Wpisy archiwalne w kategorii

1) do 30 km

Dystans całkowity:5536.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:162:51
Średnia prędkość:19.38 km/h
Maksymalna prędkość:61.29 km/h
Suma podjazdów:11992 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:2034 kcal
Liczba aktywności:357
Średnio na aktywność:15.51 km i 0h 49m
Więcej statystyk

Praca

Środa, 23 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Rano do pracy. Cieplutki i przyjemnie. Zaledwie 5 minut przed moim wyjściem z pracy zaczęło grzmieć i padać. Myślałam, że spróbuje przeczekać trochę u Gawła, ale po chwili deszcz osłabł, więc zdecydowałam się wracać. Nie miałam błotników, więc trochę zmokłam - nie tyle co od deszczu, a od mokrego asfaltu.

Zielona Góra

Środa, 9 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
MisterDry (Bartek) z JuraBike zaproponował wycieczkę do Mstowa na egzorcyzmy. Jednak godzina 18 była dla mnie trochę za późna. Planowałam iść na rower około 17, ale pogoda nie była zbyt pewna, więc długo się wahałam. Wreszcie zdecydowałam, że wybiorę się w okolice Olsztyna, by w razie czego mieć bliżej do domku, jakby zaczęło się chmurzyć.

No i pojechałam. Najpierw osiedle i Alejka Pokoju, potem przez Kucelin, Cmentarz żydowski, i dalej asfaltem przez Legionów i Brzyszowską. Potem skręcam w prawo na czerwony rowerowy w stronę Kusiąt. Docieram do Zielonej Góry, podjazd i zjazd. Po zjeździe zauważam, że nadciąga ciemna chmura. No i tyle było z Olsztyna. Postanawiam wracać do domu.



Fox na Zielonej Górze

Jadę czerwonym rowerowym, przecinam Brzyszowską i kieruję się dalej czerwonym w stronę Ossona. Zaraz na początku szlaku napotykam przeszkodę. Rów wykopany po to, by nie wjeżdżali do lasu autami. Chcąc go ominąć niestety pakuję się w jakieś kłujące krzaki.


Przeszkoda na czerwonym rowerowym

Trochę się zdenerwowałam tym faktem, więc rezygnuję z Ossona i decyduję się jechać asfaltem Brzyszowską i Legionów. Cały czas uciekam przed chmurą, która goni mnie od prawej strony. Po lewej mam piękne słoneczko. Dwa światy :D
Dalej tak jak poprzednio Cmentarz żydowski, Kucelin i Aleja Pokoju.

Do domu docieram sucha. Udało się uciec przed deszczem. Kilometrów miało być więcej, ale nie wyszło. Może następnym razem będzie lepiej.

Terenowy trening

Sobota, 15 marca 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy

Zjazd po schodkach na Górze Ossona


Zjazd po schodkach na Górze Ossona


Zjazd po singielku na Ossona


Zjazd po singielku na Ossona


Zjazd w kamieniołomie Prędziszów


Zjazd w kamieniołomie Prędziszów


Zjazd w kamieniołomie Prędziszów


Podjazd w kamieniołomie Prędziszów

Kamieniołom Prędziszów

Sobota, 1 marca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Czas i siły nie pozwoliły tym razem na więcej km, wobec czego dziś tylko krótka popołudniowa przejażdżka po okolicy. Wyjechaliśmy z domu parę minut po 16tej. Pojechaliśmy przez osiedle, Aleję Pokoju, potem przez Kucelin i cmentarz żydowski. Następnie ścieżką na Legionów do Brzyszowskiej. Zaraz za zakrętem krótki postój, gdyż spotkaliśmy mojego brata z żoną. Przyjechali autem, by ich pies mógł sobie trochę pobiegać po lesie.

Trochę pogadaliśmy, ale zrobiło się zimno, więc trzeba było wracać. Najpierw terenem przez Kamieniołom Prędziszów (gdzie niestety wszystkie ścieżki zostały rozjeżdżone przez jakieś samochody), potem ścieżką na Legionów i znów przez cmentarz żydowski. Dalej analogicznie jak wcześniej przez Kucelin i Aleję Pokoju do domu. W ciągu zaledwie dwóch godzin temperatura spadła o prawie 5 stopni.






Rocky z troszkę innej perspektywy.


96 Częstochowska Masa Krytyczna

Piątek, 28 lutego 2014 · Komentarze(0)
Ostatnimi czasy rzadziej bywam na Masie niż dawniej, ale tym razem udało mi się przybyć na Plac Biegańskiego. Jadąc na miejsce zbiórki na moście na Niepodległości minęłam się z Kasią i Kamilem, którzy jechali drugą stroną ulicy w stronę domu.

Na 96 Częstochowską Masę Krytyczną (ostatnią tej zimy) przybyło w sumie 86 rowerzystów i rowerzystek. Przejazd rozpoczął się punktualnie o godzinie 18. Trasa przejazdu: II i I Aleja NMP, Plac Daszyńskiego, I Aleja NMP, Kościuszki, Jasnogórska, Dąbrowskiego, III Aleja NMP, Pułaskiego, Kopernika, Śląska, Plac Biegańskiego.


Powrót z Masy w towarzystwie Skowronkowego Rafała, Mateusza (Matiz) i Rafika z synem. Wracając do domu troszkę zmarzłam, bo temperatura dość sporo spadła.


Szprychówka 96 Częstochowskiej Masy Krytycznej

Maraton Zimowy - Mroczków Gościnny - Galiński MTB

Niedziela, 23 lutego 2014 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Pierwszy w tym sezonie maraton, traktowany przez nas jako rozgrzewka przed kolejnymi startami. Na dzisiejszy wyścig wybraliśmy się razem z ekipą Jurabike Częstochowa. Maraton zimowy tylko z nazwy, gdyż temperatura w ciągu dnia utrzymywała się w granicach 9 stopni.


Przed maratonem krótka rozgrzewka w rytmach zumby, w której razem ze mną uczestniczyli jeszcze Alek i Bartek, a później tylko Bartek. Normalnie takiej rozgrzewki jeszcze nie było :D Lepsze niż spinning, haha :D Punktualnie o 11 start wyścigu.



Rozgrzewka :D


Początek wyścigu to jak zwykle mały korek i przepychanka uczestników w walce o jak najlepsze miejsca. Już po kilku sekundach od startu z zasięgu wzroku znika mi Alek. Zaraz po starcie w promocji duża kałuża, którą w wyniku małego zatoru ciężko ominąć, nie pakując się wprost w nią. Wyjeżdżamy na asfalt i powoli zator się rozładowuje. Po kilku metrach mija mnie najpierw Bartek, a potem Rafał. Wjeżdżamy po chwili w teren. Na trasie pełno kałuż, błota, miejscami sypkiego piachu. Na jakimś 3 km zauważam, że zaraz za mną jedzie Przemek, jednak po pierwszym podjeździe zostaje w tyle. Większość trasy po płaskim, ale było kilka podjazdów (m.in. jedno strome podejście) i kilka stromych zjazdów. Podczas wyścigu udało mi się jeszcze wyprzedzić Adama, Artura i Mirka. Tuż przed metą mijam jeszcze jednego zawodnika i ostatecznie linię mety przekraczam z czasem 1 godz. 19 min, plasując się na miejscu 3 w kategorii OPEN kobiet na dystansie Mega.



Na trasie wyścigu



Ustrzelona znienacka



Pozdrawiam fotografa :)



Podium :)



Alek na podium - 3 miejsce Open i 3 w M3 na dystansie Giga :)



Będzie z czego wypić za nasz wspólny sukces :D


Całkiem ciekawe rozpoczęcie sezonu, podczas którego można było sprawdzić swoje siły przed kolejnymi startami. Co prawda maraton był zimowy tylko z nazwy - bo powinien być raczej nazwany błotno - wodnym, ale fajnie było w nim wystartować. Jedyną "zimową" atrakcją dzisiejszego wyścigu był około pięćset metrowy odcinek po zmrożonym śniegu i lodzie :D

Będzin - Góra Zamkowa

Sobota, 11 stycznia 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Czasu za wiele dziś nie było z powodu zaplanowanego na popołudnie spotkania klubowego, a i porządnie wyspać kiedyś również się trzeba tak więc dziś tylko króciutki, ale za to jaki przyjemny wypad do Będzina na zamek.


Najpierw przez osiedle do sklepu, by kupić coś do picia. Następnie asfaltem, a potem kawałeczek przez park do Pogorii trzeciej. Tuż przed molo skręcamy w lewo, po czym terenem jedziemy w stronę Czarnej Przemszy. Następnie wałem wzdłuż rzeki, który miejscami zamienia się w wąską ścieżkę (szlakiem zielonym pieszym / czarnym rowerowym) kierujemy się aż do Będzina. Droga bardzo przyjemna. Jest sobota, więc w Będzinie koło Przemszy targowisko. Są znaki, zakazujące handlu bezpośrednio na wale, ale mimo tego kupców pełno, więc przejechać ciężko. Na szczęście udało się i dotarliśmy na zamek. Trochę się po zamku pokręciliśmy i zrobiliśmy parę zdjęć.


Przed Zamkiem królewskim w Będzinie



Dziedziniec zamku



Wieża zamkowa



Takie tam na murze :D



Alek z lotu ptaka :D



Mój narzeczony na murze



Zamek królewski w Będzinie


Następnie podjechaliśmy jeszcze kilkaset metrów do pałacu Mieroszewskich. Zwiedzać nie zwiedzaliśmy, ale obejrzeliśmy go z zewnątrz i spędziliśmy chwilę w pałacowym parku.



Pałac Mieroszewskich



Widok na zamek z pałacowego parku



Pomnik w parku



Alek w pałacowym parku



Jeszcze jedno ujęcie parku


Czas gonił, więc powrót do Dąbrowy. Większość trasy jak w poprzednim kierunku, czyli wałem / ścieżką wzdłuż Czarnej Przemszy, z tym, że tym razem jedziemy wzdłuż rzeki aż do Parku Zielona. Chwila postoju przy jednej z tam nad rzeką i dalej wzdłuż rzeki aż do Pogorii trójki. Na tym docinku trzeba było być bardzo uważnym. Ścieżka była stosunkowo wąska, a w dodatku w kilku miejscach powykopywane były spore dziury, Jedną z nich ominęłam dosłownie w ostatniej chwili. Udało się bez żadnych wypadków dotrzeć do Pogorii. Objechaliśmy jeszcze zalew od drugiej strony, po czym przez park i ulicami osiedla dotarliśmy do domu.



Tama na Czarnej Przemszy



Łabędź płynący po Przemszy



Czarna Przemsza



Kaczuchy


Dzisiejsza jakże krótka wycieczka jest dowodem na to, jak czasem niewiele trzeba by miło spędzić czas, łącząc dwa w jednym - czyli rower i zamek. A gdy pogoda sprzyja tak jak dziś i towarzystwo również to czego więcej chcieć :D


Rozpoczęcie roku 2014

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Nowy rok 2014 powitaliśmy razem ze Skowronkami, Mateuszem i ekipą szosowców balujących w barze leśnym. Złożyliśmy sobie nawzajem noworoczne życzenia, wypiliśmy szampana, obejrzeliśmy fajerwerki. Takiego sylwestra i powitania nowego roku jeszcze chyba nie było :D Naprawdę rewelacja :)


Po powitaniu 2014 roku korzystając z zaproszenia od Markona udaliśmy się asfaltem w stronę Kusiąt, na ognisko na polanie koło Gór Towarnych. Tutaj podobnie jak w leśnym zostaliśmy bardzo miło powitani przez balujących w blasku płomieni. Posiedzieliśmy chwilkę, pośpiewaliśmy i nadszedł czas powrotu do domów.



Przy ognisku

Najpierw asfaltem do Olsztyna i dalej w stronę Biskupic, a potem przeciwpożarówką do końca. Tym razem bez żadnych kapci. W między czasie zaczęło padać. Dalej asfaltem przez Bugaj i Stare Błeszno, gdzie rozstaliśmy się ze Skowronkami dziękując za mile spędzony wieczór :) Mateusz jeszcze kawałek pojechał z nami, a potem również się pożegnaliśmy.


Jakby ktoś parę tygodni temu zaproponował mi takie powitanie nowego roku chyba uznałabym to za żart :) A jednak mój szalony pomysł spotkał się z aprobatą innych i został zrealizowany :) To było naprawdę świetne powitanie nowego roku :)