Wpisy archiwalne w kategorii

8) Samotnie

Dystans całkowity:5663.84 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:221:53
Średnia prędkość:20.83 km/h
Maksymalna prędkość:60.30 km/h
Suma podjazdów:1676 m
Liczba aktywności:287
Średnio na aktywność:19.73 km i 1h 04m
Więcej statystyk

Kamieniołom Kielniki - zrzucić kalorie

Wtorek, 25 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Dzisiaj zaplanowałam krótką przejażdżkę, by zrzucić trochę kalorii po wczorajszej sytej kolacji. Nikt nie odpowiedział na moje zapytanie na CFR czy ktoś wybiera się na rower, więc wyszłam samemu. Zdecydowałam się dziś na wariant asfaltowy.

Pojechałam przez osiedle, potem Jagiellońską, Aleją Pokoju, koło skansenu, w stronę huty, koło Ocynkowni, Guardiana i potem przez osiedle zwane pod Wilczą Górą do głównej drogi. Główną do Olsztyna, jedno rondo, potem drugie i dalej główną w stronę Przymiłowic. Następnie w prawo i potem kawałek terenem czerwonym rowerowym na Kamieniołom. Chwila przerwy i powrót do domu. Czerwonym rowerowym z powrotem do asfaltu i tak samo jak wcześniej. W Olsztynie spojrzałam na licznik i zaświtał mi w głowie plan, ze może jeszcze dziś uda się dojechać do 7,5 tys km. Postanowiłam pojechać przez Brzyszów i Srocko. Byłam w Kusiętach i nagle telefon, żebym była w domu na 14, a nie jak planowałam na 15 - a była 13.15. Szybka decyzja o powrocie najkrótszą trasą do domu. I cały misterny plan stracony :D Wróciłam do głównej drogi, którą dojechałam do rowerostrady, gdzie spotkałam Roberta. Pojechaliśmy kawałek razem, rowerostradą do końca, po drodze potykając Darię i MD. Potem znów główną przez Bugaj, następnie przez Michalinę i pod DK1. Na Błesznie Robert zjechał w prawo w stronę cmentarza a ja pojechałam prosto do domu.

Jechało mi się dziś trochę mozolnie, nie wiem czy to z powodu świątecznego przejedzenia, czy tego, że nie chciałam obciążać nadwyrężonego więzadła. Dodatkowo jazdę utrudniał momentami silny wiatr. Tegoroczny plan pokonania 7500 w sezonie jest dalej aktualny i coraz bardziej realny :)

Zimówka w kamieniołomie Kielniki © EdytKa


Droga do i z pracy, a potem deszczowa 81 Masa Krytyczna

Piątek, 30 listopada 2012 · Komentarze(7)
Rano droga do pracy. Trasa jak zawsze. Po drodze najpierw przy wiadukcie na Jagiellońskiej spotkałam kuzyna, który również jechał rowerem do pracy, a następnie na Bór minęłam się tak jak wczoraj z Tomkiem (magnum).

Po pracy do Gawła na serwis, gdzie dojechał również Robert. We trójkę Sobieskiego i Śląską na Plac Biegańskiego, skąd jak co miesiąc rusza Częstochowska Masa Krytyczna. Dziś na Masę przybyło 54 rowerzystów (co przy padającym deszczu ze śniegiem jest całkiem niezłym wynikiem). Trasa masowego przejazdu - II Aleja, Wolności, Niepodległości, Pułaskiego, Sobieskiego, Śląska i powrót na Plac Biegańskiego.

Po masie próba znalezienia miejsca w jakiejś knajpie, by usiąść gdzieś i się ogrzać. Najpierw III Aleją i przez park jasnogórski do Bosmana, gdzie było zamknięte, potem Pułaskiego i Kopernika na Focha, gdzie niestety nie było wolnego miejsca. W efekcie ekipa rozjechała się, część osób pojechało na północ, część w drugą stronę - w tym i ja. Na Niepodległości zapadła decyzja o powrocie do domu, więc już tylko Bór i Jagiellońską do celu.

Do domu wróciłam kompletnie mokra. Palce u rąk aż mnie bolały od przemarznięcia. Zaczyna się zima... Cóż, taka kolej rzeczy, że po jesieni przychodzi czas na zimę. A tak jeszcze przy okazji: po dzisiejszej masie, dzięki uprzejmości Tomka (magnum) udało mi się wreszcie zostać posiadaczką butów SPD :) No to teraz się dopiero zacznie :D Chyba muszę pomyśleć o jakimś kombinezonie, żeby upadki były mniej bolesne :D

Szprychówka 81 Częstochowskiej Masy Krytycznej:

Droga do i z pracy

Czwartek, 29 listopada 2012 · Komentarze(0)
Dawno nie jeździłam do pracy na rowerze. Wczoraj Felka została w Kusiętach, więc do pracy dziś rowerem. Trasa taka jak zawsze - Jagiellońska, Bór (gdzie minęłam się z Tomkiem - magnum, który szedł pieszo) Niepodległości i Wolności. Powrót identyczną drogą. W ciągu dnia momentami padał deszcz, mnie jednak udało się wstrzelić w takie momenty, w których nie padało. Asfalt był mokry, ale do domu dojechałam sucha.

Wieczorny wypad do Olsztyna

Piątek, 23 listopada 2012 · Komentarze(0)
Dziś tradycyjna ostatnimi czasy popołudniówka razem z Kasią. Tym razem towarzystwa dotrzymał nam jeszcze mario66. W planach była wycieczka w całości asfaltem, gdyż Kasia założyła dziś wąskie opony 1,6.

Wyszłam z domu trochę wcześniej. Pomyślałam, że skoro Rocky w dalszym ciągu jest czysty po ostatniej kąpieli, a w ciągu dnia trochę padało to przejadę się dziś na Maximie. Przejechałam może 300 metrów, ale jakoś dziwnie się czułam na tym rowerze - chyba się odzwyczaiłam. Nie zastanawiając się, wróciłam do domu i wsiadłam na Rockiego. Pod skansen dojechałam nieco okrężnie - Jesienną, Jagiellońską, Orkana, 11 Listopada, koło Jagiellończyków i Aleją Pokoju. Miałam w zapasie jeszcze 15 min czasu do umówionej godziny, więc przejechałam się jeszcze koło sądu, tam gdzie niedawno postawili zakaz wjazdu. Oczywiście udając, że zakazu wcale tam nie ma, wjechałam na teren prywatny. Zawróciłam przed torami, objechałam sąd od drugiej strony i pojechałam wzdłuż torów ulicą Rejtana - koło PKP Energetyki i Polontexu. Za Polontexem zawróciłam i udałam się pod skansen.

Kasia już czekała, a po chwili dojechał mario66. Zdecydowaliśmy, że jedziemy do Olsztyna. Trasa ostatnio standardowa - koło sądu, koło huty, obok Ocynkowni, koło Guardiana i przez Kusięta. W Olsztynie na rynku chwila przerwy na pogaduchy i uzupełnienie płynów. Powrót kawałek główną drogą, potem w lewo i przez Skrajnicę w całości asfaltem. Koło stacji benzynowej na Odrzykoniu prosto i asfaltem przez Wilczą Górę, koło Guardiana, Ocynkowni i koło skansenu. Niedaleko ronda koło huty tuż przed nami przez drogę przeszedł rudy lisek. W ogóle się nie bał. Stanął po drugiej stronie jezdni i patrzał na nas ze zdumieniem :D Na Alei Pokoju Kasia pojechała do siebie, mario66 dojechał ze mną do estakady. Do domu dotarłam Jagiellońską i przez osiedle.

Niby tylko 5 dni przerwy od jazdy, a mimo tego ciężko było mi się dziś wbić w rowerowy tryb. Pierwsze kilometr były jakieś takie mozolne. Dopiero kolejne coraz lepsze. Dodatkowo co chwila łapała mnie dziś kolka - a mario mówił, żeby przed jazdą za dużo nie jeść :D Cóż, jak ktoś wraca z pracy głodny jak wilk to nie ma na to żadnej rady :D

Do znajomych na Kijas

Piątek, 16 listopada 2012 · Komentarze(0)
Nie miałam żadnych planów na piątkowe popołudnie, ale też nie chciało mi się jechać nigdzie dalej. Postanowiłam odwiedzić znajomych na Kijasie, a że auto ostatnio czasami odmawia posłuszeństwa uznałam, że pojadę rowerem.

Trasa w całości asfaltowa. Najkrótsza i najprostsza z możliwych - przez Grzybowską, Wypalanki, Poselską, Żyzną i potem główną drogą przez Dźbów do Wygody. W Wygodzie w lewo na Kijas. Po krótkiej posiadówce powrót do domu taką samą trasą jak wcześniej.

Jechało mi się dziś całkiem przyjemnie, miałam stosunkowo równe tempo. W kilku miejscach zaczynała tworzyć się mgła, ale widoczność i tak była dobra. Dopiero podczas powrotu temperatura nieznacznie spadła poniżej zera.

Droga do pracy i do parku jasnogórskiego

Czwartek, 18 października 2012 · Komentarze(2)
Rano dojazd do pracy. Trasa jak zawsze. Wyjątek podczas dzisiejszego dojazdu stanowił fakt, że pojechałam dziś do pracy Rockim i przy okazji odstawiłam go do Gawła na serwis na regulację hamulca.

Po pracy idąc do serwisu po rower wpadłam na pomysł, by wykorzystać typową dla złotej polskiej jesieni pogodę i udać się do parku jasnogórskiego nakarmić takie małe rude i niezwykle zwinne zwierzątka, potocznie zwane wiewiórkami i zrobić Rockiemu kilka zdjęć. Zadzwoniłam do Roberta i namówiłam go by również zjawił się w parku. Po pogaduchach z Gawłem dosiadłam Rockiego i przez rondo Mickiewicza i Pułaskiego pojechałam do parku.

Dotarłam pod Jasną Górę jako pierwsza, więc zrobiłam samotnie kilka kółek po parku. Niestety nie udało mi się spotkać ani jednej wiewiórki :( Może wszystkie się przede mną pochowały :D Te z warszawskich łazienek są bardziej towarzyskie :D Po chwili dołączył do mnie Robert. Pokręciliśmy się jeszcze wspólnie po parku i zrobiliśmy kilka jesiennych zdjęć. Park Staszica jest jesienią naprawdę czarujący :)

Trochę było już późno, więc postanowiliśmy wracać. Pojechaliśmy przez III Aleję i potem Nowowiejskiego. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy fontannie na skwerze Solidarności. Co prawda fontanna dziś nie działała, ale syrena jak stała tak dalej stoi :) Następnie pojechaliśmy już prosto do domów. Jeszcze kawałek jechaliśmy wspólnie, przez Sobieskiego i wzdłuż linii tramwajowej do Bór. Przy skrzyżowaniu Niepodległości z Bór Robert pojechał ścieżką przy rzece do domu, a ja standardowo tak jak z pracy przez Bór i Jagiellońską do domu.

Szkoda by było zmarnować takie popołudnie jak dziś. Nie wiem co na ten temat sądzi Robek, ale ja uważam, że spontaniczna decyzja o wypadzie do parku była jak najbardziej słuszna. Jesień jest piękna, tylko trzeba z niej to piękno odpowiednio wydobyć.

kilka fotek:
Żołędzie na trawie © EdytKa


Złocisty klon © EdytKa


Rocky w parku jasnogórskim © EdytKa


W parku nad stawem © EdytKa


Rocky pod dębem © EdytKa


Czerwone liście dębu © EdytKa


Nawet łuipna kasztanu polubiła Rockiego :D © EdytKa


Złota Polska jesień :) © EdytKa


W jasnogórskim parku © EdytKa


Jarząb pospolity © EdytKa


Jesienne owoce - takich jeszcze na żywo nie widziałam © EdytKa


Owoce jesieni © EdytKa


Nie sądziłam, że w parku może być aż tak kolorowo :) © EdytKa


EdytKa z syreną © EdytKa

Droga do i z pracy

Środa, 17 października 2012 · Komentarze(0)
Rano dojazd do pracy. Trasa standardowa. Założyłam dzisiaj letnie rękawiczki i z tego powodu trochę zmarzły mi palce. Po pracy droga do domu, taką samą trasą. Nic szczególnego po drodze się nie wydarzyło.

Dojazd na Crash Derby

Niedziela, 14 października 2012 · Komentarze(5)
Ubrana w cywilne ciuchy wsiadłam dziś na stary rower i pojechałam na Zawodzie do Roberta, by u niego zostawić rower i razem z nim, Gawłem i jego synkiem udać się na stadion żużlowy na Crash Derby 2012. Pojechałam przez osiedle, potem Jagiellońską, Aleję Pokoju, koło skansenu, Rejtana i Hutników do stadionu. Później wspólnie poszliśmy na stadion.

Impreza jak dla mnie była trochę przereklamowana. Wyścigi crash derby były co chwila przerywane. Żadnen z wyścigów nie był rozegrany do samego końca tak, by pozostało tylko jedno niezniszczone auto na torze. W programie imprezy zapisana również była wystawa samochodów klasy WRC, a tak na prawdę była tylko jedna rajdówka WRC - Skoda Fabia. No ale to akurat mnie nie zdziwiło :D Najlepsza z tego wszystkiego była cała obsługa imprezy i jej totalna dezorganizacja :D

Po zakończeniu crash derby dojazd do domu tą samą drogą. Towarzyszył mi Robert, który odwiózł mnie pod dom. Wyjeżdżając z domu zapomniałam zabrać ze sobą czapki i lampki, na szczęście Robert pożyczył mi swoją. Zdziwiło mnie trochę, że Roberta czapka Accenta jest na mnie trochę za mała, ale przynajmniej nie było mi zimno w głowę.

Kilka zdjęć z Crash Derby i imprez towarzyszących:
Troszkę pognieciony maluszek :D © EdytKa


Po wojskowemu © EdytKa


Żuk z silnikiem Audi V8 © EdytKa


Prawdziwe WRC :D © EdytKa


W gokarcie o mocy 100 KM © EdytKa


Crash Derby © EdytKa


Ekipa porządkująca tor :D © EdytKa


Pokazy quadowe © EdytKa


Chyba kierowca niezbyt radził sobie z obsługą widlaka :D © EdytKa

Droga do i z pracy

Piątek, 12 października 2012 · Komentarze(0)
Dziś z samego rana do pracy. Trasa jak zawsze. Termometr jak wyjeżdżałam z domu pokazywał 1,5 stopnia na plusie, jednak mimo postanowiłam założyć czapkę i grubsze rękawiczki. Na szczęście dzięki temu nie zmarzłam tak jak wczoraj. W biurze wszyscy patrzeli na mnie jak na jakiegoś kosmitę :D
Po pracy do domu, taką samą trasą. Po południu już było cieplej, więc trochę się zgrzałam podczas jazdy.

Droga do i z pracy

Piątek, 5 października 2012 · Komentarze(0)
Dziś z rana znów do pracy na starym rowerze. Trasa jak zawsze. Dziś już nie jechało mi się tak dziwacznie jak wczoraj. Niestety poranki są już coraz chłodniejsze. Po pracy na pogaduchy do Gawła, gdzie spotkałam jeszcze Helenkę. Od Gawła prosto do domu tą samą trasą co zawsze.