Wpisy archiwalne w kategorii

5) Głównie asfalt

Dystans całkowity:7856.26 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:346:55
Średnia prędkość:21.33 km/h
Maksymalna prędkość:67.06 km/h
Suma podjazdów:30925 m
Maks. tętno maksymalne:182 (93 %)
Maks. tętno średnie:174 (89 %)
Suma kalorii:7774 kcal
Liczba aktywności:178
Średnio na aktywność:44.14 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Czechy vol.2 - Praded (Pradziad) - 1491 m n.p.m.

Piątek, 20 czerwca 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Po wczorajszej rozgrzewce dziś przyszedł czas na zdobycie jakiegoś szczytu. Skowronki zaplanowały wypad na Pradziada. Większość rowerzystów na Pradziada podjeżdża asfaltem od Karlovej Studanki, a nasz podjazd prowadził częściowo terenem od Cervenohorskiego Sedla. Ale może od początku.

Podobnie jak wczoraj autem do Jesenika. Tutaj rozpoczynamy jazdę. Najpierw asfaltem przez Adolfovice, gdzie skręcamy w lewo na szlak niebieski rowerowy. Początek wycieczki w bardzo dogodnych warunkach pogodowych - temp. ok 21 stopni. Później z każdym kilometrem było coraz zimniej, i bardziej wietrznie i coraz bardziej deszczowo. Niebieskim szlakiem podjeżdżamy na Velke Bradlo (1049 m n.p.m.). Podjazd długi, prawie 16 km.

Przerwa w drodze na Velke Bradlo
Przerwa w drodze na Velke Bradlo - fot. Skowronek

Bunkier przy szlaku
Bunkier przy szlaku

Następnie szutrowo lekko z górki (około 10 km) kierujemy się na Videlske Sedlo, skąd znów podjeżdżamy asfaltem od 4 km na szczyt zwany Nad Vysokim Vodospadem. Dalej asfaltem niebieskim rowerowym jedziemy wokół Góry Velky Klin (1177 m n.p.m.) Po drodze zaczyna lekko padać i robi się trochę duszno, co wkrótce zwiastuje większe opady (przynajmniej ja miałam takie odczucie).

Podjazd w drodze na Vysoky Vodospad
Podjazd w drodze na Vysoky Vodospad

Z Alkiem na tle gór
Z Alkiem na tle gór

Jedziemy cały czas niebieskim szlakiem, asfaltem, który potem na zjeździe zamienia się w teren. I właśnie wtedy zaczyna dość mocno padać. Do kolejnego punktu trasy mamy jakieś 3 km, więc jedziemy dalej uważając, by się nie pochlapać. Tak oto docieramy na Cervenohorskie Sedlo. Przeczekujemy opady na przystanku i ruszamy dalej. Robi się coraz bardziej zimno i zbierają się coraz gęstsze chmury. Jedziemy szutrem pod górę na szczyt Kamzik (1190 m n.p.m.). Po drodze niestety przymusowy postój, gdyż znów zaczyna padać. Po dotarciu na Kamzik znów postój... Pada coraz mocniej, a do celu coraz bliżej. jeszcze tylko jakieś 5 km... Udaje nam się jakoś dojechać do schroniska Svycarna, skąd mamy już tylko parę km na Pradziada.

Podjazd w drodze na Svycarną
Podjazd w drodze na Svycarną

Zjazd do Svycarnej
Zjazd do Svycarnej

Schronisko Svycarna
Schronisko Svycarna

Końcówka podjazdu to około 2 km asfaltem (tym samym którym prowadzi podjazd od Karlovej Studanki). Cel osiągnięty :) Zadowolenie jest, jednak widoków z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe - brak. No cóż... Czasem i tak bywa. Na szczycie kilka zdjęć z Pradziadem i czas na obiadek. Trzeba przyznać, że był naprawdę smaczny i nawet niedrogi.

Podjazd w drodze na Pradziada
Podjazd w drodze na Pradziada - fot. Skowronek

Końcówka podjazdu na Pradziad
Końcówka podjazdu na Pradziad

Z Pradziadem - 1491 m n.p.m
Z Pradziadem - 1491 m n.p.m

Obiad zjedzony, więc czas wracać. I tutaj znów niespodzianka, która dziś już wcale nie powinna być dla nas zaskoczeniem - pada deszcz. Nie pozostaje nic innego jak przeczekać opady. Gdy już padać przestało ruszyliśmy. Asfalt mokry, do tego bardzo zimny wiatr, a przed nami 6 km zjazd. Frajdy ze zjazdu niestety nie było, gdyż jechaliśmy dość wolno, by się zbytnio nie schlapać.

Tęcza nad górami
Tęcza nad górami - fot. Alek

Pradziad w chmurach
Pradziad w chmurach - fot. Alek

Ledwie zjechaliśmy do Karlovej i znów zaczęło lać... jakiś kataklizm, czy co... Cóż, schowaliśmy się pod wiatą (w towarzystwie prawie międzynarodowym :D) i poczekaliśmy, aż znów deszcz ustanie. Padać przestało i nawet zaczęło pojawiać się słońce, więc ruszamy dalej. Asfaltem do Videlske Sedlo (gdzie w między czasie w pewnym momencie okazało się, że droga którą mamy jechać jest remontowana, ale na szczęście Pan pilnujący robót pozwolił nam obejść roboty bokiem), a potem przez miejscowości Bela p. Pradedem, i główną drogą przez Domasow i Adolfovice do Jesenika.

Tak oto dzisiejsza wycieczka się zakończyła. Dystans wyszedł całkiem fajny. Udało mi się dziś pobić mój dotychczasowy rekord wysokości nad poziomem morza na rowerze (Pradziad - 1491 m. n.p.m.)
. Dzisiejszy wypad odbył się w nieco ekstremalnych jak na czerwiec warunkach pogodowych - max temperatura 21 stopni, minimalna raptem 4, spora część trasy na deszczowo i w dodatku wietrznie. Jak to określił Rafał - z uwagi na deszcz dziś był dzień zmarnowanych zjazdów :D Oby jutro było lepiej.

Czechy vol.1 - Zlaty Chlum i Jesenik

Czwartek, 19 czerwca 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Weekend czerwcowy czas zacząć :) Razem ze Skowronkami meldujemy się z rana w Jarnołtówku w noclegu i po szybkim rozpakowaniu udajemy się na rower poznać najbliższe okolice.

Jedziemy asfaltem z Jarnołtówka, przez  Konradów do Głuchołaz. Tutaj odwiedzamy centrum informacji turystycznej, gdzie pracuje bardzo miły pan. Daje nam masę ulotek i kilka map okolicy. Tuż obok informacji znajduje się Baszta Bramy Górnej dawnych murów miejskich z XIV wieku. Pierwsze wzmianki o baszcie pochodzą z 1418 roku. Obecną wysokość 25 m baszta uzyskała po przebudowie ok. 1600 roku. W 1903 roku dobudowano na baszcie ceglany hełm. Na szczycie zamontowano metalową chorągiewkę pochodzącą z nieistniejącego już głuchołaskiego ratusza. Dziś jest to wieża widokowa, na której szczyt prowadzą 105 stopniowe, drewniane schody.

Baszta Bramy Górnej w Głuchołazach
Baszta Bramy Górnej w Głuchołazach

Jedziemy dalej asfaltem przez Mikulovice do Pisecznej, gdzie podjeżdżamy na chwilę do jaskini na Spicaku. Jaskini dziś jednak nie zwiedzamy.  Następnie jedziemy wzdłuż rzeki Bela przez Piseczną i Ceską Ves do Jesenika.

Kościół w Mikulovicach
Kościół w Mikulovicach

Białe maki
Białe maki

Po dotarciu do Jesenika decydujemy się najpierw udać się na wieżę widokową na szczycie Zlaty Chlum (875 m n.p.m.). Na szczyt prowadzi szlak niebieski pieszy. Początek podjazdu jest asfaltowy. Jednak w pewnym momencie szlak niebieski wchodzi w teren. Pierwsze kilka metrów można jechać, ale szybko okazuje się, że szlak jest dość ciężki nawet na piechotę. Niestety musimy wpychać rowery po pionowej ściance po korzeniach. Po pokonaniu ścianki docieramy do szutrówki, którą jedziemy już na sam szczyt. Na szczycie przerwa na posiłek i podziwianie okolicy z wieży widokowej.

Podjazd na Zlaty Chlum
Podjazd na Zlaty Chlum

Końcówka podjazdu na Zlaty Chlum
Końcówka podjazdu na Zlaty Chlum

Zlaty Chlum - wieża widokowa - 875 m n.p.m
Zlaty Chlum - wieża widokowa - 875 m n.p.m

Następnie bardzo przyjemny zjazd szutrówką do Jesenika. następnym punktem dzisiejszej wycieczki jest zamek na wodzie w Jeseniku. Zamek niegdyś stanowił gotycką twierdzę na wodzie, otoczoną fosą,  którą w XVIII wieku przebudowano na zamek. Twierdzę założyli ją biskupi wrocławscy.

Zamek na Wodzie w Jeseniku
Zamek na Wodzie w Jeseniku

Mury zamku na wodzie
Mury zamku na wodzie - fot. Skowronek

W dalszej kolejności kierujemy się asfaltem przez Adolfovice, gdzie skręcamy w lewo na szlak zielony pieszy. Początkowo szlak prowadzi asfaltem lekko pod górę. Jednak po kilku kilometrach szlak się gubi i musimy pokonać na piechotę kamienisty podjazd, a w tym wypadku podejście. Docieramy ponownie do asfaltu, którym podjeżdżamy jeszcze kawałek na Velke Bradlo. Następnie szutrowy zjazd zielonym pieszym do Rejviz.

W drodze do Rejviz
W drodze do Rejviz - fot. Skowronek

Dalej znów asfaltem, czerwonym szlakiem rowerowym do miejscowości Zlate Hory i stamtąd również asfaltem do Jarnoltówka. W Jarnołtówku odwiedzamy jeszcze tamę nad rzeką Złoty Potok. Normalnie coś mi ta nazwa mówi i chyba dopadła mnie jakaś amnezja :D A już wiem - Złoty Potok :D Ale to nie ten sam co w okolicach Częstochowy. Fakt faktem, tama całkiem ciekawa :)

Tama na Złotym Potoku w Jarnołtówku
Tama na Złotym Potoku w Jarnołtówku

Jechać czy nie jechać? :D
Jechać czy nie jechać? :D - fot. Skowronek

Widok na Złoty Potok
Widok na Złoty Potok


Po krótkiej przerwie przy tamie powrót na kwaterę. I tak oto minął pierwszy dzień pobytu w okolicach Czech. Pogoda dziś idealna. Okolica bardzo przyjemna, więc nudzić się nie będziemy :) Aż trudno uwierzyć, że jutro pogoda ma się popsuć...

Na Kijas na pogaduchy

Wtorek, 10 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Sił w dalszym ciągu jak na lekarstwo, poobdzierana ręka jeszcze chwilami boli i w dodatku ten upał. Na trening nie było więc po co iść. Postanowiłam pojechać do kumpeli na pogaduchy.

Trasa asfaltowa przez Korkową, potem przez Brzeziny Kolonia, Sobuczynę, Nieradę, Rększowice, Konopiska i Wygodę na Kijas. Godzinka babskich plotek i powrót przez Dźbów, a potem z uwagi na objazd ulicami Malowniczą, Zdrową i Żyzną do Wypalanek.

Podczas powrotu już trochę chłodniej, temperatura spadła z 29 stopni do 25, a zachodzące słońce skryło się za niewielkimi chmurkami. Prawdziwa ulga.

Złoty Potok

Niedziela, 18 maja 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Z rana na rower czasu nie było, gdyż wybraliśmy się we czwórkę z Gawłem i jego synem jako kibice na 4 Rajd Zamkowy do Będzina. Po powrocie obiadek i na wycieczkę do Złotego Potoku. Razem z nami do Potoku wybrała się także Daria. Umówiliśmy się na górce na Błesznie.

Po ostatnich opadach trasa asfaltowa, przez Błeszno, Bugaj, rowerostradę, Skrajnicę, Olsztyn, Przymiłowice, Zrębice, Krasawę i Siedlec do Ostrężnika. Następnie terenem ścieżką "ku źródłom" żółtym rowerowym, a później zielonym rowerowym koło amfiteatru nad staw w Złotym Potoku. Tutaj chwila przerwy przy molo i powrót.


Na molo nad Amerykanem

Analogicznie jak wcześniej zielonym rowerowym, a potem żółtym. Następnie asfaltem przez Siedlec, Krasawę, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Kusięta i potem koło Guardiana i przez Kucelin do Alei Pokoju. Tutaj żegnamy się z Darią i wracamy do domu przez Jagiellońską.

Jednak udało się w ten weekend wybrać na rower :) Pogoda nam dopisała, a i towarzystwo także było miłe, zatem wycieczka udana :) Bardzo fajne zakończenie weekendu :)

Kijas - 2 tysiąc w sezonie

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(4)
Mocny wiatr zniechęcał dziś do jazdy. Pewnie bez celu nie zdecydowałabym się dziś ruszyć tyłka, ale na szczęście wpadł go głowy pomysł wybrania się na Kijas do kumpeli na pogaduchy i przy okazji odebrać pompeczkę na naboje.

Trasa asfaltowa nieco okrężna, przez Wypalanki, Korkową, potem wertepami przez Brzeziny i znów asfaltem przez Sobuczynę, Nieradę, Rększowice, Jamki - Kowale, Korzonek, Konopiska i Wygodę. Długo na Kijasie nie posiedziałam, bo zerwał się bardzo mocny wiatr i zaczęło się chmurzyć. Powrót do domu w ekspresowym tempie przez Wygodę, Dźbów i Wypalanki. Podczas powrotu nie schodziłam poniżej 30 km/h. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak zasuwałam przez całe 10 km.

Do domu dotarłam sucha, udało się nie zmoknąć, choć ulice na osiedlu były mokre. Teraz już może zacząć padać :) Na głowę mi nie napada :D

Zielona Góra

Środa, 9 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
MisterDry (Bartek) z JuraBike zaproponował wycieczkę do Mstowa na egzorcyzmy. Jednak godzina 18 była dla mnie trochę za późna. Planowałam iść na rower około 17, ale pogoda nie była zbyt pewna, więc długo się wahałam. Wreszcie zdecydowałam, że wybiorę się w okolice Olsztyna, by w razie czego mieć bliżej do domku, jakby zaczęło się chmurzyć.

No i pojechałam. Najpierw osiedle i Alejka Pokoju, potem przez Kucelin, Cmentarz żydowski, i dalej asfaltem przez Legionów i Brzyszowską. Potem skręcam w prawo na czerwony rowerowy w stronę Kusiąt. Docieram do Zielonej Góry, podjazd i zjazd. Po zjeździe zauważam, że nadciąga ciemna chmura. No i tyle było z Olsztyna. Postanawiam wracać do domu.



Fox na Zielonej Górze

Jadę czerwonym rowerowym, przecinam Brzyszowską i kieruję się dalej czerwonym w stronę Ossona. Zaraz na początku szlaku napotykam przeszkodę. Rów wykopany po to, by nie wjeżdżali do lasu autami. Chcąc go ominąć niestety pakuję się w jakieś kłujące krzaki.


Przeszkoda na czerwonym rowerowym

Trochę się zdenerwowałam tym faktem, więc rezygnuję z Ossona i decyduję się jechać asfaltem Brzyszowską i Legionów. Cały czas uciekam przed chmurą, która goni mnie od prawej strony. Po lewej mam piękne słoneczko. Dwa światy :D
Dalej tak jak poprzednio Cmentarz żydowski, Kucelin i Aleja Pokoju.

Do domu docieram sucha. Udało się uciec przed deszczem. Kilometrów miało być więcej, ale nie wyszło. Może następnym razem będzie lepiej.

Kopalnia Bełchatów i Góra Kamieńsk - (nie)planowana setka

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Skowronki zaproponowały na dziś wycieczkę w okolice Kopalni Bełchatów. Pociągiem do Radomska, a później rowerami. Wyjeżdżamy z domu koło godziny 8, by zdążyć na dworzec główny. Koło PKS spotykamy Skowronków, a na dworcu czeka już na nas Siwuch. W takim składzie pakujemy się do pociągu. Wysiadamy w Radomsku i w drogę.

Jedziemy asfaltem przez Malutkie, Białą Górę, Dobroszyce, Wiewiorów, Brudzice do Łuszczanowic. Tutaj zatrzymujemy się w Rezerwacie Przyrody. Jedziemy przez rezerwat ścieżką edukacyjną. W Rezerwacie spotkać można m.in. stuletnie jodły.


Na ścieżce edukacyjne w Rezerwacie - fot. by Skowronek

Następnie jedziemy dalej asfaltem przez Łękińsko do Kleszczowa. Kleszczów jest najbogatszą gminą w Polsce, co od razu rzuca się w oczy. Infrastruktura ścieżek rowerowych powala. Zupełnie inny świat niż u nas. Z wielką przyjemnością korzystamy w owych ścieżek. Wjeżdżamy na szutrową ścieżkę i kierujemy sie na pierwszy punkt widokowy, z którego widać elektrownię Bełchatów i Kopalnię. Elektrownia pokrywa 20%zapotrzebowania na energię w Polsce. Obecnie odkrywki mają około 25 km długości i 3 km szerokości. Po krótkiej przerwie jedziemy szutrówką około 3 km na kolejny punkt widokowy.


Elektrownia Bełchatów - fot. by Skowronek


Widok na Kopalnię i Elektrownię - fot. by Skowronek


Ze Skowronkami na tle elektrowni


Kopalnia Bełchatów - fot. by Skowronek


Kopalnia Bełchatów - fot. by Skowronek


Kopalnia Bełchatów - fot. by Skowronek


Chwila dla fotoreporterów :D


Mój mężczyzna na tle elektrowni



Jeszcze ja :D


I nasze rowerki :D

Jedziemy dalej ścieżkami rowerowymi przez Kleszczów na Górę Kamieńsk. Jest to sztucznie usypane zwałowisko. Wysokość Góry Kamieńsk to 380 metrów n.p.m. Na szczyt wiedzie dość stromy i ciężki asfaltowy podjazd. Na szczęście docieramy wszyscy na szczyt na punkt widokowy.


Na szczycie Góry Kamieńsk


Widok z Góry Kamieńsk

 
Kierujemy się następnie z punktu widokowego do stoku narciarskiego znajdującego sie na zboczu Góry. Do stoku prowadzi fajna szutrowa ścieżka. Jadąc dalej ścieżką docieramy do kolejnego, ostatniego już punktu widokowego, z którego co prawda zbyt wiele nie widać, ale najważniejsze, że są wiatraki :D



Wyciąg narciarski na Górze Kamieńsk


Wiatraki na Górze Kamieńsk


Na punkcie widokowym

Z wierzchołka góry zjechaliśmy bardzo fajną drogą szutrową. W połowie zjazdu skręcamy ostro w prawo, po czym trawersujemy całą górę szutrówką i wyjeżdżamy na asfalt już przy samym początku podjazdu. Jest dość wcześnie, a Siwuch informuje, że podobno jest pociąg do Częstochowy o 15,40 z Radomska. Podejmujemy decyzję, że spróbujemy na niego zdążyć. Gnamy najpierw pod wiatr przez Kleszczów, zatrzymując się tylko przy spożywczym na posiłek, a potem dalej analogicznie jak wcześniej przez Łuszczanowice, Wiewirów i Białą Górę. Tempo mega szybkie. Jestesmy na dworcu 15,30 jednak okazuje się, że to pociąg pośpieszny, a kolejny mamy dopiero 17,40. Postanawiamy udać się na rynek by coś zjeść. Po dordze zaczepia nas policjant informując, że za jazdę po chodniku grozi 100 zł. Jechaliśmy powoli, pieszych ani widu, a chodnik szeroki na powyzej 2,5 metra. Mimo tego mamy jechać asfaltem, dosyć ruchliwymi drogami :( Chcąc jak najszybciej opuścić to nieprzyjemne miasto, rezygnujemy z posiłku i decydujemy się na powrót rowerami do Czewy. Jedziemy przez Wygodę, Stanisławice, Pławno do Gidel. Tutaj zatrzymujemy się by wstąpić na chwilę do sklepu i kościoła. Jedziemy jeszcze zobaczyć zabytkowy kościółek, w którym podobno niegdyś mieściła sie stajnia dla zwierząt.


Przed zabytkowym kościółkiem w Gidlach - fot. by Skowronek


Ołtarz przy kościele

Dalej przez Rudą, Zawadę, Kłomnice, Rzerzęczyce, Adamów, Skrzydlów, Kłobukowice do Mstowa. Dalej Rafał prowadzi nas bocznymi drogami koło Dobrej Góry, a potem szutrówką do Jaskrowa. Następnie kawałek terenem przy rzece, bliżej nieznaną mi dróżką do Mirowa.


Cmentarz choleryczny w Mstowie - fot by Skowronek


Dalej już prosto asfaltem przez Mirów do Alei. odprowadzamy Siwucha na dworzec PKP i razem ze Skowronkami przechodzimy pod dworcem do Wolności. Jedziemy wzdłuż linii tramwajowej do ronda, gdzie żegnamy się ze Skowronkami i dalej samotnie jedziemy do domu na długo wyczekiwany dziś obiadek, a w zasadzie już kolację.

Wycieczka dobiegła końca. Momentami było ciężko, ale ogólnie wszyscy chyba wrócilismy do domów zadowoleni z wyjazdu. Bynajmniej taką mam nadzieję :D Suma sumarum wyszedł całkiem niezły, nieplanowany dystans. Czuć zmęczenie. Kolacja smakowała jak nigdy :D jeszcze nigdy nie przejechałam 150 km o jednej bułce z parówką, jednym bananie i 3 batonikach :D