Terenowy trening

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Wybraliśmy się dziś na krótki terenowy trening razem z chłopakami z grupy Częstochowskich Wypadów Rowerowych. Umówiliśmy się z nimi na Górze Ossona. Zastanawialiśmy się do ostatniej chwili czy jechać, gdyż jak wstaliśmy drogi były mokre i obawialiśmy się co będzie w terenie, ale postanowiliśmy się ruszyć. Na miejsce spotkania dojechaliśmy przez Aleję Pokoju, Kucelin, Odlewników i Legionów.


Chłopaków jeszcze nie było, więc postanowiliśmy trochę potrenować samemu. Pierwsza próba podjazdu w moim wykonaniu nieudana, ale druga już poszła bez problemu. W między czasie na Ossona przybył jeszcze Arecki i postanowił, że dalej pojedzie z nami. Po chwili dojechali pozostali - Piksel, Rafał i Oskar. Ruszyliśmy dalej. Na początek wdrapaliśmy się na sam szczy Ossona, by zjechać z niego chyba najbardziej stromym zjazdem, zwieńczonym na końcu wyskokiem z betonowych płyt. Oczywiście chłopaki zjechali, ja spokojnie zeszłam :D Dalej już normalny zjazd i czerwonym rowerowym w stronę Kusiąt. Skręcamy w prawo w kierunku Zielonej Góry. Już podczas podjazdu podzieliliśmy się na dwie grupki, częsć podjechała bardziej stromym podjazdem, a część (w tym ja) łagodniejszym. Zjazd podobnie, część chłopaków postanowiła zjechać bardziej ostrym zjazdem, a ja i Oskar pojechaliśmy łagodniejszym zjazdem. Spotkaliśmy się na dole.


Dalej kawałek asfaltem przez Kusięta i koło szkoły w prawo w teren. Ledwie zjechałam z asfaltu i spadł mi łańcuch, podczas redukcji przełożenia w przedniej przerzutce. Chłopaki odjechali do przodu, ale udało mi się ich w miarę dogonić. Skierowaliśmy się terenem w stronę Towarnych, Chłopaki pojechali koło jaskini, ja wybrałam ścieżkę prowadzącą dołem. Poczekałam chwilę na polance, po czym chłopaki podjechali na szczyt między skałami, a ja pojechałam dookoła. Początek zjazdu również odpuściłam, i dopiero  po kilku metrach zjechałam.


Wyjechaliśmy na asfalt, którym dotarliśmy do Olsztyna, gdzie od razu skierowaliśmy się na zamek. Pod sam zamek nie udało mi się podjechać, ale i tak podjechałam dużo dalej niż zwykle. Gdy byliśmy już na górze okazało się, że Oskar został na dole, gdyż zerwał łańcuch. Gonił nas niestety czas, więc zdecydowaliśmy, że odłączymy się od chłopaków i udamy się już w drogę powrotną. Taką samą chęć wyraził także Arecki.


Zjechaliśmy z zamku tą samą drogą. Dalej kawałek asfaltem i znów terenem przez Górę Ostrówek i przez Skrajnicę. Przecięliśmy asfalt prowadzący do stacji benzynowej i dalej prosto lasem aż do przeciwpożarówki, wyjechaliśmy tuż przy początku rowerostrady. Następnie terenem do torów, przez lasek, po czym asfaltem przez Bugaj i koło Michaliny. Przy DK1 rozdzielamy się i Arecki jedzie prosto, a my w lewo i przez Błeszno do domu.


Zdjęć z dzisiejszego wypadu brak. Pomimo tego, że nad ranem padało, wróciliśmy do domu dużo mniej ubłoceni niż po ostatnim wypadzie do Złotego Potoku. Całkiem fajny trening przed jutrzejszym maratonem :)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!