Droga do i z pracy, a potem kilka km po mieście
Najpierw pojechaliśmy do Lidla koło ronda Mickiewicza, gdzie była dziś promocja ubrań do trekingu. Niestety po południu nie było z czego wybierać. Potem do Gawła na serwis na pogaduchy i pooglądać rowery na sklepie. Następnie udalismy się przez Wolności i II Aleję do Dobrych Sklepów Rowerowych odebrać zamówioną sztycę. Stamtąd pojechaliśmy Jana Pawła i potem wzdłuż linii tramwajowej do Rafała na Worcella, a na koniec jeszcze do Martes Sport, po buty, których już niestety nie było. Na dziale z rowerami spotkaliśmy się z blabla.
Byłam już bardzo głodna po całym dniu, więc po miastowej objazdówce skierowaliśmy się już w stronę mojego domu. Pojechaliśmy wzdłuż linii tramwajowej, Bór i Jagiellońską, po drodze wstępując jeszcze do Makro. Tam również nie udało się nic kupić. Zmęczona miejską jazdą i co chwila ocierającym klockiem o obręcz w tylnym hamulcu, byłam zadowolona, gdy wreszcie dowlekłam się do domu.
Trzeci upadek - wrażenia z jazdy w alkogoglach bezcenne© EdytKa