Lubliniec - niepodległościowa setka

Wtorek, 11 listopada 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Dziś korzystając z wolnego dnia i pięknej listopadowej pogody umówiliśmy się na wycieczkę z Kasią i Kamilem. Kasia zaproponowała, by tym razem udać się do Lublińca. Tam na rowerze jeszcze z Alkiem nie byliśmy, więc od razu zaakceptowaliśmy tę propozycję.

Na miejsce spotkania koło centralnej szkoły straży pożarnej dotarliśmy trochę za wcześnie, więc korzystając z okazji zrobiliśmy kilka fotek w pobliżu szkoły. Po chwili dotarli także Kasia i Kamil.


Przed Centralną Szkołą Pożarnictwa


Samoloty na terenie szkoły pożarniczej

Przewodnikiem wycieczki była dzisiaj Kasia, wspomagająca się nawigacją. Na początek nowym odcinkiem Jagiellońskiej, potem Konwaliową, Busolową, Kolorową i kawałek Główną drogą do granic miasta. Po minięciu toru we Wyrazowie skręcamy z głównej drogi w prawo na obrzeża Blachowni na ulicę Starowiejską. Mijamy złom i docieramy do zalewu w Blachowni. Jedziemy kawałek wzdłuż brzegu. Następnie szutrówką i asfaltem szlakiem niebieskim rowerowym do miejscowości Cisie. Tutaj mijamy pomnik poległych żołnierzy i kierujemy się dalej szlakiem, kawałek szutrowo, a  potem asfaltem do Herb. W Herbach skręcamy w prawo i jedziemy jakiś czas asfaltem, po czym skręcamy w lewo ponownie na niebieski szlak rowerowy. Szlak prowadzi początkowo szutrem, potem leśnymi dróżkami obok żelaznych mostów.


Przy żelaznym moście

Po krótkiej przerwie przy żelaznym moście kierujemy się dalej terenowo szlakiem niebieskim rowerowym w stronę Pawełek. Wyjeżdżamy na asfalt w miejscowości Łebki, gdzie przy mostku nad strumykiem okazuje się, że Kasia złapała kapcia. Tak więc znów przerwa. Chłopaki zmieniają dętkę. Jest czas by coś zjeść i zrobić kilka zdjęć.


Strumyk przepływający przez Łebki


Wymiana dętki


Taka tam słit focia :D

Po wymianie dętki ruszamy dalej. Zbaczamy jednak ze szlaku niebieskiego i jedziemy kawałek leśną dróżką bez szlaku, która w efekcie i tak doprowadza nas do niebieskiego rowerowego. Jedziemy więc przyjemnymi szutrówkami niebieskim szlakiem mijając po drodze Rezerwat Brzoza. Rododendrony o tej porze nie kwitną, więc zatrzymujemy się jedynie na chwilę koło jeziorka.


Jeziorko w Rezerwacie Brzoza


Jeziorko w Rezerwacie Brzoza

Dalej jedziemy szlakiem żółtym pieszym do Pawełek. Po drodze mijamy ścinkę drzew, ale na szczęście jest możliwość swobodnego przejazdu. Ogólnie szlakiem jedzie się bardzo przyjemnie. W Pawełkach uwagę zwraca zabytkowy drewniany kościółek Matki Boskiej Fatimskiej.


W drodze do Pawełek


Kościół w Pawełkach

Następnie kierujemy się asfaltem, szlakiem zielonym rowerowym z Pawełek do Kochcic. Do zespołu parkowo-palacowego dziś jednak nie jedziemy. Odwiedzamy jedynie Kochcickiego.


Audiencja u Kochcica

Następnie jedziemy asfaltem szlakiem niebieskim rowerowym aż do Lublinca, mijając po drodze strzelnicę. Już w samym Lublińcu tuż przy przejeździe kolejowym spotykamy Olę, która dziś razem z siostrzeńcem i siostrzenicą uczestniczyła w biegu niepodległościowym. Chwila rozmowy i ruszamy dalej. Po Lublińcu poruszamy się cały czas ścieżkami rowerowymi. Najpierw udajemy się na most zakochanych, później jedziemy zobaczyć rozsławiony w okolicy Hotel Zamek Lubliniec, następnie kierujemy się do pobliskiego parku, a na sam koniec pozostaje nam rynek, do którego docieramy przejeżdżając ponownie przez most zakochanych.


Na moście zakochanych w Lublińcu


Hotel Zamek Lubliniec


Hotel Zamek Lubliniec


Przed hotelem


Pomnik na rynku w Lublińcu


Herb Lublińca

Nadchodzi czas powrotu. Dotychczas większość trasy mieliśmy pod wiatr, wiec wyjeżdżamy z Lublińca mając nadzieję, że z powrotem będzie już lżej. Jedziemy kawałek główną drogą przez Jawornicę. Tutaj skręcamy w prawo i jedziemy już mniej ruchliwymi drogami przez Sadów, Harbułtowice, Droniowice i Mochałę. Następnie kawałek szutrowo szlakiem niebieskim rowerowym do miejscowości Zumpy. Docieramy do Boronowa. Zatrzymujemy się na chwilę przy zagrodzie dzików.


W drodze do Boronowa


Prosiaczki w zagrodzie w Boronowie


Prosiaczki

Jadąc dalej w kierunku Częstochowy spotykamy Rolanda i Matiza, którzy jak się później okazuje wracają z forumowego ogniska, które miało miejsce w rezerwacie Jeleniak-Mikuliny. W oddali widzimy również innych rowerzystów, ale jedziemy dalej w swoim kierunku. Niespodziewanie Alek znajduje przy drodze kanię. Rzadkość w listopadzie. Okaz zdrowy, więc pakujemy kanię do plecaka i jedziemy dalej przez Dębową Górę, Leśniaki i Korzonek do Konopisk.

W centrum Konopisk żegnamy się z Kasią i Kamilem i poganiani przez czas jedziemy dalej sami bardzo żwawym tempem przez Wygodę, Dźbów i Wypalanki do domu. Nie pamiętam kiedy ostatnio przejechałam 10 km w tempie oscylującym cały czas w granicach 30 km/h. Dobrze, że z Konopisk do Częstochowy jest cały czas płasko, a dziś dodatkowo mieliśmy wiatr w plecy :D

Ogólnie rzecz ujmując, dzisiejsza wycieczka była całkiem przyjemna :) Poznaliśmy nowe ścieżki i spędziliśmy czas w miłym towarzystwie. Do domu dotarłam trochę zmęczona, ale jakby nie patrzeć 100 km w listopadzie to wcale nie mało.

Komentarze (2)

Tak blisko, a nigdy wcześniej w Lublińcu rowerami nie byliśmy, w końcu sie udało :)

EdytKa 21:39 czwartek, 13 listopada 2014

w Lublińcu jest ciekawie- odwiedziłam miasto w sierpniu a pogodę miałam o wiele gorszą, bo lało ;)

Marta84 16:11 czwartek, 13 listopada 2014
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!