Złoty Potok z przygodami - kąpiele błotne i taniec na lodzie

Niedziela, 4 marca 2012 · Komentarze(8)
W dniu dzisiejszym odbyła się moja pierwsza najdłuższa wycieczka w tym sezonie - ponad 70 km. Pierwsza, bo zakładam, że będzie takich więcej. Wspólnie z innymi rowerzystami z CFR postanowiliśmy ruszyć do Złotego Potoku. W sumie pojechało nas 8 osób: Abovo, endecja_czwa, Gaweł, markon, Piksel, PRZEMO2, STi, no i ja :) Na miejscu spotkania podzieliliśmy się na dwie grupy (asfaltową i terenową) w wyniku czego Agnieszka z Mariuszem wyruszyli szosą, natomiast reszta, w tym ja terenem. W miejscach, w których nasze drogi się spotykały odbywały się wspólne przystanki.

Wyruszyliśmy spod skansenu w stronę Huty. Skróciliśmy nieco drogę zjeżdżając na ścieżkę wzdłuż rzeki i wyjechaliśmy niedaleko Guardiana. Po przejechaniu przez teren huty skręciliśmy w lewo przed torami na leśną ścieżkę. Dojechaliśmy terenem aż do Kusiąt. Następnie wyjechaliśmy na asfalt, którym ja, Przemo i STi dojechaliśmy do rynku w Olsztynie, a Piksel, endecja i Gaweł pojechali przez Towarne. Cała 8 wycieczkowiczów (grupa terenowa i asfaltowa) spotkała się w miejscu, gdzie dawniej był rynek w Olsztynie. Na rynku szybki serwis hamulców u Przema i pojechaliśmy dalej.

Pojechaliśmy obok zamku do czerwonego szlaku pieszego. Piksel, endecja i Przemo postanowili podjechać pod Puchacz. Ja z Gawłem i Robertem pomknęliśmy normalnie czerwonym szlakiem i dojechaliśmy do czarnego rowerowego, gdzie mieliśmy spotkać się z resztą. Warunki w Sokolich już coraz lepsze. W pewnym momencie odebrałam telefon od Przema - zaatakował go jakiś patyk, urwał hak od przerzutki i musiał wrócić się do Olsztyna na autobus. W zmniejszonym składzie dojechaliśmy czarnym szlakiem do Zrębic, gdzie znów spotkaliśmy ekipę asfaltową. Krótki postój no i w drogę.

Czerwonym / niebieskim pieszym pomknęliśmy w stronę Potoku. Tutaj już dużo więcej błota niż w Sokolich. Miejscami spore płaty lodu. W pewnej chwili, mój rower zobaczył dość oblodzony kawałek ścieżki, zbuntował się i chyba chciał wracać beze mnie :( zatańczył na lodzie, odwrócił się o 180 stopni i powalił mnie na lód wykręcając mi nogę w kolanie i tuningując nieco przedni błotnik. Tuż za mną przewrócił się Gaweł, ale zrobił to celowo by nie wjechać wprost we mnie - dziękuję za poświęcenie :) Kolano bolało, ale trzeba być twardym i jechać dalej. W dalszej części szlaku więcej błota. Na alei klonowej już całkiem przyjemnie się jechało. Dotarliśmy do Złotego. Abovo i Markon zajadali się rybką w Pstrągarni więc postanowiliśmy do nich dołączyć, przy okazji przejechaliśmy się koło Amerykana. Później jeszcze chwila przerwy na rozgrzanie w knajpie w Potoku i czas było wracać.

Zapadła decyzja, że wszyscy wracamy asfaltem. Endecja zaproponował, że pokaże nam nową trasę asfaltową. Do Janowa faktycznie był to asfalt. Jednak za Janowem, aż do Śmiertnego Dębu kilkukilometrowa ścieżka błotna. Nigdy wcześniej nie widziałam tyle odcieni błota :D Dobrze mieć błotniki - rower lubi się taplać, ja niekoniecznie :) Po ponownym wyjechaniu na wyczekiwany asfalt w Żurawiu endecja oznajmij, że odłącza się od nas i wraca szybciej.

Od tego momentu nasza trasa wiodła już całkowicie szosą. Z Żurawia przez Kobyłczyce, następnie Małusy Wielkie. W Małusach nad stawem Pustkowie napotkaliśmy całkiem ładne łabędzie, chodzące po zamarzniętej tafli jeziora. Zatrzymaliśmy się z Agnieszką, Mariuszem i Robertem by zrobić kilka zdjęć. Gaweł i Piksel tak szybko jechali, że nawet nie zauważyli naszego postoju. Przez chwilę popatrzeliśmy na te ogromne ptaki, po czym ruszyliśmy dalej przez Brzyszów, Srocko do ścieżki rowerowej na Legionów. Przed skrętem w stronę huty nasze drogi znów się rozbiegły. Abovo, Gaweł i Piksel pojechali prosto, ja, markon i STi przez hutę w stronę skansenu do domku.

O jejku, ale się rozpisałam :D Może komuś będzie się chciało to czytać :D Podsumowując - całkiem ciekawa wycieczka, z przygodami, sporą ilością błota, dużą ilością słońca i dobrego humoru :)

Gdzieś w drodze:




Krótki postój:


Rower po błotnej kąpieli:


Biedaczkom zamarzło jezioro:

Komentarze (8)

Z uśmiechem czytałem. Do następnego razu! :cP

markon 11:17 poniedziałek, 5 marca 2012

Ze swej strony polecam szczególnie czarny szlak rowerowy ze Zrębic do Pabianic. Jest ciekawszy niż czerwony pieszy.

Yacek 21:44 niedziela, 4 marca 2012

Gratuluję Wam wycieczki!

arusb 21:32 niedziela, 4 marca 2012

STi - chyba musisz składac każdą literkę po kolei jak Ci to tyle zajmuje :P
Abovo - ja czekam na Twój opis :) dziękuję za fotki, a i raźniej się jedzie mając świadomość, że nie jest się jedyną kobietą goniącą za męskim gronem

EdytKa 20:11 niedziela, 4 marca 2012

Chciało mi się i przeczytałam;-) Pięknie to opisałaś Edytko:-) Dzięki za wspólną wycieczkę! Było super! Pozdrawiam:-) Do rychłego zobaczenia;-)

Abovo 20:07 niedziela, 4 marca 2012

Czytanie wpisu dłużej niż wycieczka ;) Tańczyć na lodzie chyba lepiej w łyżwach :D

stin14 20:00 niedziela, 4 marca 2012

od zawsze lubiłam pisać wypracowania :D

EdytKa 19:53 niedziela, 4 marca 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!