Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:588.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:27:53
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:46.68 km/h
Suma podjazdów:1900 m
Maks. tętno maksymalne:166 (85 %)
Maks. tętno średnie:129 (66 %)
Suma kalorii:2452 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:30.96 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Okrężnie na Kijas

Wtorek, 15 października 2013 · Komentarze(0)
Nie chciało mi się dziś jechać nigdzie dalej samotnie, więc postanowiłam pojechać okrężnie do kumpeli na Kijas na pogaduchy. I to był idealny pomysł :D Najpierw przez grzybowską. Potem Korkową do granic Czewy i dalej przez Brzeziny Kolonia, Sobuczynę, Nieradę, Rększowice, Konopiska (obok zalewu Pająk) i Wygodę. Po wypiciu herbatki i ploteczkach Powrót najkrótszą drogą przez Wygodę i potem przez Dźbów, Poselską i Wypalanki. Całkiem fajnie mi się dziś jechało :)

Bodzentyn - ruiny zamku biskupów krakowskich

Niedziela, 13 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Niedzielny poranek w Kielcach był mglisty i pochmurny. Nie chcąc ryzykować przemoczenia wybraliśmy się z moim wujkiem autem do Ujazdu, by zwiedzić ruiny zamku Krzyżtopór. Zamek przepiękny, o interesującej historii. Poniżej kilka fotek ze zwiedzania ruin. Więcej informacji na temat historii zamku można przeczytać tutaj ---> Zamek Krzyżtopór.

Ruiny zamku Krzyżtopór © EdytKa


Ruiny zamku Krzyżtopór - II © EdytKa


Ruiny zamku Krzyżtopór - III © EdytKa


Ruiny zamku Krzyżtopór - IV © EdytKa


Po południu rozpogodziło się. Czasu na rower niestety za dużo nie pozostało, bo jeszcze dziś trzeba wracać do Częstochowy. Szybkie oględziny mapy i decyzja o planie wycieczki. Autem ubrani w rowerowe ciuchy, z rowerami na dachu z Kielc do Brzezinek. Tutaj start wycieczki. Trasa asfaltowa. Najpierw czarnym szlakiem rowerowym przez Brzezinki, Barczę, Klonów - gdzie przy drodze znajdujemy trzy ogromne kanie, i dalej przez Psary, Psary - Starą Wieś do Bodzentynia. Następnie ostro pod górę po kocich łbach na ruiny zamku biskupów krakowskich.

Gdzies w Klonowie © EdytKa


Przyłapany w drodze © EdytKa


Fragment muru obronnego zamku © EdytKa


Ruiny zamku biskupów w Bodzentyniu © EdytKa


Ruiny zamku biskupów krakowskich w Bodzentyniu © EdytKa


Ruiny zamku w Bodzentyniu © EdytKa


Brama wejściowa do zamku © EdytKa


Po zwiedzeniu ruin decyzja o powrocie. Z Bodzentynia czerwonym szlakiem rowerowym drogą 752 do Świętej Katarzyny. Ilość much lecących wprost do oczu bezcenna :( Dalej czerwonym szlakiem przez Wilków i Ciekoty obok szklanego domu. Przeoczyliśmy właściwy skręt i zajechaliśmy jakieś 2 km za daleko, więc musieliśmy wrócić do Ciekot. Odnajdujemy właściwą drogę. Jedziemy szlakiem czarnym rowerowym przez Smugę do Brzezinek.

Dystans wycieczki nie powalił, ale z powodu ograniczeń czasowych nie dokręcaliśmy nawet do 40 km. Okolice Kielc, w dodatku w jesiennej scenerii są prawdziwym rajem dla oczu :) Będzie trzeba tu wrócić na dłużej :) Na koniec profil trasy:


Pogoria III i IV

Wtorek, 8 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Wieczorny wypad z narzeczonym na Pogorię w celu pooglądania gwiazd :) Najpierw pojechaliśmy bocznymi dróżkami przez osiedle. Potem kawałek przez park i ścieżką rowerową wzdłuż Pogorii III. Następnie troszkę terenem do Pogorii IV (po drodze przejście przez tory) i potem asfaltem i terenem wzdłuż Pogorii IV. Krótka przerwa na ławeczce, by pooglądać gwiazdy. Zrobiło się dość zimno i zaczęła zbierać się mgła, więc zrezygnowaliśmy z objazdu całego zalewu i zawróciliśmy. Trasa analogiczna jak w poprzednim kierunku, czyli wzdłuż czwórki do trójki. Przy Pogorii IV Alek zauważa spacerującego jeża :) Od trójki jedziemy trochę inaczej przez park (gdzie kawałek przed nami przebiega mały zajączek) i potem bocznymi uliczkami do domu. Krótki, ale bardzo przyjemny spontaniczny wieczorny wypad :)

Do pracy i do sklepu

Wtorek, 8 października 2013 · Komentarze(0)
Rankiem do pracy. Nic szczególnego. Po pracy wzdłuż linni tramwajowej, II Aleją i koło Filharmonii do Dobrych Sklepów Rowerowych odebrać mostek do zimówki. Uwielbiam jeździć po mieście :( Następnie do domu inną trasą - Jana Pawła, Warszawską, Krakowską, ścieżką wzdłuż rzeki, potem przez Bór i na skróty przez lasek. Ciepłe dziś popołudnie.

Wycieczka po Górach Świętokrzyskich

Niedziela, 6 października 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Na Częstochowskim Forum Rowerowym Jacek zaproponował niedzielną wycieczkę w Góry Świętokrzyskie. Tamtych okolic jeszcze nigdy na rowerze nie zwiedzałam, więc nie musieliśmy się długo zastanawiać, gdy nadarzyła się taka okazja, tym bardziej mając takiego dobrego przewodnika jak Jacek. Zbiórka na dworcu PKP na Rakowie. W planie dojazd pociągiem do Wiernej Rzeki, gdzie znajdował się start naszej wycieczki. Dojeżdżamy z Alkiem na dworzec, gdzie czekali już Kasia i Jacek. Po chwili przyjeżdża pociąg relacji Gliwice-Czwa, z którego wysiada Tomek (Siwuch). W takim składzie o 7:17 wsiadamy w pociąg i jedziemy do Wiernej Rzeki. Kilka minut po godzinie 9 jesteśmy już na miejscu. Ruszamy na zwiedzanie nie odkrytych jeszcze przez nas okolic.

Jacek od samego początku prowadzi nas bardzo fajnymi ścieżkami. Już po zaledwie kilku kilometrach czeka na nas pierwsza atrakcja dzisiejszej eskapady - ruiny starego młyna w małej miejscowości Młynki. Młyn był zbudowany z kamienia. Niedaleko młyna zobaczyć można również pomnik ku czci polaków rozstrzelanych przy młynie przez hitlerowców. Po chwili przerwy ruszamy dalej. Przejeżdżamy mostkiem nad Wierną Rzeką i początkowo fajną terenową ścieżką, a potem asfaltem przez Zajączków kierujemy się w stronę Miedzianki.

Stary Młyn © EdytKa


Wierna Rzeka © EdytKa


W Miedziance wjeżdżamy na terenową leśną dróżkę, która prowadzi do kamieniołomu u podnóża Góry Miedzianka. Miejsce bardzo urokliwe,a chyba niezbyt często odwiedzane przez turystów. U podnóża Góry znajduje się także jaskinia, jednak nie jesteśmy dziś przygotowani na jej zwiedzanie.

Kamieniołom u podnoża Góry Miedzianka © EdytKa


Czas leci, a przed nami jeszcze wiele innych atrakcji więc ruszamy dalej. Asfaltem przez Polichno i Gościniec do Chęcin. W Gościńcu krótki postój przy pomniku lotników. Ruin zamku w Chęcinach również dzisiaj nie zwiedzamy. Wrócimy tu kiedyś bez rowerów i na spokojnie sobie pospacerujemy. W Chęcinach chcieliśmy też zobaczyć rynek, ale niestety obecnie jest w trakcie przebudowy. Może uda się w przyszłości.

Pomnik lotników w Gościńcu © EdytKa


Z Kasią i rycerzem przed ruinami zamku w Chęcinach © EdytKa


W Chęcinach czeka na nas jeszcze jedna atrakcja. Terenową ścieżką dydaktyczną (która zaczyna się zaraz przed ruinami zamku) docieramy do przepięknego kamieniołomu, stanowiącego część Rezerwatu Przyrody Rzepki. Poza mną i Alkiem nikt nie chce przejechać się wzdłuż ściany kamieniołomu, więc reszta czeka, a my jedziemy zobaczyć kamieniołom z bliska.

Podjazd pod kamieniołom © EdytKa


Kamieniołom w Rezerwacie Rzepki © EdytKa


Ściana kamieniołomu © EdytKa


Ruiny zamku w CHęcinach od strony kamieniołomu © EdytKa


Z Chęcin, po okrążeniu rozkopanego rynku, bocznymi dróżkami przez Zelejową jedziemy do kolejnego punktu dzisiejszej wyprawy. Przejeżdżamy niedawno wybudowanym mostem nad drogą krajową nr 7 i kierujemy się w stronę Jaskini Raj. Do samej jaskini jedziemy bardzo fajnym singielkiem przez las, szlakiem czerwonym pieszym. Jaskini dziś nie zwiedzamy, gdyż trzeba się wcześniej umawiać. Krótka przerwa na jedzenie i dalej w drogę. Częściowo szutrówkami, częściowo asfaltem przez Szewce i Łaziska docieramy do Piekoszowa. Tutaj zobaczyć możemy Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia.

Sanktuarium w Piekoszowie © EdytKa


Z Piekoszowa udajemy się do Podzamcza Piekoszowskiego, by tutaj zwiedzić przepiękne ruiny dawnego Pałacu Tarłów. Owy pałac miał być prezentem imieninowym dla żony wojewody Tarło. Czartoryska zażyczyła sobie, aby zawieźć ją tam saniami. Pomimo iż był to środek lata, Tarło nakazał całą drogę wysypać solą i zaprząc konie do sań. Istnieje legenda, że w Podzamczu ukryto złoto konfederatów, którzy sprzeciwiali się rządom Augusta III Sasa. Tarło został zmuszony przenieść złoto w inne miejsce. Miał przekazać je w trakcie obrad sejmu swojemu wujowi Janowi, mieszkającemu w Warszawie, dwa dni przed spotkaniem wszedł jednak w konflikt z Kazimierzem Poniatowskim, a w trakcie pojedynku z nim został śmiertelnie pchnięty szpadą. Niestety złota nigdy nie odnaleziono.

Alek przed Pałacem Tarłów © EdytKa


Przed Pałacem Tarłów © EdytKa


Ruiny Pałacu Tarłów © EdytKa


Ruiny Pałacu Tarłów II © EdytKa


Z Alkiem przy Pałacu Tarłów © EdytKa


Z Kasią przed Pałacem Tarłów © EdytKa


Po zwiedzeniu pałacu udajemy się dalej w drogę. Częściowo asfaltem, częściowo szutrami przez Dwór i Chełmce (gdzie dosłownie minutka postoju przed dawnym dworem zboru ariańskiego) do Oblęgorka, gdzie znajduje się dwór Henryka Sienkiewicza. Wokół dworku roztacza się ładny, zadbany park. W parku uwagę przykuwa pewna brzoza, która z daleka przypomina wierzbę płaczącą. Kasia, jacek i Siwuch odpoczywają na ławeczce w parku, a my z Alkiem udajemy się na krótki spacerek wokół dworku.

Dojazd do dworku Sienkiewicza © EdytKa


Z Alkiem przed dworkiem Sienkiewicza © EdytKa


Dworek Sienkiewicza © EdytKa


Alek na schodach dworku © EdytKa


Dworek Henryka Sienkiewiczxa © EdytKa


Dworek Henryka Sienkiewicza II © EdytKa


Brzoza w parku przy dworku © EdytKa


Czas nas goni, a chcemy jeszcze trochę pozwiedzać, więc ruszamy dalej. Przez Porzecze do Bobrzy. Po drodze krótka przerwa przy sklepie, by uzupełnić zapas jedzenia i picia. W Bobrzy wkraczamy na obszar Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Oglądamy ruiny dawnej huty. Największe wrażenie robi na nas potężny mur oporowy dawnego Zakładu Wielkopiecowego. Po zwiedzeniu muru schodzimy na dół. Spotykamy tam dość sporą grupkę tutejszych rowerzystów, którzy przyjechali, by rozpalić ognisko w pobliżu muru. Zapraszają nas do ogniska. Spędzamy z nimi kilka chwil, przy okazji opracowując plan dalszego zwiedzania.

Ruiny muru oporowego © EdytKa


Alek przy ruinach huty © EdytKa


Ruiny dawnej huty © EdytKa


Mur widziany z boku © EdytKa


Zajefajna ekipa (na zdjęciu bez przewodnika) © EdytKa


Mój i Alka rower przy murze oporowym © EdytKa


Już mamy ruszać dalej, ale musimy jeszcze poczekać na Tomka, bo wrócił się po okulary, które zostawił niedaleko ogniska. Zguba znaleziona, więc w drogę. Przez Wyrębe, potem obok niewielkiego zalewu na Bobrzy we wsi Umer, dalej przez Kołomań do wsi Długojów. Mieliśmy co prawda zahaczyć o Samsonów i tamtejsze ruiny huty, ale czasu było niewiele i musieliśmy z pewnej części naszej wycieczki zrezygnować, więc z Długojowa jedziemy przez Rogowice i Serbinów do Mniowa, gdzie udaje mi się "ustrzelić" jelenia :D Przy okazji mamy okazję uzdrowić się u Świętego Krzysztofa, patrona podróżujących.

Pora karmienia :D © EdytKa


Grzeczny jelonek :) © EdytKa


Nauka strzelania z łuku.cz.1 © EdytKa


Czas goni, więc ruszamy dalej. Znów częściowo asfaltem, częściowo szutrami przez Węgrzynów, Zaolzie i Grzymałków do Wólki Kłuckiej. W Wólce znajduje się Pałacyk Kołłątajów. Niestety ów pałac jest cały czas ruiną i nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmiany na lepsze i na ewentualną renowację. Szkoda, bo pałacyk mógłby być naprawdę piękny, gdyby został odrestaurowany. Po obejrzeniu ruin pałacyku kierujemy się dalej asfaltem do Kuźniaków, gdzie znajdują się ruiny wielkiego pieca.

Pałac Kołłątaja © EdytKa


Ruiny wielkiego pieca w Kuźnikach © EdytKa


Na dziś to już wszystkie atrakcje. Trzeba kierować się w stronę dworca. Jedziemy asfaltem przez Podewsie do Snochowic. Następnie wjeżdżamy na bardzo fajną wyasfaltowaną dróżkę prowadzącą przez las. Niestety nie zabrakło na niej również samochodów :( Jedziemy i jedziemy, a tu nagle po paru km napotykamy przeszkodę. W jednym miejscu owa dróżka została kompletnie rozkopana. Na szczęście nam rowerzystom udało się pokonać przeszkodę. Szkoda, że nie widzieliśmy miny tego kierowcy w aucie, który musiał kilka kilometrów jechać na wstecznym :D Za głupotę się płaci.

Przeprawa przez szlak rowerowy :D © EdytKa


Wyjechaliśmy z lasu i dalej polnymi dróżkami i asfaltem przez Fenisławice dotarliśmy na dworzec kolejowy we Wiernej Rzece. Ten sam, z którego rozpoczęliśmy dzisiejszą wycieczkę. Mieliśmy jeszcze godzinę do odjazdu pociągu, więc Jacek zaproponował, by pojechać na następny dworzec na trasie do Czewy. Najpierw przez las, potem asfaltem udaliśmy się do Małogoszcza. Tutaj już poczekaliśmy na pociąg, którym wróciliśmy do Częstochowy. We czwórkę z Kasią i Jackiem wysiedliśmy na Rakowie, a Siwuch pojechał dalej na dworzec główny.

To była naprawdę super wycieczka. Towarzystwo również doborowe. Nie spodziewałam się, że okolice Kielc kryją w sobie tyle ciekawych miejsc, których nigdy przedtem nie widziałam. Z ogromną chęcią jeszcze nie raz wybiorę się w tamte okolice, by zobaczyć kolejne interesujące miejsca w Górach Świętokrzyskich. Dziękuję wszystkim za wspaniały niedzielny wypad :)

Link do trasy z GPS od Kasi:

Praca, a potem Mstów i Olsztyn

Czwartek, 3 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Rano do pracy. Zimno. Temperatura 2 stopnie Celsjusza. Po pracy do domu. Na skróty przez lasek. Po południu znów wypad z Kasią. Tym razem w planie Mstów i Olsztyn. Umówiłyśmy się pod skansenem. Dziś nieco chłodniej niż wczoraj, ale ubrałam się trochę cieplej.

Trasa większości asfaltowa. Przez Kucelin, Legionów, potem przez Srocko, Siedlec, Mstów, Zawadę do Małus Wielkich. Od Małus kawałek terenem niebieskim pieszym do Turowa. Po drodze robi się coraz zimniej. temperatura spada poniżej zera. Od Turowa znów asfaltem do Olsztyna. Potem powrót najkrótszą trasą, gdyż Kasi zaczyna umierać przednia lampka. Kawałek główną drogą, potem przez Wilczą Górę i Odkrzykoń. Palce u rąk zaczęły mi okropnie marznąć. Licznik wskazywał minus 1,8 stopnia. Przed nastawnią w lewo i znów kawałek terenem. Do torów, na druga stronę i przez lasek do Bugaja. Kasi lampka już padła, więc jadę z tyłu i oświetlam jej drogę. Następnie asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Tutaj żegnamy się i Kasia jedzie prosto, a ja w lewo pod trasą i przez Błeszno do domu.

Pierwszy mróz tej zimy zaliczony. Gdy dojechałam do domu to przez kilka minut nie byłam nawet w stanie odpiąć rzepów w butach i wyciągnąć klucza z kieszeni :( Nie przypuszczałam, że na początku października może być tak zimno.

Poraj

Środa, 2 października 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pomimo zimnego wiatru zdecydowałyśmy się na popołudniowy wypad do Poraja razem z Kasią. Miała jechać z nami jeszcze Daria, ale niestety nie wyrobiła się czasowo. Tym razem trasa odwrotna niż zwykle, więc umówiłyśmy się na skrzyżowaniu przy początku Alei Pokoju.

Na początek chodnikiem wzdłuż DK1. Dalej asfaltem przez Słowik, Korwinów, Nową Wieś (tutaj po drodze z cegieł), Kolonię Poczesną, Wanaty i Jastrząb do Poraja. Następnie nad zalew na chwile przerwy. Gdy już mamy wracać podchodzi do nas jakiś starszy pan i zagaduje na temat naszych lampek. W efekcie w ciągu 5 minut opowiada nam prawie całą historię życia :D Powrót najpierw asfaltem główną drogą i potem koło Monaru. Następnie terenem niebieskim rowerowym i pożarówką do początku rowerostrady. Kawałek terenem do torów, na drugą stronę i przez lasek do Bugaja. Asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Żegnamy się i Kasia jedzie prosto, a ja w lewo pod trasą i przez Błeszno do domu.

Wieczory są już coraz chłodniejsze. Podczas powrotu temperatura spadła do 3 stopni. W dodatku przenikliwie zimny wiatr potęgował odczucie chłodu. Pomimo tego fajny wieczorny wypad w miłym towarzystwie :)