Jura Siwuchowymi ścieżkami

Niedziela, 8 czerwca 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Dzień po ciężkim maratonie, sił mało, ale mimo wszystko wybralismy się na wycieczkę pod przewodnictwem Siwucha. Wycieczka rozpoczęła się Zawierciu (dokąd dojechaliśmy z Alkiem autem). Na miejscu spotkania stawiło się w sumie 10 osób - Daria z Rafałem, Emila,  dwóch Tomków (z przewodnikiem trzech) Edyta z Andrzejem, i my.

Początkowo jedziemy ulicami Zawiercia. Następnie leśnymi szutrówkami przez Markowiznę do Bzowa. Tutaj kawałeczek asfaltem i potem szlakiem czerwonym rowerowym (Szlakiem Orlich Gniazd) w stronę Podzamcza. Na zamek dziś nie jedziemy gdyż kierujemy się na Górę Birów. Najpierw krótka przerwa przy skałkach u stóp owej góry, po czym podjazd na Górę, gdzie można zwiedzić, zrekonstruowane częściowo, grodzisko słowiańskie z XIII wieku.



Czerwony rowerowy - fot. Alek


Ekipa na skałkach koło Góry Biśnik

Sama góra ma strome, skalne ściany i płaski wierzchołek, dlatego też właśnie na nim ulokowano gród. Tomki i Rafał zostają na dole, a reszta ekipy idzie zwiedzać gród.
W budynkach zobaczyć można rekonstrukcje strojów, narzędzi codziennego użytku, broni, a nawet i wystawę skamielin z obszaru Jury.


Podjazd na Górę Birów - fot. Skowronek


Gród na Górze Birów


Gród na Górze Birów - fot. Skowronek


Wnętrze chaty


Rekonstrukcja słowiańskiego życia


Rekonstrukcja słowiańskiego życia - fot. Skowronek


Rekonstrukcja chaty - fot. Skowronek


Amonity na wystawie


Widok na zamek w Podzamczu z Góry Birów

Po poznaniu grodu wracamy terenem do Podzamcza i kierujemy się kawałek asfaltem do Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej,, które już kiedyś widzieliśmy. W miejscu tym było kiedyś źródełko, do którego przychodzili obmywać się chorzy ludzie, gdyż miało ono leczniczą moc. Całe Sanktuarium zbudowane jest przy skale, stąd też jego nazwa.


Sanktuarium Matki Boskiej Skałkowej


Figury koło Sanktuarium


Dzwonnica

Z Podzamcza (mijając zamek z boku) jedziemy terenem szlakiem czerwonym rowerowym do Strażnicy w Ryczowie.  Była to dawniej strażnica królewska. Widziałam już wcześniej strażnicę w Łutowcu i Przewodziszowicach, ale tej jeszcze nie. Strażnica stanowiła dawniej fragment łańcucha umocnień granicy południowo-zachodniej.


Przed zamkiem w Podzamczu


Strażnica w Ryczowie - fot. Skowronek


Z Alkiem przy strażnicy

Następnie jedziemy w stronę Złożeńca, a potem Kwaśniowa, gdzie znów wjeżdżamy w teren na czerwony rowerowy. Z rowerowego szlaku zjeżdżamy na pieszy i docieramy do Skały Biśnik. Jeszcze rok temu w tutejszej jaskini znajdował się manekin neandertalczyka, ale obecnie już go nie ma. Jaskinia jest obecnie zamknięta kratą.

W dalszej kolejności podążamy szlakiem żółtym rowerowym do Smolenia. Tutaj kawałek asfaltem, po czym terenowo na zamek. Ruiny Zamku zostały ostatnio częściowo rekonstruowane. gdy byliśmy tutaj rok temu z Alkiem nie było wejścia na wieżę, a teraz do wieży prowadzą drewniane schody i można wejść na sam szczyt wieży.


Zamek w Smoleniu - widok ze schodów prowadzących do wieży

Z Alkiem na dziedzińcu zamku
Z Alkiem na dziedzińcu zamku

Z Emą na zamku w Smoleniu
Z Emą na zamku w Smoleniu

Schody na wieżę
Schody na wieżę

Z Alkiem przed zamkową wieżą
Z Alkiem przed zamkową wieżą

Po szybkim zwiedzeniu zamku kierujemy się asfaltem przez Cisową (obok stoku narciarskiego), potem przez Kleszczów i Sławniów do Wierbki (gdzie z braku wody zatrzymujemy się przy sklepie). Następnie dalej asfaltem jedziemy przez Przychody do Kidowa. Tutaj miał być podobno wąwóz i fajny terenowy zjazd o nachyleniu 15% (miejscami prowadzący po litej skale), jednak w efekcie terenowa dróżka po chwili się skończyła i pozostało nam przedrzeć się przez zarośla, pokrzywy i krzaki znów do asfaltu. Przez Dzwonowice dotarliśmy do Pilicy, gdzie nastała dłuższa przerwa na obiad w barze "U Ryśka".

Po obiadku pozostał już tylko powrót. Asfaltem przez Pilicę i Kocikową, potem terenem szlakiem czerwonym pieszym i dalej czerwonym rowerowym do Podzamcza. Mijamy zamek bokiem, po czym dalej czerwonym rowerowym do Bzowa, kawałek asfaltem i szutrówką przez Markowiznę do Zawiercia.


Na czerwonym rowerowym - fot. Skowronek

I tak oto nastał koniec dzisiejszej wycieczki. Pomimo strasznego upału nie było aż tak źle. Czułam jednak spore zmęczenie po wczorajszym maratonie. jednak dobre towarzystwo i przyjemne dla oka widoki rekompensowały zmęczenie

Komentarze (3)

Prawda, jest piękna :)

EdytKa 18:58 wtorek, 10 czerwca 2014

Ciekawa wycieczka, na Jurze macie mnóstwo rzeczy do zwiedzania. ;-)

Monica 18:52 wtorek, 10 czerwca 2014

Prawda, że nasza Jura jest cudna?:)

Skowronek 15:48 wtorek, 10 czerwca 2014
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!