Grudniowa setka - na zachód od Częstochowy
W siedmioosobowym składzie - Daria, Rafał, Kasia, Kamil, Gaweł, Alek i ja pojechaliśmy asfaltem, najkrótszą drogą do Konopisk - przez Dźbów i Wygodę. Gdy dotarliśmy na miejsce Jacka jeszcze nie było, ale nie musieliśmy na niego długo czekać. Ruszyliśmy w drogę. Jacek poprowadził nas w zasadzie od razu terenem. Na początek niebieskim / zielonym rowerowym, gdzie już na samym początku wycieczki zatrzymujemy się koło jednego z bunkrów.
Bunkier
Obejrzeliśmy bunkier i jedziemy dalej terenem przez Aleksandrię. Wyjeżdżamy na asfalt w Olszynie i kawałek nim jedziemy. Po drodze zatrzymujemy się przy klonie jawor (na którym wg. opowieści wieszano powstańców w 1863r), a potem przy diabelskim kamieniu. Z Alkiem i Gawłem wjeżdżamy między drzewami, by obejrzeć diabelski kamień z bliska. Reszta ekipy czekała na nas na asfalcie. Z owym kamieniem wiąże się pewna legenda - Otóż dawno temu w Olszynie istniał drewniany kościółek. Pewnego dnia proboszcz parafii pokłócił się z diabłem. Ten poprzysiągł się zemścić i postanowił, że zburzy kościół zrzucając na niego wielki głaz znajdujący się w pobliskiej Hadrze. Była jednak zima i diabeł nie zdołał dociągnąć głazu. Do dziś na kamieniu są ślady łańcuchów, którymi diabeł próbował go ciągnąć.
Klon Jawor - fot. by Skowronek
Diabelski Kamień
Dalej jedziemy znów terenem przez Kierzki między stawami hodowlanymi i wyjeżdżamy w miejscowości Mochale. Kawałek asfaltem do Droniowic, gdzie znów wjeżdżamy do lasu i kierujemy się do Wierzbia. Tu chwila przerwy, by zobaczyć pałacyk, którego właścicielem jest Włoch.
Stawy koło Kierzków - fot. by Skowronek
Pałac we Wierzbiu - fot by Skowronek
Po przerwie Jacek ponownie prowadzi nas terenem, tym razem do Rusinowic. Prowadzi tu bardzo przyjemna, polna dróżka. Od Rusinowic kawałek asfaltem do Piłki, gdzie podjeżdżamy na mały posiłek w bardzo klimatycznej knajpce. Z zewnątrz lokal wygląda co prawda jak jakaś typowa mordownia, jednak jej wnętrze naprawdę zadziwia swoim klimatem.
Rowerowe zabytki przed knajpką w Piłce
Zwierzaczek w środku knajpki :D
Po przerwie "obiadowej" jedziemy znowu lasem do Krywałdu. Trochę czasu spędzamy nad rzeką Mała Panew i oryginalnym źródełku, z którego wypływa woda podziemna o specyficznym siarkowym zapachu. Przy źródełku znajdują się drewniana wiata i ławeczki, przy których można sobie posiedzieć i odpocząć.
Mała Panew
Z Alkiem nad źródełkiem
Nad źródełkiem - fot. by Skowronek
Ekipa nad źródełkiem - fot. by Skowronek
Po krótkiej sesji zdjęciowej dalej w drogę. Terenem jedziemy do rezerwatu Jeleniak Mikuliny. Nie robimy tutaj zbyt długiego postoju, tylko kilka zdjęć i w drogę.
Alek nad rezerwatem Jeleniak-Mikuliny
Cały czas terenem udajemy się do Koszęcina. Tutaj asfaltem jedziemy do drewnianego kościółka Św.Trójcy. Część ekipy, w tym ja i Alek wchodzimy na chwilę do kościółka. Następnie podjęliśmy próbę zwiedzenia pałacu w Koszęcinie, ale niestety ciągle trwa remont, a ochroniarz nie wpuścił nas nawet na teren parku.
Kościół Św. Trójcy w Koszęcinie
Wnętrze kościoła - Apostołowie
Opuszczamy Koszęcin. Jedziemy terenem do Strzebinia. Po drodze na ścieżce przyrodniczej zatrzymujemy się przy jednym z pomników przyrody - Dębie Szypułkowym.
Pomnik przyrody - Dąb Szypułkowy
Z Kasią i Kamilem
Zalewisko w pobliżu ścieżki przyrodniczej - fot. by Skowronek
Dojeżdżamy do Strzebinia. Jedziemy asfaltem przez Łazy do miejscowości Mzyki. W Mzykach Jacek wskazuje nam, gdzie należy poszukiwać źródeł Liswarty, jednak ta atrakcja nie była przewidziana w planie dzisiejszej wycieczki, więc jedziemy potem leśnymi ścieżkami, mniej lub bardziej dzikimi do Okrąglika. Następnie asfaltem udajemy się do Starczy, gdzie przy okazji przerwy sklepowej, możemy zobaczyć przynajmniej z zewnątrz kościół Mariawitów.
Przed kościołem Mariawitów w Starczy
Dalej już w zasadzie cały czas asfaltowo w stronę Częstochowy, przez Własną, Klepaczkę, Zawisną (gdzie opuszcza nas Jacek i kieruje się w stronę Poczesnej), Mazury, Młynek, Sobuczynę i Brzeziny. Następnie ulicą Żyzną. Koło Poselskiej rozdzielamy się - Skowronki i Gaweł jadą w stronę Straży, a my z Kasią i Kamilem jedziemy przez Wypalanki.
Droga powrotna
Po wczorajszej pieszej eskapadzie górskiej i dzisiejszej rowerowej setce zmęczenie dało się we znaki. Jednak warto było poznać nowe miejsca i spędzić niedzielę w miłym towarzystwie z ludźmi dzielącymi taką samą rowerową pasję :) Dziękuję wszystkim za towarzystwo i Jackowi za pokazanie nowych ścieżek i ciekawych miejsc.