Bike Maraton 2014 - Zdzieszowice
Początek wyścigu przebiegał ulicami Zdzieszowic. Następnie asfaltowy podjazd na górę Św. Anny. Nie wjeżdżaliśmy na sam szczyt Góry Św. Anny tylko odbiliśmy wcześniej w kierunku amfiteatru. Na szczęście peleton trochę się rozluźnił, dzięki czemu pokonanie schodów za amfiteatrem obyło sie bez korków. Zaraz po schodach był pierwszy terenowy podjazd, na którym pokonać trzeba było kilka powalonych drzew, co powodowało lekkie korki, i słynny zjazd "rynnami" za amfiteatrem. Było dość sucho, więc zjazd był całkiem przyjemny. Po zjechaniu z rynien był długi zjazd po luźnych kamieniach, gdzie trzeba było uważać, by nie złapać kapcia. Po jakichś niecałych dwóch km odbijaliśmy na prawo i zaczał się około 5km podjazd w terenie, wzdłuż pól kończący się przy A4, gdzie był ostry skręt w lewo. Przy zakręcie znajdował się pomiar czasu i bufet zlokalizowany na 14 kilometrze. Nie zatrzymywałam się, wzięłam kubek w rękę podczas jazdy i pognałam dalej. Po bufecie był kawałek po płaskim, a potem kolejny zjazd, na końcu którego był ostry skręt, o ile dobrze pamieętam w prawo. Potem kawałek szutrówki rozjazd dystansów Mini/Mega-Giga na 19 km.
Trasa za rozjazdem prowadziła początkowo asfaltem i szutrem po płaskim wzdłuż autostrady A4, a później terenem lekko pod górę. Na 24 kilometrze miał być bufet, ale jak sie okazało bufetu nie było. Bufet znajdował się dopiero na 28 km pod koniec podjazdu. Na bufecie również nie planowałam postoju tylko zebranie kubka podczas jazdy, ale jak się okazało zawodnik jadący tuż przede mną postanowił odebrać kubek jadąc i nagle się zatrzymać w wyniku czego wjechałam praktycznie wprost w niego. Cóż... obyło się bez żadnych problemów, poza tym, że rozlałam całą wodę z kubka, ale nie chciałam już tracić czasu i pognałam dalej szutrówką wzdłuż A4. Dalsza część trasy to powtórka odcinków, którymi jechaliśmy wcześniej, bo akurat dystans Mega pokonywał niektóre odcinki dwa razy, między innymi zjazd za amfiteatrem i jazdę bardzo szybkimi brukowanymi i szutrowymi drogami koło trasy A4. Trzeci bufet znajdował się w tym samym miejscu co pierwszy. Ostatnie kilka kilometrów to już w zasadzie po płaskim między polami, a później lasem i końcówka już do mety.
Na jednym ze zjazdów
Zjazd po rynnach
Wśród rzepakowych pól
Gdzieś na trasie
Jeszcze jeden zjazd
Na metę dotarłam po około dwóch godzinach i 40 minutach jazdy. Okazało się, że uplasowałam się na 7 pozycji z 11 w kategorii K2 na dystansie Mega i 370 pozycji Open. Całkiem dobre miejsce :) Najważniejsze dla mnie było to, że udało mi się dziś dotrzeć na metę bez żadnego upadku i nie licząc kilku przymusowych postojów (np. podejścia po schodach, albo ominięcia powalonych drzew na trasie) udało mi się pokonać praktycznie całą trasę maratonu jadąc w siodle :)
I na koniec profil dzisiejszej trasy: