Na jajeczko do Olsztyna przez Poraj

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Po niedzielnym śniegu, w lany poniedziałek wyszło słońce :) Planowaliśmy już od kilku dni poniedziałkową przedobiednią wycieczkę na jajeczko. Wczoraj byłam totalnie bez sił, jakaś paskudna choroba chciała mnie na siłę wepchnąć do łóżka, ale nie dałam się i udało się dziś wyjść na rower. Pod skansenem zjawili się poza mną również: GAWEŁ (na którego musieliśmy chwilę zaczekać), Maciek, Przemek, Robert i Zbyszek. Każdy został przeze mnie symbolicznie oblany wodą z małej śmingusówki, którą wcześniej skonfiskowałam Robertowi. Dojechali również w między czasie Piksel i jego tata, którzy uderzali na Ogrodzieniec – przez kawałek dotrzymali nam towarzystwa.

Ruszyliśmy spod skansenu, dalej ścieżką wzdłuż rzeki do Słowika. Kawałek asfaltem do Korwinowa. Dalej czarnym pieszym, a potem niebieskim rowerowym przez Dębówkę do Poraja. Tutaj odłączył od nas Piksel z tatą. W Poraju wzdłuż zalewu, i potem czarnym pieszym do Masłońskich. Tuż za przejazdem kolejowym Przemek zakomunikował, że złapał gumę, więc przymusowa przerwa na odpoczynek. Następnie kawałek żółtym rowerowym między domami. Super okolica do zamieszkania. Dalej terenem żółtym / zielonym pieszym, gdzie było sporo piachu do Zaborza.

W Zaborzu asfaltem przez Biskupice Nowe do kościoła w Biskupicach. Znów wjazd w teren – żółtym pieszym przez Sokole do Olsztyna. Jechałam pierwszy raz tym szlakiem – bardzo ciekawa trasa. Przy końcu szlaku, tuż przed wyjazdem na asfalt chwila grozy – jadąc rozpędzona z górki, uważając, by nie potrącić spacerujących ludzi w ostatniej chwili zauważyłam przed sobą dość pokaźną skarpę… niestety przeleciałam przez kierownicę – w ostatniej chwili ją puściłam, ale nie zdążyłam odskoczyć w tył i najadłam się piachu… Markon - ja nie chciałam znów upadać. Zbyszek i Przemek nawet nie zauważyli i pojechali dalej :( Dziękuję Gawłowi, że pomógł mi się pozbierać. Nic sobie na szczęście nie połamałam, skończyło się na kilku potłuczeniach, więc pojechaliśmy dalej. Najważniejsze, że moje dwa jajka wyszły cało z tego spotkania z ziemią :D

U dawnego kota podzieliłam się z chłopakami moimi dwoma święconymi jajkami :D a nie wierzyli, jak pod skansenem powiedziałam, że mam ze sobą dwa jajka :D Chwilę przed naszym odjazdem, do baru dotarli także michaill i Nataszka. Miałam wreszcie okazję poznać Nataszę :) Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy z powrotem.

Pojechaliśmy terenem przez Skrajnię, coraz lepiej idzie mi podjazd. Dalej obok ambony i wyjechaliśmy na asfalt niedaleko rowerostrady. Przemo znów złapał gumę, ale czas nas gonił, więc uznał, że spróbuje dojechać. Pomkneliśmy rowerostradą – gdzie trochę denerwowali mnie ludzie łażący po części trasy przeznaczonej dla rowerzystów – chyba nie umieją odczytać prostych znaków drogowych. Na końcu kawałek terenem do Guardiana. Zmuszeni byliśmy się jednak znów zatrzymać, bo Przemek niestety musiał ponownie kleić dętkę. Zbyszek pojechał dalej, gdyż już by bardzo spóźniony. Po sklejeniu dętki ruszyliśmy dalej, koło huty, ścieżką wzdłuż rzeki, obok skansenu, przez Aleję Pokoju. Na skrzyżowaniu z DK1 każdy rozjechał się w swoją stronę.

Dzisiejsza wycieczka nie była zbyt łatwa, sporo terenu, nie zabrakło również piachu. Niewyspanie i gorączka w nocy dały o sobie znać i odbiły się na moich siłach, a raczej na ich spadku. Ale jestem uparta, nie poddaję się :) Dałam radę i jestem zadowolona, troszkę tylko bolą mięśnie po upadku, ale jak to mówią "no risk no fun"

No to ciśniemy - no dobra, ja cisnę, a Robert jak na spacerku:


Skarpa, z której przeleciałam przez kierownicę:


W drodze:

Komentarze (3)

Mnie boli na sam widok... ba, na samą myśl mnie boli 8c0

markon 21:41 wtorek, 10 kwietnia 2012

ale ja tak bardzo lubię upadać - nawet nie wiesz ile to sprawia mi radości :D
to ironia - upadki jak upadki, ale najbardziej nie lubię skutków tych zdarzeń, np. siniaków, otarć, czy potłuczeń

EdytKa 14:49 wtorek, 10 kwietnia 2012

Wycieczka przyjemna, a co do zabawy to może jednak jakąś inną byś znalazła niż upadki ;) Natomiast poważnie dobrze że nic poważniejszego się nie stało, bo wyglądało groźnie - z tego co z oddali widziałem.

stin14 20:03 poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!