Wpisy archiwalne w kategorii

9) W towarzystwie

Dystans całkowity:23261.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1034:45
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:75.40 km/h
Suma podjazdów:116128 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:18886 kcal
Liczba aktywności:556
Średnio na aktywność:41.84 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Poraj i Olsztyn po przerwie

Niedziela, 15 grudnia 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Po trzytygodniowej przerwie od roweru (nie wliczając ostatniego spinningu) dziś udało się wreszcie wybrać na przejażdżkę. I to w dodatku w dość licznym składzie. Oprócz mnie i Alka pod Jagiellończykami stawili się także - Daria, Rafał, Gaweł, Mateusz, Rafik, Seger i Siwuch. Co prawda z nieba siąpił deszcz, ale z jazdy nie zrezygnowaliśmy.

Ruszyliśmy w drogę. Najpierw Aleja Pokoju, Kucelin, potem ścieżką wzdłuż rzeki i koło Guardiana. Następnie kawałek zielonym rowerowym i potem przeciwpożarówką i niebieskim rowerowym do Dębowca. Dziurawym asfaltem koło Monaru, przed torami w lewo i wzdłuż torów do Poraja. Dalej asfaltem przez Choroń i Biskupice do leśnego. Podjazd w Choroniu mnie zabił. Kompletna niemoc, wtoczyłam się na samym końcu za resztą ekipy. Nie wiem czy to na skutek przerwy, czy zmęczenia po całym sezonie. Przez Biskupice jechaliśmy w gęstej mgle, ale to i tak nas nie pokonało. Do leśnego dotarliśmy z Alkiem również jako ostatni. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, ogrzaliśmy się herbatką, zjedliśmy babeczki urodzinowe od Darii i trzeba było wracać.

Najpierw kawałek asfaltem, a potem terenem przez Skrajnicę. Przecięliśmy asfalt na Skrajnicy i dalej terenem poprowadził nas Rafik. Przyjemną leśną dróżką dotarliśmy do żółtego pieszego. Tak więc żółtym szlakiem, a potem pożarówką do początku rowerostrady, zielonym rowerowym do torów, przez lasek do Bugaja i asfaltem przez Bugaj, gdzie opuścił nas Siwuch skręcając na Korwinów. Dalej przez Michalinę do DK1 i na myjkę. Nie wszyscy rowerki umyli, ale towarzystwa dotrzymali. Dalej między blokami do chodnika wzdłuż trasy. Tutaj żegnamy się ze Skowronkami i jedziemy w stronę estakady, gdzie odłączamy się z Alkiem od reszty ekipy i kierujemy się Jagiellońską w stronę domu.

Jakoś bardzo ciężko mi się dziś jechało. Kompletny brak energii. Dobrze, że to już koniec sezonu, trzeba będzie odpocząć. Jednak mimo tego warto było się ruszyć na wycieczkę, tym bardziej w takim towarzystwie :)

Ekipa pod leśnym - foto by Rafał © EdytKa


Ekipa pod leśnym - foto by Alek © EdytKa

Spinning

Niedziela, 8 grudnia 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Na dworze szalał Orkan, a po prawie dwóch tygodniach przerwy od roweru ochota na kręcenie była ogromna. Tak więc dziś jazda na rowerze w czterech ścianach - dwie godziny spinningu w Fitness Club Salsa razem z teamem Bikehead i znajomymi z klubu Banimex. Dzięki za towarzystwo :)

Śnieżny Olsztyn

Poniedziałek, 25 listopada 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
W weekend czasu na rower jakoś zabrakło, więc korzystając z wolnego popołudnia postanowiliśmy dzisiaj wybrać się na krótką przejażdżkę. Celem stał się standardowo Olsztyn. Ledwie wyszliśmy z domu i zaczęło sypać. Mimo braku błotników uznaliśmy, że jedziemy dalej.

Trasa możliwie najkrótsza, gdyż asfalt z każdym kilometrem bardziej mokry. Przez Aleję Pokoju, Kucelin, Odrzykoń, Wilczą Górę i kawałek główną do Olsztyna. Tutaj krótka - dosłownie kilka minut - przerwa koło ruin zamku. Potem powrót do domu przez Skrajnicę, rowerostradę, kawałek terenem do torów, przez lasek i dalej przez Bugaj i Michalinę do DK1. Mimo mocno zmarzniętych dłoni decydujemy się jechać jeszcze przez Limanowskiego i Okrzei na myjkę koło Lidla. by opłukać rowery. Potem już Jagiellońską do domu.

Nie pamiętam kiedy ostatnio wróciłam do domu taka mokra jak dziś. Jednak mimo tego fajnie było się ruszyć. Przy okazji przetestowałam ogrzewane wkładki do butów, które ostatnio zakupiłam w Lidlu i muszę przyznać, że w panujących dzisiaj warunkach atmosferycznych sprawdziły się.

Jura z Grupą Paleo

Niedziela, 17 listopada 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy

Umówieni byliśmy na dziś razem z Siwuchem i Skowronkami na wycieczkę w okolice Pilicy. Niestety z samego rana Daria poinformowała, że niestety źle się czuje i nie przybędą do Zawiercia. Po konsultacjach z Siwuchem uznaliśmy, że wycieczki nie odwołujemy i spotykamy się na dworcu w Zawierciu. Miała z nami jechać jeszcze Ania, znajoma która jest członkiem Grupy Paleo. Na miejscu spotkania okazało się, że członkowie Paleo także wybierają się w stronę Pilicy, więc razem z Siwuchem postanowiliśmy do nich dołączyć.


Ruszyliśmy w drogę. Najpierw asfaltem przez centrum, a potem przez Kromołów. Z Kromołowa kawałek terenem zielonym rowerowym do Skarżyc (gdzie znajomy Alka - Marek złapał kapcia). Podczas zjazdu mieliśmy bardzo ładny widok na Okiennik. Dalej przewodnik z Grupy Paleo poprowadził asfaltem przez Żerkowice i znów terenem czerwonym pieszym nad wąwozem do Karlina. Od Karlina znów kawałek asfaltem przez Kiełkowice, po czym terenem do Giebła. Przecięliśmy asfalt i dalej terenem do Kocikowej, kawałek asfaltem i ponownie terenem aż do Pilicy. Tutaj zahaczyliśmy o zespół parkowo - pałacowy. Co prawda członkowie Paleo już go dobrze znają, ale z uwagi na fakt, że my go jeszcze nie widzieliśmy, to zdecydowali się poświecić chwilkę czasu, byśmy mogli go zobaczyć. Pałac nieco zaniedbany, ale i tak wygląda ciekawie.

Pałac w Pilicy © EdytKa

Ekipa przed pałacem w Pilicy © EdytKa

Po obejrzeniu pałacu dalej w drogę. Asfaltem w stronę Kocikowej, a potem w teren. Najpierw czerwonym pieszym. Następnie ekipa się podzieliła i część pojechała dalej czerwonym pieszym, a druga część, w tym również my, niebieskim pieszym / czerwonym rowerowym. Spotkaliśmy się wszyscy ponownie koło ruin zamku Ogrodzieniec. Następnie nasz dzisiejszy przewodnik poprowadził nas terenem, częściowo szlakiem niebieskim rowerowym obok kamieniołomu w Ogrodzieńcu. Tyle razy byłam w tym rejonie, a kamieniołomu nigdy nie widziałam, nawet nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Minęliśmy kamieniołom i wyjechaliśmy na asfalt. Dalej już asfaltem przez Podzamcze i Bzów w stronę Zawiercia. Po drodze zatrzymaliśmy się na moment koło kapliczki, pod którą swoje źródło ma rzeka Warta. Przed samym Zawierciem mieliśmy przyjemny łagodny, ale dość długi zjazd. Po dojechaniu do centrum, ekipa zaczęła się stopniowo rozjeżdżać.


Pożegnaliśmy się z członkami Paleo, podziękowaliśmy za wspólną jazdę i już w mniejszym składzie - Ania, Alek, Paweł, Siwuch i ja udaliśmy się najpierw na myjkę umyć rowery, a potem jeszcze na chwilę do pobliskiego sklepu rowerowego Sengam Sport. Następnie Siwuch poprowadził nas do dworca PKP, obok którego zaparkowaliśmy nasze auto.


Podsumowując - wycieczka była całkiem przyjemna :) Dawno nie miałam okazji jechać w tak licznej grupie rowerzystów, w której większość osób było mi dotychczas nieznana. Ogólnie przyjemni i towarzyscy ludzie. Zaprosili nas na jeszcze jakąś wspólną wycieczkę w przyszłości, więc myślę, że chętnie skorzystamy z propozycji :)


Trasa wycieczki:

Jurajska setka - 6 tyś. w roku

Niedziela, 10 listopada 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Nadeszła niedziela. Umówiliśmy się na dziś ze Skowronkami na wypad do Zagrody Dzików. Okazało się, że na miejscu naszej zbiórki, tj. pod Jagiellończykami o tej samej godzinie zgromadziła się także ekipa Solidarności, wybierająca do Bobolic. Po chwili zastanowienia postanowiliśmy wspólnie, że dołączymy na kilka km do tej ekipy.

Ruszyliśmy w drogę. Najpierw przez Kucelin, potem ścieżką wzdłuż rzeki, asfaltem koło Guardiana, terenem wzdłuż torów do rowerostrady i dalej przeciwpożarówką. Ekipa Solidarności pojechała niebieskim rowerowym do Dębowca, natomiast my odłączyliśmy się i pojechaliśmy dalej pożarówką do asfaltu między Olsztynem, a Biskupicami. Asfaltem tylko kilkaset metrów, po czym znów w teren. Ledwie wjechaliśmy w Sokole Góry a już musieliśmy zrobić przerwę techniczną, gdyż Rafał złapał kapcia. Szybka zmiana dętki i ruszamy. Żółtym rowerowym przez Sokole Góry do kapliczki św. Idziego w Zrębicach. Koło kapliczki kilka zdjęć i jedziemy dalej. Tyle co ruszyłam, a moje oko postanowiła zaatakować wstrętna mucha. Muszę jak najszybciej poszukać sobie jakichś okularów.

Przed kapliczką Św. Idziego z narzeczonym :* © EdytKa


Pojechaliśmy kawałek asfaltem, po czym za kościołem w Zrębicach w lewo i znów w teren na żółty rowerowy. Terenem dotarliśmy do Siedlca. Dalej ponownie asfaltem. Chwila przerwy pod sklepem, gdzie zamieniam się z Alkiem rowerami. Asfaltem jedziemy do Złotego Potoku. Tutaj skręcamy na szlak ku źródłom, który prowadzi nas aż do stawu Amerykan. Mijamy staw i wyjeżdżamy znów na asfalt. Kierujemy się do rynku w Złotym Potoku, gdzie na chwilkę się zatrzymujemy.

Na szlaku ku źródłom © EdytKa


Pomagamy nieść wodę © EdytKa


Po przerwie Rafał prowadzi nas znów terenem żółtym rowerowym przez Janów i Ponik do Dziadówek, do Zagrody Dzików, gdzie robimy dłuższą przerwę na posiłek. Karmimy również dziki żołędziami. Udaje się nam nawet znaleźć kilka maślaczków pod sosenkami.

Dzik w zagrodzie w Dziadówkach © EdytKa


Dzikie świnie w zagrodzie :D © EdytKa


Czas płynie, więc ruszamy w drogę. Następny cel, do którego prowadzi nas Rafał to Przyrów. Od zagrody dzików kawałek terenem do Sierakowa. Dalej asfaltem przez Sieraków, Staropole i Wiercicę do Przyrowa. Zatrzymujemy się na rynku, by poznać trochę bliżej historię tej miejscowości. A wszystko dzięki płaskorzeźbom umieszczonym na przyrowskim rynku.

Kościół w Przyrowie © EdytKa


Kawałek historii Przyrowa © EdytKa


To nie koniec atrakcji na dziś. Rafał prowadzi nas dalej asfaltem przez Przyrów do wsi Komorowo, gdzie znajduje się bardzo ładny kościół św. Mikołaja. Niestety możemy obejrzeć go tylko od zewnątrz, gdyż w środku rozstawione są rusztowania, a i drzwi wejściowe są zamknięte.

Przed kościołem Św. Mikołaja we wsi Komorowo © EdytKa


Kościół Św. Mikołaja we wsi Komorowo © EdytKa


Drzwi kościoła Św. Mikołaja © EdytKa


Czas goni, więc po szybkim posiłku jedziemy dalej. Kawałek asfaltem do Zalesic, a potem w prawo w teren. Początkowo żółtym rowerowym, jednak potem zbaczamy ze szlaku i jedziemy nieoznakowaną dróżką, przy której Alek znajduje kolejne maślaczki.

Gdzieś na szlaku między Zalesicami a Żurawiem © EdytKa


Kolejny maślaczek do kolekcji :) © EdytKa


Docieramy do Żurawia, gdzie asfaltem kierujemy się do strzelnicy śrutowej. Nawet nie wiedziałam, że takie coś w ogóle tam istnieje, a tym bardziej, że jest wybudowane na wzór jurajskich zamków przez tegoż samego Laseckiego, który odbudował zamek w Bobolicach. Strzelnica niczego sobie, bardzo klimatyczne miejsce :)

Wieża strzelnicy śrutowej w Żurawiu © EdytKa


Z Darią i Alkiem przed strzelnicą śrutową © EdytKa


Rowerki przy murach strzelnicy © EdytKa


Z Alkiem przed murami strzelnicy © EdytKa


Czas niestety nieubłaganie nas pogania. Na dziś to koniec atrakcji, czas wracać. Kawałek terenem czarnym rowerowym. Następnie asfaltem przez Bukowno, Turów do Olsztyna. Mijamy rynek i jedziemy w stronę Biskupic. Następnie skręcamy na przeciwpożarówkę. Przeciwpożarówką jedziemy aż do rowerostrady, potem terenem zielonym rowerowym do torów, przechodzimy na drugą stronę i kawałek przez lasek. Asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Na Błesznie rozstajemy się ze Skowronkami i wracamy jeszcze na myjkę, by umyć nasze rowerki po dzisiejszej dawce terenu i błotka. Po umyciu sprzętów już prosto do domu.

To była bardzo fajna wycieczka w super towarzystwie :) Początkowo było nieco chłodno, ale temperatura później trochę wzrosła. Wielkie dzięki za przyjemną atmosferę, miłe pogawędki i pokazanie nam nowych ścieżek i atrakcji, o których nawet nie mieliśmy pojęcia :) Na koniec dodam jeszcze, że podczas dzisiejszej wycieczki stuknęło mi 6 tyś km w sezonie :) Cel na ten rok został osiągnięty :)

Fotki, które umieściłam są autorstwa Alka, Darii i Rafała.

Objazdówka po Jurze

Niedziela, 3 listopada 2013 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Generalnie w planie na dziś była całodniowa wycieczka w okolice Lelowa. Niestety ze względu na prognozy, wg. których miał padać deszcz od około 13 godziny, zdecydowaliśmy się na przedobiadową wycieczkę po okolicy, czyli do Olsztyna. Umówiliśmy się o 8,30 na górce na Jesiennej i w 5-cio osobowym składzie - Daria, Rafał, Tomek, Alek i ja ruszyliśmy w drogę.

Pojechaliśmy najpierw przez Błeszno, potem asfaltem przez Bugaj. Nastepnie skręciliśmy w teren na niebieski rowerowy, którym dojechaliśmy do Dębowca. Tutaj kawałek dziurawym asfaltem obok Monaru i dalej terenem pomarańczowym rowerowym do szosy między Olsztynem a Biskupicami. Pogoda była całkiem sympatyczna, więc podjęta została decyzja, aby podjechać asfaltem pod Biskupice, a następnie przez Sokole Góry podjechać na małą posiadówkę do Olsztyna. przez Sokole przejehcliśmy zółtym pieszym, a potem rowerowym, który poprowadził nas obok Góry Biakło wprost pod bar leśny. Tutaj zrobiliśmy kilkanaście minut przerwy.

Okazało się, że Rafał nie był nigdy wcześniej na Ossona i nie widział Pudziana na Złotej Górze, więc postanowiliśmy tam się wybrać. Najpierw asfaltem przez centrum Olsztyna do Kusiąt. Następnie terenem czerwonym pieszym przez Zieloną Górę. Podjechać było ciężko, więc końcówkę pokonaliśmy piechotą. Kilka zdjęć na szczycie i następnie zjazd. Pod mokrymi liśćmi nie było widać korzeni, ani kamieni, więc zjazd pokonałam częściowo piechotą, a końcówkę już w siodle.

Z narzeczonym na Zielonej Górze © EdytKa


Zjazd z Zielonej Góry © EdytKa


Po zjechaniu z Zielonej pojechaliśmy dalej czerwonym szlakiem, aż do Góry Ossona. Tym razem udało się podjechać już w pierwszej próbie. Dobrze, że miałam rękawki, bo znów zaatakowały mnie kujące krzaki. Na górze pożegnał się z nami Tomek, który spieszył się do domu. Reszta ekipy została jeszcze na szczycie. Postanowiliśmy przyjrzeć się nieco bliżej pozostałościom po dawnym schronie na Ossona. Wejście do środka niestety okazało się trudne, więc odpuściliśmy. udało się zrobić kilka fotek.

Nasze rowerki na Górze Ossona © EdytKa


Podziemne schrony na Górze Ossona © EdytKa


Po Z Ossona zjechaliśmy do ulicy Legionów i asfaltem skierowaliśmy się na Złotą Górę. Po asfaltowym podjeździe zjechaliśmy terenem w dół do kamieniołomu, gdzie zrobiliśmy chwilę przerwy na szukanie skamielin :D Co nieco udało się odnaleźć :)

Kamieniołom na Złotej Górze © EdytKa


Znalezisko :) © EdytKa


Z Alkiem i Darią w kamieniołomie © EdytKa


Rocky w kamieniołomie © EdytKa


W kamieniołomie na Złotej Górze © EdytKa


Jest, wreszcie znalazłem! © EdytKa


Zaczęły zbierać się chmury, więc zapadła decyzja o powrocie. Tym razem terenowy podjazd, i asfaltowy zjazd do Legionów. W tym momencie zaczyna padać. Możliwie najkrótszą drogą kierujemy się z powrotem. Jedziemy przez Żużlową, Olsztyńską, Hutników, Dębową, potem pod dworcem i Aleją Pokoju. Koło Jagiellończyków żegnamy się ze Skowronkami dziękując sobie za wspólną jazdę i dalej Jagiellońską jedziemy prosto do domu.

Meteogram tym razem się nie pomylił. Choć momentami nic nie wskazywało na to, że może jednak zacząć padać. Chwilami nawet wychodziło słońce. jJedynie miejscami wiało dość mocno, dlatego uciekaliśmy w teren. Bądź co bądź, wycieczka choć krótka to bardzo udana i w miłym towarzystwie :)

Wietrzny Olsztyn

Poniedziałek, 28 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Korzystając ze słonecznej pogody i wspólnego wolnego popołudnia postanowiliśmy z Alkiem wybrać się na krótką przejażdżkę po okolicy.
Jak to bywa w przypadku takich wycieczek, celem stał się Olsztyn.

Najpierw przez osiedle, potem Aleją Pokoju i koło skansenu. Asfaltem przez Kucelin i przez cmentarz żydowski. Następnie asfaltem przez Legionów i Brzyszowską, potem przez Srocko, Brzyszów, Małusy Małe i Małusy Wielkie. Od Małus terenem niebieskim pieszym do Turowa. W Turowie dzika przeprawa przez tory z powodu prac remontowych na przejeździe kolejowym. Następnie asfaltem przez Turów do Olsztyna. Po drodze podczas krótkiego postoju, znajduje w brzózkach przy drodze brązowego kozaczka. Od Olsztyna kawałek asfaltem w stronę Biskupic i potem drogą przeciwpożarową przez las i niebieskim rowerowym do początku rowerostrady. Kawałek terenem zielonym rowerowym do torów (gdzie po drodze mijamy się ze Zbyszkiem). Po drugiej stronie torów kawałek przez lasek, po czym asfaltem przez Bugaj, koło Michaliny do DK1 i przez Błeszno do domu.

Cieplutkie popołudnie, ale bardzo wietrzne. Momentami miałam wrażenie, że zamiast jechać to stoję w miejscu pedałując z całym sił. Na szczęście cały wysiłek został nagrodzony, gdyż wracając do domu na drodze przeciwpożarowej mogliśmy podziwiać pięknie wyglądające dziś niebo o zachodzie słońca :)

Na niebieskim pieszym koło Małus © EdytKa


Alek na niebieskim pieszym © EdytKa


Znaleziony grzybek © EdytKa


Zachód słońca na pożarówce © EdytKa


Zachód słońca na szlaku ppoż © EdytKa

Kamieniołom Rudniki z Jurabike

Niedziela, 27 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Umówiliśmy się dziś na wycieczkę do Rudnik razem ze znajomymi z Jurabike. Na miejsce spotkania pod Altaną Żywiec dojechaliśmy nieco okrężnie, przez Jagiellońską, Sabinowską, Piastowską, Barbary, potem z tyłu Jasnej Góry, przez Rynek Wieluński, Łódzką, Okulickiego i Szajnowicza i Westerplatte. Było tak ciepło, że po drodze zdjęliśmy nogawki i rękawki. Byliśmy przed czasem, więc posiedzieliśmy chwilę na Promenadzie. Z ekipy Jurabike przybyli Rafał, Agnieszka, Przemek i ich znajomy Marek.

Ruszyliśmy w drogę. Najpierw przez Promenadę, potem przez Lasek Aniołowski do nowej obwodnicy i dalej ulicą Meliorantów w kierunku Wyczerp. Przed przejazdem kolejowym skręciliśmy w lewo w ulicę Solną, którą dotarliśmy do Marianki Rędzińskiej. Następnie terenową dróżką dojechaliśmy na lotnisko w Rudnikach. Odbywały się tam jakieś zawody, więc nad głowami latały nam jakieś maszyny. Przejechaliśmy po płycie lotniska i udaliśmy się dalej asfaltem przez Rudniki do kamieniołomu. Podjęliśmy próbę zjazdu do jaskini, ale okazało się, że teren jest zbyt grząski i musieliśmy z rowerami zejść na dół. Wchodzimy na chwilę do jaskini, ale tylko kawałek. Pojeździliśmy jeszcze trochę po kamieniołomie ćwicząc podjazdy.



Następnie fajnym singielkiem wyjeżdżamy z kamieniołomu do drogi głównej. Jedziemy najpierw asfaltem przez Rędziny, a potem terenem czarnym rowerowym koło czynnego do dziś kamieniołomu aż docieramy do Jaskrowa. Znów wyjeżdżamy na asfalt i kierujemy się w stronę Przeprośnej Górki. Przeprośną pokonujemy terenowo, po czym kawałek asfaltem i terenem docieramy do Ossona. Najpierw podjazd, a potem zjazd, który staje się coraz trudniejszy ze względu na wypłukane dziury w drodze. Dalej jedziemy asfaltem przez Legionów, koło huty spotykamy Przema z synem. Czas nas goni, więc rozdzielamy się i my z Rafałem tniemy przez cmentarz żydowski i koło stadionu do mini żużla w stronę domów. Następnie asfaltem do skansenu, gdzie żegnamy się z Rafałem i już we dwoje aleją Pokoju i przez osiedle docieramy do domu.

Pogoda świetna. Słońce, ciepło, aż trudno uwierzyć, że na koniec października może być taka super pogoda. Dziękujemy ekipie Jurabike za towarzystwo i pokazanie nowych ścieżek. Z chęcią jeszcze nie raz przejadę się tymi ścieżkami.

Bukowa Góra

Niedziela, 20 października 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Wspaniała jesienna pogoda :) Jak na październik naprawdę cieplutko :)
Wycieczka zakończona trzymetrowym ślizgiem po asfalcie :(
Bilans - potargany rękawek i koszulka i szlify na łokciu i udzie.

Jesiennie na Pogorii IV © EdytKa


Podjazd na Bukową Górę © EdytKa


Alek na Bukowej Górze © EdytKa


Złota Polska Jesień © EdytKa


Nasze rowerki na Bukowej Górze © EdytKa


Z Narzeczonym na Bukowej :* © EdytKa


Zjazd z Bukowej Góry © EdytKa

Bodzentyn - ruiny zamku biskupów krakowskich

Niedziela, 13 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Niedzielny poranek w Kielcach był mglisty i pochmurny. Nie chcąc ryzykować przemoczenia wybraliśmy się z moim wujkiem autem do Ujazdu, by zwiedzić ruiny zamku Krzyżtopór. Zamek przepiękny, o interesującej historii. Poniżej kilka fotek ze zwiedzania ruin. Więcej informacji na temat historii zamku można przeczytać tutaj ---> Zamek Krzyżtopór.

Ruiny zamku Krzyżtopór © EdytKa


Ruiny zamku Krzyżtopór - II © EdytKa


Ruiny zamku Krzyżtopór - III © EdytKa


Ruiny zamku Krzyżtopór - IV © EdytKa


Po południu rozpogodziło się. Czasu na rower niestety za dużo nie pozostało, bo jeszcze dziś trzeba wracać do Częstochowy. Szybkie oględziny mapy i decyzja o planie wycieczki. Autem ubrani w rowerowe ciuchy, z rowerami na dachu z Kielc do Brzezinek. Tutaj start wycieczki. Trasa asfaltowa. Najpierw czarnym szlakiem rowerowym przez Brzezinki, Barczę, Klonów - gdzie przy drodze znajdujemy trzy ogromne kanie, i dalej przez Psary, Psary - Starą Wieś do Bodzentynia. Następnie ostro pod górę po kocich łbach na ruiny zamku biskupów krakowskich.

Gdzies w Klonowie © EdytKa


Przyłapany w drodze © EdytKa


Fragment muru obronnego zamku © EdytKa


Ruiny zamku biskupów w Bodzentyniu © EdytKa


Ruiny zamku biskupów krakowskich w Bodzentyniu © EdytKa


Ruiny zamku w Bodzentyniu © EdytKa


Brama wejściowa do zamku © EdytKa


Po zwiedzeniu ruin decyzja o powrocie. Z Bodzentynia czerwonym szlakiem rowerowym drogą 752 do Świętej Katarzyny. Ilość much lecących wprost do oczu bezcenna :( Dalej czerwonym szlakiem przez Wilków i Ciekoty obok szklanego domu. Przeoczyliśmy właściwy skręt i zajechaliśmy jakieś 2 km za daleko, więc musieliśmy wrócić do Ciekot. Odnajdujemy właściwą drogę. Jedziemy szlakiem czarnym rowerowym przez Smugę do Brzezinek.

Dystans wycieczki nie powalił, ale z powodu ograniczeń czasowych nie dokręcaliśmy nawet do 40 km. Okolice Kielc, w dodatku w jesiennej scenerii są prawdziwym rajem dla oczu :) Będzie trzeba tu wrócić na dłużej :) Na koniec profil trasy: