Wpisy archiwalne w kategorii

8) Samotnie

Dystans całkowity:5663.84 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:221:53
Średnia prędkość:20.83 km/h
Maksymalna prędkość:60.30 km/h
Suma podjazdów:1676 m
Liczba aktywności:287
Średnio na aktywność:19.73 km i 1h 04m
Więcej statystyk

Do pracy i do sklepu

Wtorek, 8 października 2013 · Komentarze(0)
Rankiem do pracy. Nic szczególnego. Po pracy wzdłuż linni tramwajowej, II Aleją i koło Filharmonii do Dobrych Sklepów Rowerowych odebrać mostek do zimówki. Uwielbiam jeździć po mieście :( Następnie do domu inną trasą - Jana Pawła, Warszawską, Krakowską, ścieżką wzdłuż rzeki, potem przez Bór i na skróty przez lasek. Ciepłe dziś popołudnie.

Praca, a potem Mstów i Olsztyn

Czwartek, 3 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Rano do pracy. Zimno. Temperatura 2 stopnie Celsjusza. Po pracy do domu. Na skróty przez lasek. Po południu znów wypad z Kasią. Tym razem w planie Mstów i Olsztyn. Umówiłyśmy się pod skansenem. Dziś nieco chłodniej niż wczoraj, ale ubrałam się trochę cieplej.

Trasa większości asfaltowa. Przez Kucelin, Legionów, potem przez Srocko, Siedlec, Mstów, Zawadę do Małus Wielkich. Od Małus kawałek terenem niebieskim pieszym do Turowa. Po drodze robi się coraz zimniej. temperatura spada poniżej zera. Od Turowa znów asfaltem do Olsztyna. Potem powrót najkrótszą trasą, gdyż Kasi zaczyna umierać przednia lampka. Kawałek główną drogą, potem przez Wilczą Górę i Odkrzykoń. Palce u rąk zaczęły mi okropnie marznąć. Licznik wskazywał minus 1,8 stopnia. Przed nastawnią w lewo i znów kawałek terenem. Do torów, na druga stronę i przez lasek do Bugaja. Kasi lampka już padła, więc jadę z tyłu i oświetlam jej drogę. Następnie asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Tutaj żegnamy się i Kasia jedzie prosto, a ja w lewo pod trasą i przez Błeszno do domu.

Pierwszy mróz tej zimy zaliczony. Gdy dojechałam do domu to przez kilka minut nie byłam nawet w stanie odpiąć rzepów w butach i wyciągnąć klucza z kieszeni :( Nie przypuszczałam, że na początku października może być tak zimno.

Do pracy i z powrotem

Środa, 25 września 2013 · Komentarze(0)
Rano dojazd do pracy. Wydawało mi się, że ubrałam się ciepło, a jednak w temperaturze 6 stopni trochę zmarzłam. Po pracy prosto do domu. Było mi już trochę cieplej.

Do pracy i z powrotem

Wtorek, 24 września 2013 · Komentarze(0)
Standardowy dojazd do pracy, a potem powrót do domu. Niestety poranki są już coraz chłodniejsze. Trzeba zacząć się cieplej ubierać z rana.

Okrężnie na Kijas i powrót w deszczu

Poniedziałek, 16 września 2013 · Komentarze(0)
Po kilkudniowej przerwie z uwagi na II fotorajd klasyków (na którym zajęliśmy pierwsze miejsce) dzisiaj samotnych kilka km na rozkręcenie. Najpierw asfaltowa pętelka dawnymi ścieżkami, którymi kiedyś jeździłam z tatą.

Najpierw przez Wypalanki na Sabinowską na myjkę. Potem Żyzną do granic Czewy i dalej przez Brzeziny Kolonia, Sobuczynę, Nieradę, Rększowice, Konopiska (obok zalewu Pająk) i Wygodę. Chwila przerwy na Kijasie u kumpeli. Zaczyna lekko kropić, więc zbieram się do domu. Powrót najkrótszą drogą przez Wygodę i potem przez Dźbów, Poselską i Wypalanki. Drogi były mokre od deszczu, ale bez tragedii.

Dojechałam do domu tylko trochę mokra. Masakra zaczęła się już pod garażem, gdy chciałam zaparkować rowerek. tak ostro lunęło, że w ciągu minuty zlało mnie bardziej, niż przez całe 10 km drogi powrotnej. Trzeba mieć farta :D

Do pracy i do sklepu

Czwartek, 12 września 2013 · Komentarze(0)
Rano do pracy. Po pracy do Gawła napompować koło, a potem wzdłuż linii tramwajowej do Bór i ścieżką wzdłuż rzeki na Krakowską odebrać klocki hamulcowe do auta. Potem do domu, ścieżką wzdłuż rzeki, Bór i na skróty przez lasek.

Okrężnie na Kijas - 5 tysiąc w sezonie

Czwartek, 12 września 2013 · Komentarze(3)
Bardzo poplątane popołudnie :D Wyszłam z domu z zamiarem przejażdżki do Olsztyna. Już kawałek od domu zauważyłam, że zaczyna kropić i właśnie tam gdzie chciałam jechać zbierają się ciemne chmury. Dojechałam do połowy Alejki Pokoju i postanowiłam zawrócić i wybrać odwrotny kierunek - postanowiłam, że pojadę przez Nieradę nad zalew w Pająku.

Szybki odwrót i Jagiellońską w stronę błękitnego nieba. Na Orkana moim oczom ukazała się prześliczna tęcza. Chciałam zrobić fotkę i wysłać mmskiem do narzeczonego, ale niestety aparat w telefonie odmówił współpracy. Tak więc ruszyłam w drogę. Przez Grzybowską i Korkową do granicy Czewy, potem przez Brzeziny Kolonia i Brzeziny Wielkie. Asfalt w tej okolicy mokry. Akurat udało mi się wstrzelić już po opadach deszczu. Niedaleko Sobuczyny najpierw telefon od Alka (akurat wtedy gdy wskoczył mi 5 tysiąc w sezonie), a chwilę później od kumpeli z Kijasa. Właśnie wtedy zdecydowałam, że zrezygnuję dziś z Pająka i wpadnę na chwilę do znajomych. W Sobuczynie skręciłam w prawo i dotarłam znów do Czewy. Dalej ulicą Malowniczą, Zdrową i Żyzną. Potem już prosto Dźbowską do granicy miasta i przez Wygodę na Kijas.

Po krótkich pogaduchach okrężnie do domu. W okolicy zaczęła zbierać się mgła. Zmierzch już zapadł. Przez Wygodę i potem Dźbów. Kawałek przed Simply na Dźbowie jakiś debil kierujący TIR-em zamiast mnie normalnie wyprzedzić przejeżdża centralnie koło mnie spychając mnie wprost na pobocze. Nie wiem skąd tacy ludzie się biorą. W domu planowałam być około 20, w związku z wizytą brata, a że miałam jeszcze trochę czasu postanowiłam pojechać nieco okrężnie. Przez Sabinowską, Piastowską, Boh. Monte Cassino, Jagiellońską, Bór, ponownie Korkową, Poselską i Wypalanki. Dojeżdżałam już do domu, gdy brat napisał, że jednak dziś go nie będzie. Tak więc jeszcze kilka dodatkowych km. Jesienną do 11-Listopada (gdzie na skrzyżowaniu jakiś idiota tak czy tak mając czerwone światło przez torami wymusza na mnie pierwszeństwo), potem Jagiellońską do Orkana i dalej już prosto do domu.

Z takiej dziwacznej plątaniny wyszedł całkiem fajny dystans. Generalnie jechałam dziś większości po płaskim, więc nie było ciężko, ale mimo tego nie czułam jakiegoś większego zmęczenia, a w zasadzie tak wolno nie jechałam :D W zeszłym sezonie 5 tysięcy wskoczyło nieco wcześniej niż w tym, ale biorąc pod uwagę tegoroczne możliwości czasowe to wcale nie jest źle.

Asfaltowa pętelka

Wtorek, 10 września 2013 · Komentarze(6)
Od czwartku zeszłego tygodnia nie było czasu na rower. Weekend upłynął pod znakiem corocznego ogólnopolskiego zlotu Skody i rajdu turystycznego. Dopiero dziś udało się wybrać na szybką asfaltową przejażdżkę w zasadzie bez zbędnych postojów.

Najpierw standard przez osiedle i Alejką Pokoju. Dalej przez Kucelin, Legionów, Brzyszowską, Srocko, Brzyszów, Kusięta do Olsztyna. Potem koło leśnego i w stronę Biskupic (po drodze najprawdopodobniej rozminęłam się ze Skowronkami, którzy wyjeżdżali z Sokolich Gór na asfalt - musiałam przemknąć chwilę przed nimi). Następnie przez Biskupice, Zrębice, Przymiłowice ponownie do Olsztyna. Powrót najpierw terenem przez Skrajnicę, potem asfaltem do rowerostrady, rowerostradą do końca, terenem do torów, przez lasek do Bugaja i asfaltem przez Bugaj. Przymusowa przerwa przed przejazdem kolejowym i przez Michalinę i Błeszno do domu.

Tego mi było trzeba :D Jechało mi się dziś rewelacyjnie. Początkowo nie mogłam się przez chwilę rozkręcić, ale potem udało się wejść na właściwe obroty :) Szkoda tylko, że minęłam się ze Skowronkami, tym bardziej, że będąc w Olsztynie nawet przez chwilę pomyślałam, żeby się z nimi skontaktować, ale pomyślałam, że pewnie już dawno są po wycieczce, a tu jednak dopiero mieli wracać.