Stronie vol.3 - Śnieżnik (1426 m n.p.m.), Żmijowiec i Czarna Góra

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Kolejny dzień urlopu. Dziś postanawiamy wybrać się rowerem na Śnieżnik. Już dzień wcześniej opracowujemy trasę jazdy. Przed wyprawą jedziemy jeszcze zobaczyć start drugiego etapu Sudety MTB Challenge. Jak się okazuje zawodnicy również jadą dziś w okolice Śnieżnika, ale wjeżdżają tylko do schroniska pod Śnieżnikiem. Moglibyśmy nawet jechać w całości trasą wyścigu, ale nie zmieniamy już naszych planów i jedziemy opracowanym wcześniej wariantem.

Zawodnicy wystartowali, teraz czas na nas. Jedziemy najpierw asfaltem zielonym rowerowym przez Nową Morawę obok zbiornika wodnego, dalej kawałek szutrowo i znów asfaltem przez Kletno. Tutaj rozpoczynamy właściwy podjazd zielonym rowerowym na Przełęcz Śnieżnicką. Podjazd przyjemny, większości szutrowo - kamienisty. Od przełęczy dalej pod górę niebieskim rowerowym, już po większych kamieniach do schroniska pod Śnieżnikiem. Przy schronisku chwila postoju, by zobaczyć czołówkę wyścigu, po czym zielonym pieszym na szczyt Śnieżnik - 1426 m n.p.m. Na początku pieszego szlaku da radę jechać. Łatwo nie jest, bo pokonać trzeba korzenie i kamienie, ale jedziemy.


Podjazd na Śnieżnik - w tle schronisko pod Śnieżnikiem


Podjazd na Śnieżnik szlakiem zielonym pieszym

Od połowy szlaku jest już coraz gorzej i rowery trzeba wtaszczyć pokonując pieszo naprawdę spore głazy. Na szczęście nie jesteśmy jedynymi rowerzystami mającymi takie pomysły. Po drodze napotykamy kilku innych rowerzystów. Niektórzy schodzą już z góry, inni próbują zjeżdżać, a inni jak my dopiero wdrapują się na szczyt. Pod sam koniec szlaku wiodącego na szczyt znów można kawałek jechać po mniejszych kamieniach. Wreszcie docieramy na sam szczyt. Udało się :)


Misio na szlaku zielonym pieszym


Już na szczycie - 1426 m n.p.m.

Niegdyś na szczycie Śnieżnika znajdowała się wieża widokowa, po której dziś zostały jedynie ruiny. Budowla miała wysokość 33,55 m. Wzniesiona została w latach 1895- 1899. Niestety w roku 1973 została zburzona, gdyż władze uznały wtedy, ze jest stan techniczny jest na tyle zły, że zagraża bezpieczeństwu.


Na ruinach dawnej wieży widokowej na Śnieżniku


Widok ze Śnieżnika i nadchodzący deszczowy armagedon

Na Śnieżniku robimy przerwę na jedzonko. Podczas przerwy nad szczytem zaczynają zbierać się ciemne chmury. Decydujemy się więc szybko zmierzać w stronę schroniska. Kawałek ze szczytu udaje nam się zjechać, następnie na wielkich kamieniach kawałek rowery prowadzimy, po czym od połowy szlaku również już zjeżdżamy po korzeniach i kamieniach aż do schroniska.


Zjazd ze Śnieżnika zielonym pieszym


Zjazd ze Śnieżnika

Ze schroniska zjeżdżamy niebieskim rowerowym (tym samym którym wcześniej wjeżdżaliśmy) na Przełęcz Śnieżnicką. Zaczyna kropić, ale decydujemy się mimo tego jechać dalej. Jedziemy w miarę po płaskim bardzo przyjemnym szlakiem czerwonym rowerowym przez Żmijowiec. Tym samym szlakiem prowadzi również część dzisiejszego wyścigu MTB Challenge. Niestety w pewnym momencie zaczyna się naprawdę konkretna ulewa. Szlakiem płynie normalnie rzeka, a dodatkowo musimy uważać na zawodników, by nie utrudniać im ścigania się. Docieramy kompletnie przemoczeni do Żmijowej Polany. Skoro i tak już jesteśmy cali mokrzy to postanawiamy jechać dalej na Czarną Górę. Podjazd początkowo terenowy, potem asfaltowy. Tędy również wiedzie trasa dzisiejszego wyścigu. Udaje nam się dotrzeć do wieży radiowo - telewizyjnej na Czarnej Górze. Niestety jak się okazuje już po zjeździe omijamy wieżę widokową na szczycie. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej strony przy takiej ulewie i tak za wiele byśmy z wieży nie zobaczyli.


Wieża radiowo - telewizyjna na Czarnej Górze (1205 m n.p.m.)

Z Czarnej Góry postanawiamy zjechać terenowo, tak jak prowadzi trasa wyścigu. Jednak szybko okazuje się, że w takich warunkach pogodowych nie był to najlepszy wybór. W dół prowadzi stromy singielek między drzewami, którym praktycznie płynie rzeka. Zjazd jak dla mnie jest niemożliwy. Prowadzimy więc rowery w dół, a mimo tego i tak udaje mi się zaliczyć glebę przez poślizgnięcie się na błocie. Ciężko było mi zejść, więc tym bardziej podziwiam zawodników, którzy tędy zjeżdżali w takich warunkach. Na szczęście singielek wreszcie się skończył i końcówkę błotnego zjazdu, już mniej stromego udało się pokonać jadąc. Nawet załapaliśmy się na fotkę tak jak zawodnicy wyścigu :D


Zjazd, a w zasadzie zejście z Czarnej Góry po ulewie

Dotarliśmy do Przełęczy Puchaczówka. Dalej zdecydowaliśmy się zjechać z trasy wyścigu i jechać asfaltem przez Sienną i Stronie Wieś do Stronia Śląskiego. Dobrze, że było ciepło, więc jazda po kałużach i w deszczu aż tak bardzo nam nie przeszkadzała. gdy dojechaliśmy do centrum Stronia przestało padać i wyszło słońce. więc końcówka dojazdu do noclegu była już całkiem przyjemna.

Takim oto sposobem udało nam się dzisiaj zdobyć najwyższy szczyt Masywu Śnieżnika. Najważniejsze, że na samym szczycie Śnieżnika i podczas zjazdu do schroniska pogoda była dla nas łaskawa, potem i tak już było nam wszystko jedno :D Pomimo nagłego załamania pogody wycieczka i tak była udana :)

Komentarze (4)

Polecam :)

EdytKa 11:07 czwartek, 31 lipca 2014

jest więc gdzie potrenować ;)

Marta84 18:49 środa, 30 lipca 2014

I w dodatku dość trudne :)

EdytKa 17:16 środa, 30 lipca 2014

bardzo ciekawe terenowe ścieżki :)

Marta84 19:39 wtorek, 29 lipca 2014
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!