Złoty Potok

Niedziela, 8 listopada 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Pogoda dziś zachęcająca, zatem postanowiliśmy wybrać się na spokojną przejażdżkę do Złotego Potoku. Zaproponowaliśmy wypad również kilku innym osobom, ale akurat tylko Skowronki miały czas by nam towarzyszyć. Umówiliśmy się pod Jagiellończykami. Na miejsce przybył na chwilę Łukasz, ale pojechał z nami tylko do skansenu, a potem się odłączył.

Jedziemy zatem we czwórkę. Przez Kucelin, potem ścieżką wzdłuż rzeki i koło Guardiana. Dalej kawałek wzdłuż torów, po czym przeciwpożarowką do Sokolich Gór. Przez Sokole szlakiem żółtym rowerowym do Kapliczki Św. idziego, gdzie robimy chwilę przerwy.


W Sokolich Górach


Kapliczka Św. Idziego

Po przerwie jedziemy szlakiem żółtym rowerowym do Pabianic, a potem niebieskim rowerowym i Aleją Klonową do Złotego Potoku. Tutaj przerwa na jedzonko i herbatkę w barze u Ryśka. Dalej prowadzi Rafał. Asfaltowo przez Janów do Ponika, skąd terenem zielonym rowerowym obok dawnej zagrody dzików w Dziadówkach. Następnie dalej terenem żółtym rowerowym do Sygontki.


Na żółtym szlaku rowerowym

Dalej jedziemy asfaltem przez Sygontkę i Juliankę do Zalesic. Po drodze mijamy najpierw pomnik przyrody Dęby nad Wiercicą, a chwilę później nieznany nam dotąd niewielki kamieniołom między Sygontką a Julianką.


Pomnik przyrody Dęby nad Wiercicą


Kamieniołom koło Sygontki

W Zalesicach skręcamy w teren. Początkowo jedziemy po płytach betonowych, po których zbyt przyjemnie się nie jedzie, a później terenem żółtym, a później zielonym rowerowym przez Park Krajobrazowy Stawki. Teren jak na Jurę specyficzny, dość podmokły i płaski. Sporo tu mokradeł i strumyków.

Po przeprawie przez Stawki wyjeżdżamy na asfalt i dopiero tutaj zaczynamy odczuwać bardzo silnie wiejący dziś wiatr. Jedziemy przez Lipnik, Żuraw, Kobyłczyce, Małusy, Bukowno i Turów do Olsztyna. Tutaj chwila przerwy przy sklepie. Mamy już dosyć wiatrów, więc powrót przeciwpożarówką, przez lasek do Bugaja, asfaltem przez Bugaj a następnie koło Michaliny i przez Błeszno. Skowronki chcąc dokręcić do setki odprowadziły nas pod sam dom.

Po dzisiejszej wycieczce moje zmęczenie sięgnęło zenitu. Nie dość, że bardzo dawno nie pokonałam takiego dystansu, a dziś na taki długi dystans nastawieni nie byliśmy to w dodatku silny wiatr jazdę po asfaltach skutecznie utrudniał. Nie powiem już o dyskomforcie związanym z długim przebywaniem na siodełku. Tyłek zdążył się chyba odzwyczaić od takich wypadów. Mimo wszystko fajnie, że udało się wykorzystać słoneczną pogodę :)

Komentarze (1)

Sporo km wyszło, dzień wykorzystany na 1000%:)

Skowronek 18:59 niedziela, 8 listopada 2015
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!