Rocky w serwisie, więc w tym czasie będę jeździć Giantem mojego narzeczonego. Wybrałam się dziś na spokojną przejażdżkę, żeby się trochę przyzwyczaić do innego roweru. Celu konkretnego nie miałam, trasę wymyślałam na bieżąco.
Najpierw standard przez osiedle, Aleją Pokoju i asfaltem przez Kucelin. Potem ścieżką wzdłuż rzeki do Bugaja, kawałek asfaltem i przez lasek do torów kolejowych. Na drugą stronę i terenem zielonym rowerowym do początku rowerostrady. Następnie przeciwpożarówką i niebieskim rowerowym w stronę Poraja. Kawałek asfaltem koło Monaru i znów terenem pomarańczowym rowerowym do Dębowca. Asfaltem pod górę do kościoła w Choroniu. Za kościołem w lewo i terenem zielonym pieszym do zakrętu przed Biskupicami. Następnie podjazd pod słynną górkę i koło kościoła w lewo w teren na niebieski rowerowy. Potem żółtym pieszym przez Sokole Góry do asfaltu między Olsztynem a Biskupicami. Kawałek asfaltem w stronę Olsztyna i potem w prawo w teren w stronę Góry Biakło. Przed Biakłem odbijam w lewo i podjeżdżam pod Lipówki, a potem zjeżdżam wąską ścieżką w stronę leśnego. Objeżdżam leśny od tyłu i wyjeżdżam na asfalt, po czym kieruję się już w stronę domu. Najpierw kawałek asfaltem, potem terenem zielonym rowerowym przez górkę przed Skrajnicą i przez Skrajnicę również terenem. Następnie rowerostradą do końca i kawałek terenem w stronę nastawni. Dalej asfaltem koło Guardiana, ścieżką wzdłuż rzeki i asfaltem przez Kucelin 9gdzie mijam się z Mateuszem) w stronę skansenu. Potem standard przez Alejkę Pokoju i osiedle do domu.
Wnioski po dzisiejszej jeździe Giantem - na asfaltowych podjazdach zdecydowanie brakuje blokady skoku amortyzatora, w terenie z kolei przy ostrzejszych zakrętach duży rozmiar ramy i dodatkowo sztyca z offsetem utrudnia wykonywanie manewrów. Będę musiała się jakoś przyzwyczaić, do czasu kiedy z powrotem będę mieć Rockiego.
Dziś postanowiłam dla lekkiej odmiany wybrać się gdzieś indziej niż do Olsztyna. Pomyślałam o Poraju, ale też już mi się trochę znudził. Czasu dziś miałam niewiele, sił przez te upały również, tak więc postanowiłam obrać kierunek na Mstów.
Najpierw standard przez osiedle, Alejką Pokoju (gdzie mijam się z Kasik) i przez Kucelin. Potem asfaltem przez Odlewników i Legionów. Skręcam w teren i kieruję się na Ossona. Tym razem Ossona znów mnie pokonuje. Na podjeździe było mi tak duszno, że aż się zachwiałam. Zjeżdżam w dół i kieruje się terenem w stronę Przeprośnej Górki. Błoto już powysychało, ale zrobiły się straszne koleiny. Dojeżdżam do asfaltu. Objeżdżam Przeprośną dookoła asfaltem przez Siedlec. Postanowiłam, że pokonam Przeprośną Górkę terenem od drugiej strony. Podjazd mimo, że dużo dłuższy to jakiś taki łagodniejszy. Za to zjazd po kamieniach dość szybki i trzeba uważać. Dalej kawałek asfaltem przez Mirów, a potem znów terenem czerwonym pieszym / zielonym rowerowym ścieżką wzdłuż rzeki do Tesco. Tutaj najbardziej widać suszę. Z reguły było tutaj sporo kałuż, a dziś dla odmiany sporo piachu i porozjeżdżanych kolein. Od Tesco dojeżdżam do przebudowywanego skrzyżowania DK1 i Alei Jana Pawła. Dalej koło rynku na Zawodziu, wzdłuż trasy i wałem nadwarciańskim do Rejtana. Potem koło skansenu i przez Łukasińskiego i Limanowskiego na myjkę umyć rower. Dalej już przez Błeszno do domu.
Do domu dojechałam ledwie żywa. Wlokłam się dziś niemiłosiernie. Kompletnie bez energii, stąd kilometrów niezbyt dużo. Te upały niedługo mnie wykończą. Picia w bidonie brakło po jakimś 30 km. Dobrze, że do domu było już niedaleko. Przydałoby się lekkie ochłodzenie.
Rano do pracy. Po pracy pozałatwiać kilka spraw. Między innymi do fryzjera i na Jagiellończyków. Potem do domu. Upał taki, że ledwie jechałam. Kompletnie bez sił.
Po urlopie czas wrócić do szarej rzeczywistości. rano standardowy dojazd po pracy, a potem powrót do domu. Gorąco i duszno. Już zapomniałam jak to jest jeździć na zimówce :D
Upał dziś niesamowity, ale pomimo tego po pracy postanowiłam wybrać się na krótki trening. Jak powszechnie wiadomo - jak nie ma gdzie jechać, to się jedzie do Olsztyna. Tak też postanowiłam.
Najpierw standard przez osiedle, Alejką Pokoju i przez Kucelin. Potem asfaltem przez Odlewników i Legionów. Skręcam w teren i kieruję się na Ossona. Z przyczyn technicznych związanych z tylną przerzutką tym razem nie udaje mi się podjechać. Zjeżdżam do czerwonego szlaku rowerowego i nim jadę do Kusiąt. W Kusiętach kawałek asfaltem, po czym znów w teren na zielony pieszy i w stronę Gór Towarnych. Łagodniejszym podjazdem udaje mi się wjechać na sam szczyt. Zjazd - jak zwykle najpierw kawałek rower sprowadzam, potem wsiadam i dalej zjeżdżam. Docieram do asfaltu, którym kieruje się do Olsztyna, przez rynek, a potem terenem na Lipówki. Podjeżdżam dalej niż zwykle, ale wciąż trochę brakuje do całości podjazdu. Zjeżdżam w stronę Góry Biakło, a potem wyjeżdżam na asfalt koło leśnego. Wydaje mi się, że z oddali widzę znajome twarze, ale nie zatrzymuje się dziś i jadę dalej. Początkowo kieruje się w stronę Skrajnicy, ale spontanicznie zmieniam plan i po chwili zawracam w stronę Biskupic.
Jadę kawałek asfaltem, potem skręcam w teren na żółty pieszy, a w zasadzie żółty piaszczysty. Po drodze atakują mnie jakieś kłujące krzaki. Z żółtego szlaku odbijam na zielony pieszy i dojeżdżam do przeciwpożarówki. Chwila postoju (podczas której mija mnie jakiś nieznany rowerzysta) na usunięcie gałązki z kasety. Po pozbyciu się pasażera na gapę ruszam w dalszą drogę. Przeciwpożarówką do początku rowerostrady i potem kawałek terenem zielonym pieszym. Koło nastawni gdy wyjechałam na asfalt siadł mi na koło ten sam rowerzysta, który mijał mnie na pożarówce. W momencie dostałam takiego powera, że prawie całą drogę aż do Ocynkowni jechałam w granicach 35 km/h, ale towarzysz nie odpuścił. W pobliżu Ocynkowni gość mnie wyprzedza i zjeżdża na skróty do ścieżki wzdłuż rzeki. Myślę sobie, a co mi szkodzi, teraz ja się kawałek powiozę :D I ścieżką wzdłuż rzeki jadę sobie 29 km/h. Po wyjeździe na asfalt owy rowerzysta jedzie dalej prosto, a ja skręcam w lewo i przez Kucelin kieruję się w stronę skansenu. Po drodze wyprzedzam jakiegoś szosowca, który sobie spokojnie kręci. Potem już standardowo Alejką Pokoju i Jagiellońską jadę do domu.
Gorąco strasznie. Początkowo trochę się wlokłam, ale potem stopniowo się rozkręciłam. Zabrałam ze sobą tylko jedna butelkę 0,75 Oshee i całą wypiłam. Do domu wróciłam cała mokra. Utwierdziłam się dziś w przekonaniu, że czasami niemoc siedzi jedynie w głowie, o czym przekonałam się, gdy próbowałam zgubić pasażera z koła :D
Na rowerze jeżdżę odkąd tylko pamiętam - nauczył mnie tata, gdy nie miałam jeszcze skończonych 3 lat. Najbardziej lubię zwiedzać, w szczególności zamki :)
Technika nie jest moją najlepszą stroną, ale jeżdżę, bo lubię i sprawia mi to przyjemność :) Jazda rowerem jest dla mnie jak narkotyk - silnie uzależnia, a jej brak powoduje dolegliwości abstynencyjne :D
Od 2013 zawodniczka klubu BIKEHEAD MTB TEAM.
Powerade MTB Maraton 2013 - klasyfikacja generalna: miejsce 8 w K2 Mega.
Bike Maraton 2014 - klasyfikacja generalna: miejsce 4 w K2 Mega
PS: Nie obchodzi mnie co o mnie myślicie, czy mnie lubicie czy nienawidzicie, czy jestem zbyt naiwna, czy może dziecinna, ale prawda jest inna - jestem taka jaka według siebie być powinnam.
Oświadczam, że wszelkie obraźliwe, niecenzuralne, wulgarne i bezsensowne komentarze umieszczane na innych portalach, podpisane moim nickiem, albo pisane w taki sposób, by mogły być kojarzone z moją osobą nie są mojego autorstwa. Jest to próba podszywania się pode mnie. Przyjdzie taki czas, że sprawiedliwości stanie się za dość i winny poniesie odpowiednią karę.