Podsumowanie roku 2012

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Rok 2012 dobiegł końca, a co za tym idzie najwyższy czas, by go podsumować. Miniony rok pod względem rowerowym uważam za niezwykle udany. Gdyby ktoś powiedział mi rok temu, że w 2012 przejadę 7500 km nie uwierzyłabym. Przejechałam w sumie 7543 km, co pozwoliło mi zająć 25 miejsce wśród wszystkich kobiet na Bikestats w 2012 roku :) Przedstawiam kilka najważniejszych dla mnie faktów z minionego roku:

Dwukrotnie byłam z rowerem w górach - pierwszy raz 17 czerwca w Tatrach, gdzie udało mi się przejechać przez Dolinę Chochołowską i wjechać na Gubałówkę, drugi raz na koniec września, kiedy w sumie w cztery dni przejechałam 144 km w Bieszczadach, na nowo zakupionym rowerze, który udało mi się zakupić dokładnie 20 września. Jeżdżąc po Bieszczadach pobiłam również swój rekord prędkości, gdy podczas asfaltowego zjazdu rozpędziłam się do prędkości 75 km/h.

Dziesięciokrotnie udało mi się pokonać dystans ponad 100 km, z czego raz wyszło aż 151 km (podczas drugiej rowerowej wycieczki do Krakowa). Pierwsza setka miała miejsce 1 kwietnia, kiedy nie do końca wierząc we własne możliwości dałam się namówić na pierwszy w życiu wypad rowerem do Krakowa. Pozostałe setki to terenowy wypad do Bobolic, wycieczka do Kochcic, wycieczka do Rezerwatu Szachownica i Węże, wycieczka do Smolenia i Morska, wycieczka do Siewierza, wypad nad zalew Chechło, oraz listopadowy wypad do Dankowa z Darią.

Tak z pozostałych rzeczy - w minionym roku poznałam kolejnych ciekawych ludzi, z którymi udało mi się pokonać sporo kilometrów i poznać nieznane wcześniej ścieżki. Najwięcej km pokonałam w towarzystwie STin14. Dość późno, bo dopiero w grudniu, ale podobno lepiej późno niż wcale, zaczęłam naukę jazdy w SPD. Początki łatwe nie były i dalej nie są, ale myślę, że w nowym roku będzie coraz lepiej.

W kwietniu miałam w planie pokonać 1000 km w miesiącu, jednak zabrakło mi 73 km i dwóch dni, kiedy bo kolizji ze znajomym z CFR nie mogłam utrzymać w ręce kierownicy, z powodu niewielkiego, ale bolącego krwiaka na dłoni. Ja i tak z tej kolizji wyszłam o wiele mniej poszkodowana. Nie udało mi się również pomimo przygotowanego wcześniej przez Gawła roweru wystartować w Peta Orbicie, podczas której chciałam pokonać dystans powyżej 200 km. W ostatniej chwili zatrzymały mnie inne zainteresowania, związane z pojazdami zabytkowymi. Patrząc na to dziś z perspektywy czasu, to jakby wszystkie plany udało się zrealizować w jeden rok, to jakież plany byłyby na następne lata?

To by było chyba na tyle w kwestii podsumowania. Co do planów na 2013 rok, który mam nadzieje pomimo 13tki nie będzie należał do pechowych chciałabym wybrać się z rowerem nad morze i chociaż raz pojeździć poza granicami kraju. Poza tym miło byłoby zrealizować te plany, których nie udało się uczynić realnymi w roku 2012. Na zakończenie dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w pokonywaniu kolejnych kilometrów i życzę wszystkim samych rowerowych sukcesów w nadchodzącym roku :)

Komentarze (9)

Jeszcze raz Wam dziękuję :)

EdytKa 20:53 czwartek, 3 stycznia 2013

Spełnienia marzeń :c)

markon 20:51 czwartek, 3 stycznia 2013

Życzę by plany udało się zrealizować:) Do zobaczenia na szlaku:)

Skowronek 21:58 środa, 2 stycznia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku:-)

Abovo 21:20 środa, 2 stycznia 2013

Dziękuję Wam za dobre słowa :) Nie wiem czy w 2013 czas mi pozwoli na wykręcenie tylu km. Jedno wiem - morza na pewno nie odupszczę :D Jechałam raz rowerem z wypożyczalni nad morzem i mam nadzieję, że w tym roku uda się to na własnym rowerze. Na początku sierpnia to ja mogę sobie tylko o urlopie pomarzyć, więc o festwiwalu mogę zapomnieć.

EdytKa 13:17 środa, 2 stycznia 2013

Gratuluję przebiegu. Całkiem nieźle sobie poradziłaś w 2012 roku.

Yacek 12:34 środa, 2 stycznia 2013

Połącz morze i zagranicę. Jedź na wczasy na przykład do Międzyzdrojów. Na Wolinie jest gdzie śmigać. Germania blisko a po tamtej stronie ponoć ładne tereny na rowerowanie mają. I jedź koniecznie na początku sierpnia to załapiesz się festiwal Słowian i Wikingów.

MisterDry 06:42 środa, 2 stycznia 2013

Całkiem niezłe plany na nowy rok, morze, za granice - musisz jechać na jakiś wyścig w góry, bo tam się też jeździ po stronie czeskiej i słowackiej :D Powodzenia też w realizacji zaległych planów ;)

mtbiker 21:56 wtorek, 1 stycznia 2013

Od początku dobrze Ci szło. Czasem nie było łatwo ale nigdy się nie poddawałaś. Kolejny rok też będzie dobry, ja w to nie wierzę ... ja to wiem.

stin14 21:52 wtorek, 1 stycznia 2013
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!