Spinning pierwszy raz w życiu

Niedziela, 13 stycznia 2013 · Komentarze(5)
Mój spinningowy debiut. W sumie dwie godziny kręcenia, z czego pół godziny luźnej rozgrzewki i półtorej godziny pod dyktowane tempo. Do spinningu namówił mnie mtbiker, a całość odbyła się w towarzystwie teamu rowerowego bikehead, czyli osób, które na co dzień się ścigają. Dobrze, że nie byłam jedyną kobietą :D
Myślałam, że ten cały spinning wygląda nieco inaczej, ale chyba poszło mi całkiem nieźle jak na pierwszy raz :) Tym bardziej, że po zakończeniu kręcenia usłyszałam od prowadzącego, że nie wierzy w to, że nigdy wcześniej nie byłam na spinningu.
Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to powiem, w tym wypadku napiszę, jednak muszę przyznać, że spinning jest idealną alternatywą, podczas gdy warunki atmosferyczne nie służą jeździe na świeżym powietrzu.

Na spinningu © EdytKa

Komentarze (5)

mtbiker - To fakt, jeszcze nigdy wcześniej się ze mnie tak nie lało podczas jazdy na rowerze :D
stin14 - przecież napisałam, że sama nie spodziewałam się, że kiedykolwiek tak powiem :D

EdytKa 17:46 poniedziałek, 14 stycznia 2013

Aż nie mogę uwierzyć w to co przeczytałem, marznące palce, mycie roweru - kiepskie "wymówki" ;) Do tego na rowerze bez kasku, toż to niebezpiecznie :D

stin14 11:11 poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ale żadna jazda nie spoci Cie tak, jak jazda na spinningu :D

mtbiker 07:47 poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ja nie mówię, że jazda po zaspach nie jest fajna, ale na spinningu chociażby nie marzną palce i nie trzeba potem czyścić roweru :D Na śniegu jeszcze w tym sezonie na pewno pojeżdżę :D

EdytKa 06:25 poniedziałek, 14 stycznia 2013

a tam od razu nie sprzyjają sprzyjają i to jak najbardziej bo żaden spining nie da ci tyle radochy co nornalna jazda na rowerze nawet w zaspach po pół koła i temperaturą poniżej zera.

PRZEMO2 14:35 niedziela, 13 stycznia 2013
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!