Wpisy archiwalne w kategorii

5) Głównie asfalt

Dystans całkowity:7856.26 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:346:55
Średnia prędkość:21.33 km/h
Maksymalna prędkość:67.06 km/h
Suma podjazdów:30925 m
Maks. tętno maksymalne:182 (93 %)
Maks. tętno średnie:174 (89 %)
Suma kalorii:7774 kcal
Liczba aktywności:178
Średnio na aktywność:44.14 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Bukowno, Sosina, Kazimierz

Sobota, 6 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
W terenie jeszcze ciągle sporo śniegu, więc na sobotę Alek zaproponował asfaltowy wypad do Jaworzna nad Sosinę. Nie byłam tam jeszcze rowerem, więc pomysł od razu został przeze mnie zaakceptowany.

Wyruszyliśmy z DG. Najpierw jechaliśmy ulicami miasta przez dzielnice Cegielniana i Kazimierz. Dotarliśmy do Sosnowca, tutaj przez dzielnice Maczki do Jaworzna. W Jaworznie przez Szczakową ulicami Moździerzowców i Bukowską. Minęliśmy zalew Sosina i pojechaliśmy dalej 7,5 km cały czas prosto, aż do Bukowna. Na skrzyżowaniu w Bukownie zawróciliśmy i z powrotem 7,5 prosto nad zalew Sosina. Asfaltowe drogi czarne, ale nad Sosiną jeszcze leży śnieg. Chwila przerwy i powrót do DG taką samą trasą przez Jaworzno i Sosnowiec. W DG zahaczyliśmy jeszcze o minii ZOO w parku na Kazimierzu. Potem już prosto do domu ulicami miasta.

Wyjazd bardzo fajny :) Tempo również całkiem przyjemne. Lubię jeździć rowerem do miejsc, w których kiedyś już byłam, ale innym środkiem lokomocji. Mam nadzieję, że śnieg niebawem stopnieje i będzie można jeździć więcej w terenie. Asfalty już zaczynają mnie nudzić.

Na molo nad Sosiną © EdytKa


Alek nad Sosiną © EdytKa


W parku na Kazimierzu w DG © EdytKa


Park na Kazimierzu © EdytKa

Olsztyn, Poraj

Sobota, 30 marca 2013 · Komentarze(1)
Korzystając z chwili wolnego czasu i całkiem dobrej pogody szybki asfaltowy wypad bez dłuższych przerw razem z Alkiem.

Najpierw przez osiedle, potem Aleją Pokoju, koło sądu, przez Kucelin, Odlewników, Legionów, potem przez Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. W Kusiętach mijamy się z Arkiem. W Olsztynie króciutki postój i dalej przez Biskupice i Choroń. Koło wieży obserwacyjnej kolejny szybki postój i następnie przez Poraj, Osiny, Kolonię Borek, Zawodzie, Poczesną, Nową Wieś, Korwinów i Słowik. Następnie chodnikiem wzdłuż DK1 do nowej linii tramwajowej. Jeszcze tylko na myjkę umyć rowery i prosto do domu.

To by było na tyle w marcu. W porównaniu do zeszłego roku z powodu braku czasu i niezbyt sprzyjającej pogody ogromna regresja w ilości przejechanych km. Mam nadzieję, że następne miesiące będą lepsze.

Olsztyn w bezsilności

Czwartek, 28 marca 2013 · Komentarze(2)
Od samego początku nie było sił, ale chęć do jazdy rosła z każdą minutą. Umówiłam się dziś z Kasią pod skansenem na popołudniowy wypad do Olsztyna.

Trasa w całości asfaltowa, przez Kucelin, Odlewników, Legionów, Srocko, Brzyszów, Kusięta do Olsztyna. Chwila przerwy na rynku i powrót kawałek główną drogą, potem przez Skrajnicę, Odrzykoń, koło Guardiana, Ocynkowni, koło dawnego sądu i Alejką Pokoju, gdzie żegnam się z Kasią i dalej sama Jagiellońską i przez osiedle wracam do domu.

Wszystko byłoby fajnie, gdyby było więcej sił i nie było tego mocnego zimnego wiatru :( Momentami miałam wrażenie, że wiatr zepchnie mnie z drogi i wyląduję gdzieś poza nią. Kiedy wiosna w końcu nadejdzie?

Koszęcin i Boronów

Niedziela, 24 marca 2013 · Komentarze(3)
Dziś umówieni byliśmy z Darią i Rafałem na asfaltowy wypad do Koszęcina celem zwiedzenia pałacu, będącego siedzibą zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Po wczorajszym przemarznięciu nie chciało mi się rano wstawać z łóżka, ale jakoś się z niego wygrzebałam i pojechaliśmy z Alkiem Jagiellońską na miejsce spotkania, koło szkoły Państwowej Straży Pożarnej. Stamtąd już we czwórkę do celu.

Trasa prowadziła przez Sabinowską, potem przez Dźbów, Wygodę, Konopiska, Korzonek, Leśniaki, Dębową Górę do Boronowa. Tam chwila przerwy przed kościołem i dalej w drogę do Koszęcina. Prawie całą drogę mieliśmy z wiatrem, więc jechało się całkiem fajnie. Niestety w Koszęcinie, okazało się, że pałac jest w remoncie do przyszłego roku i że zwiedzać go nie można, o czym poinformował nas niezbyt miły i nieco przewrażliwiony strażnik. Dobrze, że pozwolił nam chociaż zrobić kilka fotek przed pałacem :D Po szybkiej sesji udaliśmy się do pobliskiej pizzerii na obiadek.

Powrót do domu tą samą trasą, ale niestety większość drogi pod wiatr. Zatrzymaliśmy się ponownie w Boronowie, by zwiedzić zabytkowy drewniany kościół NMP Królowej Różańca. Kościół utrzymany w bardzo dobrym stanie, zbudowany bez żadnego gwoździa. W środku uwagę przykuły ozdobne feretrony. Dalsza część trasy powrotnej nieco spokojniejszym tempem. Przy początku Sabinowskiej żegnamy się ze Skowronkami i przez Poselską i Wypalanki udajemy się do domu.

Bardzo fajna wycieczka w super towarzystwie :) Szkoda tylko, że wiosna coś nie może się w tym roku zebrać. Trochę już mam dość tego zimnego wiatru i mrozu. W zeszłym roku o tej porze roku było o wiele cieplej.


Przed pałacem w Koszęcinie © EdytKa


Nasze sprzęty przy pałacu © EdytKa


Platan klonolistny w parku w Koszęcinie © EdytKa


W ludowym wydaniu © EdytKa


Zabytkowy kościół w Boronowie © EdytKa


Wnętrze kościoła - feretrony © EdytKa


Mroźny spontan

Sobota, 23 marca 2013 · Komentarze(1)
Na dzisiejszy dzień nie było rowerowych planów. Pomimo dużego mrozu świecące słonko nakręciło u Alka chęć na krótką wycieczkę. Zebraliśmy się w miarę szybko i wyruszyliśmy asfaltem na Olsztyn.

Trasa prowadziła przez Jagiellońską, Aleję Pokoju (gdzie spotkaliśmy spacerującą Kasię z Kamilem), Kucelin, koło Ocynkowni, Guardiana, dalej przez Odrzykoń, Kusięta (tutaj minęliśmy idącego piechotą michaill'a) do Olsztyna. Powrót bez postoju kawałek główną drogą, potem przez Skrajnicę, ponownie przez Odrzykoń, koło Guardiana i Alejkę Pokoju.

Generalnie, gdyby nie ten mróz i przeszywający zimnem wiatr, to jechało by się całkiem przyjemnie. Jedynie na Odrzykoniu było dość ciężko, gdyż asfalt jest tam skuty sporymi lodowymi koleinami. Na Skrajnicy miejscami również ślisko, ale już bez kolein. Do domu wróciliśmy cali przemarznięci.

Niegowonice - skałki

Niedziela, 17 marca 2013 · Komentarze(9)
Na dziś Aleksander zaproponował wycieczkę na skałki w Niegowonicach. Jeszcze tam nigdy nie byłam, więc z chęcią się tam wybrałam.

Trasa prawie w 100% asfaltowa. Wyruszyliśmy z centrum Dąbrowy, jechaliśmy koło huty przez Tworzeń, następnie cały czas prosto przez Łosień do Niegowonic. Przed dojazdem do celu jeszcze ponad półtora kilometrowy podjazd i byliśmy na miejscu. Podjechaliśmy terenem na skałki, tam chwila przerwy i krótka sesja zdjęciowa. Powrót do Dąbrowy tą samą trasą.

Droga do Niegowonic praktycznie cały czas pod wiatr, z powrotem już na szczęście z wiatrem. Wycieczka bardzo fajna, tym bardziej, że lubię zwiedzać nowe miejsca, w których wcześniej nigdy nie byłam.

Podjazd pod skałki © EdytKa


Końcówka podjazdu © EdytKa


Rocky w najnowszej konfiguracji © EdytKa


Na skałce w Niegowonicach © EdytKa


Alek na skałce :) © EdytKa


W butach SPD też można łazić po skałkach :D © EdytKa

Trening podjazdów, czyli jedz buraki :D

Środa, 6 marca 2013 · Komentarze(11)
Dzisiaj wieczorny wypad w towarzystwie Kasi i Łukasza. Umówiliśmy się jak zawsze pod skansenem. Celem wycieczki był Poraj, na miejscu spotkania zadecydowaliśmy, że jedziemy w całości asfaltem.

Na początek standard, czyli koło sądu, przez Kucelin, koło Ocynkowni, Guardiana i przez Kusięta do Olsztyna. Chwila postoju na rynku. Od samego początku narzuciłam dość spore tempo, na każdym podjeździe zostawiając towarzyszy z tyłu. Na zjazdach zwalniałam, by odpocząć. Z Olsztyna dalej asfaltem, koło leśnego i przez Biskupice. Na szczycie górki znów chwila postoju, by poczekać na Kasię i Łukasza. Dalej przez Choroń do Poraja. Potem główną drogą przez Poraj, Osiny i Kolonię Borek. Następnie po drodze z cegieł przez Poczesną i Nową Wieś. Dalej znów asfalt przez Korwinów i Słowik. W Słowiku Łukasz opada z sił. Na postoju ratuję go odrobiną czekolady. Ze Słowika wyjeżdżamy na DK1 i jedziemy chodnikiem wzdłuż trasy. Przy nowej linii tramwajowej rozjeżdżamy się i Kasia z Łukim jedzie dalej prosto, a ja pod mostem do Jesiennej.

Bardzo fajna wycieczka, w dobrym tempie i miłym towarzystwie. Pogoda wyśmienita, wieczór bardzo ciepły. Jedyne czego mi dziś brakowało to SPD w Rockim. Momentami nogi odrywały mi się od pedałów. W drodze powrotnej lekko przeszkadzał mocny wiatr, ale nie poddaliśmy się. Trochę mnie chyba tylko przewiało, bo od Biskupic dopadł mnie straszny katar i zaczęłam non stop kichać. Oby nie skończyło się to chorobą :)

Spontaniczny Olsztyn

Sobota, 2 marca 2013 · Komentarze(4)
Nie planowaliśmy na dziś żadnej wycieczki, jednak pogoda była na tyle przyjemna, że gdy tylko dostałam sms od Rafała z informacją o wypadzie do Olsztyna, to podjęliśmy z Alkiem szybką decyzję i skorzystaliśmy z propozycji.

Wyruszyliśmy ode mnie z domu. Jagiellońską i Aleją Pokoju pojechaliśmy w stronę huty. Koło dawnego sądu minęliśmy się z Agnieszką i Mariuszem, którzy najprawdopodobniej wracali z Olsztyna. Kawałek dalej, przy moście nad rzeką czekali już na nas chłopaki z Jurabike - Rafał, Zbyszek i Adam. W pięcioosobowym składzie pojechaliśmy ścieżką wzdłuż rzeki, a potem asfaltem koło Guardiana. Następnie kawałek terenem zielonym rowerowym, potem rowerostradą do końca i asfaltem przez Skrajnicę do Olsztyna. Jechało mi się dziś na tyle wyjątkowo lekko i przyjemnie, że chłopaki mieli problem, by za mną dziś nadążyć. Przejechaliśmy koło zamku, po czym terenem podjechaliśmy na Lipówki. Następnie szybki zjazd z Lipówek i dalej terenem koło Biakła do żółtego rowerowego. Żółtym szlakiem do baru leśnego na krótką przerwę.

Przed drogą powrotną mtbiker zaproponował zamianę rowerów, by zobaczyć jak jeździ się na Rockim. W efekcie ja jechałam na jego Giancie. Powrót jedną z krótszych tras, w nieco wolniejszym tempie, by chłopaki mogli nadążyć. Najpierw powrót asfaltem do rynku w Olsztynie, potem kawałek główną drogą i potem przez Wilczą Górę do nastawni. Następnie terenem zielonym rowerowym wzdłuż torów, na drugą stronę i przez lasek do Bugaja. Asfaltem przez Bugaj do przejazdu kolejowego i przez Michalinę do DK1. Adam ze Zbyszkiem pojechali prosto wzdłuż trasy, a my z Alkiem i Rafałem udaliśmy się jeszcze w dół na myjkę. Po umyciu nasze rowerów Rafał pojechał w stronę Rakowa, a my z Alkiem Jesienną do domu.

Sama nie wiem skąd, ale miałam dziś w sobie bardzo dużo energii :) Mam nadzieję, że chłopaki wybaczą mi narzucone tempo. Nie ma się co dziwić, że mieli dziś mniej sił - Rafał po dłuższej chorobie, a Adam pierwszy raz w sezonie na dwóch kółkach. Co by nie było, to spontaniczne, nieplanowane wypady są bardzo fajne, szczególnie w dobrym towarzystwie :)

Odreagować

Środa, 27 lutego 2013 · Komentarze(6)
Wiem, że nie było to zbyt rozsądne z mojej strony, ale czasem tak bywa, że ciężar egzystencjalny przytłacza człowieka. Musiałam jakoś zrzucić z siebie nadmiar negatywnej energii i mimo tego, że nie było na dziś żadnego towarzystwa postanowiłam chociaż na kilka km wyjść na rower.

Trasa prawie w całości asfaltowa, przez Jagiellońską, Aleję Pokoju, koło dawnego sądu, przez Kucelin do ronda koło huty, ponownie Aleją Pokoju koło pętli tramwajowej, Rejtana koło sądu, znów Aleją Pokoju, 11-tego Listopada, Bohaterów Katynia do Jesiennej.

Nie wiem nawet czy opłacało mi się ubierać, ale nie mogłam już wytrzymać. Pokręciłam się trochę po okolicy. Częściowo stres ze mnie zszedł, ale jazda była za krótka, by odreagować całkowicie. Nie chciałam jednak zbytnio się samemu oddalać od domu po zmroku. A tak nawiasem mówiąc, pierwszy raz jechałam dziś na Rockim z rogami. Brakowało mi dziś tylko SPD, bo podczas noga odrywała mi się od pedałów.

Interwałowa pętla po asfalcie

Niedziela, 24 lutego 2013 · Komentarze(4)
Tym razem to ja miałam większą ochotę wyjść na rower. Było trochę mokro i wietrznie, ale mimo tego wybraliśmy się na asfaltową pętlę. Nie zabrałam ze sobą swojego roweru, więc miałam okazję sprawdzić jak jeździ się na Cube Aleksandra.

Najpierw asfaltem przez osiedle do Pogorii III. Dalej ścieżką rowerową przy Pogorii - koło molo i bocznicy kolejowej. Następnie kawałek terenem prze błoto, po drodze mijając jedne tory i drugie. Po wyjechaniu z terenu przez pomost i na Pogorię IV. Asfaltem wzdłuż zalewu aż do Wojkowic. Potem już cały czas asfaltem przez Chałupki, Zarzecze, Starą Wieś, Przeczyce, Targoszyce, Sadowie, Zawadę, Pasternik, Najdziszów, Sadowie Drugie, Sławniów, Pałęczak, Gaj, i ponownie przez Starą Wieś, Zarzecze do Chałupek. Dalej analogicznie jak wcześniej wzdłuż Pogorii IV i III do domu.

W trakcie dzisiejszej przejażdżki pokonaliśmy dość sporo podjazdów. Właśnie wtedy najbardziej odczułam różnicę jadąc rowerem dużo lżejszym od mojego. Podjazdy były o wiele lżejsze niż dotychczas. Aby nie było zbyt lekko, w drugiej połowie pętli, gdy kierowaliśmy się już z powrotem, jazdę utrudniał stosunkowo mocny i zimny wtwarzowiatr, przez który większość wody z kałuż leciała mi prosto na twarz. Chyba muszę zacząć odchudzać Rockiego :D

Na podjeśdzie przed Sadowiem Drugim © EdytKa


Ostatki śniegu tej zimy © EdytKa


Na molo na Pogori III © EdytKa