Pokoju.

Generalnie, gdyby nie ten mróz i przeszywający zimnem wiatr, to jechało by się całkiem przyjemnie. Jedynie na Odrzykoniu było dość ciężko, gdyż asfalt jest tam skuty sporymi lodowymi koleinami. Na Skrajnicy miejscami również ślisko, ale już bez kolein. Do domu wróciliśmy cali przemarznięci.

Niegowonice - skałki

Niedziela, 17 marca 2013 · Komentarze(9)
Na dziś Aleksander zaproponował wycieczkę na skałki w Niegowonicach. Jeszcze tam nigdy nie byłam, więc z chęcią się tam wybrałam.

Trasa prawie w 100% asfaltowa. Wyruszyliśmy z centrum Dąbrowy, jechaliśmy koło huty przez Tworzeń, następnie cały czas prosto przez Łosień do Niegowonic. Przed dojazdem do celu jeszcze ponad półtora kilometrowy podjazd i byliśmy na miejscu. Podjechaliśmy terenem na skałki, tam chwila przerwy i krótka sesja zdjęciowa. Powrót do Dąbrowy tą samą trasą.

Droga do Niegowonic praktycznie cały czas pod wiatr, z powrotem już na szczęście z wiatrem. Wycieczka bardzo fajna, tym bardziej, że lubię zwiedzać nowe miejsca, w których wcześniej nigdy nie byłam.

Podjazd pod skałki © EdytKa


Końcówka podjazdu © EdytKa


Rocky w najnowszej konfiguracji © EdytKa


Na skałce w Niegowonicach © EdytKa


Alek na skałce :) © EdytKa


W butach SPD też można łazić po skałkach :D © EdytKa

Pogoria III, IV i Bukowa Góra śladami MP

Sobota, 16 marca 2013 · Komentarze(0)
W dzisiejszym dniu wypad na rower w towarzystwie dwóch braci, do tego bliźniaków - Alka i Pawła na Bukową Górę. Najpierw trochę przez osiedle. Następnie przez park do Pogorii III. Ścieżką rowerową wzdłuż zalewu - koło molo i koło bocznicy kolejowej. Chwila przerwy na zdjęcia.

Następnie na drugą stronę torów i kawałek terenem do Pogorii IV, po czym asfaltem pod wiatr przy brzegu zalewu. Dalej asfaltem przez Pastwiska, Podskale, Podwarpie, Glinianki, Trzebiesławice do Podbuczyn. W Podbuczynach w lewo i w teren na pętlę wokół Bukowej Góry. Najpierw podjazd, potem zjazd, kolejny podjazd, zjazd i znów podjazd pod wieżę obserwacyjną. Nie pamiętam już gdzie dokładnie, ale na jednym z zakrętów zaliczyłam niegroźną glebę, gdyż zbyt ostro chciałam pokonać zakręt. Przy wieży chwila przerwy i potem dalsza część pętli. Najpierw zjazd, potem podjazd i na sam koniec trochę trudniejszy zjazd, na którym podczas MP wielu bikerów zaliczało upadki. Zjazd pokonuję dość ostrożnie, gdyż nie chcę by mi się coś stało. Wyjeżdżamy na asfalt. Powrót przez Karsów do Pogorii IV. Dalej już analogicznie jak w poprzednim kierunku - koło Pogorii IV i III, z tym, że tym razem większość drogi z wiatrem.

Powoli zaczynam poznawać coraz więcej ścieżek w okolicach Dąbrowy i coraz bardziej doceniam rowerowe ścieżki w okolicach Częstochowy. Owszem, w pobliżu DG również są ciekawe trasy, z tym, że koło "Świętego Miasta" jest ich bez wątpienia wiele więcej, i są bardziej na wyciągniecię ręki.

Nad Pogorią III © EdytKa


Alek nad Pogorią III © EdytKa


Razem nad Pogorią III © EdytKa

Trening podjazdów, czyli jedz buraki :D

Środa, 6 marca 2013 · Komentarze(11)
Dzisiaj wieczorny wypad w towarzystwie Kasi i Łukasza. Umówiliśmy się jak zawsze pod skansenem. Celem wycieczki był Poraj, na miejscu spotkania zadecydowaliśmy, że jedziemy w całości asfaltem.

Na początek standard, czyli koło sądu, przez Kucelin, koło Ocynkowni, Guardiana i przez Kusięta do Olsztyna. Chwila postoju na rynku. Od samego początku narzuciłam dość spore tempo, na każdym podjeździe zostawiając towarzyszy z tyłu. Na zjazdach zwalniałam, by odpocząć. Z Olsztyna dalej asfaltem, koło leśnego i przez Biskupice. Na szczycie górki znów chwila postoju, by poczekać na Kasię i Łukasza. Dalej przez Choroń do Poraja. Potem główną drogą przez Poraj, Osiny i Kolonię Borek. Następnie po drodze z cegieł przez Poczesną i Nową Wieś. Dalej znów asfalt przez Korwinów i Słowik. W Słowiku Łukasz opada z sił. Na postoju ratuję go odrobiną czekolady. Ze Słowika wyjeżdżamy na DK1 i jedziemy chodnikiem wzdłuż trasy. Przy nowej linii tramwajowej rozjeżdżamy się i Kasia z Łukim jedzie dalej prosto, a ja pod mostem do Jesiennej.

Bardzo fajna wycieczka, w dobrym tempie i miłym towarzystwie. Pogoda wyśmienita, wieczór bardzo ciepły. Jedyne czego mi dziś brakowało to SPD w Rockim. Momentami nogi odrywały mi się od pedałów. W drodze powrotnej lekko przeszkadzał mocny wiatr, ale nie poddaliśmy się. Trochę mnie chyba tylko przewiało, bo od Biskupic dopadł mnie straszny katar i zaczęłam non stop kichać. Oby nie skończyło się to chorobą :)

Mstów i Olsztyn terenowo

Niedziela, 3 marca 2013 · Komentarze(11)
Dzisiaj razem z Alkiem wybraliśmy się na terenową wycieczkę w towarzystwie Bartka, Rafała, Tomka, i przemka, który dziś dyktował tempo i wybierał trasę. Miała jechać z nami jeszcze Daria, ale niestety rozchorowała się.

Wyruszyliśmy standardowo z pod skansenu. Początek asfaltem przez Kucelin. Jechaliśmy cały czas prosto, nagle Przemek bez żadnej zapowiedzi postanowił skręcić w lewo w stronę szpitala hutniczego. W efekcie jego działania, mając już przed oczami upadek na asfalt, w ostatniej chwili udało mi się wyprowadzić zimówkę z poślizgu. Poczułam się prawie jak żużlowiec. Dalej Przemek poprowadził przez cmentarz żydowski, asfaltem przez Legionów i terenem przez Górę Ossona. Podczas podjazdu zaczęłam żałować, że nie pojechałam dziś na Rockim, tylko na zimówce. Niestety nie udało mi się podjechać całości. Będąc już na szczycie, okazało się, że Rafał musi wracać do domu, więc dalej pojechaliśmy w pięcioosobowym składzie. Zjechaliśmy z Ossona do ulicy Bursztynowej. Następnie kawałek asfaltem i potem znów terenem przez Przeprośną Górkę, gdzie podjechałam bez problemów. Chwila przerwy koło sanktuarium Ojca Pio i potem szybki terenowy zjazd.



Następnie asfaltem do Mstowa. Przed dojazdem do rynku skręcamy w prawo i robimy terenową pętelkę koło stodół, po czym ponownie wyjeżdżamy na asfalt i kierujemy się koło kościoła w stronę snowparku. Następnie terenowy podjazd koło snowparku. Na zimówce nie udało mi się pokonać podjazdu. Alek widząc, że jest mi ciężko zaproponował, że zamienimy się rowerami. Przemek postanowił jeszcze raz zmierzyć się z podjazdem, więc korzystając z okazji i ja zdecydowałam, że spróbuję podjechać Giantem. Podjazd okazał się o niebo lepszy niż na zimówce. Efekt widać na filmiku:



Ze snowparku zjechaliśmy ścieżką między drzewami nad staw, gdzie zrobiliśmy chwilę przerwy w altance. Następnie tą samą ścieżką podjechaliśmy znów na górę snowparku. Na Giancie podjeżdżało mi się o wiele łatwiej niż na zimówce. Stokiem zjechaliśmy do asfaltu. Patrząc jak szybko Alek zjeżdża moją zimówką zastanawiałam się tylko kto wyjdzie z tego cało - on czy rower :D Na szczęście oboje to przeżyli. Dalej kawałek asfaltem, po czym ponownie terenem niebieskim pieszym koło sadów owocowych, aż do Małus. Na samym początku pieszego szlaku, koło ujechało mi na koleinie i zaliczyłam glebę. Chłopaki nawet nie zauważyli, że mnie nie ma, bo jechałam na końcu. Nie mogłam się ani podnieść, ani wypiąć z SPD, więc leżąc czekałam, aż ktoś zauważy moje zniknięcie. Po jakichś dwóch minutach wrócił się po mnie Alek i pomógł mi się pozbierać. Reszta ekipy czekała już w Małusach.

Przez Małusy kawałek asfaltem i znów terenem niebieskim pieszym do Turowa. W Turowie przez tory kolejowe i dalej terenem niebieskim pieszym, a potem dziurawym asfaltem zielonym rowerowym koło bunkrów w Ciecierzynie do Zrębic. Następnie kawałek główną drogą do Przymiłowic. Koło stacji benzynowej w lewo znów w teren na niebieski pieszy / zielony rowerowy. Z każdym metrem śniegu pod kołami było coraz więcej. Jednocześnie metr po metrze zaczęło mi się coraz ciężej kręcić na Giancie. Po pewnym odcinku nagle zaczęły przeskakiwać kulki w suporcie. No cóż, zajechałam suport. Na szczęście mtbiker i tak miał zamiar go wymienić. Ponownie zmieniliśmy się rowerami, żebym nie męczyła się z tym suportem. Ledwo wsiadłam na zimówkę i po chwili na śnieżnej koleinie zaliczyłam drugą dziś glebę. Zjechaliśmy na zółty rowerowy i udaliśmy się w stronę Sokolich Gór. Na początku zółtego szlaku było jeszcze więcej śniegu, który miejscami był dość zmrożony. Nie było łatwo jechać, efektem czego zaliczyłam dwa kolejne upadki minuta po minucie. Dalej śnieg stopniowo znikał. Przez Sokole Góry jechaliśmy najpierw czarnym rowerowym / żółtym pieszym, a potem czerwonym pieszym, aż dojechaliśmy do zamku w Olsztynie. Dalej Przemek z Bartkiem pojechali terenem przez Lipówki, a my z Alkiem i Tomkiem asfaltem prosto do leśnego.

Nie zdążyliśmy jeszcze wejść do środka i już chłopaki do nas dojechali. W leśnym siedzieli już inni rowerzyści. Ogrzaliśmy się trochę i trzeba było wracać. Do domu jechałam ponownie Giantem, gdyż chwilę przed dojazdem do leśnego suport zaczął znów normalnie pracować. Powrót najpierw asfaltem, potem kawałek terenem zielonym rowerowym przez Skrajnicę. Koło kapliczki Bartek, Przemek i Tomek pojechali dalej terenem, a my z Alkiem asfaltem przez Skrajnicę, potem rowerostradą, kawałek terenem do torów, przez lasek do Bugaja, asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Zahaczyliśmy jeszcze o myjkę i potem już prosto do domu.

Dzisiejsza wycieczka trochę mnie zmęczyła. Wczoraj byłam pełna energii, a dziś czułam się jakby ktoś wyssał ze mnie wszystkie siły. Biorąc pod uwagę pogodę i obecne możliwości czasowe i wydaje mi się, że marzec 2013 w porównaniu do poprzedniego roku będzie bardzo słaby :(

Podjazd na Przeprośną Górkę © EdytKa


Podjazd na Przeprośną II © EdytKa


Alek na podjeździe na Przeprośną Górkę © EdytKa

Spontaniczny Olsztyn

Sobota, 2 marca 2013 · Komentarze(4)
Nie planowaliśmy na dziś żadnej wycieczki, jednak pogoda była na tyle przyjemna, że gdy tylko dostałam sms od Rafała z informacją o wypadzie do Olsztyna, to podjęliśmy z Alkiem szybką decyzję i skorzystaliśmy z propozycji.

Wyruszyliśmy ode mnie z domu. Jagiellońską i Aleją Pokoju pojechaliśmy w stronę huty. Koło dawnego sądu minęliśmy się z Agnieszką i Mariuszem, którzy najprawdopodobniej wracali z Olsztyna. Kawałek dalej, przy moście nad rzeką czekali już na nas chłopaki z Jurabike - Rafał, Zbyszek i Adam. W pięcioosobowym składzie pojechaliśmy ścieżką wzdłuż rzeki, a potem asfaltem koło Guardiana. Następnie kawałek terenem zielonym rowerowym, potem rowerostradą do końca i asfaltem przez Skrajnicę do Olsztyna. Jechało mi się dziś na tyle wyjątkowo lekko i przyjemnie, że chłopaki mieli problem, by za mną dziś nadążyć. Przejechaliśmy koło zamku, po czym terenem podjechaliśmy na Lipówki. Następnie szybki zjazd z Lipówek i dalej terenem koło Biakła do żółtego rowerowego. Żółtym szlakiem do baru leśnego na krótką przerwę.

Przed drogą powrotną mtbiker zaproponował zamianę rowerów, by zobaczyć jak jeździ się na Rockim. W efekcie ja jechałam na jego Giancie. Powrót jedną z krótszych tras, w nieco wolniejszym tempie, by chłopaki mogli nadążyć. Najpierw powrót asfaltem do rynku w Olsztynie, potem kawałek główną drogą i potem przez Wilczą Górę do nastawni. Następnie terenem zielonym rowerowym wzdłuż torów, na drugą stronę i przez lasek do Bugaja. Asfaltem przez Bugaj do przejazdu kolejowego i przez Michalinę do DK1. Adam ze Zbyszkiem pojechali prosto wzdłuż trasy, a my z Alkiem i Rafałem udaliśmy się jeszcze w dół na myjkę. Po umyciu nasze rowerów Rafał pojechał w stronę Rakowa, a my z Alkiem Jesienną do domu.

Sama nie wiem skąd, ale miałam dziś w sobie bardzo dużo energii :) Mam nadzieję, że chłopaki wybaczą mi narzucone tempo. Nie ma się co dziwić, że mieli dziś mniej sił - Rafał po dłuższej chorobie, a Adam pierwszy raz w sezonie na dwóch kółkach. Co by nie było, to spontaniczne, nieplanowane wypady są bardzo fajne, szczególnie w dobrym towarzystwie :)

Interwałowa pętla po asfalcie

Niedziela, 24 lutego 2013 · Komentarze(4)
Tym razem to ja miałam większą ochotę wyjść na rower. Było trochę mokro i wietrznie, ale mimo tego wybraliśmy się na asfaltową pętlę. Nie zabrałam ze sobą swojego roweru, więc miałam okazję sprawdzić jak jeździ się na Cube Aleksandra.

Najpierw asfaltem przez osiedle do Pogorii III. Dalej ścieżką rowerową przy Pogorii - koło molo i bocznicy kolejowej. Następnie kawałek terenem prze błoto, po drodze mijając jedne tory i drugie. Po wyjechaniu z terenu przez pomost i na Pogorię IV. Asfaltem wzdłuż zalewu aż do Wojkowic. Potem już cały czas asfaltem przez Chałupki, Zarzecze, Starą Wieś, Przeczyce, Targoszyce, Sadowie, Zawadę, Pasternik, Najdziszów, Sadowie Drugie, Sławniów, Pałęczak, Gaj, i ponownie przez Starą Wieś, Zarzecze do Chałupek. Dalej analogicznie jak wcześniej wzdłuż Pogorii IV i III do domu.

W trakcie dzisiejszej przejażdżki pokonaliśmy dość sporo podjazdów. Właśnie wtedy najbardziej odczułam różnicę jadąc rowerem dużo lżejszym od mojego. Podjazdy były o wiele lżejsze niż dotychczas. Aby nie było zbyt lekko, w drugiej połowie pętli, gdy kierowaliśmy się już z powrotem, jazdę utrudniał stosunkowo mocny i zimny wtwarzowiatr, przez który większość wody z kałuż leciała mi prosto na twarz. Chyba muszę zacząć odchudzać Rockiego :D

Na podjeśdzie przed Sadowiem Drugim © EdytKa


Ostatki śniegu tej zimy © EdytKa


Na molo na Pogori III © EdytKa