Nad zalew dla ochłody - Olsztyn, Zawodzie, Poraj

Niedziela, 24 czerwca 2012 · Komentarze(6)
Po ostatnich upałach i weekendowym imprezowaniu uznaliśmy z Robertem, że w niedzielę pojedziemy sobie spokojnie gdzieś nad wodę by się ochłodzić i odpocząć. Chcieliśmy jednak udać się w jakieś spokojniejsze miejsce, gdzie nie będzie roiło się od stada ludzi. Wybór padł więc na zalew w Zawodziu. Pojechaliśmy objazdem, żeby wyszło troszkę więcej km niż nad sam zalew.

Pojechaliśmy Jagiellońską do Alejki Pokoju, obok skansenu, potem asfaltem w stronę huty, ścieżką wzdłuż rzeki i znów asfaltem koło Guardiana w stronę Kusiąt. Na skrzyżowaniu skręciliśmy w prawo i pojechaliśmy w stronę osiedla znanego jako osiedle „pod wilczą górą”. Przy osiedlu skręciliśmy w lewo w stronę zabudowań i kawałek jechaliśmy drogą z płytek chodnikowych. Po krótkim odcinku odbiliśmy w prawo w teren. Jechaliśmy dłuższy kawałek przez las, aż wyjechaliśmy na asfalt w pobliżu Gór Towarnych. Strasznie sucho. Miejscami prawie jak w piaskownicy. Asfaltem udaliśmy się najpierw do Olsztyna na lody, a potem do baru leśnego chwilę odpocząć. Dziś w barze sami szosowcy. Była ich masa. Posiedzieliśmy chwilę i ruszyliśmy dalej.

Pojechaliśmy kawałek asfaltem w stronę Biskupic, a potem skręciliśmy w prawo w teren na pomarańczowy rowerowy. W Dębowcu za leśniczówką pomarańczowy szlak biegł razem z niebieskim. Przy krzyżówce z asfaltową drogą, którą najczęściej jeździmy do Poraja niebieski szlak odbił w prawo, my pojechaliśmy dalej prosto pomarańczowym, aż dotarliśmy nad zalew w Zawodziu. Dziś nawet w miejscach gdzie z reguły stoją kałuże było strasznie sucho. Nie wiem tylko dlaczego, przed samym zalewem jadąc szlakiem trzeba przenosić rowery przez tory kolejowe, bo nie ma niestety żadnego przejazdu.

Nad zalewem ludzi niewiele, może dlatego, że i zalew niewielki. Woda straszliwie zimna, trzęsłam się jak galareta. Dwa razy weszliśmy troszkę popływać, a więcej czasu spędziliśmy wylegując się na kocu. Słońce zbyt łaskawe nie było, często chowało się pod chmurami. Mimo wszystko chwila relaksu była potrzebna. Było jeszcze wcześnie więc zdecydowaliśmy się wrócić do domu również niewielkim objazdem.

Okrążyliśmy zalew dookoła ścieżką przez las, potem terenem jechaliśmy obok starej odlewni. Dojechaliśmy do głównej drogi w Osinach. Główną drogą dojechaliśmy nad zalew w Poraju. Otrąbił nas przy okazji jeden niecierpliwy kierowca, bo jechaliśmy blisko siebie, a następnie wyprzedził nas. Dobrze, że zwolniliśmy, bo przyhamował prosto przed nami. Nie wiem skąd się biorą tacy ludzie ;/ Robert koło zalewu dogonił delikwenta i odbył krótką rozmowę. Ludzi plaga, jakby coś za darmo rozdawali. Samochodów jeszcze więcej.

Dalej pojechaliśmy wałem przy zalewie w stronę ośrodka w Jastrzębiu. Następnie jechaliśmy już cały czas asfaltem przez Jastrząb, Kamienicę Polską, Wanaty, Kolonię Poczesna na drugą stronę DK1. Dalej przez Bargły, Michałów, Nieradę, Mazury (tym razem dobrze skręciliśmy), Młynek, Sobuczynę, Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonia do Częstochowy. W Częstochowie przez Żyzną, Poselską, Wypalanki do domu. Na ulicy Żyznej niedaleko tartaku spotkaliśmy dwójkę ludzi prowadzących rowery, jeden z nich miał kapcia. Robek zaproponował pomoc, ale odmówili. Może wolą iść niż jechać.

Podsumowując – całkiem ciekawa wycieczka. Wylegiwanie się na kocu połączone z chwilką pływania (oczywiście tym razem wcześniej zaplanowanego) i jazdą rowerkiem. Przyjemne z pożytecznym. Tylko sama nie wiem co w tym wypadku było bardziej przyjemne, a co można uznać za bardziej pożyteczne :D

Ach ten wiatr we włosach :D © EdytKa


Ochłoda po ostatnich upałach © EdytKa


Niedaleko odlewni w Zawodziu © EdytKa

Komentarze (6)

a ja nigdzie nie napisałam, że jestem lub czuję się lepsza jadąc autem ;) co do jazdy rowerem- jak kto woli- ja tylko wystukuję swoją opinię :)

Marta84 20:42 wtorek, 26 czerwca 2012

Marto, to że jedziesz samochodem nie znaczy że jesteś lepsza i że inni mają z drogi uciekać. Często właśnie jazda przy krawężniku jest bardziej niebezpieczna - lepiej sobie zostawić miejsce na ominięcie dziur i tym podobnych niespodzianek. To sprawia także że kierowcy nie mają możliwości wyprzedzania "na gazetę" co jest niebezpieczne. Jeśli mam ku temu możliwość to staram się nie utrudniać wyprzedzania, ale bez przesady - nie będę jeździł poboczem. Rowerzysta jest pełnoprawnym użytkownikiem dróg, jednak niektórym nowobogackim trudno to zaakceptować.

stin14 20:14 wtorek, 26 czerwca 2012

musiałaś odświeżać stronę, a właśnie wtedy się komentarze szybko rozmnażają. Kierowcy muszą się najwyraźniej nauczyć aktualnych przepisów ruchu drogowego.

EdytKa 19:44 wtorek, 26 czerwca 2012

ja pitole- jakim cudem jeden mój komentarz tak się namnożył? ;D sorki- ale to jakieś cudowne podzielenie ;) ja też spokojnie wyprzedzam ot co, ale wkurzają mnie i tyle , bo utrudniają mój ruch ;P :D dlatego nie jestem za rowerzystami jadącymi parami i ja tak nie jeżdżę. Wydaje mi się to jakieś bardziej niebezpieczne niż jazda gęsiego (szczególnie na drodze), ale jak już mówiłam- jak kto woli... a na chamstwo nic nie poradzisz- jak mamusia nie wychowała- Ty nie wychowasz- wiem z doświadczenia ;)

Marta84 18:03 wtorek, 26 czerwca 2012

Ja także jestem kierowcą i jeśli widzę rowerzystów jadących obok siebie (co jest dopuszczalne przez przepisy jeśli nie utrudnia to ruchu drogowego, a w tym wypadku nie utrudniło) i mam jak ich wyprzedzić to po prostu to robię, a nie chamsko trąbię, straszę, wyprzedzam, zajeżdżam drogę i jeszcze wyzywam i się kłócę. Swoją drogą to auto jechało szybciej niż dozwolona na tej drodze prędkość. Ścieżki rowerowej tam nie było, pobocze też jakieś takie, że sobie nie przypominam, a jadąc po chodniku trzeba uważać na pieszych, zresztą wtedy by piesi wyzywali, że mam jechać ulicą

EdytKa 17:33 wtorek, 26 czerwca 2012

wyjeżdżając z "Czarnej drogi" na Osiny mijasz moje domostwo :) co do kierowców... jadąc na rowerze staram się ułatwić im życie- jak się da zjeżdżam na pobocze i jadę nim chwilę, jest chodnik- jadę nim i przede wszystkim nigdy nie jadę rower przy rowerze. Robię tak jakbym sama chciała, żeby mi robiono ;) Sama jestem kierowcą i też nie lubię wytracać prędkości ;D wiadomo- droga dla wszystkich, ale z autami nie ma co zadzierać.

Marta84 17:26 wtorek, 26 czerwca 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!