Bobolice, Mirów - druga setka w roku

Niedziela, 23 czerwca 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
W planach był wyjazd o 7 rano, jednak z powodu nocnej burzy wypad trzeba było przesunąć na 8,30. W błocie taplać się tym razem nie chcieliśmy, więc zdecydowaliśmy się na asfalt. We czwórkę - ja, Alek, Kasia i Rafał wyruszyliśmy spod skansenu. Po przejechaniu zaledwie paru metrów pod dworcem mijamy się z STi.

Najpierw jedziemy przez Kucelin, potem koło Guardiana, dalej kawałek terenem do rowerostrady, przez Skrajnicę, Olsztyn, Przymiłowice, Zrębice, Krasawę, Siedlec do Złotego Potoku. Kawałek terenem zielonym rowerowym nad staw Amerykan. tam chwila przerwy na molo. Po krótkim odpoczynku dalej asfaltem przez Gorzków Nowy, gdzie po podjeździe odłącza się Rafał z powodów czasowych, a my dalej jedziemy asfaltem przez Postaszowice, Niegowę, Ogorzelnik do Bobolic. Podjeżdżamy terenem pod zamek i znów chwila przerwy. Następnie zjeżdżamy i asfaltem do Mirowa, gdzie również podjeżdżamy pod zamek na krótką przerwę.

Z Mirowa dalej asfaltem już z powrotem przez Kotowice, Jaworznik do Żarek. Zatrzymujemy się na chwilę na punkcie widokowym, a potem dalej asfaltem do rynku w Żarkach na lody. Nastepnie już powrót bezpośrednio do Czewy, przez Myszków, Żarki Letnisko, Masłońskie, Poraj, Osiny, Kolonię Borek, Zawodzie, Poczesną, Nową Wieś, Korwninów, Słowik do DK1. Brakuje kilku km do setki, więc jedziemy kawałek asfaltem przez Bugaj i potem ścieką wzdłuż rzeki na Kucelin. Później już tylko Alejką Pokoju, gdzie żegnamy się z Kasią i jedziemy do domu.

To była bardzo fajna niedzielna wycieczka. Nawet nie spodziewałam się, że po nocnej burzy tak się rozpogodzi. Dzisiejsze słonce trochę mnie przypaliło, a z rana nic na to nie wskazywało. Dziękuję za super towarzystwo :)

Na molo nad Amerykanem z Kasią i Rafałem © EdytKa


Kaczuszki dokarmiane ciastem drożdżowym :D © EdytKa


Zamek w Bobolicach - a po prawej zminiaturyzowany Alek :D © EdytKa


Z Kasią na zamku w Bobolicach © EdytKa


Z narzeczonym na zamku w Bobolicach © EdytKa


Trochę mi fotka nie wyszła, ale conieco widać :D © EdytKa


Z Kasią na zamku w Mirowie © EdytKa


Z Alkiem przed ruinami zamku w Mirowie © EdytKa

Nocny wypad do Olsztyna

Piątek, 21 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Plan nocnego wypadu do Olsztyna narodził się w głowie już koło południa. Co prawda mieliśmy iść na rower po kinie, ale wyszliśmy trochę wcześniej, bo galeria była zamknięta z powodu alarmu bombowego :D

najpierw standard przez osiedle, a potem asfaltem przez Kucelin, Odlewników, Legionów, Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. Tam najpierw chwila postoju na rynku koło fontanny, a potem na zamek. Niestety tutaj rozczarowanie - zamek dziś nieoświetlony :( Komary niesamowicie cięły, więc postanowiliśmy wracać. Kawałek główną drogą, potem przez Skrajnicę i rowerostradę. Następnie terenem do torów, na drugą stronę i przez lasek do Bugaja. Dalej asfaltem przez Bugaj i Stare Błeszno.

Bardzo przyjemny wieczorny wypad. Temperatura wreszcie w sam raz na jazdę :) Chyba trzeba częściej zacząć jeździć wieczorami :D

Nasze rowerki na rynku w Olsztynie © EdytKa

Z kumpelą ze studiów

Czwartek, 20 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Odezwała się znajoma ze studiów. Zaproponowała rower. Ostatnio jeździłyśmy razem chyba na 3 albo 4 roku. Nastawiłam się na powolne kręcenie po okolicy i w sumie za bardzo się nie pomyliłam. Żeby się zbytnio nie odróżniać od Karoliny postanowiłam, że kask i rękawiczki zostawię dziś w domu.

Umówiłyśmy się na górce na Jesiennej. Karolina powiedziała, że chciałaby zobaczyć słynnego Pudziana. Zaproponowałam przebieg trasy i ruszyłyśmy. Najpierw pod DK1 do Michaliny, gdzie sporo osób się dziś kąpało. Potem kawałek główną i dalej do ścieżki wzdłuż rzeki. Tutaj pierwszy postój koło tamy. Przeszłyśmy potem na drugą stronę i wzdłuż rzeki na Kucelin. Następnie Odlewników i Legionów na Złotą Górę. Podjazd asfaltem. Dalej po obejrzeniu Pudziana zjazd ścieżką do Złotej. Powrót Legionów, kawałek wzdłuż DK1 i wałem nadwarciańskim. Tuż przed Rejtana telefon od Rafała. Spacerował z żoną i dzieckiem po drugiej stronie rzeki, a ja go nie zauważyłam. Przejechałyśmy pod dworcem i Łukasińskiego, Okrzei dojechałyśmy do Limanowskiego. Karolina dojechała ze mną jeszcze tam gdzie się wcześniej spotkałyśmy. Po drodze spotkałyśmy Młodego z serwisu na Sobieskiego, spacerującego z dzieciakiem. Maluch od małego przyzwyczaja się do roweru :D Pożegnałam się z kumpelą i wróciłam do domu.

Tempo dzisiejszej wycieczki prawie jak na maratonie górskim :D Ale za to można było trochę powspominać, poplotkować, pogadać o tym co się zmieniło przez te kilka lat :D Taka mała odskocznia od codziennej szybszej jazdy. Czas jazdy: 2h 20min, średnia: 9,47 km/h

Do pracy i z powrotem

Czwartek, 20 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Standardowy dojazd do pracy i powrót od razu do domu. Nic szczególnego. Może poza tym, że strasznie gorąco i duszno. Typowo letnia pogoda :D

Olsztyn okrężnie

Środa, 19 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dzisiaj ponownie popołudnie na rowerze razem z Kasią. Trasa była wstępnie zaplanowana już wczoraj, ale uległa lekkiemu skróceniu, bo było bardzo gorąco i duszno. Umówiłyśmy się standardowo koło skansenu.

Najpierw dłuższy odcinek asfaltem - przez Kucelin, Odlewników, Legionów, potem przez Srocko, Brzyszów, Małusy Małe i Małusy Wielkie. Słonce grzało mocno i do tego jazdę utrudniał nam silny wiatr wiejący prosto w twarze. Od Małus terenem niebieskim pieszym do Turowa, a następnie asfaltem z Turowa do Olsztyna. Przerwa koło rynku, by kupić wodę i dalej w drogę asfaltem koło leśnego. Wjeżdżamy w prawo w teren i jedziemy najpierw żółtym pieszym (którym bardzo dawno nie jechałam), potem zielonym pieszym i dalej już przeciwpożarówką do rowerostrady. Na przeciwpożarówce minęłyśmy się ze spacerującym prezydentem tej wsi z tramwajami. Główną drogę przecinamy prosto i jeszcze kawałek terenem do asfaltu niedaleko nastawni. Dalej już asfaltem koło Guardiana, Ocynkowni i przez Kucelin do Alei Pokoju. Na końcu alejki zegnam się z Kasią i samotnie podążam do domu przez Jagiellońską.

W terenie jechało się dziś super :) Nawet piach na żółtym pieszym dziś tak bardzo nie przeszkadzał :D Lubię jeździć tym szlakiem. Najważniejsze, że było zdecydowanie chłodniej niż na asfalcie :) Bardzo fajny popołudniowy wypad.

Poraj i Olsztyn

Wtorek, 18 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Dzisiaj wycieczka pod tytułem uciec przed deszczem :D Umówiłam się z Kasią na popołudniowy wypad. Tuż przed umówioną godziną nadeszły ciemne chmury i zerwał się wiatr. Zaczynało grzmieć. Jednak chęć jazd była na tyle duża, że postanowiłyśmy mimo wszystko jechać. I decyzja była słuszna :)

Najpierw samotnie pod skansen, gdzie czekała już Kasia. Potem asfaltem przez Kucelin i ścieżką wzdłuż rzeki na Bugaj. Kawałek główną drogą i potem przez las niebieskim rowerowym do Dębowca. Po drodze niebo się rozjaśniło. Wyjeżdżamy na asfalt niedaleko Monaru i tutaj zdziwienie, asfalt aż parował i kałuż było sporo. Chyba chwilę wcześniej musiało ostro lać. Jedziemy w stronę torów, przed torami w lewo i do drogi na Choroń. Dalej asfaltem przez Choroń i Biskupice do Olsztyna. Minuta postoju koło leśnego i powrót zielonym rowerowym - początek terenem przez Skrajnicę, potem asfaltem do rowerostrady, rowerostradą do końca, kawałek terenem do torów i potem znów asfalt koło Guardiana, Ocynkowni i przez Kucelin do Alei Pokoju. Na końcu alejki zegnam się z Kasią i samotnie do domu od drugiej strony osiedla niż zwykle.

Udało się nie zmoknąć podczas jazdy :) Jechało się dziś całkiem przyjemnie, spokojnym tempem, bez pośpiechu, no i na szczęście było już trochę chłodniej niż w dzień. Chyba trzeba pokombinować trochę z pozycją na Rockim, bo ostatnimi czasy zaczyna mi drętwieć lewa dłoń.

Do pracy i z powrotem

Wtorek, 18 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Standardowy dojazd do pracy, a potem powrót do domu taką samą drogą. Gorąco i duszno. Po południu wietrznie, zbierało się na burzę.

Do pracy i na teren Elanexu

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · Komentarze(0)
rano do pracy. Trasa jak zwykle. Po pracy do Bór, a potem ścieżką wzdłuż rzeki do Krakowskiej i na chwili koło Elanexu zrobić dla znajomego kilka fotek. Potem powrót do domu ścieżką wzdłuż rzeki do Bór i dalej tak jak zwykle z pracy. Gorąco i duszno.

Powerade MTB Marathon - Karpacz

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Nadszedł ten dzień, przed którym wszyscy ostrzegali. Najtrudniejszy ze wszystkich maratonów - Karpacz, rozsławiony z trudnych technicznych zjazdów i podjazdów. Dzisiejszy cel- dotrzeć cało do mety, bez żadnych przygód, byle w jednym kawałku, nawet i na ostatnim miejscu. Przed startem krótka rozgrzewka po Karpaczu. Alek zabrał mnie na mostek nad rzeką i pokazał ostatni dość trudny zjazd tuż przed metą. Potem już na start.

...reszta potem...

Udało się osiągnąć zamierzony cel :) Do mety dotarłam bez upadków, bez kapci i innych nieprzewidzianych przygód, ani awarii sprzętowych, a to najważniejsze :) Zajęłam 12 miejsce z 14 w K2. Ostatnia nie byłam :D W klasyfikacji open byłam 279, za mną na metę przyjechało jeszcze ponad 40 zawodników. Pomimo tego, że wszyscy straszyli, że Karpacz jest najtrudniejszy, to dla mnie był łatwiejszy od Krynicy, może to za sprawą tego, że warunki pogodowe były o niebo lepsze :) Udało mi się nawet pokonać kilka zjazdów oznaczonych dwoma wykrzyknikami :D

Pierwszy podjazd tuż za startem © EdytKa


Szuter pod Świątynią Wang © EdytKa


Łąka na trasie biegowej w Karpaczu Górnym © EdytKa


Na mecie :) © EdytKa


Jeszcze kilka zdjęć:
Na zjeździe
Kolejny zjazd
Następny zjazd
I znowu na zjeździe
Gdzieś na trasie