Droga do i z pracy, a potem kilka km po mieście
Po obiedzie pojechałam na dłłłłuuuuuuugoooooo wyczekiwaną wizytę do poradni rehabilitacyjnej na Klasztornej. Czekałam od lutego na termin wizyty. Polska służba zdrowia... kolano już prawie boleć przestało od tego czasu. Pojechałam przez Jagiellońską, Bór, wzdłuż linii tramwajowej, Sobieskiego, Pułaskiego, potem Rocha do Rynku Wieluńskiego i potem na Klasztorną pod górkę.
Z powrotem zjechałam z górki do Rynku Wieluńskiego, gdzie spotkałam mojego tatę czekającego na przystanku. Obstawialiśmy kto pierwszy wróci do domu. Pojechałam przez Jana Pawła, Popiełuszki, potem przez środek III Alei, Nowowiejskiego, Sobieskiego, wzdłuż linii tramwajowej, Bór i Jagiellońską. Zdążyłam odstawić rower, wejść do domu, napić się wody, zjeść obiadek i dopiero tata wszedł do domu. Szkoda, że tata już nie jeździ na rowerze jak dawniej. Teraz ciągle powtarza, że dobrze, że ja znów jeżdżę.