Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:479.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:59
Średnia prędkość:20.30 km/h
Maksymalna prędkość:61.14 km/h
Suma podjazdów:5166 m
Maks. tętno maksymalne:183 (94 %)
Maks. tętno średnie:151 (77 %)
Suma kalorii:5045 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:53.26 km i 3h 19m
Więcej statystyk

Grota Niedźwiedzia, Brama Twardowskiego, Pustynia Siedlecka i Olsztyn

Niedziela, 9 marca 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Planowaliśmy sobotnią wycieczkę ze Skowronkami, ale niestety tym razem się nie udało. Nie chcieliśmy zmarnować tak pięknej pogody, więc postanowiliśmy wybrać się na rower w niedzielę. Jako cel wybraliśmy Złoty Potok z nastawieniem na jazdę terenem.

Początek jazdy to standard przez osiedle, Alejkę Pokoju i Kucelin. Dalej ścieżką wzdłuż rzeki na Bugaj, kawałek asfaltem, przez lasek do torów, po czym żółtym pieszym do Olsztyna. Żółty pieszy stopniowo robi się coraz bardziej piaszczysty. Miejscami trudno przejechać.


Na żółtym pieszym


Pomyśleć, że kiedyś był tutaj las...


Przeprawa przez piaskownicę na szlaku

Dalej jedziemy przez Sokole Góry trzymając się cały czas szlaku żółtego rowerowego. Przy Kapliczce Św. Idziego robimy postój na kilka zdjęć. Przy okazji Alek modyfikuje mi nieco ustawienie kierownicy.


Nasze rowerki przy Kapliczce Św. Idziego


Takie tam pozowane przy kapliczce


W końcu jaką mamy porę roku? Zimę, wiosnę, czy jesień?

Po przerwie dalej w drogę. Kawałeczek asfaltem i koło kościoła w Zrębicach w lewo w teren. Szlakiem zółtym pieszym do Pabianic, kawałeczek asfaltem i następnie znów terenem niebieskim pieszym i Aleją Klonową do Złotego Potoku. Na niebieskim pieszym błoto już obeschło, więc jechało się bardzo fajnie. Od Złotego Potoku kawałek asfaltem, a potem ponownie terenem żółtym pieszym obok stawu Amerykan do Groty Niedźwiedziej, przy której kolejny postój.


Alek przed Grotą Niedźwiedzią


Przed Grotą Niedźwiedzią

Jedziemy dalej szlakiem ku źródłom - żółtym / zielonym rowerowym mijając po drodze amfiteatr i źródełka. Potem jeszcze kawałeczek asfaltem i docieramy do Bramy Twardowskiego. Tutaj zatrzymujemy się na dłużej, by coś zjeść. Przy okazji wdrapujemy się też na Bramę Twardowskiego. Podczas schodzenia z góry uderzyłam butem o gałąź. Przez moment czułam tak mocny ból dużego palca, że nie mogłam ustać na nodze. Na szczęście mój bohater szybko przybiegł mi na pomoc :) Po kilku minutach byłam już zdolna do jazdy.


Przed Bramą Twardowskiego


Mój mężczyzna przed Bramą Twardowskiego


Przylaszczki


Jeszcze fotka na bramie

Po terenowym zjeździe z Bramy Twardowskiego postanowiliśmy jechać asfaltem przez Siedlec i Krasawę do Zrębic. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Pustynię Siedlecką. Zrobiliśmy kilka fotek i przy okazji mogliśmy pośmiać się z gościa, który zakopał się autem w piachu. To chyba kara za to, że chwilę wcześniej chciał nas wyprzedzać gdy skręcaliśmy w lewo. Wyglądał jakby był zdziwiony, że na pustyni jest piach :D


Nasze rowerki na Pustyni Siedleckiej

Za Krasawą poczułam nagły przypływ energii :D Nawet Alek był zdziwiony, że tak szybko zasuwałam pod górkę w Zrębicach. To chyba dzięki wiatrowi, który wreszcie zaczął wiać nam w plecy. Od Zrębic jedziemy terenem czerwonym rowerowym, potem kawałek asfaltem przez Przymiłowice-Kotysów i znów terenem czerwonym rowerowym do zamku w Olsztynie. Dojazd na ruiny od tej strony jest miejscami zapiaszczony. Na zamku robimy sobie mały trening - podjazd i zjazd pod samą wieżę. Idzie mi coraz lepiej. Szersza kierownica e Rockim naprawdę pomaga na zjazdach :)


Ruiny zamku w Olsztynie


Alek przed ruinami zamku w Oslztynie


Podjazd na ruiny zamku


Z wieża w tle


Mój siłacz :*


Zjazd z zamku

To tyle atrakcji na dziś. Czas wracać. Najpierw przez rynek w Olsztynie, a potem terenem przez Górę Ostrówek (na szczycie mijamy Bartka z kolegą odpoczywających na trawce) i dalej terenem przez Skrajnicę. Przecięliśmy asfalt prowadzący do stacji benzynowej i pojechaliśmy prosto lasem aż do przeciwpożarówki, wyjechaliśmy tuż przy początku rowerostrady. Następnie terenem do torów (przed torami ponownie spotykamy się z Bartkiem i jego kumplem). Dalej przez lasek do Bugaja, kawałek asfaltem, po czym ścieżką wzdłuż rzeki. Następnie asfaltem przez Kucelin i Alejką Pokoju. Zahaczamy jeszcze o myjkę koło Lidla i potem już przez osiedle do domu.

Dzisiejszą wycieczkę zaliczam do udanych :) Pogoda jak na rower idealna. Początkowo nie mogłam się rozkręcić, w dodatku jazdę utrudniał wiatr w twarz. Na szczęście od Ostrężnika jechało mi się o wiele lepiej. Nasza Jura jednak ma w sobie to coś, co potrafi sprawić, by człowiek był szczęśliwy :)

Spinning

Środa, 5 marca 2014 · Komentarze(0)
Znowu tylko godzina spinningu. Trening wytrzymałości, który prowadziła Ania. Zajęcia ledwie się odbyły, bo oprócz instruktorki były tylko trzy osoby.

Spinning

Poniedziałek, 3 marca 2014 · Komentarze(0)
Dziś tylko godzina spinningu. Trening wytrzymałości, który prowadziła Ania. Dało w kość, tym bardziej po wczorajszej setce, z której przynajmniej połowa była pod wiatr.

Siewierz - Zamek Biskupi

Niedziela, 2 marca 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Prognozy na dziś były bardzo optymistyczne - słońce, powyżej 10 stopni w ciągu dnia, więc grzechem byłoby takich warunków nie wykorzystać na jakąś dłuższą wycieczkę. Opcje były dwie - okolice Morska i Góry Zborów lub Siewierz. Ostatecznie padło na drugą opcję. Razem z nami na wycieczkę wybrali się Kasia z Kamilem. Start 9:30 koło skansenu.

Jedziemy standardowo przez Kucelin, potem ścieżką wzdłuż rzeki do Bugaja. Na początku ścieżki spotykamy Rafika z synem, którzy jechali asfaltem równolegle do ścieżki. Dalej kawałek asfaltem przez Bugaj, po czym skręcamy w prawo w teren na pomarańczowy rowerowy, którym docieramy do Słowika. Następnie asfaltem przez Słowik, Korwinów, Nową Wieś, Poczesną, Wanaty, Kamienicę Polską do Jastrzębia. Następnie terenem zielonym pieszym wzdłuż zalewu i przez las do Nowej Kuźnicy. Dalej znów asfaltem przez Lgotę Mokrzesz do Koziegłów, gdzie robimy krótką przerwę na rynku.



Złapaliśmy kozła za rogi :D


Kościół w Koziegłówkach


Kościół w Koziegłówkach

Od Koziegłów jedziemy asfaltem szlakiem czarnym rowerowym przez Koziegłówki, Mysłów, Pińczyce i Dziewki. Tutaj kolejna przerwa przy kamieniołomie, należącym do kopalni dolomitu. Krótka sesja zdjęciowa i ruszamy dalej.



Kopalnia dolomitu - Dziewki k. Siewierza


Rocky na tle kopalni


Kopalnia dolomitu


Z Alkiem na tle kopalni :*


Jeszcze fotka z Kasią :D

Do celu mamy już niedaleko. Jedziemy dalej asfaltem, czarnym szlakiem rowerowym. Prawie całą drogę od Częstochowy towarzyszył nam dość silny wiatr w twarz, więc nie jechało się łatwo. W Siewierzu kierujemy się najpierw na Zamek Biskupi. Tutaj niespodzianka - zamek zamknięty, niedostępny do zwiedzania. Cóż, pozostaje nam jedynie okrążyć zamek dookoła. Na szczęście już kiedyś go zwiedzaliśmy. Kilka fotek i udajemy się na rynek w Siewierzu z myślą, że uda się zjeść coś ciepłego przed drogą powrotną.


Zamek Biskupi w Siewierzu


Przed zamkiem w Siewierzu


Z Alkiem i Kasią na tle zamku


Bikehead rządzi :D


Jeszcze jedna fotka zamku

Na rynku okazuje się, że większość kanjpek jest jeszcze zamknięta. Pozostaje nam pożywić się bananami i czekoladą. Po krótkim odpoczynku ruszamy w drogę powrotną z nadzieją, że tym razem będziemy jechali z wiatrem. Jak się później okazało - nic bardziej mylnego. Jedziemy najpierw drogą krajową nr 795 przez Czekankę, Leśniaki do Będusza (dzielnica Myszkowa). Tutaj skręcamy w lewo i dopiero teraz możemy odetchnąć od wiatru w twarz. Od razu jedzie się lżej. Asfaltem przez Postęp, Lgotę Górną, Lgotę Nadwarcie, Myszków Nową Wieś, Żarki Letnisko, Masłońskie do Poraja. Następnie wzdłuż torów kolejowych, a potem dziurawym asfaltem koło Monaru. Dalej terenem niebieskim rowerowym i drogą przeciwpożarową, na której spotykamy Gawła. Gaweł jedzie z nami do końca ppożki i terenem do torów kolejowych. Dalej Gaweł kieruje się w stronę huty, a my jedziemy przez lasek do Bugaja. Potem już tylko asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1, gdzie żegnamy się z Kasią i Kamilem i jedziemy do domu przez Błeszno.

Podczas drogi powrotnej temperatura dość znacznie spadła. Na przeciwpożarówce licznik wskazał mi przez moment niecałe 6 stopni. Nic dziwnego, że zrobiło nam się bardzo chłodno, porównując tę temperaturę do 12 stopni, które odnotowaliśmy w godzianach południowych w Siewierzu. Nie powiem, żebym się podczas tej wycieczki nie zmęczyła, ale mimo wszystko warto było się ruszyć i wykręcić pierwszą setkę w roku :)

Kamieniołom Prędziszów

Sobota, 1 marca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Czas i siły nie pozwoliły tym razem na więcej km, wobec czego dziś tylko krótka popołudniowa przejażdżka po okolicy. Wyjechaliśmy z domu parę minut po 16tej. Pojechaliśmy przez osiedle, Aleję Pokoju, potem przez Kucelin i cmentarz żydowski. Następnie ścieżką na Legionów do Brzyszowskiej. Zaraz za zakrętem krótki postój, gdyż spotkaliśmy mojego brata z żoną. Przyjechali autem, by ich pies mógł sobie trochę pobiegać po lesie.

Trochę pogadaliśmy, ale zrobiło się zimno, więc trzeba było wracać. Najpierw terenem przez Kamieniołom Prędziszów (gdzie niestety wszystkie ścieżki zostały rozjeżdżone przez jakieś samochody), potem ścieżką na Legionów i znów przez cmentarz żydowski. Dalej analogicznie jak wcześniej przez Kucelin i Aleję Pokoju do domu. W ciągu zaledwie dwóch godzin temperatura spadła o prawie 5 stopni.






Rocky z troszkę innej perspektywy.