Wpisy archiwalne w kategorii

Po zmroku

Dystans całkowity:2081.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:88:44
Średnia prędkość:20.96 km/h
Maksymalna prędkość:59.18 km/h
Suma podjazdów:2060 m
Liczba aktywności:63
Średnio na aktywność:33.04 km i 1h 40m
Więcej statystyk

Nocna objazdówka po asfalcie

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(0)
Jazda w ciągu dnia w 30-stopniowych upałach jest męczarnią. Noc z piątku na sobotę według synoptyków miała być pogodna. Bardzo chciałam gdzieś się przejechać, żeby sprawdzić czy faktycznie nie mam sił przez te upały czy może coś złego dzieje się z moim organizmem. Udało mi się namówić Roberta na nocną wycieczkę. Około godziny 23 wyjechaliśmy. Robert ostatnio często łapał kapcie, więc zaproponowałam asfalt zamiast terenu, bo nie chciałam w razie czego być pożarta przez komary w środku lasu podczas zmiany dętki.

Pojechaliśmy przez Aleję Pokoju, obok skansenu i w stronę huty. Na rondzie skręciliśmy w lewo i po kostce brukowej dotarliśmy do Legionów. Dalej ścieżką rowerową na Legionów. Następnie asfaltem przez Srocko, Brzyszów, Kusięta do Olsztyna. Zamek niestety nie był oświetlony od frontu, więc uznaliśmy, że jedziemy dalej. Przy rynku na moment się zatrzymaliśmy, żeby Robert obniżył mi kierownicę, gdyż po rozkręcaniu jak jechaliśmy w góry okazało się, że ustawiona była prawie półtora centymetra wyżej. Może dlatego ostatnio często bolały mnie plecy.

Ruszyliśmy dalej asfaltem. Trasa biegła obok baru leśnego, gdzie o dziwo około północy było jeszcze otwarte. Potem jechaliśmy przez Biskupice, nawet podjazd pod słynną górkę nie był aż taki straszny. W Biskupicach obok kościoła skręciliśmy w lewo i jechaliśmy dalej cały czas asfaltem przez Zrębice, gdzie drogę przebiegły nam 3 sarenki. Zatrzymaliśmy się na moment na przystanku autobusowym, by w spokoju czegoś się napić. Dalej trasa biegła główną drogą przez Przymiłowice do Olsztyna. Ku naszemu zdziwieniu od tej strony zamek był oświetlony. Piękny widok.

Zastanawialiśmy się, którędy wracać do domów. Postanowiliśmy pojechać troszkę dłuższą drogą niż przez Skrajnicę lub osiedle "pod wilczą górą". Pojechaliśmy przez Kusięta, dalej obok nastawni, koło Guardiana, obok skansenu i Aleją Pokoju do Jagiellońskiej. Następnie przez osiedle do domu. Robert odwiózł mnie pod dom, po czym pojechał do siebie.

Nocna jazda uświadomiła mnie w przekonaniu, że jednak nie jest jeszcze tak źle z moją kondycją. Wychodzi na to, że główną przyczyną znacznego spadku sił są te straszliwe upały. A już się bałam, że dzieje się coś gorszego. Chyba zacznę częściej wybierać się na wieczorne przejażdżki. Wpis zamieszczam z datą sobotnią, gdyż po północy przejechaliśmy więcej. Wycieczka stanowiła jedną całość, więc nie ma sensu jej dzielić na dwa osobne wypady.

Droga do i z pracy, a potem do Towarnych na ognisko

Piątek, 22 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Na początek dnia rano do pracy. Trasa standardowa. Pomału zaczyna mi się nudzić. Muszę chyba pomyśleć nad jakąś alternatywą lub jakimiś objazdami dla urozmaicenia codzienności. Po pracy do domu tą samą drogą, ale skróciłam sobie troszkę trasę jadąc od Bór przez lasek wzdłuż torów.
Po południu z obładowanym bagażnikiem pod skansen, by udać się z ekipą z CFR na ognisko w Górach Towarnych, aby uczcić Noc Kupały.

Myślałam, że nie zdążę na 18:00 pod skansen na godzinę spotkania, jednak w ostatniej chwili udało się. We czwórkę - darsji, Kulisty, poisonek i ja ruszyliśmy w stronę huty, potem ścieżką wzdłuż rzeki i w stronę Guardiana. Po drodze spotkaliśmy mario66, który pierwszy raz od ostatniego wypadku wyszedł pokręcić. Kawałek przed nastawnią zleciało mi wszystko co miałam na bagażniku – karimata i siatka – widocznie za słabo to przymocowałam. Ponowny montaż i ruszyliśmy dalej w stronę Kusiąt. Dogonili nas przy okazji Gaweł, Piksel i Przemo2. Na podjeździe pod górkę zostałam sporo w tyle, ciężko mi się dziś wjeżdżało. Zatrzymaliśmy się wszyscy na chwilę w sklepie. Od tego miejsca nie wiem już którędy pojechali pozostali, bo się rozłączyliśmy. Ja pojechałam dalej asfaltem i zjechałam w prawo dopiero na końcu Kusiąt. Terenem przez polanę między wzgórzami i ścieżką między drzewami dojechałam pod jaskinię, gdzie czekali już na mnie pozostali.

Na chwilę przyjechała do nas anwi. Chłopaki zbierali drzewo i chrust na opał, potem rąbali drwa, by było co dorzucić do ognia. Ja wystrugałam kilka kijków na kiełbaski. Największy kawał drzewa przyniósł Przemo. Stopniowo zjeżdżała się reszta ekipy, na początek Helenka z Krzyśkiem, Prophet, potem Abovo, Ruda i Zbyszek, w dalszej kolejności magnum, blabla, piter, pietro78 i kobe24la. Przy ognisku jak zawsze spora dawka śmiechu i dobrego humoru. Szkoda, że nie było markona i gitary. Czekaliśmy jeszcze na Roberta, który dojechał dopiero około 23 tuż po pracy. Chciałyśmy z dziewczynami by wszyscy byli, bo Abovo wymyśliła dla chłopaków niespodziankę z okazji Nocy Kupały. Przebrałyśmy się we czwórkę za rusałki, wykorzystując do tego nawet prześcieradło i kawałek firanki :D Agnieszka przywiozła dla nas wianki na głowy. Zaskoczenie płci męskiej bezcenne. Agnieszko świetny pomysł :) Niestety Gaweł, Piksel i Przemo odjechali zanim zdążyłyśmy się przebrać.

Posiedzieliśmy jeszcze trochę przy ognisku i trzeba było pomału wracać do domów. Z Gór Towarnych zjechaliśmy terenem do asfaltu. Pierwszy raz (przynajmniej z tych ognisk, na których ja byłam) jechaliśmy z powrotem całą ekipą. Pojechaliśmy przez Kusięta, koło nastawni, obok Guardiana i w stronę skansenu. potem Alejką Pokoju do Jagiellońskiej. Po drodze stopniowo ekipa malała, gdyż każdy rozjeżdżał się w swoją stronę. Robert odwiózł mnie jeszcze przez osiedle pod dom, po czym samotnie wrócił do swojego domu.

Trzeba sobie wystrugać kijek na kiełbaskę :) © EdytKa


Przy ognisku © EdytKa


hej sobótko, sobóteczko... © EdytKa


Rusałki - czcimy Noc Kupały © EdytKa

Wieczorny wypad do Olsztyna

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(0)
Wieczór był dziś bardzo ładny, z początku miałam już nigdzie dziś nie jechać, ale jednak zdecydowałam się na propozycję wieczornej wycieczki do Olsztyna, o której napisał piter na CFR. W czteroosobowym składzie - ja, blabla, piter i sebaxgh wyruszyliśmy spod skansenu.

Pojechaliśmy w stronę huty, ścieżką wzdłuż rzeki, potem koło Guardiana i przed torami w lewo na ścieżkę wzdłuż torów. Później znów w lewo, obok Zielonej Góry, i dojechaliśmy do czerwonego rowerowego, którym jechaliśmy aż do Kusiąt. Następnie od Kusiąt asfaltem do Olsztyna i do knajpy pod zamkiem posiedzieć chwilę i pogadać. Jak ja uwielbiam te kamienie na dróżce pod zamkiem. Taka fajna droga tam była, to rozkopali :D Dołączył do nas również Tomek na swoim elektrycznym rowerku.

Z powrotem pojechaliśmy wspólnie w piątkę.W miejscu wykopów blabla przewrócił się wprost na barierki obok wykopanych ludzkich szczątków. Gdyby nie to, pewnie bym ich nie zauważyła. Zdumiewający widok. Dalej pojechaliśmy kawałek drogą główną, później w lewo i asfaltem przez Skrajnicę, aż do rowerostrady. Rowerostradą do końca - ciągle czuć w powietrzu dym po ostatnim pożarze - las dookoła jest w tragicznym stanie. Na końcu rowerostrady wyjechaliśmy na drogę główną i przez Bugaj pojechaliśmy do przejazdu kolejowego. Za przejazdem przez Michalinę. Przy DK1 odłączyłam się od chłopaków i pod trasą pojechałam przez wykopki tramwajowe do domu.

Wieczorowa jazda chyba mi sprzyja. Jechało mi się bardzo przyjemnie, bez większego wysiłku. Pod górkę w Kusiętach, pod którą z reguły wjeżdżam z trudem dziś udało mi się wtoczyć wyjątkowo szybko - prędkość nie spadła poniżej 21 km/h. Robię postępy :) Muszę częściej jeździć wieczorami :)

Wykopaliska koło zamku: