Popołudniowa wycieczka do Ostrężnika

Piątek, 23 marca 2012 · Komentarze(6)
Pogoda dziś była świetna, w końcu mamy wiosnę :D tak więc po załatwieniu spraw na mieście postanowiłam wsiąść na rower i sprawdzić, czy przebiśniegi jeszcze kwitną. Namówiłam STi na wspólną jazdę no i w drogę :) Byłam troszkę osłabiona po wczorajszej przejażdżce, ale szkoda było siedzieć w domu.

Wyruszyliśmy w stronę huty, minęliśmy skansen, dalej ścieżką wzdłuż rzeki i potem koło Guardiana. Asfaltem przez Kusięta - oj jak ja lubię tamtędy jechać :D Przed wjazdem na rynek w Olsztynie odbiliśmy w lewo obok cmentarza. Dojechaliśmy do ronda. Przy okazji minęliśmy się z Kasią. Za rondem chwila przerwy i kilka fotek przy pewnej ruinie, która wzbudziła moje zainteresowanie. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej.

Jechaliśmy asfaltem główną drogą - przez Przymiłowice, Zrębice, Skowronów, Piasek, Janów do Złotego Potoku. Nie zatrzymywaliśmy się w Złotym bo czas nas gonił. Pojechaliśmy od razu na Ostrężnik poszukać przebiśniegów - udało się, jest ich jeszcze pełno :) Tempo, które rozwinęliśmy od wyjazdu do Ostrężnika było dla mnie szokiem - fakt, jechało się jakoś tak szybko, ale średnia 23,36 km/h na dystansie 35,82 km lekko mnie zdziwiła :D Chwilę odpoczęliśmy podziwiając kwitnące przebiśniegi i udaliśmy się z powrotem.

Zatrzymaliśmy się na chwilę obok bramy Twardowskiego - lubię to miejsce. Kilka fotek i jedziemy. Troszkę odpuściliśmy z tempa. Asfaltem przez Siedlec, Krasawę do Zrębic. W Zrębicach za zabytkowym kościołem w lewo w teren. Czarnym rowerowym przez Sokole. W pewnej chwili odczułam dość znaczny spadek sił, ale trzeba było jechać dalej. Zielonyn / czarnym pieszy i dojechaliśmy do zółtego pieszego. Przed słynnym barem u kota wjechaliśmy na asfalt. Następnie terenowy podjazd pod Skrajnicę - coś mi dziś to wolno poszło, ale wtoczyłam się.

Chwila odpoczynku przy kapliczce i ruszamy. Asfaltem przez Skrajnicę do rowerostrady. Kawałek terenem do torów. Przenieśliśmy rowery na drugą stronę - Robert za-pozował do fotki na moim żółtym rowerku i pojechaliśmy laskiem do Bugaja. Potem już przez Błeszno do domu.

Jakoś tak dziwnie zmęczyła mnie dzisiejsza wycieczka. Sama nie wiem, czy nie zdążyłam zregenerować w pełni sił po wczorajszej wieczornej wycieczce, czy to z niewyspania, czy może z powodu szybszego tempa do Ostrężnika. Może wierząc w przesądy to dlatego, że to 13 wycieczka w tym miesiącu :D Jutro dzień odpoczynku. Mimo wszystko wycieczka miła i przyjemna. Coraz bliżej pierwszego tysiąca :D

Kilka fotek z wycieczki:
Wejdę nawet tam, gdzie wjechać nie jest tak łatwo:


Opuszczona ruina za Olsztynem:


Nie chciał jechać tam gdzie ja, więc musiał dostać karę:


Cel wycieczki namierzony - przebiśniegi jeszcze kwitną:


Mała sesja podczas przerwy:


Koło bramy Twardowskiego również widać wiosnę:


przed bramą Twardowskiego:


Strong Women - oj, ciężko było go utrzymać:


W Sokolich Górach:


Bo już nie miałam siły :D


Ostatni postój - protestuję - dalej nie jadę :D nie no żart - odpoczęłam i pojechałam:

Komentarze (6)

ja nic o żadnych linkach nie wiem :D

EdytKa 20:02 sobota, 24 marca 2012

No przyznaj się że Robert ci ten twój rowerek podwiesił na jakiś linkach :)) super wypad zaliczyliście oby tak dalej

PRZEMO2 17:03 sobota, 24 marca 2012

Iwa, daniel3ttt - ja ogólnie lubię skałki i klimaty tego typu :)
STi - jakie tam znowu ciągłe :D nic o tym nie wiem, "ciągły" znaczy - regularny, nieustanny, pozbawiony przerw :D

EdytKa 21:46 piątek, 23 marca 2012

Fajny dzionek na rowerach, tylko to ciągłe nie mam siły ... :D

stin14 21:39 piątek, 23 marca 2012

Fajne skałki, Brama Twardowskiego super!

daniel3ttt 21:26 piątek, 23 marca 2012

Fajna wycieczka :)

Iwa 20:45 piątek, 23 marca 2012
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!