Popołudniowa wycieczka do Ostrężnika
Wyruszyliśmy w stronę huty, minęliśmy skansen, dalej ścieżką wzdłuż rzeki i potem koło Guardiana. Asfaltem przez Kusięta - oj jak ja lubię tamtędy jechać :D Przed wjazdem na rynek w Olsztynie odbiliśmy w lewo obok cmentarza. Dojechaliśmy do ronda. Przy okazji minęliśmy się z Kasią. Za rondem chwila przerwy i kilka fotek przy pewnej ruinie, która wzbudziła moje zainteresowanie. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej.
Jechaliśmy asfaltem główną drogą - przez Przymiłowice, Zrębice, Skowronów, Piasek, Janów do Złotego Potoku. Nie zatrzymywaliśmy się w Złotym bo czas nas gonił. Pojechaliśmy od razu na Ostrężnik poszukać przebiśniegów - udało się, jest ich jeszcze pełno :) Tempo, które rozwinęliśmy od wyjazdu do Ostrężnika było dla mnie szokiem - fakt, jechało się jakoś tak szybko, ale średnia 23,36 km/h na dystansie 35,82 km lekko mnie zdziwiła :D Chwilę odpoczęliśmy podziwiając kwitnące przebiśniegi i udaliśmy się z powrotem.
Zatrzymaliśmy się na chwilę obok bramy Twardowskiego - lubię to miejsce. Kilka fotek i jedziemy. Troszkę odpuściliśmy z tempa. Asfaltem przez Siedlec, Krasawę do Zrębic. W Zrębicach za zabytkowym kościołem w lewo w teren. Czarnym rowerowym przez Sokole. W pewnej chwili odczułam dość znaczny spadek sił, ale trzeba było jechać dalej. Zielonyn / czarnym pieszy i dojechaliśmy do zółtego pieszego. Przed słynnym barem u kota wjechaliśmy na asfalt. Następnie terenowy podjazd pod Skrajnicę - coś mi dziś to wolno poszło, ale wtoczyłam się.
Chwila odpoczynku przy kapliczce i ruszamy. Asfaltem przez Skrajnicę do rowerostrady. Kawałek terenem do torów. Przenieśliśmy rowery na drugą stronę - Robert za-pozował do fotki na moim żółtym rowerku i pojechaliśmy laskiem do Bugaja. Potem już przez Błeszno do domu.
Jakoś tak dziwnie zmęczyła mnie dzisiejsza wycieczka. Sama nie wiem, czy nie zdążyłam zregenerować w pełni sił po wczorajszej wieczornej wycieczce, czy to z niewyspania, czy może z powodu szybszego tempa do Ostrężnika. Może wierząc w przesądy to dlatego, że to 13 wycieczka w tym miesiącu :D Jutro dzień odpoczynku. Mimo wszystko wycieczka miła i przyjemna. Coraz bliżej pierwszego tysiąca :D
Kilka fotek z wycieczki:
Wejdę nawet tam, gdzie wjechać nie jest tak łatwo:
Opuszczona ruina za Olsztynem:
Nie chciał jechać tam gdzie ja, więc musiał dostać karę:
Cel wycieczki namierzony - przebiśniegi jeszcze kwitną:
Mała sesja podczas przerwy:
Koło bramy Twardowskiego również widać wiosnę:
przed bramą Twardowskiego:
Strong Women - oj, ciężko było go utrzymać:
W Sokolich Górach:
Bo już nie miałam siły :D
Ostatni postój - protestuję - dalej nie jadę :D nie no żart - odpoczęłam i pojechałam: