Wisła vol. 2 - Salmopol
Postanowiłam dziś wyjechać wcześniej niż reszta ekipy, by znów nie zostać na samym końcu. Wyruszyłam samotnie około 30 minut przed pozostałymi. Na początek około 4 km łagodnego podjazdu, a potem kolejne 4,5 km serpentynami przez Salmopol. Dzisiaj jechało mi się już o wiele lżej. Cały podjazd poszedł jakoś tak przyjemnie. Na końcu przerwa na założenie dodatkowych rękawiczek i chusty na zjazd. Zjazd w dość szybkim tempie, toteż nieco mnie przewiało. W Szczyrku udałam się na chwilę na rynek, po czym postanowiłam wracać. Po drodze dostrzegłam całą resztę ekipy, tzn. wszystkich chłopaków, skręcających na podjazd na Orle Gniazdo, który ja dziś postanowiłam już pominąć.
Rocky w Szczyrku
Przed podjazdem zdjęłam niepotrzebne ciuchy i w drogę. Początek podjazdu łagodny, a później około 4 km serpentynami na Salmopol. Na szczycie znów przerwa by się grubiej ubrać na zjazd. W międzyczasie zaczęli powoli dojeżdżać chłopaki. Już miałam samotnie zjeżdżać, ale zatrzymali mnie na grupową fotkę. Po kilku fotkach zjazd.
Bikehead na Salmopolu
Tempo dość szybkie, więc mimo grubszej warstwy ubrań i tak mnie mocno przewiało. Po drodze minęli mnie wszyscy chłopacy, więc do Wisły dotarłam znów jako ostatnia. Chciałam udać się jeszcze na skocznię, ale było mi tak przeraźliwie zimno, że zrezygnowałam.
Takim oto sposobem tegoroczne zgrupowanie dobiegło końca. Drugi dzień był dla mnie o wiele lepszy. Mam nadzieję, że sily stopniowo wrócą i kolejne podjazdy będą bardziej cieszyć.