Droga do i z pracy, a po obiedzie Lipówki

Środa, 11 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
Wstałam rano, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam świecące słonko. Szybko przekonało mnie, by do pracy dojechać na dwóch kółkach, tym bardziej, że z powodu remontu mostu na Niepodległości dojazd na 4 kołach zajmuje mi zdecydowanie więcej czasu. Przy okazji chciałam się troszkę rozruszać przed planowanym już od wczoraj wspólnie ze Zbyszkiem wypadem na Lipówki. Tak więc około 10,30 wsiadłam na rower no i pojechałam do pracy, odwiedziłam przy okazji Gawła, a później tuż po 15 z powrotem do domku na obiadek.

Po obiadku chwila odpoczynku i na miejsce spotkania pod skansen. Spod skansenu w trzy osobowej ekipie - ja, Robert i Zbyszek ruszyliśmy w stronę huty, gdzie po drodze spotkaliśmy Jurczyka, dalej ścieżką wzdłuż rzeki i koło Guardiana. Przed torami w lewo w teren, wzdłuż torów i do czerwonego rowerowego, którym dotarliśmy do Kusiąt. W Kusiętach kawałek asfaltem, po czym za górką znów w teren, bokiem Towarnych do asfaltu tuż przed Olsztynem. W Olsztynie przez "rynek" i terenem na Lipówki. Nie udało się podjechać na samą górę, zresztą nawet na to nie liczyłam - i tak wysoko wjechałam, jak na pierwszy raz na Lipówkach.

Posiedzieliśmy chwilę na szczycie, po czym dołączył do nas Arek. Chłopaki (poza Robertem - co aż zadziwiło Zbyszka) wypili izotoniki, a ja podzieliłam się z każdym magicznym czekoladowym mini jajeczkiem :D Było troszkę chłodno, na szczęście Arek pożyczył mi swoją skompresowaną kurteczkę przeciwwiatrową :) Miło się siedziało, ale trzeba było wracać.

Terenowy zjazd z Lipówek troszkę mnie z początku przeraził - bałam się kolejny raz wylądować na ziemi, tym bardziej, że tym razem nie byłby to piach, a kamienie. Dobrze, że Arek udzielił mi kilku porad, jak powinno się bezpiecznie zjeżdżać, by uniknąć bliskiego spotkania z podłożem. Udało się - zjechałam bezpiecznie na sam dół :) Z Lipówek wyjechaliśmy na asfalt, minęliśmy bar leśny - bez postoju i udaliśmy się dalej terenowym podjazdem pod Skrajnicę, a następnie asfaltem do rowerostrady. Na końcu kawałek terenem w stronę nastawni, dalej asfaltem obok Guardiana, ścieżką wzdłuż rzeki i do skansenu. Przez Aleję Pokoju i Jagiellońską do domku.

Kurcze, wyszedł mi opis dłuższy niż wycieczka :D no cóż - tak już mam, że lubię pisać. Bądź co bądź to był przyjemny rowerowy dzień, spędzony w wyśmienitym towarzystwie. Większość trasy terenem, dzięki czemu mogliśmy podziwiać piękno przyrody, która budzi się do życia na wiosnę :)

Na Lipówkach w najmodniejszej w sezonie kurteczce:

Komentarze (2)

O... Też mam taką kurteczkę. Kto by pomyślał, że będę "trendy"? :cP

markon 20:30 środa, 11 kwietnia 2012

Bardzo dobrze poszło Ci na podjeździe. Na Twoim sprzęcie pewnie bym nie dał rady tej ostatniej części podjechać. Powinnaś być z siebie zadowolona. A zjazdy - zwłaszcza na nieznanych trzeba uważać.

stin14 20:24 środa, 11 kwietnia 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!