Olsztyn i Poraj
Na miejsce zbiórki dotarliśmy około 18:15 - studencki kwadrans. Ekipa w składzie: Kasia, Łuki, mario66 i Tomek cierpliwie na nas czekała, jednak spóźnienie zostało wybaczone, gdyż przyczyna była słuszna :D Z uwagi na fakt, że byliśmy trochę w tył z czasem i dnie są już coraz krótsze, postanowiliśmy zrezygnować dziś z wypadu do Mstowa i skrócić trasę wycieczki do Olsztyna.
Pojechaliśmy asfaltem w stronę huty, na rondzie skręciliśmy w lewo i potem terenem przez cmentarz żydowski. Następnie kawałek asfaltową ścieżką na Legionów, po czym koło Cooper Standard wjechaliśmy w teren. Pojechaliśmy tak jak kiedyś prowadził nas Rafał, z tym, że tym razem w odwrotnym kierunku i za dnia. W dzień te terenowe podjazdy i zjazdy wyglądały jakoś groźniej niż w nocy. Może dlatego, że więcej było widać. Wyjechaliśmy ponownie na asfalt na zakręcie i jechaliśmy asfaltem do zjazdu na czerwony rowerowy. terenem czerwonym szlakiem dojechaliśmy do Kusiąt. Następnie znów asfaltem przez Kusięta do Olsztyna i na krótką przerwę w leśnym.
Z leśnego ruszyliśmy asfaltem w stronę Biskupic. Na zakręcie przed słynną górką w Biskupicach pojechaliśmy prosto w teren na zielony pieszy. Szlak całkiem ciekawy, tylko było sporo piachu, momentami ciężko było jechać, z resztą Tomek zaliczył nawet niegroźne spotkanie z ziemią. Po przeprawie przez piaskownice jeszcze musieliśmy zmierzyć się z kamienistym podjazdem. Po podjeździe dojechaliśmy do asfaltu w Dębowcu koło cmentarza. Zatrzymaliśmy się na moment na szczycie górki niedaleko kościoła, by wspólnie zdecydować jak przebiegać będzie dalsza część trasy. Różowy panter, ups... miałam napisać Tomek, ewntualnie _omar_ lub Tofik (osoby wtajemniczone wiedzą o co kaman) opowiedział nam jeszcze dowcip i ruszyliśmy dalej.
Postanowiliśmy pojechać możliwie jak najkrótszą trasą. Za kościołem skręciliśmy w lewo i zjechaliśmy asfaltem do drogi prowadzącej z Choronia do Poraja. Zjazd całkiem fajny, tylko po drodze jakieś niepotrzebne dwa spowalniacze w postaci znaków "STOP" na krzyżówkach :D Po zjeździe skręciliśmy w prawo i pojechaliśmy w stronę przejazdu kolejowego. Przed przejazdem skręciliśmy w prawo i najpierw kawałek asfaltem, potem terenem dotarliśmy do następnego przejazdu. Przejechaliśmy na drugą stronę torów i dotarliśmy asfaltem do drogi głównej w Osinach.
Następnie jechaliśmy już cały czas asfaltem. Najpierw kawałek główną przez Osiny i Kolonię Borek. Następnie zjechaliśmy z głównej drogi w prawo i jechaliśmy cały czas asfaltem przez Zawodzie, Poczesną, Nową Wieś (przez kostkę brukową, na której zawsze mnie jakoś wytrzęsie), dalej przez Korwinów, Słowik i Wrzosową, aż dojechaliśmy do Gierkówki. Następnie prosto chodnikiem wzdłuż trasy. Przy wiadukcie nad nowymi torami kolejowymi ja i Robert odłączyliśmy się od reszty i pojechaliśmy pod trasą do Jesiennej. Reszta ekipy pojechała w stronę estakady.
Bardzo fajny wieczorny wypad. Dobre tempo, doborowe towarzystwo i jak zawsze masa śmiechu i dobrego humoru. Tego mi było trzeba. Niestety dni są już coraz krótsze i większość wypadów odbywa się już po zmroku. Trzeba się na nowo przyzwyczajać do nocnych wypadów.