Spontan do Olsztyna i miasto

Poniedziałek, 26 marca 2012 · Komentarze(2)
Cała dzisiejsza jazda była jednym wielkim spontanem. Od samego rana nie wiedziałam, czy wyjdę dziś na rower czy nie. Z początku miałam jechać około godz. 13 z Maćkiem gdzieś dalej, pod warunkiem, że będę mieć siłę do jazdy po wczorajszej setce... Ale rano było tak zimno i tak wiało, że zrezygnowaliśmy i dłuższy wyjazd przenieśliśmy na środę.

Już o 8 rano dzwonił do mnie Przemek (zresztą obudził mnie) z pytaniem czy gdzieś jadę. Pierwsza reakcja - chyba nie, mam być w biurze o 12, zanim się zbiorę, wieje, nie to nie ma sensu. Położyłam się z powrotem do łóżka. Pozbierałam się, zjadłam śniadanko, po 10 telefon z biura, żebym jednak przyjechała jutro. Tak pomyślałam, skoro i tak nie śpię, zadzwonię do Przemka dowiem się gdzie jest. Był z Agnieszką koło Guardiana, jechali do Olsztyna.

Było około 10,20. Szybko się przebrałam w ciuchy na rower, nie chciało mi się samej gonić Przemka i Agnieszki, więc namówiłam Roberta by też jechał. Koło skansenu spotkaliśmy się i we dwoje ścieżką wzdłuż rzeki, potem koło Guardiana i przez Kusięta dojechaliśmy do Olsztyna. Dołączyliśmy do Przemka i Abovo, którzy spijali poranną kawkę. Oni spotkali też wcześniej Poisonka przy rynku, jednak my musieliśmy się minąć gdzieś w drodze.

We czwórkę - ja, Agnieszka, Przemek i Robert ruszyliśmy z powrotem do domów. Asfaltem przez Brzyszów, Srocko do Legionów. Myślałam, że mnie zwieje z drogi. Postanowiliśmy jeszcze wspólnie zahaczyć o Złotą Górę. Na Legionów niedaleko TRW ekipa drogowa malowała na ścieżce linie do przejazdu do TRW, w sumie nie wiem po co, bo ścieżka idzie tam ciągiem, no ale niech będzie, że były potrzebne. Pozostali zjechali na jezdnię, ja jechałam dość szybko ścieżką (coś koło 35 km/h) zanim usłyszałam od Pana, który malował "nie po białym" to zdążyłam przejechać między nimi. Przemo tylko później mi powiedział, że któryś z tych malujących określił mój przejazd jako "jaki Kubica". Dojechaliśmy na Złotą Górę. Kilka fotek i wracamy.

Jak ja lubię ten zjazd ze Złotej Góry :D Mimo tego, że biegnie tam ścieżka rowerowa zjeżdżaliśmy asfaltem. Przy Legionów Agnieszka pojechała w stronę miasta, my we troje dalej. Pojechaliśmy przez rondo przy Legionów w lewo, na tym rondzie niestety bardzo łatwo o stłuczkę, bo kierowcy jeżdżą tam tak, jakby prawo jazdy kupili na ryneczku ;/ Dalej obok stadionu Włókniarza, potem Przemo się odłączył. Na moment do Roberta i potem pozałatwiać na mieście kilka spraw.

Najpierw do Urzędu Skarbowego po pity dla Gawła - miałam wziąć z domu, ale zostały na biurku. Dalej Legionów, wzdłuż trasy, pod mostem do Kanału Kohna, skrótami do Ogrodowej. Na końcu z rowerami przez kładkę na drugą stronę, do ronda Mickiewicza. Do serwisu do Gawła, oddać pity i odebrać oponki pożyczone od Piksela. Na chwilę przez Wolności, Sobieskiego i Pułaskiego do parku jasnogórskiego, zobaczyć, czy już kwitną tam kwiaty. Zaczynają się pojawiać.

Powrót III Aleją, przez Plac Biegańskiego, do II Alei. Przy skrzyżowaniu z Wolności spotkaliśmy się z Arkiem. Wracał z pracy, dołączył do nas podczas powrotu. Pojechaliśmy przez II Aleję, Piłsudskiego, Katedralną do Krakowskiej. Na końcu na ścieżkę wzdłuż rzeki i do Bór. Dalej Niepodległości, gdzie Arek od nas odłączył, Jagiellońską i przez osiedle do domu.

Nie pamiętam już od dawien dawna tak spontanicznego dnia. Czasem coś nieplanowanego może przynieść pozytywną odmianę. Suma sumarum wyszło 47 km nieplanowanej, ale pozytywnie pokręconej jazdy.

Ekipa na Złotej Górze:


Prawie na skraju:


Wiosna w parku jasnogórskim:

Komentarze (2)

staram się opisywać tak, żeby później móc do tego wrócić, przeczytać i powspominać :) fajnie dziś było, miło było z Wami znów pojeździć :)

EdytKa 20:33 poniedziałek, 26 marca 2012

Skrupulatnie opisałaś dzisiejszą przejażdżkę!:-O To był bardzo fajny poranek. Dziękuję za towarzystwo! Już wiem gdzie jutro trzeba się wybrać - do Parku Jasnogórskiego - piękny jest ten dywan z kwiatów;-)

Abovo 20:30 poniedziałek, 26 marca 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!