Szybki wypad do Olsztyna
Pojechaliśmy więc w duecie. Kawałek główną drogą na Olsztyn, następnie przez lasek i dojechaliśmy do torów. Przedostaliśmy się z rowerami na drugą stronę i kawałkiem terenu dotarliśmy do rowerostrady. Dojechaliśmy rowerostradą do końca, po czym przecięliśmy główną drogę i pojechaliśmy asfaltem przez osiedle "pod wilczą górą". Następnie znów kawałek główną i byliśmy u celu. Nie dotarliśmy do samego centrum, tylko bez postoju udaliśmy się od razu z powrotem. Pojechaliśmy asfaltem do Kusiąt. W Kusiętach postanowiliśmy zboczyć w teren na czerwony rowerowy. Zaczynało lekko padać, ale jechaliśmy dalej. Czerwonym rowerowym dotarliśmy do asfaltu i skręciliśmy w lewo w stronę Legionów. Coraz mocniej padało, ale widać już było na niebie przejaśnienia. Pojechaliśmy ścieżką na Legionów, potem po mokrej i śliskiej kostce brukowej w stronę huty (muszę przyznać, że wytrząsnęło mnie dziś niesamowicie na tych oponkach). Następnie obok skansenu, gdzie już przestało kropić, potem Alejką Pokoju, Jagiellońską i Orkana do domu. Artur odwiózł mnie pod dom i pojechał do siebie.
Jestem zadowolona z dzisiejszego testu. Podczas tak krótkiej wycieczki miałam okazję przetestować jak mój rower zachowa się na wąskich oponkach zarówno na piachu, na szutrze, suchym i mokrym asfalcie, podczas skrętów, a nawet na kamieniach. Najgorzej było na piasku, gdzie strasznie się kółka kopały i wybojach, gdzie dość mocno było czuć każdy kamień. Ale w sumie trasa Orbity biegnie asfaltem, a na takiej nawierzchni jechało mi się bardzo przyjemnie. Ostateczna decyzja podjęta - jadę na PO swoim rowerem.