Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:535.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:23:07
Średnia prędkość:21.84 km/h
Maksymalna prędkość:55.50 km/h
Suma podjazdów:1070 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:31.51 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Do pracy i z powrotem

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Sezon dojazdów do pracy na rowerze uważam za rozpoczęty :) Ciepło od samego rana :) Trasa taka jak zwykle. Jadąc do pracy na Bór mijam się z kuzynem, a w drodze powrotnej, podczas której towarzyszył mi dość silny wiatr mijam się na Niepodległości z Helenką.

Terenowy trening podjazdów i zjazdów

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Krótki popołudniowy wypad w towarzystwie Aleksandra, głównie z zamiarem potrenowania jazdy w terenie i próby podjazdu na Ossona, co do tej pory mi się nie udało. Najpierw przez osiedle, potem Alejką Pokoju, przez Kucelin, kawałek Odlewników, przez cmentarz żydowski i ścieżką rowerową na Legionów.

Z Legionów skręcamy w lewo w teren kierując się na Górę Ossona. Alek jedzie przodem, ja za nim. Tak sobie jedziemy, aż nagle znaleźliśmy się na szczycie :D Pierwszy w życiu podjazd bez żadnego postoju zaliczony :) Dzisiaj wcale nie wyglądał tak strasznie jak dotychczas. Naładowana pozytywną energią zjeżdżam w dół i podjeżdżam na Ossona drugi raz :) Alek również podjeżdża ponownie. Po chwili przerwy jedziemy dalej. Alek podjeżdża jeszcze na kolejne wzniesienie - krótsze, ale bardziej strome. Ja próbowałam, ale nie dałam rady. Zjeżdżamy z Ossona do czerwonego rowerowego i jedziemy w stronę Kusiąt. Z czerwonego rowerowego odbijamy na czerwony pieszy, by dojechać do Zielonej Góry. Na samą górę nie podjechałam, natomiast udało mi się wjechać dwa razy dalej niż zwykle :) Niedaleko jaskini krótki trening zjazdu po dużych kamieniach, skończony na szczęście łagodnym upadkiem. Przejeżdżamy potem koło jaskini i zjeżdżamy z Zielonej Góry do czerwonego rowerowego.

Wyjeżdżamy na asfalt w Kusiętach. Przed górką skręcamy w prawo w teren, by dojechać do Gór Towarnych. Dopiero po jakiś 400 metrach zauważam, że mieliśmy skręcić dopiero za asfaltową górką. Powrót do asfaltu i dopiero za górką wjeżdżamy na właściwą ścieżkę w terenie. Jaskinię omijamy jadąc dołem i docieramy do polany. Na szczyt Gór Towarnych wjeżdżamy tym łagodniejszym podjazdem. Alek wjeżdża nieco wyżej niż ja. Chwila przerwy na szczycie i zjazd w stronę Olsztyna. Dość stromy początek zjazdu po kamieniach, albo po błocie trochę mnie przeraził, wiec kawałek rower sprowadzam i dopiero dalej wsiadam i zjeżdżam. Alek zjeżdża od samego szczytu. Może kiedyś się zmobilizuje i spróbuję pokonać cały zjazd :D

Wyjeżdżamy na asfalt i kierujemy się już w stronę Olsztyna z zamiarem powrotu do domu, gdyż czas goni. Z Olsztyna kawałek główną drogą, potem w lewo pod górkę i przez Skrajnicę do rowerostrady. Na końcu rowerostrady terenem do torów, potem przez lasek do Bugaja, następnie asfaltem przez Bugaj i za przejazdem kolejowym przez Michalinę do DK1. Pod wiaduktem w lewo i prosto do domu.

Dzisiejszy trening uważam za udany :) Może dla innych to nic szczególnego, ale nigdy wcześniej nie udało mi się wjechać na sam szczyt Ossona, a dziś zrobiłam to dwukrotnie. Najważniejsze jest to, że postępy choć może i wydają się małe, to są zauważalne :)



Są już pierwsze wiosenne kwiaty :) © EdytKa


Na Zielonej Górze © EdytKa


Na szczycie Gór Towarnych © EdytKa


Alek na sczycie Gór Towarnych © EdytKa


Widok z Gór Towarnych © EdytKa

Niegowonice - kamieniołom

Sobota, 13 kwietnia 2013 · Komentarze(3)
Mieliśmy wyjechać na rower przed południem, jednak gdy już wychodziliśmy zaczęło padać. Około 13 rozpogodziło się, więc zebraliśmy się szybko i w drogę. Alek zaproponował wycieczkę na kamieniołom w Niegowonicach.

Trasa do samych Niegowonic 100% asfaltowa. Przez Dąbrowę, koło huty przez Tworzeń, potem w prawo i cały czas prosto przez Łosień (gdzie na chwilę zatrzymujemy się u kumpla ze Skody na pogaduchy) i Okradzionków do Niegowonic. Tutaj miłe zaskoczenie - przejechanych 18 km, ze średnią 27,14 km/h, a trasa wcale nie była całkiem płaska :D Następnie półtora kilometrowy asfaltowy podjazd i potem w stronę skałek dość stromym jak dla mnie terenowym podjazdem (dla porównania bardziej stromym i dłuższym niż Góra Ossona, z tą różnicą, że bez kamieni). Dwie próby podjazdu - jedna z zatrzymaniem w połowie, druga już do samego końca :) Zjazd terenem z powrotem, następnie asfaltowy szybki zjazd i w Niegowonicach w prawo w stronę kamieniołomu. Do kamieniołomu jeszcze kawałek terenem z jednym podjazdem po kamieniach, którego nie udało mi się do końca podjechać.

Nad kamieniołomem chwila przerwy. Na niebie zebrały się ciemne chmury i zaczęło grzmieć (takie są w końcu uroki wiosny), więc decyzja o powrocie. Zjazd do asfaltu i dalej już taką samą trasą co wcześniej do Dąbrowy. W Niegowonicach zaczęło dość mocno padać. Zatrzymaliśmy się na chwilę na przystanku autobusowym na Okradzionkowie i przeczekaliśmy, aż chmura przejdzie, a potem ruszyliśmy dalej w drogę. Już nie padało, ale asfalty były bardzo mokre i nie brakowało sporych kałuż. Dojechaliśmy dość mokrzy, w butach mając powódź. Podjechaliśmy jeszcze na myjkę umyć rowery i potem do domu.

Wiem, że to trochę narcystyczne, ale jestem z siebie dumna :D Podjazdy wychodzą mi coraz lepiej :) Oczywiście jeszcze sporo muszę się nauczyć, ale widoczne efekty są dobrą motywacją do dalszej nauki. Mimo deszczu było dziś całkiem ciepło. Wiosna :) Tak na marginesie, nie sadziłam, że w okolicach Dąbrowy również są takie fajne tereny do jazdy.

Podjazd przed kamieniołomem © EdytKa


Chmura burzowa © EdytKa


Nad kamieniołomem © EdytKa


Alek nad kamieniołomem © EdytKa

Okrężnie na Kijas

Środa, 10 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Środa wolne popołudnie. Temperatura 10 stopni, lekka mżawka, ale na niebie przejaśnienia. Wiosna :) Postanowiłam połączyć damskie ploty z wypadem na rower. Nareszcie bez kominiarki, ochraniaczy na buty i w cienkich rękawiczkach. Na Kijas okrężną drogą. Zanim wyszłam z domu rozpogodziło się.

Trasa w całości asfaltowa, większości po płaskim. Przez Wypalanki, Poselską, Żyzną, Zdrową, Malowniczą do Sobuczyny. Następnie w lewo i przez Brzeziny Kolonia znów do Częstochowy. Staszica, Korkową do Wypalanek i już w kierunku Kijasa. Ponownie przez Poselską, potem cały czas prosto Dźbowską aż do Wygody. W Wygodzie w lewo i na Kijas. Godzina plotek i powrót do domu już najkrótszą trasą przez Wygodę, potem przez Dźbów, Poselską i Wypalanki.

W drodze powrotnej temperatura spadła do 7,5 stopnia. Założyłam ochraniacze i kominiarkę, ale okazały się zbędne, bo zgrzałam się niesamowicie. Jechało mi się dziś wyjątkowo przyjemnie. W powietrzu czuć wiosnę. Taki stan rzeczy bardzo mi się podoba :) Jak tak będzie dalej będzie można wreszcie zrzucić zimowe ciuchy :)

Olsztyn - pierwszy tysiąc w sezonie

Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Słonko świeciło dziś od samego rana. Pozytywnie nastrajało do popołudniowego wypadu na rower. Umówiłam się na dziś z Kasią pod skansenem na szybką przejażdżkę do Olsztyna.

Trasa w całości asfaltowa, przez Kucelin, Odlewników, Legionów, Srocko, Brzyszów, Kusięta do Olsztyna. Chwila przerwy na rynku i powrót. Kawałek główną drogą, potem w lewo i przez Skrajnicę, Odrzykoń, koło Guardiana, Ocynkowni, koło dawnego sądu do skansenu. Wyjeżdżając już z przejścia pod dworcem zaliczam dość mocną glebę na chodnik :( A wszystko podczas próby zatrzymania się. Chwilę przed zatrzymaniem skręcałam w prawo, więc miałam jeszcze skręcone koło. Próbowałam wypiąć się prawą nogą z SPD i nagle okazało się, że nie mam jak. Zaczęłam szarpać się z pedałem, ale bez skutku. Efektem tego poleciałam na glebę. Róg kierownicy wbił mi się w udo, a ręką przywaliłam z całej siły w chodnik. Kasia pomogła mi się pozbierać i pojechałyśmy dalej przez Aleję Pokoju, gdzie żegnam się z Kasią i samotnie Jagiellońską wracam do domu.

Dopiero po powrocie do domu zauważyłam, że na udzie mam dość sporego siniaka i obdarta skórę. Oby szybko się zagoiło. Kawałek za stacją benzynową na Odrzykoniu wskoczył pierwszy tysiąc w sezonie. Dni są już coraz dłuższe i nieco cieplejsze. Jest nadzieja, że niedługo nadejdzie wiosna :) Będzie można więcej jeździć i zrzucić zimowe ciuchy :D

Bukowno, Sosina, Kazimierz

Sobota, 6 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
W terenie jeszcze ciągle sporo śniegu, więc na sobotę Alek zaproponował asfaltowy wypad do Jaworzna nad Sosinę. Nie byłam tam jeszcze rowerem, więc pomysł od razu został przeze mnie zaakceptowany.

Wyruszyliśmy z DG. Najpierw jechaliśmy ulicami miasta przez dzielnice Cegielniana i Kazimierz. Dotarliśmy do Sosnowca, tutaj przez dzielnice Maczki do Jaworzna. W Jaworznie przez Szczakową ulicami Moździerzowców i Bukowską. Minęliśmy zalew Sosina i pojechaliśmy dalej 7,5 km cały czas prosto, aż do Bukowna. Na skrzyżowaniu w Bukownie zawróciliśmy i z powrotem 7,5 prosto nad zalew Sosina. Asfaltowe drogi czarne, ale nad Sosiną jeszcze leży śnieg. Chwila przerwy i powrót do DG taką samą trasą przez Jaworzno i Sosnowiec. W DG zahaczyliśmy jeszcze o minii ZOO w parku na Kazimierzu. Potem już prosto do domu ulicami miasta.

Wyjazd bardzo fajny :) Tempo również całkiem przyjemne. Lubię jeździć rowerem do miejsc, w których kiedyś już byłam, ale innym środkiem lokomocji. Mam nadzieję, że śnieg niebawem stopnieje i będzie można jeździć więcej w terenie. Asfalty już zaczynają mnie nudzić.

Na molo nad Sosiną © EdytKa


Alek nad Sosiną © EdytKa


W parku na Kazimierzu w DG © EdytKa


Park na Kazimierzu © EdytKa

Spinning

Piątek, 5 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Dzisiaj jazda w miejscu. Godzina i 23 minuty spinningu w Fitness Club Salsa. Prowadził Piotrek. Było trochę duszno, ale fajnie było dla odmiany wybrać się na kręcenie na sali.

Okrężnie na Jasną Górę

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Przy okazji wyjazdu na Jasną Górę z okazji rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II wyszłam z domu wcześniej, by samotnie pokręcić trochę po mieście. Kompletnie bez celu, dla nabicia km i zrzucenia świątecznych kalorii.

Pojechałam przez Jagiellońską, Aleję Pokoju, Odlewników, Legionów, i potem na Złotą Górę. Tam minutka przerwy i zjazd z powrotem do Legionów. Dalej Żużlową, Olsztyńską, Szpitalną do Ronda Reagana. Następnie znów Aleją Pokoju, Kucelińską, koło dawnego sądu, Hutników, Ruckemanna, Faradaya, Mirowską, Warszawską do Jana Pawła. Minuta postoju i Boh. Getta i Nadrzeczną znów do Mirowskiej. Następnie do placu Daszyńskiego pod pomnik papieża. Chwila zadumy i Ogrodową w stronę Katedry. Nikogo jeszcze nie było więc jeszcze małe kółeczko przez Krakowską i Kanał Kohna z powrotem pod Katedrę. Po chwili dojechali jeszcze Arek, Robert i Janek.

Wspólnie przez Aleje pod Jasnogórski szczyt, by zapalić znicze dla papieża Jana Pawła i w godzinie jego śmierci być razem z nim i uczcić pamięć o nim minutą ciszy i modlitwy.



Następnie powrót do domu. Przez Aleje do linii tramwajowej, gdzie Arek i Robert jadą prosto, a ja skręcam w prawo i dalej samotnie wzdłuż linii tramwajowej, potem Bór i Jagiellońską dojeżdżam do domu. Główne drogi czarne, tyle, że mokre. Chodniki i ścieżki rowerowe pokryte śniegowym błotem. Tęsknię za wiosną.