Postanowiłam wybrać się dziś na terenowy wypad z grupą rowerową z fejsbuka. Miejsce zbiórki Plac Biegańskiego. Godzina 18. Nie wiedziałam ile będzie osób i kto przybędzie ale zaryzykowałam. Na miejsce zbiórki samotnie przez miasto. Zebrała się nas spora grupka - 10 osób - Ania, Ola, Adam (Piksel), Krzysiek, Oskar (propagator wypadu), Marek z Jurabike, Mateusz, Michał, Piotrek i ja.
Ruszyliśmy w drogę. Przez Aleje i Mirowską. Dalej terenem koło Złotej Góry do Legionów.Legionów asfaltem i znów terenem do kamieniołomu. Przez kamieniołom i kawałek asfaltem Brzyszowską, po czym w prawo na czerwony rowerowy. Czerwonym w stronę Zielonej Góry. Na Zielonej podjazd i zjazd znów do czerwonego szlaku. Na dole okazuje się, że jeden z nas - Krzysiek - gdzieś się odłączył. Czekamy parę chwil, ale wciąż go nie ma i nie ma jak z nim się skontaktować. Jedziemy więc dalej.Asfaltem przez Kusięta i w prawo w teren w stronę Towarnych. Tutaj ekipa dzieli się i cześć jedzie asfaltem do Olsztyna, a druga część w tym ja terenem obok jaskini i przez szczyt Towarnych. Po zjeździe okazuje się, że Piksel złapał kapcia. Szybka zmiana dętki, podczas której nagle dojeżdża do nas Krzysiek i dalej asfaltem do rynku, gdzie czeka reszta ekipy. Czas trochę goni. Ekipa znów się dzieli. Część chłopaków jedzie dalej w Sokole, a ja, Ania, Ola, Michał i Marek wracamy do domów. Asfaltem w stronę Biskupic, a potem pożarówką do końca. Dalej asfaltem koło Guardiana i ścieżką wzdłuż rzeki na Kucelin. Koło dworca żegnam resztę ekipy i samotnie jadę do domu Alejką Pokoju.
Bardzo fajnie spędzone popołudnie w miłym gronie. Nie sadziłam, że zbierze się dziś aż taka duża ekipa, ale dzięki temu było ciekawiej :) Mam nadzieję, że to nie ostatni taki wypad.
Dziś postanowiliśmy wybrać się na krótki wyścig MTB Poczesna, odbywający się na terenie glinianki w Korwinowie. Umówiliśmy się pod Jagiellończykami z ekipą Jurabike na wspólny dojazd na wyścig.
W składzie sześcioosobowym - Rafał z synem Michałem, Marek, drugi Marek, Alek i ja ruszyliśmy w drogę. Wzdłuż DK1 do Michaliny, przez Bugaj i dalej ścieżką wzdłuż rzeki. Następnie asfaltem przez Słowik do Korwinowa i tutaj skręt na gliniankę. Na miejscu pustki. Nawet trasa jeszcze całkiem nieoznakowana. Z czasem zaczęli zjeżdżać się kolejni zawodnicy, w tym m.in. Arek z Jurabike. Na miejscu kilka kółeczek po okolicy, a gdy trasa była już oznaczona kółko zapoznawcze.
Najpierw start w kategoriach dziecięcych. kategoria OPEN na samym końcu. Na linii startu 11 zawodników, w tym ja, jako jedyna kobieta. Do pokonania 6 kółek o długości 900 metrów każde. Na starcie puściłam facetów przodem. Pierwsze kółko przejechałam na ostatniej pozycji. Na każdym kolejnym udało mi się wyprzedzić jakiegoś zawodnika. W efekcie linię mety przejechałam na 6 pozycji, zdublowana na ostatnim kółku przez Alka i Roberta. Razem z Markiem i Arkiem w gratisie zrobiliśmy jeszcze jedno siódme kółko, gdyż organizator pomylił się w liczeniu. Trasa łatwa, do przejechania bez problemu.
Na starcie
Na trasie wyścigu
Podczas wyścigu
Wynik wyścigu: Miejsce 6 w kategorii Open (mężczyźni i kobiety - w zasadzie jedna kobieta) na 11 startujących zawodników. Szału nie ma :D Ale nie jest źle :D
Wręczenie nagród:
Zdobyte fanty
Po wyścigu powrót. Razem z Markiem i Michałem asfaltem do Słowika i wzdłuż rzeki do Bugaja. Tutaj żegnamy się z Michałem i jedziemy we troje do Olsztyna na krótki "rozjazd". Najpierw drugą stroną rzeki, potem terenem do torów, za torami jeszcze kawałek terenem do pożarówki i pożarówką do asfaltu. Udajemy się do leśnego na krótki postój. Po napełnieniu żołądków powrót do domu.
Kawałek asfaltem, a potem terenem przez Ostrówek i Skrajnicę. Dalej rowerostradą do końca, kawałek terenem do torów, asfaltem koło Guardiana i ścieżką wzdłuż rzeki na Kucelin. Z każdą minutą zrywa się coraz silniejszy wiatr. Jedziemy jeszcze na chwilę do Arka odebrać fanty zdobyte na wyścigu i dalej Aleją Pokoju i Jagiellońską do domu. Na osiedlu żegnamy się z Markiem i udajemy się jeszcze na myjkę wyczyścić rowerki.
Tak oto minęła rowerowa sobota. Całkiem fajnie spędzony dzień :) Starczyło czasu i na wyścig i na spokojną wycieczkę, a to nie zdarza się zbyt często :)
Zbiorowe kilometry po mieście z kilku dni. Z uwagi na ostatnie kłopoty z kolanem jazda w spokojnym tempie. Środa - dojazd do pracy. Powrót z uwagi na burzę i ulewę z rowerem w aucie. Czwartek - dojazd do pracy i powrót do domu. Po południu jeszcze na chwilę do Makro. Piątek - dojazd do pracy i powrót. Po południu kilka km z mamą. Alejką Pokoju, ścieżką wzdłuż rzeki i Legionów na Złotą Górę. Następnie zjazd terenem do Mirowskiej, wzdłuż rzeki, koło galerii i do Krakowskiej. Potem ścieżką wzdłuż rzeki, Niepodległości, obok zajezdni i przez osiedle do domu.
Rano do pracy, po pracy do domu. Podczas drogi powrotnej jeszcze na chwilę do bankomatu. W planach był jeszcze wypad na Grabówkę, ale jednak zrezygnowałam. Na ostatnim maratonie chyba przeciążyłam kolano, co daje się teraz mocno we znaki...
Dziś kolejny wyścig z cyklu Bike Maraton. Tym razem z Myślenicach. W tych okolicach na rowerze jeszcze nigdy nie byłam, a tym bardziej na maratonie. Pogoda od samego rana znakomita - ciepło i słonecznie. Dążąc do zrobienia generalki dziś znów startuje na dystansie mega, wynoszącym 42 km.
Początek wyścigu to jakieś 6 km podjazdu. Pierwsze 3 km to podjazd asfaltem, a
kolejne terenem. Na około 4 km
(trochę zdziwiona) wyprzedzam Kamila z naszej drużyny, który startował z 4
sektora. Po podjeździe kilka km zjazdu, po czym jakiś kilometr ostrego podjazdu
po płytach do bufetu, który ulokowany był na 9 kilometrze. Kawałek
na bufetem rozjazd MiniMega. Za rozjazdem parę krótkich interwałów i od około 12 km mniej więcej 2 km zjazdu, po czym od 14 km jakieś około 4 km podjazdu do schroniska na
Kudłaczach. Następnie około 2
km technicznego, trudnego zjazdu, (który jak dla mnie
był więkoszości zejściem) do bufetu umieszczonego na 20 km trasy. Za bufetem około 1 km
podjazdu, po czym techniczny kamienisty zjazddo około 24 km po masywie Kamiennik. Podczas zjazdu na 23 km spotykam Łukasza, który ma dziś problemy z piastą, a kawałek dalej naszego prezesa Mikołaja, który z winy innego zawodnika złamał karbonową ramę. Dalej około 3 km podjazdu i od 27 km zjazdu i od 27 km znów zjazd po kamieniach do bufetu na 31 km. Za bufetem asfaltowy podjazd , potem kilka terenowych interwałów i od około 37 km zjazd terenem. ostatnie 3 km przed metą już po płaskim wzdłuż rzeki.
Na trasie wyścigu
Gdzieś na trasie maratonu Ciekawostką dzisiejszego wyścigu okazał się dla mnie fakt taki, że od około 12 km jechałam równo z pewną zawodniczką, którą ja wyprzedzałam na każdym podjeździe, a ona mnie na zjazdach. Przy każdym wyprzedzeniu krótka wymiana zdań i każda z nas jechała dalej swoim tempem. Dopiero na jakimś 34 km z rozmowy wynikło, że owa zawodniczka, to ta sama dziewczyna, która podczas pamiętnego dla mnie zeszłorocznego maratonu w Krynicy, zatrzymała się, by mi pomóc, podczas gdy ja zaliczyłam bardzo mocny upadek. Dopiero po roku, ale mogłam jej osobiście podziękować za ten gest :)
Kilka fotek z galerii FotoMaraton:
Sporo zawodników po wyścigu mówiło, że Myślenice były trudniejsze od Wisły. Wg mnie podjazdy były jednak łatwiejsze, gdyz w porównaniu do Wisły, większość udało mi się pokonać w siodle. Miejscami tylko musiałam pchać rower. Zjazdy owszem były bardziej techniczne i jak dla mnie trudniejsze. Najważniejsze, że do mety udało się dotrzeć bez żadnego upadku :)
Ostatecznie uplasowałam się na miejscu 6 z 8 w K2 Mega i 237 z 383 Open. Dodatkowo dodam, że Bikehead wywalczył dziś 2 miejsce drużynowo w klasyfikacji Muszkieterów. Szkoda, że nie wszyscy którzy punktowali załapali się na podium, ale chyba dla większości z nas pudło drużynowe było dziś sporym zaskoczeniem :)
Rano do pracy, w trakcie pracy służbowy kurs do OHP, a po pracy powrót do domu.
Po południu razem z mamą i Alkiem na Plac Biegańskiego na jubileuszową setną już Częstochowską Masę Krytyczną. W dzisiejszej masie udział wzięło aż 821 rowerzystek i rowerzystów. Do tysiąca brakło niewiele :) Trasa przejazdu: Plac Biegańskiego, Aleje NMP, plac Daszyńskiego, Aleja NMP, Kościuszki, Armii Krajowe, Szajnowicza - Iwanowa, Okulickiego, Św. Rocha, Pułaskiego, rondo Mickiewicza, Wolności, Focha, Śląska, Plac Biegańskiego.
Po masie powrót do domu w towarzystwie Kasi i Mario66.
Najpierw Rockym na myjkę troszkę opłukać go z kurzu (3,5 km). Następnie parę km z mamą po najbliższej okolicy celem przyzwyczajenia jej do innego niż zwykle jeździła roweru przed jutrzejszą Masą.
Nie chciało mi się dziś zbytnio jechać samemu, więc jakieś pół godzinki przed wyjazdem napisałam do Kasi. Uzyskałam pozytywną odpowiedź, więc pozostało mi jedynie samotnie dojechać do skansenu. Dalej już we dwójkę.
Najpierw przez Kucelin, potem ścieżką wzdłuż rzeki do Bugaja i dalej wzdłuż rzeki do Słowika. Następnie asfaltem przez Słowik, Korwinów, Nową Wieś, Poczesną, Wanaty, Kamienicę i Jastrząb. Dalej obok zalewu do Poraja. Tutaj na chwilę do sklepu po czekoladę i dalej asfaltem przez Choroń i Biskupice. Przed skrętem w pożarówkę mała scysja z jednym kierowcą, który wyskoczył na nas z wielkimi pretensjami, że jeździć nie umiemy i chamsko wyprzedzał nas podczas skrętu - który wcześniej zasygnalizowałam. Cóż... Dalej pożarówką, po czym asfaltem koło Guardiana i ścieżką wzdłuż rzeki (gdzie mijamy się z Abovo) na Kucelin. Na Alejce Pokoju żegnam się z Kasią i dalej samotnie do domu.
Bardzo fajny popołudniowy wypad w spokojnym tempie. Spontany są jednak fajne :)
Na rowerze jeżdżę odkąd tylko pamiętam - nauczył mnie tata, gdy nie miałam jeszcze skończonych 3 lat. Najbardziej lubię zwiedzać, w szczególności zamki :)
Technika nie jest moją najlepszą stroną, ale jeżdżę, bo lubię i sprawia mi to przyjemność :) Jazda rowerem jest dla mnie jak narkotyk - silnie uzależnia, a jej brak powoduje dolegliwości abstynencyjne :D
Od 2013 zawodniczka klubu BIKEHEAD MTB TEAM.
Powerade MTB Maraton 2013 - klasyfikacja generalna: miejsce 8 w K2 Mega.
Bike Maraton 2014 - klasyfikacja generalna: miejsce 4 w K2 Mega
PS: Nie obchodzi mnie co o mnie myślicie, czy mnie lubicie czy nienawidzicie, czy jestem zbyt naiwna, czy może dziecinna, ale prawda jest inna - jestem taka jaka według siebie być powinnam.
Oświadczam, że wszelkie obraźliwe, niecenzuralne, wulgarne i bezsensowne komentarze umieszczane na innych portalach, podpisane moim nickiem, albo pisane w taki sposób, by mogły być kojarzone z moją osobą nie są mojego autorstwa. Jest to próba podszywania się pode mnie. Przyjdzie taki czas, że sprawiedliwości stanie się za dość i winny poniesie odpowiednią karę.