Spontan do Olsztyna - 3 tysiąc w roku

Poniedziałek, 28 maja 2012 · Komentarze(2)
Po rowerowym weekendzie nie planowałam na poniedziałek żadnej wycieczki. Miałam w zasadzie odpoczywać i nigdzie nie jechać, tym bardziej, że pogoda nie była zbyt pewna. Jednak gdy tylko padła propozycja przejażdzki, nie mogłam odmówić. Razem z Arkiem i Robertem mieliśmy spotkać się pod skansenem i jechać do Olsztyna. Robert przyjechał już wcześniej i pojechaliśmy na umówione miejsce. Spotkaliśmy Arka już przy skrzyżowaniu koło Jagiellończyków.

Nie było już potrzeby zatrzymywania się przy skansenie więc od razu pojechaliśmy w stronę huty. Następnie ścieżką wzdłuż rzeki i koło Guardiana. Przed torami skręciliśmy w lewo w teren i jechaliśmy wzdłuż torów. Strasznie tam sucho, sporo było piachu. Na rozwidleniu pojechaliśmy w prawo przez tory i dalej w lewo, koło hopy i na asfalt. Asfaltem starą drogą na Olsztyn. Obiliśmy w prawo na Odrzykoń, przecięliśmy główna drogę i pojechaliśmy asfaltem przez Skrajnię. W Skrajnicy jeszcze pod górkę terenem, potem zjazd w dół i dalej asfaltem już do baru leśnego.

W leśnym napotkaliśmy dwóch policjantów spożywających obiad podczas służby. Podobno to u nich już tradycja. Spotkaliśmy też dwóch szosowców z ekipy żelek. Imion nie pamiętam. Wypiliśmy izotonika, trochę pogadaliśmy i czas było wracać.

Z powrotem terenem przez górkę na Skrajnicy i potem asfaltem. W Skrajnicy przy przystanku poisonek zaproponował jeszcze, żeby wtaszczyć się na punkt widokowy zwany górą Dolny Ostrówek – 326m. n.p.m. Nigdy wcześniej tam nie byłam, a widok naprawdę super. Warto było tam wjechać. Po chwili podziwiania widoków na szczycie znów w dół i dalej asfaltem do rowerostrady. Rowerostradą do końca, potem kawałek terenem do nastawni. Tuż przed nastawnią przekroczyłam 3 tysiące km w tym roku :)

Od nastawni asfaltem w stronę Guardiana. Przy torach niespodzianka - pociąg stanął centralnie na przejeździe blokując drogę, na szczęście udało się przejść w rowerami na drugą stronę, podczas gdy auta musiały stać i czekać. Dalej pojechaliśmy ścieżką wzdłuż rzeki i do skansenu. Potem Aleją Pokoju i Jagiellońską na moment do makro. Wracając z makro Arek pojechał Jagiellońską prosto, ja z Robertem skręciłam w prawo i byłam już prawie w domu.

Spontaniczne wycieczki naprawdę bywają fajne. To był całkiem przyjemny rowerowy nieplanowany wieczór. Byłam nieco osłabiona po weekendzie, co odbiło się na podjazdach, ale dałam radę :) Pogoda również dopisała - tam gdzie jechaliśmy nie padało, a jak wróciliśmy do Częstochowy drogi były mokre.

Widok z Dolnego Ostrówka:


Niespodzianka na torach:

Komentarze (2)

dziękuję :) planowałam 3 tyś osiągnąć w połowie roku. Udało się wcześniej :)

EdytKa 20:51 poniedziałek, 4 czerwca 2012

Gratulacje z powodu 3 tysiąca

stin14 03:12 wtorek, 29 maja 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!