Wpisy archiwalne w kategorii

9) W towarzystwie

Dystans całkowity:23261.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1034:45
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:75.40 km/h
Suma podjazdów:116128 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:179 (92 %)
Suma kalorii:18886 kcal
Liczba aktywności:556
Średnio na aktywność:41.84 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Spinning

Wtorek, 18 lutego 2014 · Komentarze(2)
Dziś dwie godziny spinningu z Hubertem. Pierwsza godzina treningu siłowego, podczas którego 40 minut ciągłego "podjazdu". Druga godzina to trening interwałowy.

Ostrężnik z przygodami

Sobota, 15 lutego 2014 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Wiosenna pogoda wprost rozpieszcza. Grzechem byłoby nie wybrać się na rower. Wyczytałam ostatnio na blogu Iwonki (anwi), że koło Ostrężnika kwitną już przebiśniegi. Od razu do głowy wpadł mi pomysł, by wybrać się do Złotego Potoku i zobaczyć ten prześliczny zwiastun wiosny. Oprócz nas na miejscu spotkania stawili się jeszcze Kasia, Kamil i Rafał. W tym składzie ruszamy w drogę.


Najpierw Aleją Pokoju, potem asfaltem przez Kucelin, koło ocynkowni i Guardiana. Następnie kawałek terenem wzdłuż torów i dalej drogą przeciwpożarową aż do Olsztyna. Po wyjeździe z pożarówki asfaltem przez Olsztyn i Przymiłowice - Kotysów. Dalej terenem czerwonym rowerowym do Zrębic, znów kawałek asfaltem i koło kościoła skręcamy w lewo w teren na żółty rowerowy, którym docieramy do Siedlca. Tutaj pierwsza dzisiejsza "przygoda". Równy asfalcik, nie zwiastujący niczego nieplanowanego, a tu nagle, Rafał chcąc się napić z bidonu ląduje w trawie i to w iście prześmieszny sposób. Pierwsza reakcja - pytamy czy nic się nie stało. Na szczeście okazało się, że Rafał jest cały i zdrowy. No i wtedy nasza kolejna reakcja, jak u typowego Polaka - wszyscy buchnęli śmiechem :D Coż, taka chyba natura ludzka. Po drobnej naprawie linki od hamulca ruszamy dalej. Cały czas asfaltem przez Siedlec do Ostrężnika. Jedziemy na wzgórze w Ostrężniku (na którym dawniej stał zamek), w poszukiwaniu przebiśniegów. Niestety nie udało się znaleźć ani jednej sztuki. Widocznie Iwonka ma większe szczęście. Kontynuujemy poszukiwania jeszcze koło źródełka, ale również bez skutku.



Poszukiwania przebiśniegów.


Zrobiliśmy się głodni, więc udaliśmy się asfaltem do Złotego Potoku, by coś zjeść u Rumcajsa. Zdecydowaliśmy się na pizzę. Fakt faktem, była smaczna, ale czas nas gonił, więc zaraz po zjedzeniu w drogę powrotną. Najpierw kawałek asfaltem, a potem aleją klonową i niebieskim rowerowym do Siedlca. Na szlaku pełno wody, błota, a miejscami także zmrożonego śniegu. Uchlapaliśmy się dość mocno. Zdecydowaliśmy, że dalej jedziemy już tylko asfaltem. Rafałowi się bardziej śpieszyło, więc postanowił, że pojedzie dalej sam szybszym tempem niż my. No i przejechał raptem kilkaset metrów... i stanął. Gdy go dogoniliśmy okazało się, że złamał oś w korbie i uszkodził suport. Zdecydowaliśmy, że nie zostawimy go samego tyle km od domu. Myśli w głowie co tu zrobić. Alek postanowił, że poszuka w przydrożnym rowie czegoś do holowania. No i udało się :D W rowie leżała pęknięta szosowa dętka. Takiej pomocy drogowej jeszcze nie widziałam :D




Rowerowa pomoc drogowa :D


Do Olsztyna (przez Siedlec, Krasawę, Zrębice i Przymiłowice) chłopaki holowali Rafała na zmianę. Szło im to całkiem nieźle, nawet jak jechaliśmy do Złotego, to nie mieliśmy takiego szybkiego tempa :D Z górki Rafał jechał sam siłą rozpędu. W Olsztynie Kasia z Kamilem odłączyli się od nas i pojechali przez Brzyszów i Srocko. My zdecydowaliśmy się na krótszy wariant, bo Alek został sam w roli holownika. Najpierw terenem przez Górę Ostrówek, gdzie Rafał biegł z rowerem pod górkę tak samo szybko jak my wjeżdżaliśmy :D, Następnie asfaltem przez Skrajnicę i rowerostradę. Kawałek terenem do torów i potem przez lasek do Bugaja. Asfaltem przez Bugaj i koło Michaliny do DK1. Stąd Rafał miał już tylko kawałek do swoich rodziców. Po upewnieniu się, że sobie już poradzi udaliśmy się przez Błeszno do domu.


Zdarzały się już różne rowerowe przygody, jak choćby zerwanie łańcucha, skrzywienie koła, pęknięty klucz
, ale czegoś takiego jak dziś nie pamiętam :D Rowerowa pomoc drogowa :D Można by coś takiego opatentować :D Przebiśniegów niestety nie udało się znaleźć, ale wycieczka z całą pewnością pozostanie niezapomniana :)

Spinning

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(0)
Dziś dwie godziny spinningu z Hubertem. Pierwsza godzina treningu siłowego, podczas którego 40 minut ciągłego "podjazdu". Druga godzina to trening interwałowy.

Kopalnia dolomitów Ząbkowice i Bukowa Góra

Sobota, 8 lutego 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Piękną mamy wiosnę tej zimy. Pogoda rewelacyjna, zachęcająca do rowerowej wycieczki, tak więc po załatwieniu kilku miastowych spraw postanowiliśmy wyskoczyć na małą przejażdżkę. Wybraliśmy się dziś zobaczyć kopalnię dolomitów w Ząbkowicach.


Na początku pojechaliśmy asfaltem przez osiedle, a potem między Pogorią trzecią i drugą. Następnie terenem wzdłuż torów w kierunku Pogorii pierwszej. Zjechaliśmy na chwilę ze ścieżki, by zobaczyć pobliski bunkier. Fotografii brak. Wróciliśmy na ścieżkę i jechaliśmy dalej wzdłuż torów. Dojechaliśmy do drogi nr 796. Przejechaliśmy nad trasą S1 i dalej cały czas asfaltem aż do Ząbkowic. W Ząbkowicach skręcamy w prawo w lokalną dróżkę, którą jedziemy w pobliże kopalni dolomitów. Miejscami sporo błota, więc rowerki się pobrudziły.



Kopalnia Dolomitów Ząbkowice



Kopalnia Dolomitów Ząbkowice



Kopalnia Dolomitów Ząbkowice



Rocky w nowej konfiguracji


Po zrobieniu kilka fotek dalej w drogę. Pogoda była wciąż ładna, licznik pokazał temperaturę prawie 12 stopni, więc zdecydowalismy się zahaczyć jeszcze o Bukową Górę. W pobliżu kopalni zauważyliśmy fajną ścieżkę w lesie przypominajacą naszą przeciwpozarówkę. Postanowiliśmy sprawdzić gdzie ona prowadzi. Okazało się jednak, że tuż przed drogą, do której dotarliśmy znajduje się dość głęboki rów przy drodze. Niestety błota było na tyle, że woleliśmy zawrócić, niż wpakować się w błoto po kostki. Tą samą trasą co wcześniej dojechaliśmy do drogi głównej. Następnie główną przez Ząbkowice, potem obok Zakładów Tworzyw Sztucznych i dalej asfaltem do Ujejsca. W Ujejscu skręcamy w prawo w teren. Zatrzymujemy się zaraz przy drodze, by zrobić kilka fotek jednego z bunkrów, po czym robimy terenowe kółeczko przez Bukową Górę. Podczas kółeczka na Bukowej temperatura zaczęła systematycznie spadać. Na szczycie licznik wskazał niecałe 8 stopni. Jakbyśmy znaleźli się w innym klimacie. Im dalej tym więcej lodu. Na zjeździe trzeba było uważać.



Na bunkrze :D


Myśleliśmy, że jak zjedziemy z powrotem do asfaltu, to temperatura znów wzrośnie. Niestety tak się nie stało. Zrobiło nam się zimno, więc czym prędzej do domu. Najpierw asfaltem w kierunku Pogorii czwórki, po czym asfaltową ścieżką wzdłuż zalewu. Następnie kawałek terenem, przez tory i potem ścieżką rowerową wzdłuż Pogorii trójki. Następnie kawałek przez park i przez osiedle do domku. Pojechaliśmy jeszcze na myjkę umyć rowery, ale kolejka była tak duża, że zrezygnowaliśmy i wybraliśmy wariant łazienkowy.


Takim sposobem dzisiejsza przejażdżka dobiegła końca. Wróciliśmy cali pochlapani, a o rowerach nie wspomnę. Kąpiel dobrze im zrobi. Fajnie było się ruszyć :) Spinning to nie to samo :)

Spinning

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Spinning z poniedziałku i środy w Strefa Fitness Club. W poniedziałek dwie godziny. Pierwsza to interwały z Hubertem, a druga wytrzymałość z Anią. Dziś godzina mocnych interwałów z Hubertem.

Mstów, Olsztyn w deszczowej aurze

Niedziela, 2 lutego 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Umówiliśmy się na dziś z Darią i Rafałem koło Jagiellończyków na rowerowy wypad do Mstowa. Pogoda była trochę niepewna ale postanowiliśmy zaryzykować. W terenie błoto, więc trasa asfaltowa. Parę minut po godzinie 10 wyruszyliśmy.


Na początek Aleją Pokoju, potem przez Dąbie, koło stadionu Włókniarza i na Złotą Górę. Potem krótki zjazd terenem do Mirowskiej i dalej cały czas asfaltem przez Mirów, a potem przez Siedlec do Mstowa. Po drodze w Siedlcu chwila postoju przy pomniku, który tyle razy mijaliśmy, a nigdy na niego nie zwracaliśmy szczególnej uwagi. W Mstowie odwiedzamy dawny cmentarz żydowski, o istnieniu którego nawet nie miałam pojęcia. Teren zniszczony, zapomniany przez ludzi. Nagrobki nieliczne i większości uszkodzone i poprzewracane. W zasadzie tylko jeden nagrobek stoi pionowo oparty o drugi. Mieliśmy następnie udać się pod Dobrą Górę odwiedzić mogiłę z czasów Powstania Styczniowego i dawny cmentarz choleryczny, ale niestety zaczęło padać, wobec czego zawróciliśmy.



W drodze do Mstowa fot. by Skowronek



Pomnik upamiętniający lokację Siedlca - fot. by Skowronek



Mogiła na dawnym cmentarzu żydowskim w Mstowie



Mogiła na dawnym cmentarzu żydowskim w Mstowie


Z Mstowa jedziemy przez Siedlec. W międzyczasie przestaje padać, więc decydujemy się jechać przez Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna na krótki postój w leśnym. W leśnym liczne grono rowerzystów, ale miejsca dla nas starczyło. Dosiadł się do nas również Jacek. Po pogaduchach czas opuścić leśny i udać się do domów. Rowery i asfalt mokre, ale padać już na szczęście przestało.


Jacek postanowił wracać razem z nami. Jedziemy najpierw do rynku w Olsztynie, potem przez Kusięta i Odrzykoń. Koło nastawni żegnamy się z Jackiem i jedziemy dalej koło Guardiana i Ocynkowni, a potem przez Aleję Pokoju. Koło Jagiellończyków rozstajemy się ze Skowronkami i każdy jedzie w swoją stronę.


Mimo delikatnego deszczyku fajnie było się wyrwać z domu i pokręcić trochę na powietrzu w miłym towarzystwie. Kilometrów zbyt wiele nie wyszło, ale dobre i to :)


Spinning

Sobota, 1 lutego 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Pogoda coraz ładniejsza, ale drogi trochę mokre, a i karnet wykorzystać trzeba, tak więc dziś godzina spinningu w Strefa Fitness Club.Trening interwałowy poprowadził Hubert. Przed właściwym treningiem jeszcze pół godzinki rozgrzewki, korzystając z tego, ze sala do spinningu była otwarta. I tutaj taka oto sytuacja: kręcimy sobie spokojnie we troje - z Alkiem i Kasią, bo nikogo poza nami jeszcze nie ma. Nagle wchodzą dwie Panie i spoglądając na mnie pytają - Pani jest tutaj trenerem, bo my dzisiaj pierwszy raz na spiningu? Nie wiedziałam, że wyglądam jak trener :D

Jak po lodowisku do Sokolich Gór

Niedziela, 26 stycznia 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
W planie na dziś była piesza wycieczka razem z Gawłem, Bartkiem i Rafałem i ognisko. Plany jednak nieco się pozmieniały, gdyż nie dalibyśmy rady na 8,30 być na dworcu PKP. Zatem postanowiliśmy razem z częścią ekipy Jura Bike i Pikselem wybrać się na rowerach do Sokolich Gór, a przy okazji dotrzeć na ognisko rozpalone przez chłopaków. Myśli w głowie się kłębiły - jechać, czy nie jechać, ale pomimo mrozu i oblodzonych dróg stawiliśmy się pod skansenem punktualnie o 11.


Jedziemy najpierw przez Kucelin, a potem ścieżką wzdłuż rzeki i koło Guardiana. Od samego początku trzeba uważać, bo miejscami jest ślisko i to bardzo. Dalej kawałek terenem do rowerostrady i  przez rowerostradę do Skrajnicy, gdzie skręcamy w lewo w teren. Mijamy kapliczkę i kierujemy się dalej terenem przez Górę Ostrówek do Olsztyna. Jeszcze przed ową górką koło ślizga mi się na lodzie i ląduję na glebie. Szybko się zbieram i jedziemy dalej. W przerwie na zrobienie kilku fotek okazuje się, że Alek zostawił gdzieś w śniegu okulary. Reszta ekipy zjeżdża już do asfaltu i tam na nas czekają. Na zjeździe najpierw Piksel, a zaraz za nim Rafał zaliczają glebę. Okulary szybko się znalazły i dojeżdżamy do reszty ekipy, po czym kierujemy się w stronę leśnego, gdzie Aga zostaje na herbatce, a my jedziemy na pętelkę w Sokole Góry.



Widok za zamek w Olsztynie


Z Agą gdzieś w pobliżu Góry Ostrówek


Drzewa pokryte śniegiem


Zmrożone trawy


Na początku jedziemy przez Sokole Góry żółtym szlakiem rowerowym, a potem wspinamy się pod Puchacz, prowadząc rowery. Następnie Piksel prowadzi nas nową ścieżką wytyczoną niedawno przez chłopaków z Grupy Częstochowskich Wypadów Rowerowych z FB. Ową ścieżkę, która prowadziła po pokrytych śniegiem kamieniach, liściach, pokonujemy częściowo jadąc, a częściowo prowadząc rowery. Niektóre zjazdy sprawiły chłopakom sporą frajdę. Ja starałam się jechać dosyć asekuracyjnie.




Nie wszędzie dało radę wjechać :D


Krótki postój w Sokolich Górach


W Sokolich Górach


Następnie wracamy asfaltem do Leśnego. Agi już nie ma, ale po telefonie od Rafika, postanawia do nas wrócić. W międzyczasie telefonuję do Gawła zapytać jak ognisko, ale okazuje się, że dobiega już końca, więc nie ma sensu już tam jechać. Szkoda, może następnym razem się uda. Po ogrzaniu się czas wracać do domu.najpierw asfaltem w stronę Skrajnicy. Asfalt oblodzony, więc nie obyło się bez upadków. Pierwsza na lodzie ląduje Aga, potem Rafał, a zaraz za nimi ja. Górę Ostrówek tym razem udaje się nam pokonać bez upadków. Dalej jedziemy ponownie terenem przez Skrajnicę. Na zjeździe kawałek za kapliczką upada jeszcze Alek. Na szczęście wszystkie upadki nie były groźne. Przecinamy asfalt prowadzący do rowerostrady i jedziemy dalej terenem przez las, i dojeżdżamy do przeciwpożarówki. Jedziemy do początku rowerostrady, dalej terenem do torów, singielkiem przez lasek, potem asfaltem przez Bugaj i przez Michalinę do DK1. Każdy rozjeżdża się w swoją stronę.


Dawno nie
jeździłam po śniegu, a tym bardziej po lodzie. O ile w tym wypadku można nazwać to jazdą. Cóż, zima nadeszła :D Fajnie było się trochę poruszać i spędzić czas w miłym towarzystwie. Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę :)

Niegowonice - skałki

Niedziela, 19 stycznia 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Pogoda ostatnio nie do końca przewidywalna, rano ulice były mokre, więc na rower wybraliśmy się dopiero po 12. Wybór padł tym razem na skałki w Niegowonicach, gdyż dawno tutaj nie byliśmy. Trasa miała być w całości asfaltowa, ale było również trochę terenu. No ale od początku.

Najpierw asfaltem przez osiedle, potem koło huty przez Tworzeń do Łosienia. Prawie cały czas pod wiatr. W Łosieniu skręciliśmy w lewo w teren, by zobaczyć sztuczny zbiornik "Łosień". Okrążyliśmy zbiornik dookoła, po czym przejechaliśmy jeszcze zobaczyć miejsce, gdzie również miał być kolejny zbiornik, ale z pewnych przyczyn nie powstał. Dookoła beton, a w dole niedoszłego zbiornika mały lasek. Pojeździliśmy troszkę po lasku, a potem okrążyliśmy "zbiornik" po betonie. Dalej terenową dróżką i szutrówką wyjechaliśmy znów na asfalt.



Nad zbiornikiem "Łosień"



Widać asfalt nie wytrzymał



W pobliżu zbiornika



Zbiornik "Łosień"



Alek nad zbiornikiem



Dzika róża



Podjazd w dole niedoszłego zbiornika


I zaczęła się znów asfaltowa jazda pod wiatr. Przez Łosień, Okradzionów do Niegowonic. Prawie u celu. Pozostał jeszcze półtora kilometrowy podjazd asfaltem do skałek, a potem na dokładkę kawałeczek terenem.



Koniec podjazdu pod skałki w Niegowonicach


Na szczycie skałek niesamowity wiatr i gęstniejąca mgła. Chwila przerwy, po czym powrót cały czas asfaltem. Tym razem z wiatrem w plecy, więc było dużo lżej kręcić :) Najpierw zjazd do Niegowonic, a potem przez Okradzionów, Łosień, Tworzeń i przez osiedle do domu. W międzyczasie zaczęło lekko kropić, ale zanim dotarliśmy to przestało. Rozpadało się, gdy byliśmy już w domku.

Krótka wycieczka, ale pogoda na więcej dziś nie pozwoliła. Mimo wszystko fajnie było się ruszyć :) Zima zbliża się wielkimi krokami.