Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:621.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:32
Średnia prędkość:21.14 km/h
Maksymalna prędkość:50.94 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:38.83 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Kilka km po mieście

Sobota, 10 listopada 2012 · Komentarze(1)
Dziś miastowe kilometry z Robertem. Najpierw na chwilę do Gawła. Trasa taka jak dojeżdżam do pracy. Później do Młodego na serwis na regulację hamulców. Następnie przez miasto, Nowowiejskiego, Plac Biegańskiego, Kilińskiego, i Skrzyneckiego na Okólną do Kocot Bike przymierzyć buty SPD. Niestety w moim rozmiarze nie było i podobno są obecnie niedostępne. Powrót do domu taką samą trasą i znów krótka przerwa u Gawła.

Przejazdy na drugą stronę Jana Pawła i potem przebieg ścieżki rowerowej na dalszym odcinku Kilińskiego to jedno wielkie nieporozumienie. Osoba, która zaprojektowała przebieg ścieżki w tamtym miejscu chyba musiała być nieźle pijana.

Bardzo mglisty wypad do Olsztyna

Piątek, 9 listopada 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj popołudniu kolejna przejażdżka z cyklu "w babskim gronie". Żaden z facetów nie zdecydował się dziś na wieczorną wycieczkę, więc we dwie razem z Kasią postanowiłyśmy wybrać się do Olsztyna. Umówiłyśmy się na 17:30 pod skansenem.

Na samym starcie Kasia zaliczyła poślizg na torach koło skansenu i upadła na ziemię. W wyniku tego obiła sobie łokieć i kostkę i uszkodził się jej licznik. Pozbierała się i ruszyłyśmy dalej. Pojechałyśmy dokładnie taką samą trasą jak ostatnim razem, czyli asfaltem koło huty, obok Ocynkowni, koło Guardiana i przez Kusięta. W Olsztynie na rynku chwila przerwy, podczas której spotkałyśmy Łukasza (Prophet). Zamieniliśmy kilka zdań i nadszedł czas na powrót. Przez Skrajnicę, najpierw kawałek terenowym podjazdem, a potem asfaltem do stacji benzynowej. Koło stacji prosto i asfaltem przez Wilczą Górę, koło Guardiana, Ocynkowni i koło skansenu. Na Alei Pokoju każda z nas pojechała w swoją stronę. Do domu dotarłam Jagiellońską i przez osiedle.

Dzisiaj jechałyśmy w miarę spokojnym tempem. Już w drodze do Olsztyna zaczynała tworzyć się gęsta mgła. Podczas powrotu do domów, szczególnie na Skrajnicy tam gdzie droga jest nieoświetlona i nie ma żadnych domów i później na Kucelinie kawałek przed dawnym sądem widoczność była tragiczna. Nawet nie wiem czy nie mniejsza niż jeden metr. Jak na takie warunki to i tak dość szybko nam dziś poszło. Dobrze, że nie napadły nas po drodze jakieś mutanty jak w filmie Mgła :D

Babski wypad do Olsztyna

Wtorek, 6 listopada 2012 · Komentarze(0)
Dziś po pracy i po wizycie u chirurga umówiona byłam z Kasią pod skansenem na wieczorną przejażdżkę. Po dwóch tygodniach doczekałam się wreszcie zdjęcia szwów i od razu poczułam niesamowitą ulgę. Od samego początku jak tylko wyruszyłam z domu jechało mi się dziś jakoś bardzo lekko.

Pod skansenem zdecydowałyśmy, że udamy się asfaltem do Olsztyna. Pojechałyśmy koło huty, obok Ocynkowni, koło Guardiana i przez Kusięta. Na rynku w Olsztynie chwila postoju i powrót przez Skrajnicę zielonym rowerowym. Najpierw kawałek terenowym podjazdem, a potem asfaltem do stacji benzynowej. Koło stacji prosto i asfaltem przez Wilczą Górę, koło Guardiana, Ocynkowni i koło skansenu. Na Alei Pokoju każda z nas pojechała w swoją stronę. Do domu dotarłam Jagiellońską i przez osiedle.

Praktycznie cały czas jechałyśmy dziś pod wiatr i momentami porywy były dość mocne. Nie przeszkodziło mi to jednak dziś w narzuceniu dość szybkiego tempa. Chyba miałam dobry dzień do jazdy :) Nawet co chwila trąbiący na widok dwóch rowerzystów kierowcy i ciężarówka, która perfidnie wymusiła pierwszeństwo na skrzyżowaniu przed Kusiętami, nie dali rady mnie dziś zdenerwować. Swoją drogą nie mam pojęcia po co kierowcy nadużywają klaksonów, skoro mają pełno miejsca by spokojnie wyprzedzić drugim pasem. Ot taka mała dygresja po dzisiejszym wypadzie.

Poplątana objazdówka dawnymi ścieżkami

Poniedziałek, 5 listopada 2012 · Komentarze(4)
Poniedziałkowe popołudnie zapowiadało się wolne od wszelkich innych zajęć, jednak nie miałam dziś zbytniego zapału, by iść po pracy na rower. Stwierdziłam, że jak najdzie mnie ochota to po prostu ubiorę się i gdzieś bez celu pokręcę, a jeśli nie będzie mi się chciało to zostanę w domu. Jeszcze jak byłam w pracy zadzwonił do mnie Tomek (omar) i zaproponował popołudniową przejażdżkę. Zgodziłam się i umówiliśmy się o 17,30 pod skansenem. Pod skansen dojechałam przez Orkana, Jagiellońską i Aleję Pokoju.

Nie byliśmy zdecydowani gdzie jechać. Pierwszym pomysłem był wypad do Poraja nową utwardzoną szutrówką. Pojechaliśmy więc asfaltem w stronę huty i potem ścieżką wzdłuż rzeki na Bugaj. Dalej kawałek główną drogą i następnie terenem niebieskim / pomarańczowym rowerowym. Jazda w terenie nie była dziś jednak najlepszym pomysłem - po sporych opadach deszczu było pełno kałuż. Trzeba było jechać praktycznie slalomem, a i tak niektórych kałuż nie było jak całkowicie ominąć. Zdecydowaliśmy, że taka jazda nie ma sensu, więc zmieniliśmy plany i pojechaliśmy jeszcze kawałek prosto pomarańczowym rowerowym do asfaltu. Wyjechaliśmy w Słowiku.

Dalej jechaliśmy już cały czas asfaltem przez Słowik, Korwinów, potem krótkim odcinkiem po drodze z cegieł przez Nową Wieś i Poczesną. W Poczesnej kolejna zmiana planów i zamiast jechać do Poraja skręciliśmy za kościołem w prawo. Dojechaliśmy do Gierkówki. Przejechaliśmy na drugą stronę trasy i dalej asfaltem przez Poczesną i Młynek do Sobuczyny. W Sobuczynie w lewo i następnie przez Częstochowę ulicą Malowniczą i Zdrową. Na końcu Zdrowej w prawo i ulicą Żyzną do Brzezin Kolonia. Przez Brzeziny i znów znaleźliśmy się w Częstochowie. Ulicami Korkową i Grzybowską do Jesiennej.

Było jeszcze dość wcześnie, mieliśmy dobre tempo jazdy, więc nie chciało mi się od razu wracać do domu. Postanowiłam jeszcze kawałek odprowadzić Tomka w jego kierunku. Pojechaliśmy przez Rydza Śmigłego, Jagiellońską i Niepodległości. Na skrzyżowaniu ze Źródlaną mieliśmy się pożegnać. Zatrzymaliśmy się przy kościele no i zagadaliśmy się trochę. Tomek postanowił dojechać ze mną ponownie do Jagiellońskiej i skręcić w prawo. Ja pojechałam prosto Orkana do domu.

Suma sumarum nasza dzisiejsza trasa była dosyć poplątana, ale tak to jest jak się w ostatniej chwili decyduje gdzie dalej jechać :D Spontaniczne wypady są bardzo dobrą alternatywą do powtarzanych cały czas tych samych tras. Do Poraja dziś nie dotarliśmy, ale za to znaczna część trasy pokryła się ze znanym mi trasami, którymi dawniej jeździłam z moim tatą. Dzięki Tomek za wspólną jazdę i towarzystwo :)

Kilka miastowych km, a potem wietrzny wypad do Olsztyna

Sobota, 3 listopada 2012 · Komentarze(2)
Na początek z Robertem do Gawła na serwis i do sklepu przymierzyć buty SPD. Trasa taka sama jak dojeżdżam do pracy. Następnie Niepodległości i Aleją Pokoju pod skansen, gdzie umówieni byliśmy z Arturem (arturm) i Rafałem na krótką sobotnią przejażdżkę. Po drodze na Niepodległości widzieliśmy po drugiej stronie ulicy Kasię z Kamilem, jadących w stronę centrum.

We czwórkę ruszyliśmy spod skansenu do Olsztyna. Pojechaliśmy asfaltem w stronę huty, potem ścieżką wzdłuż rzeki i dalej cały czas asfaltem, koło Guardiana i przez Kusięta. Dojeżdżając do rynku w Olsztynie podjęliśmy decyzję, by udać się na chwilę do baru leśnego. Początkowo w leśnym były pustki, a później jak to w sobotę w godzinach przedobiadowych zjechało się dosyć spore grono szosowców i zrobiło się głośno. Ogrzaliśmy się w barze, pogadaliśmy, pośmialiśmy, i przyszedł czas na powrót.

Najpierw kawałek asfaltem, potem terenowym podjazdem przez Skrajnicę i dalej ponownie asfaltem aż do stacji benzynowej. Przy stacji prosto na drugą stronę drogi głównej i dalej asfaltem przez Wilczą Górę, koło nastawni i obok Guardiana. Następnie ścieżką wzdłuż rzeki i znów asfaltem w stronę skansenu. Rafał i Robert pojechali do domów, a ja z Arturem pojechałam prosto przez Aleję Pokoju. Koło Jagiellończyków pożegnaliśmy się i samotnie przez Jagiellońską i Orkana dotarłam do domu.

Nawet taki krótki sobotni wypad może być fajny, szczególnie w takim dobrym towarzystwie :) Jechało mi się dziś bardzo przyjemnie. Tempo jazdy było dość równe. Jedyne co dziś utrudniało jazdę to wiatr, który praktycznie cały czas wiał nam w twarze. Dzięki chłopaki za wspólny wypad.

Olsztyn - rozruszać się po przerwie

Piątek, 2 listopada 2012 · Komentarze(0)
Dzisiejszego wieczora wreszcie udało się zakończyć dłuższą przerwę bez roweru, spowodowaną zabiegiem chirurgicznym i wybrać się na krótką przejażdżkę. Już nie mogłam wytrzymać bez roweru. Chodziłam ciągle zdenerwowana i wszystko mi przeszkadzało. Podczas dzisiejszego wypadu towarzyszył mi Przemek i Robert, który w ostatniej chwili zdecydował się jechać. Przemek przyjechał po mnie pod dom i wspólnie pojechaliśmy pod skansen, skąd we troje ruszyliśmy w drogę.

Postanowiliśmy wybrać się do Olsztyna do baru leśnego. Pojechaliśmy asfaltem w stronę huty, koło Ocynkowni, i koło Guardiana. Następnie cały czas zielonym rowerowym - najpierw kawałek terenem do rowerostrady, potem rowerostradą do końca. Koło stacji benzynowej spotkaliśmy Arka, Sebiq'a, Zbyszko61, Pietro78 i Kobe24la. Dalej przez Skrajnicę, najpierw asfaltem, potem terenowym zjazdem do Olsztyna. Potem już tylko asfaltem do baru leśnego. Po krótkiej posiadówce w leśnym powrót do domów. Pojechaliśmy dokładnie taką samą trasą jak w poprzednią stronę. Niedaleko PZU, przy budce z fast-food'ami odłączył się Przemek. Robert odprowadził mnie pod dom i potem pojechał do siebie.

Ciężko było mi dziś rozkręcić się po przerwie, jechało mi się jakoś bardzo mozolnie, ale tego było mi trzeba. Większość trasy była asfaltowa, a pomimo tego na kilku niezbyt długich odcinkach w terenie Rocky zdążył się dziś porządnie ubłocić. Trzeba będzie sprawić mu kąpiel. Dziękuję chłopaki za towarzystwo.