Wpisy archiwalne w kategorii

8) Samotnie

Dystans całkowity:5663.84 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:221:53
Średnia prędkość:20.83 km/h
Maksymalna prędkość:60.30 km/h
Suma podjazdów:1676 m
Liczba aktywności:287
Średnio na aktywność:19.73 km i 1h 04m
Więcej statystyk

Praca i Rynek Wieluński

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Z rana do pracy. Przyjemny chłód. Po pracy Nowowiejskiego i III Aleją na Rynek Wieluński. Ciężko się przecisnąć nawet rowerem, a co dopiero autem. Pielgrzymi łażą wszędzie i na nic nie patrzą. Nawet policja, która kieruje ruchem zwraca tylko uwagę na to by nikt nie potrącił pielgrzymów, których pełno i na ulicy i na ścieżkach rowerowych. Powrót do domu III Aleją (gdzie skorzystałam z kubka wody). Koło linii tramwajowej spotykam Marcina z kolegą. Chwilę jedziemy wspólnie, po czym odbijam w prawo w Krakowską. Dalej ścieżką wzdłuż rzeki i Bór do domu.

Olsztyn

Czwartek, 23 lipca 2015 · Komentarze(0)
Popołudniowy szybki wypad do Olsztyna przez Błeszno, Bugaj i przeciwpożarówkę. Następnie kawałek asfaltem w stronę rynku i na ruiny zamku przez bramę główną. Przy bramie co prawda stał Pan pobierający opłaty, ale nie zatrzymał mnie ani nawet nic się nie odezwał, zatem ruszyłam w stronę szczytu.

Dziś chyba z pięć prób podjazdu na zamek. Każda zakończona fiaskiem. Nie umiem porozumieć się z nową oponą. Czterokrotnie upuszczałam trochę powietrza, ale po kolejnych próbach podjazdu chęci było coraz mniej. Przed ostatnią próbą zatrzymałam się, by przepuścić kobietę z dwoma synkami około lat trzech, czterech.
Kobieta mówi do jednego z nich:
- synku uważaj, bo Pan będzie chciał podjechać,
Chłopczyk na to:
- mamo, ale ten Pan na rowerze to wygląda jak pani.
Ot co taka śmieszna sytuacja.


Rocky w Olsztynie

Powrót do domu przez Górę Ostrówek, terenem przez Skrajnicę, potem rowerostradą, terenem do torów, przez lasek, asfaltem przez Bugaj i koło Michaliny do DK1. Na koniec jeszcze na myjkę opłukać rower z kurzu i do domu.

Większość drogi pod wiatr, zatem nie było łatwo. W dodatku powoli rozpada się suport. Trzeba będzie chyba znów wymienić na nowy.

Praca

Środa, 22 lipca 2015 · Komentarze(0)
Rano do pracy. Po pracy na chwilę na Plac Czerwony, po czym prosto do domu. Upał przeokropny

Asfaltowa pętelka

Poniedziałek, 20 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wiatr do jazdy nie zachęcał, ale mimo tego postanowiłam dziś trochę pokręcić. Wybrałam się na asfaltową pętelkę po okolicy. Najpierw przez Wypalanki, potem Żyżną i Malowniczą. Następnie przez Sobuczynę, Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonia, Wrzosowę, gdzie przecinam trasę DK1 i jadę przez Słowik. Tutaj kawałek szutrem i po betonowych płytach do Bugaja. Dalej znów asfalt przez Bugaj i koło Michaliny do DK1. Trochę czasu jeszcze mam zatem jeszcze kilka okrężnych kilometrów przez Stary Raków i przez Wrzosowiak, po czym już do domu.

Praca

Czwartek, 16 lipca 2015 · Komentarze(0)
Standardowy dojazd rano do pracy, a po pracy powrót do domu. Nic szczególnego poza jednym autobusem, który wyprzedził mnie tuż przed samym wjazdem w zatoczkę przez co niewiele brakło by mnie zahaczył...

Sokole Góry

Czwartek, 16 lipca 2015 · Komentarze(0)
Umówiłam się koło Jagiellończyków na popołudniowy wypad w Sokole z Sylwią. Jednak Sylwia na miejsce startu nie dotarła, więc ruszyłam samotnie.

Aleją Pokoju, następnie przez Kucelin, ścieżką wzdłuż rzeki, koło Guardiana, ternem wzdłuż torów i dalej pożarówką. Przez Sokole najpierw żółtym rowerowym, potem czarnym pieszym do początku słynnej pętelki. Pomimo braku zapału udało się podjechać cały podjazd czerwonym pieszym. Po podjeździe rozpoczęłam ową pętelkę. W jednym miejscu niegroźny upadek. Z jednego zjazdu zrezygnowałam i objechałam skałę dookoła. Powrót z Sokolich pożarówką, potem terenem do torów, przez lasek do Bugaja, a potem koło Michaliny i przez Błeszno.

Nie wiem czy to coś w powietrzu, czy to te upały, czy może przemęczenie organizmu, bo w nogach kompletny brak sił. Energii zero, więc i chęci do jazdy jakoś nie ma. Lichy ten rok.

Trenażer - 2 tysiąc w sezonie

Wtorek, 14 lipca 2015 · Komentarze(1)
Nie jeździłam nigdzie od tygodnia, zatem już zaczęło mnie nosić. Pogoda jednak zbyt pewna nie była, gdyż na niebie co chwila pojawiały się ciemne chmury. Postanowiłam pojeździć zatem trochę na trenażerze. Co prawda to zupełnie inna jazda niż normalnie, ale zawsze coś. Wg licznika zamontowanego do trenażera przejechałam 26 km. Całkiem nieźle. Tak oto wskoczyło 2 tysiące km w tym sezonie. Licho...