Wpisy archiwalne w kategorii

1) do 30 km

Dystans całkowity:5536.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:162:51
Średnia prędkość:19.38 km/h
Maksymalna prędkość:61.29 km/h
Suma podjazdów:11992 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:2034 kcal
Liczba aktywności:357
Średnio na aktywność:15.51 km i 0h 49m
Więcej statystyk

Do pracy i z powrotem

Środa, 17 lipca 2013 · Komentarze(0)
Rano na ulicy Bór minełam się z Przemkiem z Żelków jadącym również do pracy. Po pracy powrót prosto do domu. Ciepło i przyjemnie :) Spieszyło mi się, więc jechałam szybciej niż zwykle.

Do pracy i z powrotem

Wtorek, 16 lipca 2013 · Komentarze(0)
Rano dojazd do pracy. Po drodze spotykam Gawła przed serwisem. Po pracy od razu do domu. Temperatura w sam raz na rower, tyle, że dzisiaj dość mocny wmordewind.

Powerade MTB Marathon - Piwniczna Zdrój

Sobota, 13 lipca 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
13 lipca. Pobudka przed wcześnie nad ranem, albo jak kto woli w środku nocy. Za oknem deszcz. Wstaliśmy no to jedziemy. Ciekawe czy sławetny 13ty okaże się pechowym. Na miejscu okazało się, że pod względem pogody i warunków na trasie 13ty na pewno zrobił swoje. Szkoda mi było roweru i własnego zdrowia, więc zdecydowałam się, że tym razem pojadę krtki dystans, który wynosił niecałe 17 km. (Dodatkowe 3 km to krótka rozgrzewka przed startem).

Początek do około 4,5 km podjazdu. Najpierw asfaltem, potem po betonowych płytach, potem kawałek wypłaszczenia po błocie i na końcu pod górę terenem po śliskich kamieniach. Niestety ze względu na warunki końcówka podjazdu na piechotę. Następnie około 6 km zjazd. Początek śliski, po błocie i kamieniach. Około 8 km wjeżdżamy na wąską i krętą ścieżkę schodzącą w las. Jedziemy prawie gęsiego, przede mną co najmniej kilka osób, za mną również. Widzę przed sobą słynne trzy wykrzykniki. Przed nami kawałek ostrego zjazdu po kamieniach i błocie. Myślę sobie - zjadę. Nagle dziewczyna przede mną hamuje, nie mam jak jej minąć, więc także hamuję. W efekcie zaliczam OTB i ląduję na ziemi. Nie zdążyłam nawet dobrze wylądować już słyszę za sobą od jakiegoś chłopaka "weź tę rękę bo Ci po niej przejadę". Nawet nikt nie spytał czy nic mi nie jest. Niezbyt miłe zaskoczenie. Zbieram się i jadę dalej doganiając zawodniczkę, która jechała przede mną i kilak osób, które mnie minęło. Jeszcze kawałek zjazdu po błocie terenie, a potem jakieś 2 km krętego zjazdu po betonowych płytach. Na 11 km bufet, który mijam bez postoju i zaczyna się podjazd. Początek asfaltem, potem terenem po błocie i kamieniach. Do mety jakieś 4 km. Prawie 2 km podjazdu na piechotę, bo jechać się praktycznie nie dało z moimi umiejętnościami. Około 13 14 km wypłaszczenie. Przejeżdżamy przez jakąś polanę. Następnie zjazd z tej polany, a potem znów po betonowych płytach. Na koniec kilkaset metrów asfaltem pod górę i do mety. Na mecie kolejne zaskoczenie - brak prądu spowodował, że wszystkie dmuchane reklamy opadły na ziemię. Tak więc przed metą musiałam jeszcze przedrzeć się jakoś przez te przeszkodzę. Pokonałam ostatnią reklamę i w momencie gdy przejechałam pod bramką pomiaru czasu znów włączono prąd.

Cała zmarznięta i ubłocona udałam się do tablicy wyników. Spojrzałam i oczom nie wierzyłam. Zajęłam 3 miejsce w kategorii K2 Mini na 7 startujących dziewczyn. Open 48 miejsce z 80 zawodników. Jednak opłacało się wystartować choćby na takim krótkim dystansie :) Zdobyłam już 2 puchar w Powerade. W sumie to cieszę się, że nie pojechałam dystansu mega, wynoszącego 50 km, bo nie wiem czy moje hamulce by to przeżyły. Po zaledwie 17 km prawie całe klocki z tyłu się zdarły. A co by było, jakbym musiała jechać jeszcze 30 km w błocie i nagle na jakimś zjeździe nie miałabym czym zahamować? Lepiej o tym nie myśleć i cieszyć się z dobrej decyzji. Pierwszy raz to ja mogłam powitać na mecie narzeczonego, a nie on mnie :D

Fotki z maratonu:
Pierwszy podjazd
Po błocie
Na zjeździe
Ostatni zjazd

Puchar zdobyty :) © EdytKa


Stan klocków po błotnej masakrze © EdytKa

Do pracy i po mieście

Środa, 10 lipca 2013 · Komentarze(1)
Z rana do pracy. Po pracy najpierw na Wały Dwernickiego, a potem na chwilę na Plac Biegańskiego zobaczyć wystawę rowerowa Częstochowa. Następnie na Okrzei do sklepu i powrót do domu. Uwielbiam jeździć rowerem po centrum miasta :( Ludzie chodzą jakby tylko oni byli na świecie, nie zwracając na nic innego uwagi. Brak słów.

Do pracy i do bratowej

Wtorek, 9 lipca 2013 · Komentarze(0)
Rano standardowo do pracy. Po pracy jeszcze do bratowej uzgodnić szczegóły związane z weselem. Następnie powrót do domu. Jechało się dziś całkiem przyjemnie.

Do pracy i z powrotem

Piątek, 5 lipca 2013 · Komentarze(2)
Rano do pracy. Po pracy jeszcze koło Jagiellończyków kupić czereśnie dla Alka, potem do domu. Chłodniej niż wczoraj, ale wciąż upał.

Po mieście

Piątek, 28 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Do Lidla, potem na chwilę na serwis do Gawła, bo było po drodze. W drodze powrotnej miałam jechać jeszcze do Biedronki, ale się źle poczułam, więc równoległą wróciłam do domu.